Z sufitu groty odrywały się coraz to większe kawałki. Czułem, że zaraz się rozpadnie, a Kill leżał nieprzytomny.
Wziąłem go na grzbiet. Cóż innego mogłem zrobić? Sklepienie było dobre
10 metrów nad nami. Mocno objąłem go łapami aby uchronić jego łeb, i jak
zwariowany poleciałem w górę. Myślałem, że dam radę rozbić sufit tak,
aby przebić się na powierzchnię. Z całej siły poleciałem w stronę
sklepienia. Poczułem okropny ból łba. Kiedy się ocknąłem, byliśmy na
polanie na której się spotkaliśmy. nie było ani śladu smoczycy oprócz
wielkiej dziury w ziemi powstałem na skutek brawurowej ucieczki. Kill
wciąż leżał nieprzytomny. Postanowiłem trochę się przespać.
<Kill?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz