Padał deszcz. Czarno-niebieska wilczyca szła w góry. Nie śpieszyła się. Uwielbiała śpiew wody. Pomimo iż mogła sprawić iż krople niepadałyby na nią nie chciała tego. Zaczęła się powoli piąć. Chciała wejść na najbardziej zimny, najwyższy, niedostępny szczyt. Weszła jednak na jeden z wyższych, usiadła na śniegu i popatrzyła w horyzont. Śnieg był oziębły zupełnie jak ona. Położyła się i przymknęła na chwilę oczy. Rozmyślała o przyszłości nie wiedziała co będzie ale miała skrytą nadzieje, że będzie dobrze. Nie zauważyła jak zasnęła. Obudziła się kilka godzin potem. co prawda deszcz nie padała ale było bardzo ślisko. Wilczyca zaczęła ostrożnie schodzić. Jednak ostrożność nie pomogła. Omsknęła jej się łapa i runęła w dół. Między czasie otarła się o skały i skręciła przednią łapę. Gdy już się zatrzymała zauważyła jakiegoś basiora przed nią. I straciła przytomność
< Co było dalej? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz