czwartek, 6 listopada 2014

Od Lileith

Siadłam przy drzewie i ziewnęłam. Rozejrzałam się wokoło, a gdy nie zobaczyłam nikogo, położyłam się. Od razu zasnęłam.
Był środek nocy, gdy się obudziłam. Otworzyłam zmęczone oczy i przeciągnęłam się. Wstałam. Przez moment nie wiedziałam nawet, gdzie jestem i co tutaj robię. Wyniki wyczerpania. Ruszyłam jakąś łąką. "Słyszysz mnie, słyszysz? Jak się czujesz? Może zechciałabyś już umrzeć? Będziesz płakać? Czy wiesz, jak żałosna jesteś? Boli? Piecze? Mam się przejąć, tak? Męcząca jesteś. [...]" - nie mogłam przestać myśleć o tych słowach. Chciałam teraz tylko ciszy, toteż gdy usłyszałam szmer w krzakach, postanowiłam pobiec i gdzieś się zaszyć. Gdzieś, gdzie dochodzi światło, ale jednicześnie jest ciemno. Znam tylko jedno takie miejsce... Rozpostarłam skrzydła i wzbiłam się w powietrze, po czym ruszyłam na północ. Wylądowałam przed niezwykle starym i opuszczonym budynkiem. Weszłam przez zniszczone, zaczynające już gnić drzwi. Coś się zmieniło... Warknęłam, ale przytuliłam się do ściany. Przez jakiś czas obserwowałam księżyc z okna, którego szyby zostały już dawno rozbite. Deski skrzypiały, a ja z każdym momentem coraz bardziej się relaksowałam. Jednak spokój nie był mi pisany. Kątem oka zauważyłam delikatne, blade światło. Poderwałam się z miejsca i poszłam sprawdzić, cóż to takiego. Moim oczom ukazały się krecone schodu, prowadzące pod ziemię. Ciekawość wzięła nade mną górę - po chwili już byłam na dole. Ujrzałam korytarz, cały lśniący od ozdob. Byłam zszokowana - nie mogłam się aż ruszyć z miejsca. To nie było normalne. To... Zrobiłam krok na przód. Zaraz to przeszył mnie dreszcz. Wydawało mi się, że słyszę jakieś krzyki, jęki oraz hałas kajdan i prośby o pomoc. Tylko przy jednym pokoju słyszałam donośny śmiech. Te drzwi otworzyłam. Na środku pomieszczenia, które teraz było wyłożone kamieniem, leżała młoda, zadźgana dziewczyna, zaś obok niej stał srebrnowłosy mężczyzna - miał on wielkie, długie rogi, długie włosy i dziwne odzienie. Był ode mnie większy. Po chwili zdałam sobie sprawę, że muszę uciekać. Wybiegłam z pokoju, ale schodów nie zobaczyłam - zniknęły. Przede mną pojawiła się znikąd czarnowłosa kobieta i uśmiechnęła się. Nie odwzajemniłam uśmiechu, wręcz przeciwnke, tylko prychnęłam. Tajemnicza osóbka powiedziała, że nazywa się Riko De Nanilo, co po jej języku znaczy "Magia". Powiedziała też, abym mówiła jej po prostu Riko. Wyjaśniła, że to przejścia między światami, po czym wskazała wielkie niebieskie drzwi, mówiąc, iż są to drzwi do nieba. Potem się odwróciła i wskazała czarne - "brama do piekła". Po chwili pokazała mi białe drzwi.
- To Twój pokój. Mam zaszczyt Cie tutaj zaprosić. Proszę, mieszkaj tutaj, albo przynajmniej przychodź raz w tygodniu - pochyliła się, po czym tupnęła delikatnie i otworzyła drzwi. Moim oczom ukazał się niezwykly pokój - jego ściany były szare, żyrandol i sofa czarne, zaś łóżko ciemnoczerwone. Na środku stal niski stolik do kawy, cały z ciemnego drewna. Spytałam kobietę, co mam tutaj robić, ale ta stwierdziła:
- Spokojnie. Tylko tutaj mieszkasz. Będzie Cie mógł ktoś odwiedzić, ale tak, to Twój pokój - wpadnę później. Jeśli chcesz wyjść z powrotem, wytarczy, że o tym pomyślisz. A teraz... - zniknęła. Wstałam, po czym wyczarowałam ciemnoczerwoną farbę i napisałam wielki napis na ścianie: "Hej, czy ktoś wie, jak tu jest na dnie..."
○Pomocy....○

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy