środa, 2 lipca 2014

Od Darkness

Pierwszy dzień w nowym miejscu. Żołądek sam mi się zacisnął na myśl o tym, że to może być ten najważniejszy dzień w moim życiu. To dzisiaj mam jedyną szansę zrobić dobre wrażenie na innych. Pomyślałam, że najpierw lepiej będzie obejrzeć tereny watahy. Może spotkam kogoś po drodze... Skręciłam w wąską drużkę prowadzącą do lasu. Drzewa były tu naprawdę wielkie i stare, a droga którą szłam była coraz bardziej zarośnięta. Po jakimś czasie stała się zupełnie niewidoczna. Spojrzałam za siebie, ale nie było już widać wejścia do lasu. Teraz zostało mi już tylko iść przed siebie i mieć nadzieję, że kiedyś uda mi się gdzieś dojść. Rozejrzałam się dookoła. W sumie, to zgubiłam się chyba w najpiękniejszym lesie jaki dotąd widziałam. Słońce, rzucało tu delikatne światło na miękką trawę. Drzewa były wysokie a gdzie się nie spojrzało, można było dostrzec zwierzynę. Znów ruszyłam przed siebie. Teraz las stał się ciemniejszy. Zwierząt było coraz mniej, nawet trawa rosła rzadziej. Po chwili zrobiło się zupełnie ciemno. Drzewa, kamienie a nawet ziemia, wszystko zrobiło się czarne. Udało mi się wypatrzyć niewielką kałużę. Nachyliłam się, żeby się napić. Kiedy już prawie dotykałam wody zauważyłam na jej powierzchni delikatne, zielonkawe światło. Powoli podniosłam wzrok. Za drzewami było coś, z czego wydobywał się zielony blask. Ostrożnie poszłam w tamtym kierunku. Była tam niewielka polana. Na jej środku było coś w rodzaju jeziorka, nad którym unosił się zielony płomień.



Czułam się jak w transie, podchodząc do tego dziwnego światła. Zatrzymałam się dopiero przy granicy wody, nadal patrząc w to, co unosiło się nad nią. Poczułam jak wypełnia mnie jakaś dziwna moc. Drobny strumień światła spłynął w moim kierunku. Zaczął powoli mnie okrążać. Coś delikatnie musnęło moje nogi. Gdy spojrzałam w dół zdałam sobie sprawę, że nie dotykam łapami ziemi. Zawisłam w powietrzu trzymana przez tą dziwną smugę światła. Siła którą przed chwilą poczułam zaczęła się we mnie wdzierać. Zaczerpnęłam jeszcze jeden łyk powietrza, który utknął mi w gardle. Poczułam silny ból głowy. Mocno zacisnęłam powieki, ale cała moc która przepływała przeze mnie parła właśnie w tamtym kierunku. Po chwili moje oczy same się otworzyły, ale zobaczyłam tylko to zielonkawe, jasne światło. Nagle zrobiło się dziwnie cicho, a w mojej głowie odezwał się jakby podwójny głos.
- Jestem duchem Exili'es, źródłem siły wszystkich stworzeń. Wybrałem cię, żebyś była moim głosem, wśród tych którzy potrzebują go usłyszeć. Czy przyjmujesz moje błogosławieństwo i cząstkę mnie by wypełniać przeznaczenie innych?
- Tak... - odpowiedziałam w myślach. Światło w moich oczach zaczęło stawać się coraz jaśniejsze. W okół mnie rozbłysła biel. Czułam jak powoli wszystko mnie opuszcza. Ból, głód i zmęczenie po prostu znikły. Światło w okół mnie zaczęło blednąć. Zobaczyłam zarysy drzew, poczułam ziemię pod łapami. Po chwili cała moc wróciła do płomienia nad wodą, a ja opadłam półprzytomna na korzenie starych drzew. Patrzyłam jak wszystko wokół powoli zamienia się w ciemność.

~ później~

Obudziły mnie ciepłe promienie popołudniowego słońca. Kiedy otworzyłam oczy zobaczyłam, że nadal znajduje się w lesie, ale zupełnie innym niż ten, w którym byłam wcześniej. Trawa była tu soczyście zielona, a na drzewach co chwila siadały niewielkie ptaki nieustanne świergocąc. Powoli podniosłam głowę rozglądając się dookoła. Nagle gdzieś za mną rozległ się czyjś głos.
- ...

< Ktokolwiek?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy