- Pięknie tu, co nie?- odparła wadera i spojrzała na mnie.
- Owszem, to naprawdę pięknie miejsce.- powiedziałem i również na nią spojrzałem. Nasz wzrok spotkał się. W jej oczach odbijał się zachód słońca. Miała w nich niesamowity błysk, ten sam, który miała ona... Wspomnienia wróciły w jednej chwili. Na moim pyszczku pojawił się cień smutku.
- Czy wszystko w porządku?- zapytała zaniepokojona wadera.
- Tak, w porządku. Po prostu... zamyśliłem się. - odpowiedziałem i uśmiechnąłem się, żeby ją trochę uspokoić. Nedvena odwzajemniła uśmiech, po czym odwróciła głowę w stronę zachodu i przymrużyła oczy. Podszedłem do urwiska i usiadłem koło niej. Powiał wiatr, który zerwał kolejne złociste liście z drzew. Wilczyca wyprostowała swoje skrzydła. -Jak to jest?- zapytałem po chwili milczenia.
-Że co? - zdziwiła się Nedvena.
- Latać... - odpowiedziałem.- Zawsze mnie to zastanawiało. To musi być cudowne, móc szybować pośród chmur.
Wadera opuściła głowę i spojrzała w dół.
- Wybacz Mi'lady... nie chciałem cię zasmucić...
<Nedvena?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz