- Nie widziałem cię tu wcześniej, co prawda rzadko przebywam w jednym miejscu ale...
- No tak... Dołączyłam nie dawno - uśmiech nie schodził jej z twarzy. To dobrze, im więcej śmiechu tym lepsze samopoczucie.
- Słuchaj... Ja na prawdę nie potrzebuje tej jaskini - uśmiechnąłem się - wiem że może ci być z tym trochę dziwnie, ale ja nie przebywam w jednym miejscu zbyt długo i po prostu stwierdziłem że dziś prześpię się tu a jutro mogę być nawet w innym świecie... Weź ją, mnie się raczej nie przyda - puściłem do niej oczko
- Ale... Jak to? Nie chciałbyś mieć domu... rodziny itd?
- Wiesz... Prowadzę raczej koczowniczy tryb życia - zaśmiałem się - Ale dosyć o tym... To skąd po... - urwałem. Mina nagle mi spoważniała, postawiłem uszy i zacząłem nasłuchiwać. Znowu to samo...
- Kinaj! - znowu ten głos... Niby nie znajomy ale jednak. Wyraźnie dochodził z północy. Pognałem w tamtą stronę. Musze się w końcu dowiedzieć o co chodzi! Oczywiście nie zapomniałem o mojej towarzyszce i nie biegłem super szybkością by tam mogła mnie dogonić. Nie zna tych terenów a ja nie chce żeby się zgubiła bo te okolice mają swoje zagadki... Tak czy siak mknąłem przez krzaki i omijałem drzewa. Trafiłem na polankę. Na drugim jej końcu stała wadera. Była dorosła i biała, tak jak mgła. Zaśmiała się na mój widok i wbiegła w las.
- Czekaj! Stój! Wracaj!- krzyknąłem i rzuciłem się w jej stronę. Jenak byłem za wolny. Wadera ponownie rozpłynęła sie w powietrzu. Zacząłem węszyć z nadzieją że jest gdzieś nie daleko, ale myliłem się. Za ten czas dołączyła już moja nowo poznana towarzyszka...
<Fazie? Kinaj zdurniał xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz