Słuchałem słów wadery, wreszcie znajdując kogoś innego niż reszta. Kogoś kto nie cieszy się byle czym, nie biega zawsze z uśmiechem na pysku i nie próbuje namówić do tego reszty. Odmiennego. Wyróżniającego się. Takiego jak ja. Z początku, gdy wilczyca mówiła - patrzyłem w jej czerwone ślepia, potem jednak przeniosłem wzrok na las. Na zieleń, kołyszącą się przez delikatny wiatr, który grał na liściach, a czego ja teraz nie dostrzegałem. Dla mnie był to po prostu obraz, na który patrząc się wyłączałam ciało, a uruchamiałem mózg, czasem duszę.
- Ciekawe myślenie, ale mało praktyczne. - powiedziałem w końcu.
- Jak na razie spisuje się doskonale.
Kątem oka zauważyłem jak odwraca pysk w tą samą stronę i szuka czegoś co mnie zaintrygowało. A może rozmyśla? Trudno było poznać na pierwszy rzut oka i to mi się spodobało, jednak nijak nie wpłynęło na wygięcie moich warg. Nadal pozostawały jak były, a ja nie zamierzałem ukazywać żadnych uczuć.
- Może w życiu po prostu nie spotkałaś żadnego bossa. - wzruszyłem ramionami. - A może nie stanął przed Tobą słabeusz, któremu trzeba było pomóc. To zmienia nieco sytuację.
< Argona? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz