- To było jakieś dwa, dwa i pół lat temu. Gdy byłam trzymana w piwnicy - powiedziałam.
- Piwnicy? - zapytał z zaciekawieniem.
- Podziemną częścią domu. Nie dochodzi tam światło słoneczne - wyjaśniłam
spokojnie po czym kontynuowałam - Dostałam trochę wody do picia. Leżałam i
wpatrywałam się w nią. Skupiłam się na niej. Następnie wyobraziłam
sobie jak wędruje do góry. Ku mojemu zdziwieniu powędrowała. Robiła to
co ja chciałam. Oplotłam łańcuch wodą, zamroziłam i metal pękł. Resztę
moich umiejętności odkryłam zupełnie przypadkowo, no może oprócz
oddychania pod wodą.
- Uhum - powiedział.
Nagle usłyszeliśmy strasznie głośny grzmot. To piorun uderzył obok albo w
jaskinię. Oboje podskoczyliśmy ze strachu. Serce mi łomotało przez
pewien czas. Nie byłam jedyna, widziałam, że Hind był w podobnej
sytuacji.
- Hm... chyba komuś burczy w brzuchu - powiedział
- Bardzo śmieszne. Nie jestem głodna - burczu burczu - w brzucholu - No dobra może trochę. Wytrzymam.
Ponownie się położyliśmy. Tym razem już żaden piorun tak blisko nie uderzył.
- Zapowiada się długie oczekiwanie - powiedział.
- Mhm.
Oboje już byliśmy zmęczeni dniem. Milczeliśmy przez pewnie okres, a
potem zmorzył nas sen. Zresztą na dworze pewnie był już wieczór jeżeli
nie noc.
<Hind?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz