wtorek, 1 lipca 2014

Od Strażniczki

Nie rozróżniałam już nawet dnia od nocy. Wszystko wydawało się być identyczne. Jak się chodzi po tym świecie tyle wieków to nie ma już nic ciekawego. Ja byłam już wszędzie. Zwiedziłam każdy zakamarek tej planety i mam wrażenie, że wiem już wszystko.
Teraz siedziałam sobie, a raczej lewitowałam (jak to często bywa w przypadku duchów) nad źródłem ukrytym głęboko w lesie. Nikt się tu nie zapuszczał i to był ogromny plus. Miałam przynajmniej święty spokój. Jedynymi towarzyszami mej nudnej, szarej codzienności były ptaki...
- Co się gapisz?- fuknęłam na drobną ptaszynę która gapiła się na mnie nieprzerwanie od jakiejś godziny.
Stworzonko tylko przekrzywiło łepetynę i wzbiło się w lot. Ptaszek chciał usiąść mi na ramieniu, jednak kiedy tylko przysiadł, przeniknął przeze mnie.
- Przykro mi, Maluchu. Niestety nie możesz.- uśmiechnęłam się.- Widzisz mnie, jednak nie możesz mnie dotknąć. Tak już jest.
Maluch, jak od tej pory go sobie nazywałam, przysiadł na gałęzi i ćwierkał żywo.
- Szkoda, że Cię nie rozumiem.- mruknęłam. Spojrzałam na źródełko. Chwilę potem zaczęłam tkać wodę w spiralę. I tak się bawiłam puki nie usłyszałam cichego szelestu. Zaraz po tym usłyszałam cichy jęk. Najwidoczniej ktoś z wielkim wysiłkiem przedzierał się przez puszczę. Bez namysłu wskoczyłam do wody jednocześnie przyjmując postać tej cudownej cieczy. Jedyną wadą takiego "wnikania" był fakt, że woda zaczynała bić jasnym, zielonkawym światłem.
Z gąszczu krzewów i gałęzi wypadł jakiś wilk. Zmęczony walką z ostrymi cierniami i wielkimi konarami zaczął... łapczywie pić wodę z MOJEGO świętego źródełka!
- Kto ci na to pozwolił?!- warknęłam złowrogo na wilka. Teraz już jako duch patrzyłam na niego groźnie. Nie odpowiadał.
- Zadałam ci pytanie!- warknęłam zbliżywszy się do niego. Ten przestraszony uczynił krok w tył.
- Jj-aa przeprrraszam...- wydusił bielejąc z przerażenia. Wprost to uwielbiam. Wszyscy przepełnieni trwogą na mój widok. Wpatrywałam się w osobnika jeszcze chwilę, gdy ten nadal niepewnie zapytał:
-...

<Ktosiu?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy