czwartek, 26 września 2013

Od Emersit'a cd historii Shervany

Nie wytrzymałem psychicznie.
- Aaa!
Szybkimi ruchami zakopałem się pod ziemię. Shervana stała jak zamurowana.
- Emersit... to są ptaki.
- To są sępy! - pisnąłem przez hałdę piachu na sobie.
- I co z tego?
Gdybym miał ją na widoku, rzuciłbym jej dramatyczno-wściekło-dezaprobatyczne. Jednak nie miałem. Wyjąłem więc głowę z piasku i zrobiłem to.
- Gdybyś przeżyła tu to co ja... - położyła się. - Co Ty robisz?
- Czekam.
- Na co?
- Aż opowiesz mi tą swoją dramatyczną historię. - posłała mi jeden z najładniejszych uśmiechów. - Zaczynasz?
- No... - wygrzebałem się z piachu. - Podejrzewam, że tu się urodziłem. Moim pierwszym widokiem były martwe lub pół-martwe ciała, zwęglone, spalone, barbarzyńsko pocięte, rozszarpywane przez sępy. Później ktoś z tyłu zawiązał mi oczy i nic nie widziałem. Przeniósł mnie gdzieś. Dzień lub dwa byłem u jednej nieznanej osoby, później u następnej i następnej... Kiedy dorosłem, uciekłem. Nigdy więcej ich nie widziałem. Powiedział bym więcej, ale... szkoda gadać.

<Sher?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy