Było mi naprawdę miło, gdy całkiem obcy wilk tak po prostu zaprosił mnie
do swojego domu. Prócz gościnności ujawniło się także przyjacielskie
podejście do innych wilków. To bardzo dobrze, bo nie miałem już zamiaru
użerać się z aroganckimi gburami.
Zaledwie po paru chwilach chmury nieco się rozeszły i przestało padać,
pomimo nadal panującego chłodu i wilgoci. Podziękowałem waderze i
wydostałem się na zewnątrz, otrzepując z ciepłego jeszcze siana. Nie
postąpiłem dwóch kroków, a usłyszałem za sobą ciche chrząknięcie.
- Czy mogłabym potowarzyszyć ci przez chwilę? – zapytała wesoło.
- Nie mam nic przeciwko – odparłem bez zastanowienia, wzruszając ramionami. Wilczyca posłała mi uśmiech.
Ruszyliśmy wąską, odrobinę ubłoconą ścieżką, a ja wdychałem rześkie,
cudne powietrze, momentalnie dodające mi energii i chęci do
kontynuowania spaceru. Rozglądałem się na boki, szukając w międzyczasie
śladów jakichś zwierząt. Byłoby całkiem dobrze, gdybyśmy przypadkiem
natrafili na trop chociażby zająca. Sarna też byłaby dobra.
Bury, gęsto tkany przez chmury płaszcz rozchodził się co raz bardziej, a
promyki słońca zaczynały gęsto padać na ziemię. Będąc w cieniu
doświadczałem ich działania tylko wtedy, gdy liście rozłożystych drzew
przerzedzały się, a przyjemny wiatr mierzwił mą sierść.
Mimo panującej ciszy czas mijał mi bardzo przyjemnie, a towarzystwo
innego wilka dodatkowo mnie cieszyło. Wadera postanowiła jednak jako
pierwsza przerwać milczenie.
- Jesteś tu nowy, prawda? – zapytała z nieskrywaną ciekawością. Nieznacznie uniosłem kąciki pyska.
- Owszem, jestem i mówiąc szczerze, trochę się tu nie odnajduję – odparłem. Ta w jednej sekundzie rozpromieniła się.
- Mogę ci pokazać tereny watahy, jeśli chcesz – zaproponowała entuzjastycznie.
- Będzie mi miło – przystanąłem.
<In Futury Cinereo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz