Spojrzałam lekko w bok i ledwo powstrzymując westchnienie ulgi - dostrzegłam tam mojego partnera. Nie zostawił mnie, nigdy mnie nie zostawi. Przecież obiecał. Poczułam się pewniej, a mój pysk powędrował do góry gdzie latał ognik powoli zmieniając się w wilka. Co prawda nie była to realistyczna iluzja, ale jedynie wilczy kształt stworzony jakby z iskier, ale i tak wykazywało to zainteresowanie gośćmi czyli nami.
- Sądzisz, że taka ofiara wystarczy? - spytała, robiąc wokół mnie kółko, a na koniec delikatnie ocierając się o mnie ogonem i powodując, że całym moim ciałem wstrząsnął dreszcz.
- Wiem, że wystarczy. - powiedziałam, akcentując pierwsze słowa. - Znam Cię, Yes.
- Może i tak, ale każdy się zmienia. Zresztą pokażę Wam coś. - zachichotała, a potem podłoga pod nami się zapadła i spadliśmy do jej spiżarni gdzie ujrzeliśmy...
< Em? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz