- Jestem Ran - odpowiedziałem. - Nie ucieknij zaraz z krzykiem. Jestem ślepy, ale mimo wszystko wiem, gdzie stoisz.
Wadera wyglądała na oszołomioną, ale została na miejscu. Wstałem. Odgarnąłem włosy z głowy pokazałem moje oczy. Nie są jak oczy zwykłego niewidomego. Jedno bladoniebieskie, drugie czarne. Wadera wydała ciche westchnienie, po czym powiedziała:
- A ja jestem Kimmy. Naprawdę, współczuję..
- Nie współczuj mi! - Ryknąłem. - Macie mnie za kalekę, bo nic nie widzę, ale i tak wiem, gdzie jestem, gdzie ty stoisz, że obok mnie są drzewa! Zostawcie mnie. - powiedziałem tym razem cicho i ułożyłem się obok drzewa cicho łkając. Znam ją. To ona miała mnie zabić tam, na tej polanie, kiedy leżałem wykrwawiając się. Dlaczego? Może po prostu nie lubi zabijać. Muszę ją o to spytać. Ran, ona cię nigdy nie polubi. Zamknij pysk wewnętrzny głosie.
- Dlaczego mnie wtedy nie zabiłaś?..
<Kimmy?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz