Ganialiśmy się tak jeszcze długi długi czas. Nie zorientowaliśmy się nawet kiedy zrobiło się ciemno. W jaskini nadal było jasno bo oświecało ją światło księżyca. Weszliśmy na wysepkę.
- Kinaj... jest już ciemno... Co teraz?
- Wróćmy na brzeg ;)
- Ok...
Dopłynęliśmy. Uśmiechnąłem się do Dejli i ruszyłem w bok jaskinii. Odgarnąłem zarośla a za nimi była skała obłożona mchem i innymi miękkimi roślinkami. Rozłożyłem n niej koc na którym leżeliśmy i położyłem się
- Choć :) Nie będziemy teraz wracać do watahy - powiedziałem, po czym wadera położyła sie obok mnie. Odpłynąłem w świat moich myśli. Nagle coś mi się przypomniało.
"Nie możemy tu przespać nocy! Idiota, idiota, idiota. Jak mogłem zapomnieć" - dobijałem się w myślach.
" Tylko jak powiedzieć to Dejli? " - to była mysl dominująca aktualnie w mojej głowie.
- Dejla...
- Tak? - mruknęła zaspana wadera
- Eee... Zmieniłem zdanie...
- W związku z czym - zainteresowała sie
- Wróćmy do watahy...
- Czemu?
- Bo zbliża się pół... - powiedziałem ale zatrzymala mnie własna mysl " Ciołku! Nie mów jej tego! Ona nic nie wie! " - to znaczy... e... no.. tu... mogą być... jakieś eee.. potwory! - starałem się coś wymyślić na boku ale nigdy nie byłem z tego zbyt dobry... No cuż musiałem coś wymyślić tylko... czy ona w to uwierzy?
< Dejla? I co ty na to? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz