środa, 11 września 2013

Od Alice - Jak dołączyłam?


- Chciałby pan jeszcze herbatki? -zaśmiałam się do Pana Uszka. Kiwnął głową i nalałam mu trochę do filiżanki - Z cukrem czy bez? Bez? No dobrze - po czym sama sobie nalałam i dorzuciłam kostkę cukru. Uśmiechnęłam się i wypiłam łyczek. Obejrzałam się po wszystkich: biały króliczek Pan Uszko, brązowy jeżyk Kolec i mój ukochany, czarny królik z czerwonymi oczkami, B-Rabbit. Podeszłam do tego ostatniego i poprawiłam mu kokardkę.
- Wygląda Pan uroczo! - zaśmiałam się lekko i obejrzałam na zegar ,który stał nieopodal. Był drewniany o czarnych, eleganckich wskazówkach. Było wpół do szesnastej- Och, Pan Jack powinien wkrótce przyjść! Obiecał ,że wkrótce zabierze mnie na spacer do wspaniałego ogrodu pełnym róż o słodkim zapachu... Może to dziś!
Zrobiłam szczęśliwa piruet i wzięłam czarnego króliczka do łap - Ty też z nami idziesz! - przytuliłam go i usłyszałam czyjeś kroki.
- Och, to pan? Czekałam na... - zobaczyłam tylko złotego wilka o czerwonych oczach - Kim ty jesteś... - szepnęłam przerażona. Zaśmiał się tylko i rzucił na mnie. Nie wiedziałąm co robić. Nie umiałam się bronić. Poczułąm jak jego ostre kły wbijają mi się w kark. Czułąm jak ciepła krew spływa po mojej szyi. Przede mną leżał upuszczony B-Rabbit. Obraz czerniał ,a on patrzył na mnie swoimi szklanymi oczami.
- Czemu...
***
- AŁA! - krzyknęłam próbując podnieść głowę. Uderzyłąm w twarde sklepienie i upuściłam łeb - Gdzie ja jestem... - mruknęłam ledwo przytomna. Widziałam wszedzie tylko ziemię i jasny punkcik. Przeczołgałam się do niego i wyszłam na świeże powietrze. Otrząsnęłam futro z grudek ziemi i spojrzałam. Nie no. Co ja robiłam w króliczej jamce? I jak ja się tam zmieściłam? Obejrzałam się na wszystkie strony. Drzewa, kwiaty, trawa, ja i tyle. Rozmasowałąm głowę i przeklnęłam pod nosem.
- Zabiję tego kretyna ,który mnie... - wtedy coś sobie przypomniałam. Pokój z zabawkami. Drewniany zegar. Złoty wilk. I... Umarłam. Obejrzałam się na swoje futro. Czarne tak jak zawsze. Włosy ciemnobrązowe jak zawsze. Zobaczyłam małe źródełko i przeglądnęłam się w nim. Oczy fioletowe jak zawsze... Nie rozumiem. Obejrzałam się ponownie. Cóż... Stac tak raczej nie będę. Rozciągnęłam się i ruszyłam przed siebie uważnie oglądając teren. Nie koajrzę tego miejsca...
Wtedy usłyszałam szelest. Coś się czai... w krzakach. Zobaczyłam parę zielonych oczu. Nie wiem co to ,ale się nie dam. To coś zaczęło się wyłaniać... Nie czekając dłużej rzuciłam się na "to coś" i zdumiona zobaczyłam ,że to wilk.
-...
-... Możesz ze mnie zejść?
- Ech, um, tak - zeszłam z wadery i przyglądnęłam jej sie. Biało-czerwone futro. I te zielone oczy... A ja myślałam ,że to jakiś demon.
- Zawsze się tak na wszystkich rzucasz? - uśmiechnęła się lekko.
- To była... Samoobrona... - mruknęłam i unikałąm jej wzroku. Nie przyznam się do błędu.
- W sumie to kim jesteś? Ja to Shervana.
- Alice.
- Wataha pozwoliła ci tu przyjść?
- Nie mam watahy... - zabolały mnie te słowa.
- Hm? A rodzina...
- Rodziny też nie mam - czułam, że się czerwienię i odwróciłąm wzrok. W oczach miałam łzy.
- To... Skąd się tu wzięłaś?
- Nie wiem - widząc jej wzrok dodałam - Obudziłam się w - dodałam ciszej - króliczej jamce i poprostu... Nie wiem. Poprostu jakoś się tutaj dostałam.
- A chciałabyś mieć wataszkę? - dodała.
- Wa...tahę?
- Ehe!
Milczałam chwilę po czym dodałam cicho - Zgoda.
-Co?
-Zgoda - powiedziałam głośnej.
Wadera uśmiechnęła się szerzej i pociągnęła za ogon.
-Ej! - krzyknęłam zdziwiona. Wadera nie puszczała i trzymała mnie jakby nie chciała żebym uciekła. Poddałam się, zrobiłam naburmuszoną minę i pozwoliłam jej mnie ciągnąć. Shervana zobaczyła to i powiedziała:
- Uśmiechnij się gburku, no.
Wstchnęłam i ponownie rozejrzałam. Znowu coś zaszeleściło. Ale to była... Sarenka! Poczułam burczenie w brzuchu i wyrwałam się wilczycy. Popatrzyła na mnie zdumiona ,a ja już wbijałam kły w zwierzę. Odgryzłam duży kęs. Poczułam słodki smak w ustach, uśmiechnęłam i zamerdałam ogonkiem. Wadera zrobiła zażenowaną minę.
- Przynajmniej się uśmiechasz... Mięsko działa na ciebie jak eliksir szczęścia ,czy co?
Oblizałam pysk i zaczęłam dalej jeść.
- Nie jesteś głodna?
- Nie dzięki.
- No to jest więcej dla mnie!! - krzyknęłam szczęśliwa i ponownie się oblizałam. Shervana patrzyła na mnie i...

<Sher? Zazzdrościsz mi mięska? >:3 >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy