- Eeee... - podrapałem się po nosie. - Nie no, spoko, pójdziemy tam... Nie?
Wiedziałem, że Shervana chce się rozerwać.
- Ymn.. Tak. Idziemy, Em.
Odeszliśmy.
- A gdzie to właściwie jest? - Shervana zaczęła zawracać.
- Tam. - kiwnąłem głową przed siebie nie zatrzymując się.
- Czekaj! Czemu? Skąd wiesz?
Dopiero teraz się zatrzymałem i spojrzałem na nią z politowaniem.
- Shervana, ja wiem.
- Ty wiesz. - westchnęła, ale ruszyła za mną.
Kilkanaście minut później
- Daleko jeszcze?
- Nie wiem, skąd mam wiedzieć?
Wysyczała jadowicie:
- Ty wiesz. Zrobimy to szybszym sposobem. - i zanim zdążyłem zaprotestować przeteleportowała nas do Świata Czekolady.
- Tam! Różowa czekolada! Wilcza!
Nagle z różowej czekolady ulepił się wielki orzeł i zasyczał wściekle...
<Sher?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz