Pegazojednorożec westchnął i odwrócił pysk w naszą stronę, lustrując nas wzrokiem. W końcu postanowił się jednak się poddać i zaczął swoje wyjaśnienie, oczywiście wcześniej chrząkając teatralnie.
- Te mrówki to są nasi właściciele tylko, że czasami jakiś debil przypadkiem nadepnie na tamten klocek. - Wskazał różowe coś co leżało na środku jednej z chmur. - I coś dziwnego się z nimi dzieje. Ogółem cała magia szaleje i oni - najbardziej na nią podatni zmieniają się w jakieś zwierze, ewentualnie przedmiot, a potem są cholernie wściekli. - pokręcił pyskiem.
Wysłuchałam go, a potem zeskoczyłam z jego grzbietu, pokazując, by zombie zrobił to samo co wyjątkowo jakoś zrozumiał. Potem wzięłam i spojrzałam na dziwny obiekt, by znów zwrócić się do Zdzisia:
- Nie próbowaliście zrozumieć co to jest?
- Nie. Bez dotknięcia go nic nie możemy zrobić, a po dotknięciu... wiadomo jak się dzieje.
- A nie moglibyście go zdjąć telekinezą?
- W sumie... Mądre, ale...
< Citrio? xD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz