- To jak? - zapytała wadera.
- Idziemy - uśmiechnąłem się.
Po chwili ruszyliśmy przed siebie. Cały czas się sobie przyglądaliśmy. W pewnej chwili wadera zaczęła biec. Pobiegłem za nią. Od czasu do czasu ocieraliśmy się o siebie i uśmiechaliśmy. Niestety to musiało się skończyć źle dla mnie. Nie zauważyłem kamienia i potknąłem się. Taki los niedorajdy. Turlałem się przez jakieś wzgórze i nagle... CHLUP! Wpadłem do wody. Na domiar tego z mojego łba zwisała Lilia Wodna, a na niej żaba, która rechotała szczęśliwa. Po chwili zeskoczyła do wody. Sher zaczęła się śmiać.
- Ha ha ha... - powiedziałem.
- Śmiesznie wyglądasz. - uśmiechnęła się.
Po chwili zrzuciłem lilię i zanurkowałem. Wadera stała nad brzegiem jeziora. Widziałem jej rozmazany kontur. Wyskoczyłem przed nią wciągając ją do jeziorka. Oboje mieliśmy żabę na głowach.
- Teraz nie tylko ja śmiesznie wyglądam.
Oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
- Tak zawsze się kończy nasz spacer przed siebie... - powiedziałem.
< Sher dokończ >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz