Gdy gęstwina wokół mnie zaczęła się poruszać, wiedziałem kto to.
Shervana.
Czyli teraz wszystkiego się dowiem.
Zanim jeszcze wynurzyła się z gęstwiny, usłyszałem jej telepatyczną odpowiedź...
~ Tak.
Odwróciłem się i rozpostarłem ramiona w chwili, w której Shervana w końcu do mnie dotarła, biegnąc, może płacząc, nie wiem. Chwyciłem ją w objęcia i zakręciłem się, śmiejąc się w głos. Po kilku obrotach mocno ją do siebie przytuliłem. To była jedna z szczęśliwszych chwil tego świata...
<Sheeervana?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz