- No. . .
- Spokojnie, nie przejmuj się ją. - Kim kontynuuowała przejmowanie jego umysłu swoją słodyczą, niewinnością i resztą zabójczych cech wader.
Ja zaś obserwowałem to i niemal dostałem zawału uświadamiając sobie, że ona może to wykorzystać przeciwko mnie! Przeciwko małemu, biednemu basiorowi. Takie zło! Cofnąłem się kilka kroków i obserwowałem jak basior pęka.
- Ona. . .
- Tak? - spytała słodkim głosem.
- Ona jest. . .
< Kimmy? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz