- A co z zaklęciem?- zapytałam
- Jest gratisowe za 50 oranżadką - odezwał się sprzedawca
- Młoda idź zbierać żelki!
- A Ty?
- Ja nie mogę - pokazałam żelkowe wargi i łapy. - Nie moge ich dotknąć, bo przyśpieszę chorobę.
- Ech! - westchnęła, ale wykonała polecenie.
Po jakiejś godzinie, odnalazławszystkie
- Jego normalna cena to 5 różowych, ale ok, macie zaklęcie. - odezwał sie sprzedawca i podał nam kartkę z napisem:
" Jednorożce patataj, patataj, patataj
muchy fly, fly, fly,
muchy fly, fly, fly,
a jednorożce patataj, patataj, patataj"
Wtedy...
<Kimiko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz