piątek, 4 lipca 2014

Od Hind Gaaf Lok C.D. Historii River

Kiedy tylko deszcz przestał padać postanowiłem wyjść z jaskini w której przesiedziałem dobre parę godzin. Cóż deszczu się nie boję, ale futro strasznie mi futro później śmierdzi. Postanowiłem ruszyć na spacer po lesie w kierunku jakiś pewnych gór. Woda, która się ostała po deszczu skutecznie zmoczyła mi już łapki, ale nie przejmowałem się tym zbytnio i z pewnym uśmiechem na pyszczku szedłem dalej. W pewnej chwili nagle zleciała nie daleko mnie pewna wilczyca, która najwidoczniej się oślizgnęła z ośnieżonej skarpy. Podbiegłem do niej.

-Hej nic ci nie jest? -spytałem się jej, lecz nie otrzymałem od niej wiadomości, gdyż w tym momencie straciła przytomność. Spojrzałem na jej ciało dostrzegając sporo drobnych zadrapań i wykręconą przednią prawą łapę. Patrzyłem na nią przez chwilę ze smutkiem i troską, następnie spojrzałem w kierunku nieba i wróciłem wzrokiem na wilczycę. Delikatnie się uśmiechnąłem jak poczułem kiedy promienie słoneczne zaczęły docierać w moim kierunku zatrzymując się na mnie. Przymknąłem lekko oczy i już po paru sekundach na mym ciele ukazała się biała lekko świecąca poświata. Podszedłem do niej bliżej i położyłem delikatnie na jej boku swą łapę. Pochyliłem swój łepek w dół i przymknąłem oczy. Moje złotawe synonimy zaczęły lśnić złotawym światłem, a biała poświata zniknęła. Już po chwili z mego ciała w prost jej kierowałem swoją energię życia, która regenerowała ją, goiła jej rany, a wykręcona łapa powoli wracała do normy. Mimo nie przytomności wilczyca tak czy siak mogła odczuć jak z niej wszelaki chłód odszedł, a zrobić się mogło jej dość przyjemnie ciepło. Kiedy rany i skręcenie zostały zregenerowane odsunąłem swą łapę od niej, złotawe światło zniknęło, a ja ostrożnie przestawiłem ją bardziej pod drzewo i czekałem teraz aż się ocknie i w tym czasie siedziałem parę metrów od niej wchłaniając i karmiąc się jednocześnie energią słoneczną.





River :3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy