Przechadzałem się po granicach naszej watahy i pilnowałem naszych granic czy jakiś intruz nie wkroczył tam gdzie nie trzeba, bądź nie ma zwiadu. Maszerowałem spokojnym krokiem uważnie się rozglądając, z mego ciała wydobywała się pewna mroczna ciemno fioletowa aura. Pogoda była dosyć pochmurna i panowała temperatura taka pokojowa nie za zimno, nie za gorąco. W pewnej chwili wyczułem kogoś kto zbliżał się do granic naszej watahy. Schowałem się w krzakach i kiedy zbłąkana duszyczka podeszła dostatecznie blisko mnie wyskoczyłem na nią natychmiastowo ją powalając. Warknąłem na niego wystawiając swoje kły.
-Kim jesteś, skąd jesteś i co tutaj robisz. - Powiedziałem dosyć agresywnie do niego.
Wilk na mnie spojrzał z przerażeniem w oczach, gdyż miałem idealną pozycję by łatwo rozgryźć mu gardło...
<Wild> (Mógł bym dłużej ale nie chce mi się xD )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz