niedziela, 6 lipca 2014

Od Hind Gaaf Lok C.D. Historii Strażniczka.

Mój uśmiech w tej chwili mógł znaczyć tak na prawdę wiele, lecz to okaże się następnego dnia. Wracałem przez las w kierunku swej groty by udać się na mały spoczynek, lecz udałem się aktualnie jeszcze w inne miejsce. Dokładnie to na mały spacer po lesie Ke'rei. Zmęczenia jeszcze nie czułe, ale po głowie mi zaczęły chodzić te legendy o tych strażnikach, lecz niestety całkowicie mi wyleciało z głowy jakie kolwiek historie na ich temat. Westchnąłem cicho idąc tak przed siebie i starając sobie przypomnieć coś na ich temat, ale bez skutecznie. Szedłem tak zamyślony, że nawet nie spostrzegłem się kiedy to dotarłem nad jakąś małą oazę. Rozejrzałem się po jej terenie z zafascynowaniem i do głowy od razy przyszła mi na myśl Aria. Lekko się uśmiechnąłem i wkroczyłem na teren tej małej oazy dostrzegając przyjemną dla oka faunę, łączkę, malutki stawik. Coś pięknego dla mojego oka. W duchu niezmiernie się cieszyłem i nawet słońce miało dogodny punkt by naświetlić to miejsce.  Przeszedłem się w około tego terenu by sprawdzić czy przypadkiem ktoś jej już nie odkrył czy to dziki teren. Po około parunastu minutach okazało się, że jest na terenie watahy i nikt jej nie odkrył bardzo mnie to zaciekawiło i ciekawi nadal jakim to cudem nie odnaleziono tego miejsca. Postanowiłem się położyć przy tym stawie, gdyż nagle odczułem dziwne zmęczenie i usnąłem nawet nie wiedziałem kiedy.
Następny dzień jakoś koło godziny 10/11...
Przebudziłem się nagle dziwnym trafem znalazłem się w zupełnie innym miejscu niż usnąłem wcześniej. Zdezorientowany od razu się podniosłem i rozejrzałem. Widziałem tylko drzewo, drzewo i jeszcze raz drzewo i krzaki. Przymknąłem swe oczy by po układać swe myśli i przytkałem nos do ziemi by wywęszyć jaki kolwiek zapach od stada. Na szczęście nadal byłem na terytorium watahy. Ruszyłem w północnym kierunku, gdzie to po chwili wyszedłem na jedną z nieznanych mi jeszcze dotąd ścieżek. Ruszyłem w pierwszą lepszą stronę. Szedłem tam z dobre jak mniej więcej 10/15 minut.
-Wow...gdzie to ja polazłem spać. - Potrząsnąłem głową i ruszyłem już mi znaną ścieżką, następnie skoczyłem w krzaki i ruszyłem w kierunku źródła. W niecałe dwie minutki dotarłem do źródełka i rozejrzałem się nie dostrzegając ducha samicy.
-Ario!? - Krzyknąłem nawołująco.

<Strażniczko :) >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy