- Rooov! - Wrzasnęłąm jak opętana po czym zaczęłąm pikować.
Nie zdążyłam go złapać. Wylądował na plecach. Sprawdziłam puls. Żyje. Ma połamane 3 żebra, nogę i skrzydło. Zaniosłam go do jaskini. Nastawiłam nogę. Od zgrzytu kości zrobiło mi się niedobrze. Nie miał żadnych ciał obcych. Skrzydło usztywniłam i obwiązałam jakąś szmatą. I rozpaliłam zioła. Rov zaczął się budzić.... < Rov?> |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz