- Że musi być tak gorąco, jak ja nie znoszę dnia...Pomyślałam i wstałam powoli, rozejrzałam się szukając jakiegoś bardziej zacienionego miejsca. Nieopodal zauważyłam dwie, ułożone na sobie skały, które były schowane w cieniu wielkiego, starego dębu. Uśmiech zagościł na moim pysku, jednak na krótką chwilę. Skierowałam się tam dość szybkim krokiem. Taki upał nie jest zbyt dobry dla zdrowia, najlepiej to przeleżeć. Odetchnęłam z ulgą gdy moje ciało nie odbierało już tego skwaru. Jednak coś mnie trochę zaniepokoiło...Na owych dwóch skałach były ślady pazurów.
-Chyba wilka...Powąchałam je.- Tak, to na pewno wilk, westchnęłam cicho i ponownie się rozejrzałam. Odpoczywanie na kogoś terytorium nie jest zbyt fajne. Jednak wokół siebie nie ujrzałam chociażby większego skrawka cienia niż ten, w którym się znajdywałam.
-A chrzanić to – pomyślałam na głos i ułożyłam się wygodnie pod skałami. Nie chciałam zasnąć, nie tutaj. Jednak coraz to bardziej zmęczonymi oczami ilustrowałam okolice, aż w końcu stało się...Zasnęłam.Spało mi się bardzo dobrze. Ciepły dzień, a tu takie cudowne miejsce. Jednak po jakimś czasie usłyszałam jakieś warknięcie, prawdopodobnie basiora...Który stał tuż nade mną. Nie otwierałam oczu, nadal udawałam ze śpię. Czekałam na jego reakcję, jakieś słowo, albo na walkę...
<Faas c: ?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz