-Hmm... - udałam zdziwioną tą propozycją - umowa stoi. - I człapaliśmy krokiem po ścieżce usłanej brązowymi i pomarańczowymi liśćmi. W pewnym momencie ja zaczęłam skręcać w lewo, Kinaj w prawo.
- Hej, gdzie idziesz? - spytałam. On spokojnie odpowiedział:
- No, do jaskini.
- Nie, do jaskini w tę stronę.
- Nie, w tę. - chwilę myśleliśmy i przekomarzaliśmy się.
- Dobra, idziemy jak ty chcesz. Na prawo. - rzekłam.
- No. - rzekł z satysfakcją. Po paru minutkach byliśmy na miejscu.
- Co jak co, ale chyba basiory faktycznie lepiej znają się na kierunkach. - powiedziałam gdy wchodziliśmy do środka. Zaśmialiśmy się cicho. Usadowiłam się trochę głębiej niż ostatnio, ale też na mchu. Basior ułożył się troszkę dalej. Na wpół już spałam i tylko zdążyłam rzucić:
- Dobranoc.
<Kinaj?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz