czwartek, 6 listopada 2014

Od Cannon'a

Poranek nie był tak przyjemny jak wczoraj. Zjedzenie czyiś wspomnień było czymś głupim, ale co zrobić? Czasami nie mogę się im oprzeć, ale czasami to najzwyczajniejszy głód. Wstałem i otrzepałem się z suchych liści. Złapałem się za głowę. Czułem się jak po ostrej imprezie. Spojrzałem na tereny z wzgórza. Na dole rozciągała się panorama dolin, na których rosły gęste lasy. Wzdychnąłem ciężko. Skoczyłem i teleportowałem się na sam dół, a następnie na skraj lasu. Wszedłem głębiej. Szukałem czegoś na co mógłbym zapolować. No i znalazł się - mały, niewinny króliczek. Przez chwilę nieuwagi nadepnąłem na suchą gałązkę. Zwierzyna spłoszyła się, ale nie przeszkadzało mi to. Uśmiechnąłem się sam do siebie i pobiegłem za nim. Był szybki i zwinny. Skręcił za jakimś głazem. Skręciłem gwałtownie i uderzyłem w coś, a raczej kogoś.
- Niech to! - warknęłam leżąc.
- Strasznie przepraszam! - usłyszałem glos wadery. Spojrzałem na nią i wstałem.
- Nie, to ja przepraszam.
- Na pewno? Uff to dobrze. Biegłam i jakoś tak - zaśmiała się.
- Nic nie szkodzi. - machnąłem łapą. - Jestem Cannon - przedstawiłem się waderze.

<Któraś z pań? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy