Mimo strasznego bólu, zerwałam się z ziemi i stanęłam naprzeciwko wilczycy, która przeraźliwie chichotała i patrzyła na mnie, jak na swój obiad. Przez kilka sekund zupełnie nie wiedziałam kim ona jest i co właściwie tutaj robię, ale potem wszystko wróciło. Ból w karku był okropny, a ja nie miałam siły ani odwagi żeby się jej postawić. Wystraszona odwróciłam się i szybko znalazłam obok basiora.
- Vuko, boję się... - szepnęłam - Boli...
<Vuko? Wiem, że krótkie i długo nie odpisywałam, ale ostatnio mam zupełny brak czasu i weny :c>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz