- Ee... Mamy mieć ?!
- No najwidoczniej...
- Ale jak?!
- No... najpierw znajdźmy łosia
Pochodziłyśmy chwile < 2 godziny> po okolicy, ale niestety nie znalazłyśmy łosia... I już miałyśmy sie poddać kiedy zza krzaków wyszedł dość mały < 4 cm > łosiu :3 Podleciał na swoich magicznych porożach na wysokość mojego nosa po czym chciał uciec ale wtedy Shervina złapała go za ogonek
- Może chciałbyś nam pomóc? - spytałam kulturnie
-Nie! nigdy! Ona chce mnie pożreć -mówił wyrywając sie
- Nie ona chce cie prosić o pomoc
- Nie nie poddam sie! Nigdy!
- A może jednak?
- Nieeeeeeeeeeeee!
- A jak ci za to dam żelka
- Nieee!
- A 2?
- Ni... A z resztą...
Dałam mu żelki
- To co mam zrobic?
- Stań tu < pokazałam na żelkotrawkę >
- I to wszystko?
- Tak
- To zgoda ale za 8 żelków
- Co?! Za wypuszcze nie chciałeś 2 a za stanie 8?! - krzyknęła rozzłoszczona Shervina
- To nie ma sensu... inaczej tego nie zrobi... nie gorączkuj sie...
Dałam mu żelki a łoś stanoł w wyznaczonym przeze mnie miejscu. Shervina otoczyła go 3 razy
- Okej... to wszystko... Dzięki
- Prosze
Łosiu odszedł
- To co teraz?
< Shervina? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz