Podróżowałem na swój sposób. Manipuluję pod sobą ogniem, od którego powietrze staje się lżejsze i mnie unosi. "Latałem" więc nad Lasem Ke'rei. Nagle zobaczyłem Shervanę. Była taka smutna... nie mogłem tego znieść. Jeszcze mnie nie zauważyła.
- Shervana? - szepnąłem.
Rozejrzała się w panice.
- Emersit?!
Uśmiechnąłem się. Ale wtem przypomniało mi się o jej smutku.
- Shervana... przed chwilą byłaś taka smutna... Dlaczego?
<Sher?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz