wtorek, 1 lipca 2014

Od Vendetty cd historii Emergeda

- Więc kiedy możemy zacząć? Kiedy będziesz mógł mnie uczyć? - uniosłam brew.
- Jesteś ambitna. - stwierdził.
- I zdeterminowana. - dodałam, a on przewrócił oczami.
- I skromna. - dodał. - Szczerze to nie wiem kiedy możemy zacząć. - powiedział niepewnie, a ja lekko zdenerwowana zmierzyłam go wzrokiem.
Szłam tyłem i patrzyłam się wprost w jego oczy, a on szedł na mnie również patrząc się w oczy.
- Wiem, że masz wiele spraw związanych z watahą .Wiem jaka to odpowiedzialność. Zawsze mogę Ci pomóc wiem coś o tym. - uśmiechnęłam się.
- Serio? - zmierzył mnie wzrokiem.
- Tak. Mogę co nieco trenować wilki. W razie czasu wojny, czy gotowości. Chodzi mi tylko o atak i obronę.
- Ja miałem Ciebie trenować. Zgodziłem się Ci pomóc, a teraz Ty chcesz trenować i proponujesz mi pomoc? - powiedział niepewnie.
- Tak. - odpowiedziałam energicznie.
W pewnym momencie poczułam jak grunt pod łapami się obsuwa. Wzięłam głęboki wdech i chwyciłam Emert'a, a on spadł ze wzgórza razem ze mną. Spadając z góry przeplataliśmy się przez siebie, a kiedy już się stoczyliśmy spojrzeliśmy na siebie i nastała chwila ciszy, którą po krótkiej chwili przerwał nasz śmiech. Em był cały w błocie, ja pewnie też, ale on miał jeszcze gałązkę za uchem.
- Em... Emert. - nie mogłam powstrzymać uśmiechu. Moja łapa skierowała się w stronę pyszczka Emerged'a, a następnie zza jego ucha wyciągnęłam gałązkę.- Miałeś to za uchem. - uśmiechnęłam się.
Poczułam jak się rumienie. Pierwszy raz w życiu. To było strasznie krępujące uczucie. I znowu ta cisza.
- Co się stało, że spadłaś?-zapytał, mrużąc oczy i powoli wstając, ja szłam powoli za nim
- Po prostu poszłam za daleko.
- Ale jakoś zawsze byłaś skoncentrowana i taka skupiona. Wątpię czy kiedykolwiek zdarzyło Ci się coś podobnego.
- Masz rację sama nie wiem. - myśląc wbiłam wzrok w ziemie, a po chwili już znałam przyczynę i spojrzałam na Em'a.
Poczułam znów to okropne uczucie. Skrępowanie.
- Nie chce kłamać. Nie będę. To nie leży w mojej naturze. - powiedziałam twardo. - To chyba przez Twoją obecność. Nie chodzi mi o to, że mam na myśli coś złego. Bo twoja obecność sprawia mi wiele uśmiechu. Uśmiechu, który nigdy wcześniej nie pojawiał się tak często w jednym miesiącu, a tu to wszystko jednego dnia i dziękuje Ci za to. Ale tylko przy tobie się tak dekoncentruje i nie wiem dlaczego...

< Em? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy