Pokiwałem głową. Moja radość nie miała granic. Tuliłem ja długo i mocno. Kiedy po raz pierwszy spojrzałem w jej oczy, zdałem sobie sprawę, że są niezwykłe. Gdy patrzyłem w nie teraz, okazało się, że nie znam piękniejszych. Wędrowałem po zielonych górach, zapominając, że wciąż w nie patrzę. Nie odrywając od nich wzroku, powiedziałem:
- Wracajmy, robi się zimno.
Odwróciłem przed siebie.
- Chodź.
Przeszedł mnie dreszcz (o ile pamiętam naprawdę było chłodno).
- Wracajmy - potwierdziła cicho Shervana i ruszyliśmy w drogę.
<Shervana?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz