- No i co z tym zaklęciem? - zapytałam
- Musisz... - zaczęła Shevana, ale w tem przed nami stanęły dwa mini pegazy, wyskokości 3 cm, żelki.
- Dzień dobry - powiedział do nas jeden z nich
- Hej - powiedziałam z zaniepokojeniem
- Co tam u pięknych pań? - zaczął mówić dziwnym nieznanym mi do tej pory tonem... jakby chciał nas zachęcić czy coś <podryw xD >.
- Eee... my prowadzimy dialog...
- Nie przeszkadza to nam....
Zrobiłam facepalma....
- Czy boli panią głowa? Zaraz coś na to poradzimy! - powiedział z niepokojącym szczęściem.
- Nie, nie trzeba, wszystko w porządku - powiedziałam z zawachaniem.
- A panie to tu może do sklepu, na spacer, na śmierć, a może na loda?
- Co to ma znaczyć że na śmierć?
- To panie nie tutejsze ma sie rozumieć?
- No tak ale o co chodzi z tą śmiercią?
- Trzynaście razy dziennie ten tu sprzedawca zamienia się w psychopatę pragnącego krwii, z resztą jak my wszyscy. - uśmiechnął się, pokazując kopytem dookoła. - Niech lepiej pani uważa są tu tacy co nie opanują sie i zaczynają sie śmiać
I w tym momencie razem z Sherviną zaczęłyśmy się śmiać co bardzo zezłościło pegazy
- Jak możecie się z nas śmiać uważacie to za śmieszne - mówił z takim tempem że prawie nic nie
rozumiałam - Za taki wybryk spotka was kara!!
i wtedy
<Shervina? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz