niedziela, 9 listopada 2014

Od Ivy Toxic c.d. historii Hind Gaaf Lok

-Po co?!-warknęłam do niego-Mimo, że umarło w męczarniach.. Głodna byłam przyznam. Ale przynajmniej oszczędziłam mu katuszy życia na ziemi. Gdyby żyło nie było by tak sprawne. Przyjrzyj się... Przecież część jego wnętrzności leży rozwleczonych dookoła. Jego krew nasyciła glebę. A jego ciało stanie się niedługo pożywieniem dla padlinożerców oraz robaków, a szczątki użyźnią ziemię na której padło. Same korzyści z jego śmierci. I nie sądzę by udało się je wskrzesić. Mimo, że uśmierciłam je nie całe pięć minut temu. Nie jesteśmy na twoich ziemiach. To jest już nie możliwe.
Rzekłam beznamiętnie. Możliwe, że mogło to zadziwić tego kochającego życie basiora.
-A ty myślisz, że poza twoimi ziemiami byś przeżył bez walki? Gdybyś chciał ujrzałbyś to. Bardzo szybko, ale wtedy było by już zbyt późno. Prócz niej leżałbyś tam i ty. Więc powiedz mi czemu?
-Co.. Co czemu?-zająknął się Hind Gaaf Lok.
-Czemu nie zaatakowałeś czy raczej nie powstrzymałeś mnie przed zabiciem tamtej sarny czy co to było? Wilki, które zwykle miałam nieprzyjemność poznać....A nie ważne po co ja ci to mówię? Nie zrozumiesz. -rzekłam, bardziej zła na siebie niż na tego wilka, którego aura aż tak skutecznie widocznie rozwiązywał język nawet najbardziej zatwardziałemu wilkowi. Jednak ja nie zamierzałam mu się poddać.
-A tak w ogóle daleko do twych ziem?-spytałam.
Wilk popatrzył w zdumieniu na mnie.
-Nie odpowiadaj, na to pytanie. No nic. Chwila....-rzekłam
Wyskoczyłam w górę, odbiłam się od pnia drzewa. Złapałam w locie wiewiórkę. I wylądowałam miękko za basiorem. I na jego oczach zabiłam wiewiórkę, z której zamiast krwi wylały się, czy raczej wysypały trociny.
-Ohoho mamy towarzystwo. Nie jest tu bezpiecznie-mruknęłam do siebie-Lepiej się stąd zabierajmy.
Rzekłam i czekałam na reakcję basiora, chociaż i tak zamierzałam odbiec jeśli ten zaczął by zadawać zbędne pytania. "Nie dostaną mnie. Nie tym razem"pomyślałam.

<Hind?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy