Leciałam już dość długo. Skrzydła bolały mnie, ale wmawiałam sobie, że dam radę. Jednak nie udało się skrzydła odmówiły posłuszeństwa i zaczęłam spadać. Na szczęście nie leciałam wysoko i upadek nie był zbyt bolesny. Znajdowałam się na jakimś klifie. Próbowałam z niego zejść, ale coś mi się nie udało. Skały były śliskie i trudno było utrzymać równowagę. Niestety pośliznęłam się na jednym z nich i zjechałam jak ze zjeżdżalni po skałach. Cała obolała resztkami sił wstałam i kontynuowałam wędrówkę pieszo. Za chwilę weszłam do wielkiego pięknego, kolorowego lasu. Były tam rośliny, których jeszcze nie widziałam. W tym lesie nie odczuwałam bólu, lecz ulgę. Ale coś zapach się nie zgadzał zamiast pięknego zapachu kwiatów w powietrzu unosiła się woń wilków. Niestety, gdy zaczęłam dalej iść musiałam zboczyć z drogi, ponieważ mój brzuch dał znać. Szybko znalazłam jelenia. Jednak, gdy na niego skoczyłam wpadłam na jakiegoś wilka, który najwyraźniej też miał zamiar zrobić to, co ja. Niestety zwierzyna zaczęła uciekać, jednak zaczęłam z nieznajomym/nieznajomą go gonić. Jeleń niestety nie dała sobie rady i został przez nas zabity. Spojrzałam na wilka i powiedziałam:
-Witaj, jestem Nedvena. A Ty?
<Ktoś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz