- Uwaga!
Rozpierzchliśmy się we wszystkie strony, a między nami wylądował... kamień? Z nim nowość - Kurt się nie odezwał. Zerknąłem na Shervanę; oglądała skałkę. A Kurt również patrzył... nie, on patrzył... w niebo? Kolejne kamienie zaczęły spadać z niebios.
- Meteoryty?
- Meteoryty? Tak! Wiecie, co to meteoryty? To kawałki planet, satelity, odłamki skalne...
- Tak, Kurt.
- Ajć!
Coś małego i gorącego pacnęło mnie w ucho. W ów coś uderzyłem z całej siły tak, że odleciało ode mnie na kilka metrów. Ucho przycisnąłem do ziemi i zacząłem drapać.
- Auć. - powtórzyłem.
Shervana powąchała meteoryt.
- Pachnie...
<Czym on pachnie, Sher?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz