- Zapewne szamani. Nie możemy zwracać na siebie ich uwagi. Inaczej może być bardzo źle - ostrzegłem wilka, lecz ten już chyba od dobrych 5 minut mnie nie słuchał. By chyba zbyt zafascynowany tym co się dzieje.
- Dobra, dobra.
I przemknął się bliżej szamanów, oczywiście pozostając w ukryciu, czyli liściach krzewów. Wreszcie wilk usiadł i przypatrzył się odprawiającym rytuały goblinom. Ja natomiast zmieniając się w widmo absolutne i siedząc na drzewie przyglądałem się rytuałowi. W pewnej chwili jeden z szamanów wrzucił coś do kotła i nastąpił wybuch. Zerwał liście, odsłaniając Malika, a nie zrzucił z drzewa. Spadłem na grzbiet tak, że aż zmieniłem się w normalną widmo formę. Szamani nas zauważyli i zaczęli podchodzić po czym obu z nas złapali za kark i rzucili przed kocioł. Malik szepnął:
<Malik?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz