wtorek, 22 kwietnia 2014

Od Kill'a cd historii Ines

Kiedy Ines wbiegła do komnaty, łapy niemal się pode mną ugięły. Widziałem, że płacze, ale nie rozumiałem tego. Przecież ona mnie nie kocha, jestem dla niej tylko przyjacielem, a przyjaciele mogą znajdować sobie partnerów. Chociaż tylko udawałem, że Margaret mi się podoba to teraz czułem się jak ostatni drań. Podły debil, idiota...
- To co, Kill, idziesz do szpitala? - głos wadery przerwał moje rozmyślania
- Tak, ale... - zacząłem
- Ale co? - zaciekawiła się
- Bo Ines, znaczy się Ainestella jest moją przyszywaną siostrą i...
- Twoją siostrą?! - wykrzyknęła Margaret - Czyli, że my jesteśmy rodziną?!
- Nie, nie. - powiedziałem szybko - Razem się wychowywaliśmy i ona mi ufała, dlatego kiedyś - położyłem nacisk na to słowo - nazywałem ją siostrą, a ona mnie bratem. Dlatego właśnie uknułem ten plan i mam teraz jedną prośbę.
Wadera spojrzała na mnie podejrzliwie. Miałem nadzieję, że nie powiem nic złego, ponieważ gdyby mój plan teraz zawalił, chyba spróbował bym popełnić samobójstwo. Czuję się tak okropnie... Nie! Samobójcy to tchórze, ale...
- Bo ona jest chora na taką jakąś chorobę, której nazwy nie pamiętam, ale nie może przebywać dużo w ciemnych i zakurzonych pomieszczeniach, więc gdybyś była tak dobra i pozwoliła jej czasem wychodzić na zewnątrz to byłbym wdzięczny.
- Zastanowię się. - odparła po chwili
- Dziękuję. - uśmiechnąłem się - A teraz pędzę do szpitala i odwiedzę cię później
Już miałem wychodzić, kiedy usłyszałem znaczące chrząknięcie wilczycy. Dotknęła łapą policzka wyraźnie dając mi do zrozumienia, że czeka na całusa. Skrzywiłem się, jednak podszedłem do niej i dokonałem czego chciała. Idiota, skończony idiota...
- Do zobaczenia! - zawołała wesoło, a ja wyszedłem z komnaty
Potrząsnąłem głową i rozejrzałem się po korytarzu. Straciłem zaufanie Ines, więc mój dotychczasowy plan legł w gruzach. Przecież po tym co zobaczyła na pewno nie zgodzi się za mną pójść. Trzeba szybko wymyślić coś innego. Naprawdę szybko.
- Ty! - usłyszałem orka głos z tyłu - Uciekłeś z podziemi?!
- Nie! - zawołałem - Ja jestem gościem Margaret, naszej wspaniałej przywódczyni.
Z każdym wypowiedzianym słowem czułem się coraz gorzej. Muszę coś wymyślić naprawdę szybko.
- Aha. - mruknął ork - Możesz się oddalić.
Szybko zbiegłem po schodach, aby znaleźć się dwa piętra niżej. Tak jak powiedziała Margaret był tu szpital. Podszedłem do starszej, zielonej wilczycy, która wyglądała mi na pielęgniarkę.
- Przepraszam, ja jestem tu gościem i chciałbym, aby pani opatrzyła mi rany.
- Czyim gościem? - ostro zapytała wilczyca
- Margaret.
Pielęgniarka wyglądała na przerażoną, a po chwili zaprowadziła mnie do małej sali. Usiadłem na wskazanym przez nią miejscu a później zamknąłem oczy. Poczułem, że coś wbija mi się do łapy. Nie bolało, a powinno. Muszę cierpieć za to, co zrobiłem. Ej, doktorka, weź coś mocniejszego!
- Niech pan się nie denerwuje, to będzie boleć tylko chwilę. - mówiła szybko
- Wcale nie boli. - mruknąłem - I nie mów do mnie per pan.
Spojrzała na mnie. Miała rozszerzone ze strachu oczy. Wiem, że jestem potworem, ale ty nie powinnaś o tym wiedzieć.
- Dobra, wyliże się z tego. - wstałem i skierowałem się do wyjścia
- Jeszcze nie skończyłam! - krzyknęła zdziwiona
- Nie musi pani. - powiedziałem - Dziękuje za pomoc.
Pokonałem kilka partii schodów i znalazłem się na piętrze, na którym miała być "moja" komnata. Stanąłem przed wielkimi wrotami, ale nie odważyłem się wejść do środka. Nie zasługuję na to. Nagle usłyszałem ciężkie kroki, więc mimowolnie wskoczyłem do komnaty. Margaret naprawdę się postarała. Pomieszczenie było wielkie, czyściutkie i... NIE! JA NIE MOGĘ TU BYĆ! Położyłem się przy wyjściu starałem się szybko wymyślić jakiś plan wydostania się stąd, ale nic nie przychodziło mi do głowy.

<Ines? Kill ma załamanie nerwowe ;x>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy