sobota, 31 sierpnia 2013

Od Wasko - Spotkanie z Chris'em

Chodziłem sobie po plaży nad jeziorem. Nad brzegiem zobaczyłem Chris'a. Nie rozmawiałem z nim nigdy, ale wiedziałem jak się nazywa. Podszedłem bliżej, był smutny. Wiedziałem chyba nawet dlaczego.
- Cześć, jestem Wasko. - przywitałem się.
- Wiem kim jesteś. - rzucił nawet nie patrząc na mnie.
- Rozumiem Cię, Chris. Możemy porozmawiać jak facet z facetem? - zaproponowałem.
- No. - odpowiedział sucho.
- Przepraszam, że zostałeś usunięty ze stanowiska Cety. Ja nawet nie wiedziałem. Przepraszam. - próbowałem przeprosić.
Zapadła niemiła cisza, ale nagle Chris się odezwał...

<Chris, przyjmiesz przeprosiny?>

Od Shervany cd historii Kurta

Duch gadał jak nakręcony, a ja coraz bardziej go lubiłam. W końcu powrócił do tematu watahy:
- Z jakiej jesteście watahy? Macie wogóle jakąś? Jesteście parą?
- Ja jestem Alphą z Watahy Black Night, a on wcale nie jest moim partnerem. - zaśmiałam się.
- Mógłbym dołączyć? Proszę, proszę, proszę.
- No dobrze. - roześmiałam się znowu. - Założe się, że zaprzyjaźnisz się z Suray'em.
Duch znowu otwierał pysk, by coś powiedzieć, ale wtedy stało się coś dziwnego...

< Em? Kurt? >

Od Kurta cd historii Shervany

... bo stwierdziłem, że nie chce mi się tego słuchać. Za bardzo się cieszyłem tym, że w końcu mam do kogo pysk otworzyć.
- A gdzie mieszkacie? Macie watahę? Lubicie dżem? Ja wprost kocham dżem! Lubicie robić kawały? Wystraszymy kogoś? Jest tu gdzieś więcej wilków? Czy...
- Hej hej hej! Przystopuj na moment... - mruknęła wilczyca.
- Dobrze... - spuściłem głowę. Wytrzymałem całe 3 sekundy!
- A mogę was odprowadzić do domu? Albo jakoś inaczej wam pomóc? Albo nie pomagać, tylko iść? - zacząłem podskakiwać w miejscu z nadmiaru emocji. Basior westchnął zrezygnowany i pokręcił głową.
- To będzie długa podróż... - mruknął.

Od Shervany cd historii Ifus

Szybko podbiegłam do Alex'a i uleczyłam go. Przynajmniej się starałam. Ze smutkiem zwróciłam się do Ifus:
- Ja nic nie zrobię...
- Jak to?!
- W nim jest inny duch, tylko Ty lub Kurt możecie coś zrobić. Znacie się na duchach bardziej niż ja...
Wadera chciała coś powiedzieć, ale odezwał się Alex...

< Alex? >

Od Raven'a cd historii Isabelle

- O co chodzi? - spytałem wadery.
- Stara wataha wygnała mnie przez to, że stałam się wilkiem ognia, a teraz chcą mnie zabić.
- Nie pozwole na to!
- Raven...
- Zostaw to mnie! - powiedziałem, a wtedy...

< Isabelle? >

Od Raven'a cd historii Blue Rose

- Dać radę dam, ale czy mi się chce... - odpowiedziałem i zaśmiałem się z urażonej miny Rosie. - Nie no, żartuje.
- No ja myśle.
Dotknąłem jej łapą, na co ona oburzyła się:
- Weź tą łape!
- Chcesz zostać uwolniona, czy nie? - wyszczerzyłem się.
- No, dobra. - powiedziała w końcu.
Gdy jej dotknąłem zaklęcie rozpoznało we mnie normalnego wilka i odrazu puściło Rosie, ale wtedy z nieba zleciały...

< Rosie? >

Nowa wadera!

Pam param pam pam!

Oto, Blood!

Od Blue Rose cd historii Raven'a

Nagle coś mnie jakby uwięziło. Nie mogłam się ruszyć.
- Rose, chodź! - zawołał Raven, nie oglądając się za siebie.
- Nie mogę! - powiedziałam z rozpaczą.
- Czemu? - podbiegł do mnie - Już widzę.
- Widzisz to? - spytałam z zaciekawieniem.
- Tak. To specjalna pułapka na duchy.
- To się nie dziwię.
Raven zaśmiał się gorzko.
- Dasz radę mnie uwolnić? - spytałam.

< Raven, dasz radę? >

Od Raven'a cd historii Blue Rose

- Od dłuższego czasu. - odburknąłem, przypominając sobie, obce wilki na naszych starych terenach. Potem zmieniłem ton i zapytałem. - Jak się nazywasz?
- Blue Rose, a Ty?
- Raven. Może Cię oprowadzić?
- Chętnie.
Chciałem mieć to już za sobą, więc pobiegłem, a wadera za mną, ale wtedy...

< Rosie? >

Od Blue Rose - Rozmowa

Szłam zamyślona po lesie. Myślałam, czy dobrze zrobiłam dołączając do watahy.
Nagle wpadłam na równie zamyślonego Raven'a.
- Przepraszam... - powiedziałam nieśmiało.
- Nic się nie stało. Jesteś nowa? - spytał.
- Tak... A Ty? Od kiedy jesteś?

< Raven? >

Od Ifus cd historii Alex'a

Zerwałam się na równe nogi i biegłam w stronę jaskini Sher.
- Shervana! Shervana! - Krzyczałam wciąż płacząc.
- Co się stało? - Zapytała ze spokojem.
- Alex! On... Krew. Moj brat! - Wydukałam ledwo łapiąc oddech
- Cii! Spokojnie. Mów wolniej.
- Chodź! - Krzyknęłam i wybiegłyśmy z jaskini.
Po dotarciu na miejsce Alex'owi chyba się pogorszyło... Krwi było coraz więcej... Alex był już pół przytomny.
- No zrób coś! - Nakazałam Sher, która stała osłupiała nad basiorem

<Sher, dokończysz?>

EDIT: Dodałam 100 post! :D Taki krwawy, ale co tam XD

Od Gine cd historii Fallen Angel'a

- Ja Ciebie też kocham. - odpowiedziałam szczerze.
- Jesteś dla mnie najważniejsza. - pocałował mnie delikatnie.
- Ty dla mnie też jesteś najważniejszy na całym świecie. - wtuliłam się w jego miękką sierść jeszcze bardziej niż wcześniej.
Rozmawialiśmy jeszcze trochę, a później zasnęliśmy wtuleni w siebie. Miałam piękny sen...

~~ Poranek ~~

Gdy się obudziłam Fallen siedział w kuchni coś mieszał w misce. Po cichu weszłam do kuchni i zobaczyłam jak Fallen przyrządza pyszną sałatkę. Nagle mnie usłyszał, bo potknęłam się.
- Witaj, Aniele! Idź usiądź w salonie, a ja zaraz przygotuję sałatkę. - uśmiechnął się.
- Jeśli tego chcesz to oczywiście - zaśmiałam się i poszłam.

<Fallen, dokończysz? Sorry brak pomysłu>

Od Shervany cd historii Emersit'a

Wylądowaliśmy w świecie, odwrotnym do naszego kolorami, ale nie to nas zdziwiło. Obok nas wylądował duch.
- Co Ty tu robisz? - zapytałam zdziwiona.
- Szukam okazji do zabawy.
- Jak się nazywasz?
- Kurt.
- Ja jestem Shervana, a to Emer... - nie dokończyłam, bo...

< Emersit? Kurt? >

Od Alex'a cd historii Ifus

Gdy Ifus wyszła zaczęło się ze mną dziać coś jeszcze gorszego. Wyczułem nade mną promieniowanie złego ducha - brata Ifus. Sprawiało mi to straszny ból. Zaczęło mną rzucać po całej jaskini. Nagle nieszczęśliwie upadłem na pysk i momentalnie wokół mnie stworzyła się wielka kałuża krwi. A duch zniknął. Na szczęście nie straciłem przytomności, ale oślepiło mnie. Usłyszałem nagle rozpaczliwy krzyk Ifus.
 - Ifus... Biegnij po Shervanę... Szybko... - wyszeptałem. - Nie zwlekaj!

<Ifus, co dalej?>

Od Shervany cd historii Chrisa

Przez przemiane basiora, się zdekoncetrowałam i Mroczne Wilki wyszły spod mojej władzy. Na dodatek były bliżej, bo gdy rozmawialiśmy one podeszły, tym razem unikając mojego wzroku.
- Już po Was. - warknął ich przywódca stając przede mną.
- Zobaczymy. - odpowiedziałam i czekałam na jego ruch.
Nie minęła chwila, a rzucił się na mnie. Nie poruszyłam się, nie uniknęłam ciosu, tylko stałam w miejscu, a krew spływała z mojego barku.
- Chris, zostaw go mnie. - powiedziałam, gdy basior chciał ruszyć mi na pomoc.
Kolejna rana pojawiła się po ataku Mrocznego Wilka, tym razem trafił w brzuch. " To chyba wystarczy" - pomyślałam. Zebrałam całą energię i użyłam mocy Furii, która działa tylko po odniesieniu ran. Zadziałało. Zakodowałam sobię, by nie atakować Chrisa, a potem rzuciłam się nie panując nad tym co robię...

< Chris? >

Od Shervany cd historii Delgo

- Nie musiałeś się tak starać. - powiedziałam, uleczając go.
- Dla Ciebie wszystko. - uśmiechnął się.
- Delgo, mówiłam...
- Dobrze, już dobrze.
- Przejdziemy się gdzieś? Może i uleczyłam te rany, ale musisz rozchodzić się...

< Delgo? >

Nowa Exie'xci!

Witamy, Rosie!

Jako wilk!


Jako duch!



PS. Jest to pierwsza przedstawicielka Exie'xci, czyli pół duchów!
Formularz już jest, więc jeśli chcecie możecie takim stworem zostać!

Kilka zasad pisowni itp.

Ułatwijcie nam prace i przestrzegajcie ich, albo chciaż się starajcie, bo strasznie mi to czas zabiera. ;/

1. W tytule opowiadania zmieniają się miejscami imiona, gdy pisze je inna osoba, ale nie treść, czyli na tytuł " Od Gine cd historii Fallen Angel'a" odpowiadamy:

Dobrze:

Od Fallen Angel'a cd historii Gine

Źle:

Od Fallen'a cd historii Imagine
Od Fallen'a do Imagine
Od Fallen'a cd historii Gine
Od Fallen Angel'a cd historii Imagine
Od Fallen'a do Gine
Od Fallen Angel'a do ImagineOd Fallen Angel'a do Gine

2. Przed i po myślniku stawiamy spacje! < wyjątek, gdy mamy dialog, przed myślnikiem nie ma spacji! >

Dobrze

- Cześć. - zawołałem, z daleka, a potem dodałem. - Co robisz?

Źle

-Cześć.-zawołałem, z daleka, a potem dodałem.-Co robisz?
-Cześć.- zawołałem, z daleka, a potem dodałem.-Co robisz?
-Cześć. -zawołałem, z daleka, a potem dodałem.-Co robisz?
- Cześć.-zawołałem, z daleka, a potem dodałem.- Co robisz?
I tak dalej...

3. Przecinki stawiamy przed: że, który, która, którego, ale, a, lub, gdy wymieniamy, albo, gdy mamy taką jakby przerwę w zdaniu

Dobrze

Chciałam mu coś powiedzieć, ale on odwrócił się i pobiegł przed siebie. Nie wiedziałam co zrobić, przecież go kochałam, a on?

Źle

Chciałam mu coś powiedzieć ,ale on odwrócił się i pobiegł przed siebie. Nie wiedziałam co zrobić przecież go kochałam , a on? 

Od Ifus cd historii Alex'a

- Nie Alex... To nam się udało. - Powiedziałam i odwzajemniłam pocałunek
Wtuleni w siebie zaczęliśmy iść w stronę watahy.
Gdy znaleźliśmy się już przed jaskinią Alex powiedział, że źle się czuje, i że pójdzie się położyć.
Przyznam, że trochę mnie to zaniepokoiło, ale starałam się to ukryć.
Położyłam się obok Alex'a i zapytałam po chwili:
- Gdzie jest Dejla i Diana?
- Wciąż bawią się na łące. - Wydukał.
- Zrobię im niespodziankę! Zaraz wracam! - Krzyknęłam wylatując z jaskini
Dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że zostawienie go samego było złym pomysłem...
Szybko poleciałam na łąkę.
- Dejla, Diana! - Krzyknęłam zaraz po wylądowaniu
Dziewczynki przebiegły do mnie i przytuliły... Ech...
- Gdzie tata? - Zapytała po chwili Diana wpatrując się we mnie zaszklonymi oczyma
- W jaskini... Musimy do niego lecieć.
Wzięłam Dejlę w "zęby" i wzbilam się w niebo.. Zaraz za mną poleciała Diana.
Po kilku minutach byłyśmy na miejscu.
- Cześć kochanie! Wróciłam, a raczej wróciłyśmy. - Zawołałam wchodząc do jaskini
To co zobaczyłam zerwało mnie z nóg. Alex leżał na ziemi z całym zakrwawionym pyskiem.
- Alex! Nie! - Krzyknęłam z płaczem

<Alex, nie umieraj mi teraz ;c>

Od Delgo cd historii Shervany

- Dobrze. - powiedziałem. - Ale zrób coś dla mnie, dobrze?
- Zależy co. - zaśmiała się.
- Zatrzymaj medalion. - odrzekłem.
- Okey!
Przytuliłem ją i poszedłem.

~~~~ Kilka dni później ~~~~

Gdzieś chodziłem. Nie widziałem Sher, a ona nagle jakby wyrosła przede mną.
- Witaj!
- Cześć!
- Co u Ciebie. Del?
- A nic. Żyje sobie... A u ciebie?
- Wszystko dobrze.
Odszedłem. Poszedłem sobie na nasze stare tereny. Zobaczyłem inne wilki. Wskoczyłem do niech.
- Co wy tu robicie? - warknąłem.
- Nasze tereny!
- Nie wasze! To były moje, ale wy skradliście je!
Rzuciłem się na pierwszego lepszego wilka. Szarpaliśmy się. Miałem rany.Były głębokie, ale i płytkie. Postanowiłem to skończyć. Odszedłem z dumą.Następnego dnia wróciłem do naszej watahy.
- Delgo! - krzyknął ktoś.
- Cześć. - powiedziałem z bólem.
- Delgo! - krzykneła Alfa.
- Cześć, Sher!
- Gdzie byłeś?! - warknęła.
- Chciałem odebrać nasze tereny!
Po chwili mnie przytuliła.
- Tak jak za dawnych czasów. - powiedziałem ze śmiechem.

< Sher? >

Od Chrisa cd historii Shervany

- O... Widze że jestem wśród swoich.
Moja przemiana była mniej bolesna.

- Też jesteś Demonem?
- Mhm.
- Dlaczego mi nie powiedziałeś?
- Co byś o mnie pomyślała jakbyś mnie poznała jako ziejącego ogniem potwora?


Odpowiedziała mruknięciem.
Po czym rzuciliśmy się na wilki...


<Shervana?>

Od Shervany cd historii Chrisa

Ukryliśmy się w krzakach i obserwowaliśmy przebieg wydarzeń, co prawda nie wszyscy z własnej woli < Chrisa musiałam trzymać, by nie rzucił się na Wilki Mroku, sam i bez planu >. Wilki powoli zbliżały się do Elliot z wyciągniętymi pazurami, gotowi do ataku i wtedy wiedziałam co robić.
- Nie przeraź się. - szepnęłam do basiora, a potem zaczęłam przemiane.
Odczuwałam okropny ból, gdy moje ciało rozciągało się, futro zmieniało kolor i wyrastały skrzydła, ale zacisnęłam zęby i powiedziałam sobię, że muszę wytrzymać. Gdy przemiana dobiegła końca, nie mogłam się powstrzymać i zawyłam, ukazując się Chrisowi w innej postaci:

Odważnie ruszyłam na Mroczne Wilki i popatrzyłam na nich swoimi krwistymi oczami. Wystarczyła jedna chwila, by ich zahipnotyzować, już byli pod moją kontrolą, ale...

< Chris? >

Od Chrisa cd historii Shervany

Kiedy przelecieliśmy przez portal, zobaczyliśmy...
Czarne wilki, które praktycznie wyglądają jak głowa i przednie nogi wilka a reszta to dym.

W środku, w klatce stała...

Ellie!



Moja siostra!

- To Elliott! - Powiedziałem głośnym szeptem.
- Nie wiedziałam że masz siostrę.
- To długa historia.
Mam nadzieję, że nie zabili Echo.
- Echo?
- Jej sowę, jest wyjątkowa...



< Shervana? >

Transformacja! XD

Czytaj Shi przestaje być duchem < lub jak ona mówi duszgiem >.
Oto ona po transformacji!

piątek, 30 sierpnia 2013

Shervana ma zaciesz! :D

Witam, witam gorąco :3 < choć na dworze zimno >

1. Czwarty dzień z życia watahy i 1000 wyświetleń z Polski :3
Zajrzałam tak z ciekawości do statystyk i to mi wyskoczyło:

WpisLiczba wyświetleń
Polska
1000
Niemcy
55
Stany Zjednoczone
15
Rosja
3
Serbia
1

2. Podejrzane Niemcy się tu kręcą...
< chcą nas zaatakować, używając do tego Marsjanów, którzy są na ich usługach!
Strzeżcie się, alebowiem nadchodzi kres waszych dni XD >

3. Za dużo filmów z słowem "Marsjanin" w tytule ._.

4. Wierszyk <3

Poszła wilczyca
do swego szyca
Czyli amatora
od traktora
Wsiadła do niego
i nazwała Diego XD

5. Takie cuś, jak chcecie więcej moich odpałów piszcie w komentarzach XD < choć wątpie XD >

Od Safiry00 do Lamy

- Lamo? - zapytałam.
- Mhm? - odpowiedziała, przeżuwając trawe.
- Mogę Ci dać dobry humorek? - po czym dodałam jak małe dziecko. - Plose, plose, plose.
Lama chwile się wahała, ale po moich "ślicznych" oczkach zgodziła się, a ja...

Część dalsza nastąpi XD

PS. Prawdopodobnie coś ciekawego dam z okazji 1000 Polaczków <3

Wasza Porypana Samica Alpha
Shervana

Od Alexa cd historii Shi

Wylądowałem na Północnym Wzgórzu. Widziałem, że czuwa nade mną Shi, co umocniło mnie w duchu. Serce waliło mi jak szalone, przede mną stał morderca mojej ukochanej. Poznałem go, a on mnie. Warknął i rzucił się na mnie z zębami. Nagle poczułem, że mam nadzwyczajną siłę w łapach. Wzbiłem się w niebo i zacząłem intensywnie myśleć nad pewnym zaklęciem i wnet z moich łap wystrzeliło zaklęcie. Niestety jego zaklęcie było silniejsze. Wokół mojego wroga wystrzeliła kula, która trafiła prosto we mnie. Powaliła mnie na ziemię, spadłem z dosyć dużej odległości na ziemię. Ale po chwili wstałem, gdy on nie widział. Wzbiłem się w niebo i wystrzeliłem nowe zaklęcie, jeszcze silniejsze. Powaliło go na ziemię i umarł. Na to wszystko patrzyła Shi.
-Alex! Ty naprawdę go zabiłeś - krzyknęła. - Dokonałeś tego!
-Tak, dokonałem tego! - wykrzyknąłem
-Nic Ci nie jest? - zapytała zmartwiona
-Nie Twoja miłość mnie ochroniła. Teraz już nie liczę się ja, taraz liczysz się Ty!
Jakimś cudem znaleźliśmy się na pięknej kwitnącej łące. Shi otoczyła ściana ognia, sięgająca aż do nieba. Wzbiła się w powietrze, coś zaczęło się w niej zmieniać. Zleciała na ziemię, ściana znikła. Teraz nie była już duchem. To była ona, wróciła moja ukochana.
-Udało się! - krzyknąłem i pocałowałem ją

<Shi, nie jesteś już duchem. Co teraz?>

Od Fallen Angel'a cd historii Gine

- Naprawdę ci smakuje, Aniele? - nie dowierzałem. - W życiu tylko kilka razy przyrządzałem mięso.
- Ależ oczywiście. - uśmiechnęła się.
Po pewnym czasie zjedliśmy całą kolację. Naprawdę była wyśmienita. Po skończonym posiłku udaliśmy się na spoczynek. Gine wtuliła się w moją sierść i zamknęła oczy.
- Kocham cię. Aniele. Nigdy już cie nie zranię.

<Gine, dokończysz?>

Od Shi cd historii Alex'a

- W sumie to już Ci o tym wspominałam, ale pamiętaj... Jeżeli on zabije Ciebie... No wiesz... Też staniesz się duchem.
Po policzku ponownie spłynęła mi łza...
- Kocham Cię Shi. - Powiedział po czym kilkoma machnięciami skrzydeł wzbił się w niebo i... Odleciał...
O boże! Co ja zrobiłam?! Przecież o-on, on może już nigdy nie wrócić.
Również wzleciałam w niebo i podążając za nim pod postacią wiatru dotarłam na Północne wzgórze...
"Alex! Nie rób tego!" krzyknęłam w duchu

< Alex? nie zamieniaj się w duszga =< >

Od Gine cd historii Fallen Angel'a

- Jasne... Fallen znamy się już tak długo, więc musisz wiedzieć, że mój dom jest Twoim domem. Możesz tu być kiedy tylko chcesz. - uśmiechnęłam się.
- Naprawdę tak uważasz? - zapytał.
- Tak. A teraz poczekaj idę naszykować kolację - uśmiechnęła się.
- Pomogę Ci co będziesz się męczyć. Przecież nie usiądę w fotelu i nie będę siedział, a później patrzył jak harujesz w kuchni. - powiedział.
- Jak chcesz to chodź - zaśmiałam się.
W taki sposób poszliśmy do kuchni. Pokroiliśmy warzywa, upiekliśmy soczysty stek. Mieliśmy przy tym masę zabawy. Wygłupialiśmy się, udając, że jesteśmy warzywowymi radosnymi stworzonkami. Zachowywaliśmy się zupełnie jak małe dzieci, a byliśmy przecież dorośli. Potem zasiedliśmy do wspólnej kolacji przy świecach. Nastrój nadal był zabawny, ciągle nie mogliśmy przestać się śmiać. Spróbowałam steku, którego przyrządzał Fallen. Był przepyszny, idealny aromat, delikatny smak. Po prostu najlepszy stek jaki kiedykolwiek zjadłam.
- Mmmmm... Fallen, nie wiedziałam, że tak dobrze gotujesz. - zaśmiałam się.
< Fallen, co powiedziałeś? Tak wiem trochę kulinarnie wyszło >

Od Kurt'a

Bardziej poczułem, niż zobaczyłem, że ktoś otworzył portal w kłębowisku potworów. Zanim tam dobiegłem, portal zdążył się zamknąć. Monstra zachowywały się tak, jakby mnie tam nie było. Zawsze mnie to bawiło. Przechadzałem się między rzednącymi rzędami krwiożerczych bestii, niezadowolonych z ucieczki kolacji, aż trafiłem na to, czego szukałem. Nikły ślad po teleportowanych wilkach. Ruszyłem za nim, nie ograniczając się już do prędkości normalnego wilka. Po jakimś czasie ślad zaczął być wyraźniejszy, a w końcu dotarłem do miejsca, gdzie wyrzuciło wilki. Była ich dwójka. Wadera i basior. Przyczaiłem się w krzakach z zamiarem wystraszenia ich. Ale będzie ubaw!

Od Alexa cd historii Shi

- Północne Wzgórze? Gdzie jest Północne Wzgórze? - zastanawiałem się. - A już wiem. - nagle oświeciło mnie.
- Alex, ale musisz mi obiecać, że będziesz uważał. - powiedziała Shi.
- Obiecuję. - uśmiechnąłem się.
- I jeszcze coś... - zawahała się.
- Co się dzieje? - zapytałem
- Musisz go zabić sam, bo jak ktoś Ci pomoże go zabić to on umrze, a mój duch zniknie. Rozumiesz? - powiedziała stanowczo.
- Rozumiem - odparłem.
- Ale jest coś jeszcze... Coś bardzo ryzykownego, ale dla Ciebie... - z jej oczu poleciało kilka kropel łez.
- Shi nie martw się, poradzę sobie. Co o takiego ryzykownego? - zapytałem

< Shi, co jest takie ryzykowne dla mnie? >

Od Fallen Angel'a cd historii Gine

Myślałem, że Gine nie wybaczy mi tego odejścia... Tego, że nic jej nie powiedziałem, że przez dłuższy czas mnie nie zobaczy. Ale jednak mi przebaczyła.
- Musiałem załatwić kilka spraw ze swoją rodzinną watahą. - odparłem, trzymając ją w objęciach.
- Ale dlaczego mi nic nie powiedziałeś?
- Nie chciałem cię martwić.
- Martwiłam się, że już cię nigdy nie ujrzę...
Pocałowałem ją.
- Zawsze będę do ciebie wracał, mój Aniele. Nie zważając na przeszkody.
Po tych słowach poszliśmy na wieczorny spacer. Byliśmy nad jeziorem i wodospadem. Po tej wyprawie wróciliśmy do jaskini Gine.
- Mogę zostać dzisiaj u Ciebie? Do mojej jaskini trochę daleko. - zaśmiałem się.




<Gine?>

Od Emersit'a cd historii Shervany

- AUU!
- Co jest?!
- Jakiś karaluch mnie podgryza!
- What?!
Strzepnąłem go jednym ruchem i wyszczerzyłem zęby.
- Już nie, możemy biec dalej.
Shervana stworzyła portal i wskoczyliśmy...
- Wiesz, gdzie nas wyrzuci?
Teraz ona mocno się uśmiechnęła.
- Nie!
- Osz do...

<Sher?>

Od Isabelle cd historii Raven'a



 ... kiedy pojawiły się wilki z mojej starej watahy.
- Przyszliśmy dokończyć dzieła. - warknął jeden z nich.
-Myślałam, że Was już nie zobaczę... - wyszeptałam.- Michaline? Thomas? Scen?
- Nie wymawiaj naszych imion! - warknął na mnie Thomas.
- Nie jesteś już jedną z nas! - dodał Scen.
- Przecież byliśmy przyjaciółmi...
- Ale teraz już tak nie jest. - powiedziała milcząca dotąd Michaline.

< Raven? Sorry kompletny brak weny>

Od Fallen Angel'a - Jak dołączyłem?

- Angel... Wstawaj. - potężny głos mojego ojca rozniósł się echem po całej jaskini, budząc mnie.
- Co się dzieje? - spytałem oszołomiony tą niecodzienna sytuacją. Mój ojciec zwykle omijał mnie szerokim łukiem.
- Zanim wzejdzie Świetlisty Krąg (tak w mojej watasze mówiono na słońce, choć nie wiem dlaczego) masz zjawić się w sali zebrań. - rzekł, po czym wyszedł z jaskini dumnym krokiem, jak przystało na przywódcę.
Otaczające mnie duchy emanowały dziwną energią, dlatego też nie mogłem ich zrozumieć. Mogłem się tylko domyśleć, że wydarzy się coś niedobrego.
Słuchając słów ojca zjawiłem się w wyznaczonym miejscu zanim pierwsze promienie słońca padły na nasze terytorium. Owy teren, w którym się znalazłem był otaczany przez wysokie mury, do których były przytwierdzone setki palących się pochodni.
Główne miejsca były zajęte przez trzynastoosobową Radę naszej watahy. Wśród nich znajdował się mój ojciec.
- W związku z ostatnimi wydarzeniami do jakich doszło na naszych terenach- zaczął Jardir [czyt. Dżardir]. Czarny, potężny wilk, który jest przewodniczącym Rady. - Czyli dwóch morderstw, czterech porwań i wytępienie prawie całej żywności z pobliskich lasów jesteśmy zmuszeni wygnać cię z naszej sfory.
Nie mogłem w to uwierzyć... Na czoło wystąpił mi zimny pot, a bicie serca przyspieszyło.
- Ale co te wydarzenia mają wspólnego ze mną?- spytałem, mając nadzieję, że to jakiś lipny żart.
- Twoją mocą jest przywoływanie zmarłych dusz prawda?
- Nie, to nie tak... - ukłoniłem się zanim zgłosiłem sprzeciw. W naszej watasze było dużo uściślonych zasad, których każdy musiał przestrzegać. - Nie mogę ich przywołać siłą woli. One ukazują mi się same. Mogę ewentualnie poprosić danego ducha, by się zjawił, ale to często nie skutkuje.
- Niestety nie mamy innych podejrzeń kto mógł stać za tymi sprawami. Cała Rada stwierdziła, że możesz mieć kontakty z samymi "alagai" - kontynuował Jardir.
"Alagai" w wierzeniach naszej sfory były to złe duchy. Niekoniecznie wilcze, ale mające wilczą krew w żyłach. Uznawaliśmy je za demony, które mają moc silniejszą niż każdy znany dotychczas wilk. Co dziwniejsze, nie ma namacalnego dowodu, że one w ogóle istnieją. Jedynym punktem łączącym "alagai" z naszym światem, są przepowiednie przenoszone z pokolenia na pokolenie drogą słów, więc przez wiele dekad ta historia mogła ulec całkowitej zmianie.
- Mamy również podejrzenia, - zaczął mówić Abban. Gruby, kulawy, lecz niesamowicie inteligentny basior. - że ty jako wilk który posiada taką moc, sam może być "alagai".
- Z wielkim szacunkiem, Abbanie, - ukłoniłem się nisko. - ale sądzę iż wasze stwierdzenia są mylne. Jestem zwykłym wilkiem i nie mam niczyjej krwi na łapach.
- Spójrz tylko na swoje skrzydła, a raczej na ich brak. - odezwała się Inevra. Piękna, żółto-brązowa wilczyca o złotych skrzydłach i błękitnych jak tafla wody oczach. - Tylko mordercom skrzydła już nie służą. Łamią się, a pióra zaczynają palić się w promieniach Świetlistego Kręgu. Zostają tylko czerwone strzępy i pozostałości. Tak jak u ciebie. Jesteś kolejnym z upadłych. - jej słowa zabrzmiały mi echem w umyśle.
Ukłoniłem się ku waderze. - Skrzydła straciłem wraz z ukazaniem się mocy, a nie przez morderstwo.
- Przykro mi synu - odezwał się mój ojciec. - Zgodnie z całą Radą uznaliśmy, że stwarzasz zagrożenie dla członków naszej watahy. Nim zajdzie Świetlisty Krąg masz opuścić naszą ziemię.

***

- Fallen?! Co ty tu robisz?! - obudził mnie znajomy głos.
- Shervana? - nie mogłem w to uwierzyć, że ona stoi nade mną.
- Czemu tu śpisz i co się stało?!
Wstałem i otrzepałem się. Byłem lekko roztrzęsiony, ponieważ kolejny raz z rzędu śni mi się dzień mojego wygnania z dawnej watahy od czasu gdy kilka dni temu ją odwiedziłem.
- Porachunki ze starą watahą. - odparłem. - Chciałem wrócić do Twojej watahy, ale terytorium zajmowały inne wilki.
- Mogłeś komuś powiedzieć, że odchodzisz. Wszyscy się o ciebie martwiliśmy, a zwłaszcza Gine. - odparła. - Nasze nowe terytorium jest kilka kilometrów stąd. Masz szczęście, że byłam na zwiadach. - uśmiechnęła się.
Ruszyliśmy w kierunku nowego terytorium Watahy Black Night.

Od Kurt'a - Jak dołączyłem?

Włóczyłem się bez celu po lesie. Nudziło mi się. Już od dawna nie spotkałem żywe duszy. Nieżywej zresztą też nie... Westchnąłem i zacząłem się bawić kamykiem, gdy usłyszałem donośny łomot, brzmiał zupełnie, jakby ktoś wkurzył olbrzyma... A to oznaczało... rozrywkę! Szybko pobiegłem w stronę hałasu.

(Emersit, Shervana, mogę wbić na imprezę? XD)

Od Shervany cd historii Chrisa

Zamurowało mnie. Nie wiedziałam co powiedzieć, ani co zrobić. Czyżby kolejny wilk, który mnie kocha, a ja jak głupia patrzę na to i staram się być obojętna?
- Chris... - chciałam coś powiedzieć, ale przerwało mi to nagłe pojawienie się portalu przed nami.
- Bogini wzywa Was do pierwszego zadania. Musicie uratować wilka, z ryzów Watahy Mroku.
- Słyszałeś, Chris? - zapytałam zupełnie zapominając o tym co przed chwilą mi powiedział. Gdy basior skinął głową, krzyknęłam. - No, to jazda!
Kazaliśmy smokom, przelecieć przez portal i ujrzeliśmy...

< Chris? >

Od Shi cd historii Alex'a

- Nie mam pojęcia... Nawet jakbym wiedziała to, byś się nie dowiedział... - Powiedziałam patrząc mu prosto w oczy
- Ifus, to znaczy Shi... Musisz powiedzieć! Sam nie wychowam dwójki szczeniąt. Shi... Proszę.
Wzbiłam się w niebo. Po chwili Alex poleciał za mną.
- Jeżeli zabije Ciebie... Nasze córki nie będą miały rodziców... - Mruknęłam patrząc w pewien punkt na łące
Co prawda to prawda... Mogłyby wskrzesić nas oboje, albo... Odejść.
Miałam w głowie totalny mętlik... Powiedzieć mu czy nie?
- O-on jest na... Północnym wzgórzu. - Usłyszałam nagle własne słowa...

< Alex, ogarniesz to? >

Jeszcze kilka info!

1. Jako, że mamy nowych autorów < czytaj post z nowościami <klik> i wyniki <klik> > to będzie podział.
Wilki:
- Isabelle, Allegra, Dejla, Gine, Alex, Wasko - wysyłają opo do tej osoby < klik>
- Lyka, Celebrant, Blue, Fallen Angel, Diana, Kurt, Embersit - wysyłają opo do tej osoby <klik>
- Mary, X-Mas, Shi, Delgo, Raven, Suray, Shervana - wysyłają opo do mnie <klik>

2. Muzyka, zmieni się jutro, więc prosze nie hejtować Disney'a XD Miałam taką ochotę i już < Mary też pomogła, prawda ;P >. Podawajcie propozycje na pocztę!

3. A chyba już nic ;x

Wasza Samica Alpha

Shervana

Od Chrisa cd historii Shervany

- Bo jesteś wyjątkowa. Dla mnie.
Wtedy uświadomiłem sobie że palnąłem głupstwo.
Szybko spuściłem wzrok, to mogło zrujnować naszą znajomość.
Ale Shervana widać nie zrozumiała mnie źle, tylko się roześmiała.
Dołączyła mnie i Radioactive do rozmowy w swojej głowie.
Wypytywaliśmy smoki o to dlaczego nas wybrali, i co mamy robić.
Kiedy wszystkiego już się dowiedzieliśmy, zaczęliśmy wykonywać różne akrobacje w powietrzu.
Śmiech niósł się po całej dolinie, a my wylądowaliśmy nad zatoką i siedząc wtuleni w smoki rozmawialiśmy.

- Łączy nas coś. Czy to nie cudowne! Te smoki są wspaniałe i piękne.
- Ale nie tak jak ty. - odpowiedziałem.
-...


<Shervana? Wtedy coś mi powiedziałaś czy dałaś w twarz?>

Od Shervany cd historii Chrisa

Czułam się cudnownie latając w przestworzach i rozmawiając z smoczycą:
- Czemu mnie wybrałaś?
- Jesteś inna.
- Naprawdę?
Lecz nie odpowiedziała, bo...

< Chris? >

Od Shervany cd historii Emersit'a

- Będzie ciekawie... - powiedziałam.
- Zwłaszcza, gdy Was ZJEM! - krzyknął olbrzym.
Niemal w tym samym momencie wystartowaliśmy i biegliśmy przed siebię w betonowym świecie, ale nagle wyskoczyło mnóstwo potworów, których celem było zjedzenie nas. Staliśmy pośrodku, kiedy...

< Em ? >

Od Chrisa cd historii Mary

- Umh..., Wiesz teraz nie mogę, ale może Emersit będzie miał czas? - uśmiechnąłem się przyjaźnie.
Zaprowadziłem ją pod jaskinie Em'a po czym z Shervaną dosiedliśmy smoków i wzbiliśmy się w niebo.

- Coś nas łączy.
- Tak, to może być początek pięknej przyjaźni, a może i czegoś więcej. - odpowiedziała.
Znaliśmy się tak długo, że można by nas nazwać przyjaciółmi.
Ale słowa Shervany upewniły mni,e że jest między nami przyjaźń.

- A tak ogólnie to jak nazywa się twój smok?- zapytałem.
- Ariadelle.
Nie wiem czy dobrze zrozumiałem imię.
A twój?
- Radioactive.
- To smok czy smoczyca?
- Smok. 300 letni.
- Ariadelle ma 253 lata.



<Shervana?>

Nowi!

Hejka!

- Lyka!


- Kurt!

Od Emersit'a cd historii Mary

Shervana odchodzi.
- Emersit.
- Mary...
- Znasz Zatokę Naine'ta? - kręci głową. - A chcesz? - potakuje.
Wzdycham cicho. Ruszamy w jej stronę.

~~ Kilka minut później ~~

Stoimy na wybrzeżu.
- Lubisz pływać?

<Mary?>

Od Emersit'a cd historii Shervany

Czuję okropną pustkę w żołądku. Ugh... Nagle zdałem sobie sprawę z tego, że leżę twarzą w dół na twardej ziemi.
- Aach... Shervana, gdzie jesteśmy?
Wstaję i rozglądam się. Syczę z niezadowoleniem stając na skręconej kostce.
- Nie wiem... Czekaj, wyleczę Ci to!
Zaczyna coś mruczeć. Ja w tym czasie dalej oglądam krajobraz; stoimy w dolinie, wokół są góry i las. Nieopodal płynie rzeka. Wszystko jest takie piękne...
- Już.
Ruszam swobodnie kostką. Shervana podchodzi do jakiegoś świerku. Dotyka go i...
- Emm.... Em?
- Hm?
- Spójrz.
Podchodzę i...
- Co widzą moje uszy?!
Świerk jest z betonu.
- Emer, coś jest nie tak.
Słyszę za sobą jęk dębu. Wzdycham.
- Shervana, mamy towarzystwo.
O ile "towarzyszem" można nazwać betonowego olbrzyma górskiego - dodaję w duchu.

<Shervana? Co widzą moje uszy?! - jest specjalnie XD>

Od Shervany cd historii Mary

- Nie wstydź się. - uśmiechnęłam się do niej, na co znowu się zarumieniła. - No, weź! Choć zapoznam Cię z kimś!
- Ale...
- No, już! - szturchnęłam ją.
- Dobrze...
Zaprowadziłam ją pod jaskinię Emersit'a i zawołałam go. Chwilę później pojawił się koło nas i zapytał z uśmiechem:
- Kogo przyprowadziłaś?
- To jest Mary, nowa. Mary - Emersit, Emersit - Mary.
- Cześć! - uśmiechnął się patrząc na wadere.
- Cześć... - odpowiedziała nieśmiało.
- Ja muszę iść, więc zostawiam Was samych. Może przejdziesz się gdzieś z Mary? - zwróciłam się do basiora.

< Mary? Emersit? >

Od Shervany cd historii Emersit'a

Biegliśmy najszybszym biegiem jakim mogliśmy, ale Em wywalił się i chyba zwichnął łapę...
- Uciekaj, Shervana!
- Nie! - krzyknęłam i uświadomiłam sobie jaka jestem głupia.
Szybko stworzyłam ognisty krąg i rozkazałam:
- Wskakuj!
Zrobił co kazałam, a ja za nim i wtedy...

< Em? >

Od Raven'a cd historii Isabelle

- Ja też nie miałem łatwego życia, ale to już przeszłość... Choć coś Ci pokaże!
Pobiegliśmy na piękną polanę, którą widziałem przed dołączeniem do watahy:
- Jak Ci się podoba?
- Śliczna...
Właśnie chciałem jej pokazać coś jeszcze, kiedy...

< Isabelle? >

Od Shervany cd historii Chrisa

- Znak Smoczego Jeźdzca... Myślałam, że nie istnieje...
- Co? - zapytał zdziwiony basior.
- Mama opowiadała mi legendę, że kiedyś bogowie zesłali na świat Smoczych Jeźdzców, aby rządzili sprawiedliwie światem, ale podobno wygineli kiedy pojawiły się watahy i Alphy, które stróżowały...
Wtedy Smok-Anioł podał mi zwinięty pergamin, który trzymał w łapie cały czas. Rozwinęłam go i przeczytałam na głos:
- Potrzebujemy Strażników, którzy będą pilnowali i pomagali w razie potrzeby. Wybrałam Was i uważam to za dobry wybór, smoki będą przekazywać Wam zadania w razie potrzeby, a narazie dosiądzcie ich i udajcie się na pierwszy lot! - gdy skończyłam, popatrzyłam na Chrisa pytającym wzrokiem.
Skinął głową i oboje wskoczyliśmy na smoki:
- Dziwi mnie tylko dlaczego jak jestem Pół-Demonem to mam smoka Anioła...
Wtedy usłyszałam telepatyczny głos:
- Jestem Ariadella i wybrałam Cię.
Wtedy Chris...

Koniec konkursu!

Przykro mi, że tak krótko trwało i większość wilków pewnie nie wiedziało o tym, ale dostałam dwa zgłoszenia od zaufanych osób:

- Embersit:

1. Wchodzę na bloga raz bądź kilka razy dziennie.
2. Umiem obsługiwać Blogspota.
3. Umiem poprawić prawie każdy błąd, nauczycielka od Polaka nas nieźle do tego przyciska XD.
4. Sama mam kilka blogów .
5. Pomagam jako autor na Watasze Wilków z Grecji (Lune).
6. Jestem drugim adminem na Wataszce Trzynastej Nocy.

- Wasko, Alex, Gine:

1.Będę wchodzić na stronę watahy w weekendy rano, a w dni szkole popołudniu i wieczorem (tak jak napisałaś na blogu)
2.Miałam już dwa blogi i pomagałam Ci ze starą watahą, więc umiem dodawać posty i inne rzeczy związane z watahą
3.Znam się na orografii, interpunkcji i błędach językowych ( to zasługa mojej polonistki ).
4.Jestem osobą uczciwą i nie zamierzam kraść watahy.
5.Jeżeli nie będzie mnie to poinformuję Cię na Howrse i napiszę na blogu, że mnie nie będzie.

Ogłaszam, że przyjmuje obie propozycje :D
Znam te osoby i im ufam, więc...

WITAM NOWYCH AUTORÓW! :D

Od Mary cd historii Chrisa

Uśmiechnęłam się lekko. Basior odwzajemnił go i poczułam... rumieńce. Od początku dołączenia prawie nie schodziły mi z twarzy, ale miałam wrażenie, że te są bardziej intensywne niż kiedykolwiek... Chris to zauważył i zaśmiał się lekko.
- Słuchaj... Jestem dopiero od nie dawna, a Shervana nie miała czasu mnie oprowadzić. Do innych wilków... wstydzę się podejść... - powiedziałam te słowa trochę ciszej - więc czy ty mógłbyś...?
Naprawdę nie widziałam terenów, a wolałam się nie zgubić. Zwłaszcza, że słyszałam o pewnych miejscach, do których lepiej się nie zbliżać. Czekałam, aż basior odpowie.

< Chris? c: >

Od Shervany cd historii Delgo

Czułam się okropnie, on mnie kochał, a ja? Ja miałam mieszane uczucia i czułam, że nie przed nim skłamać, więc wymyśliłam coś innego:
- Delgo... Ja naprawę nie wiem co robić. Może zacznijmy od nowa? - podałam mu łapę.

< Co Ty na to, Delgo? >

Od Alexa cd historii Shi

Zerwałem się na nogi. Zastanawiałem się jak ożywić Shi. Przecież obiecałem jej, że tego nie zrobię. Jednak nie mogę na to pozwolić, żeby patrzyła jak jej dzieci się bawią, a ona nawet nie może ich przytulić. Nie mogę do tego dopuścić, nie. Podszedłem do okna i myślałem dalej.
- Gdzie znajdę tego drania? - zapytałem ze złościom do jej brata, nie odwracając się

<Shi, dokończysz?>

Takie tam

Dobra, postaram się jak najkrócej:

1. Jako, że mam zawaloną pocztę < dziś miałam 53 wiadomości < narazie>, a wczoraj 56 ogólnie ._. >, problemy z netem i okropną przyszłość tzn. szkoła, to ogłaszam konkurs na autora watahy! < nie będzie adminów, bo już raz miałam przez to problemy >
Jakie wymagania?
- wchodzić co najmniej raz rano < w weekendy >, popołudniu i wieczorem < w szkolne dni >,
- umieć obsługiwać blogspota < dodawać posty >,
- umieć poprawiać opowiadania < przecinki, ortografia i takie tam, ale w tym mogę pomóc >,
- resztę wymyślicie sami, by mnie przekonać ;)

Zgłaszać się do mnie na pocztę - Safira00

2. Piszcie w komentarzach, lub na chacie jakie chcecie nowości, bardzo chętnie coś dodam narazie nie mam za bardzo czasu i ledwo nadążam z dodawaniem opo, ale postaram się, obiecuje ;P

3. Muzyka! Nie czepiajcie się miałam ochotę na Hakuna Matata XD Możecie sobie zatrzymać i nie słuchać. < ostrzegam, że czasami będą dziwne piosenki na blogu XD >

4. Towarzysze! Dużo osób, by chciało, więc powiem jak je zdobyć:
- sklep
- wyprawy, które będą niedługo czynne.

5. Otwarcie wypraw planuje za kilka dni < zapewne w niedziele >.

Wasza Kochana Samica Alpha
Shervana

Od Chrisa

Wracałem z polowania. Byłem smutny, ale ten smutek wkrótce przerodził się we wściekłość.
Shervana nadal kocha Delgo, a mimo to spotyka się z innymi.
Nie lubię takich wilków.
Zamyślony nie zauważyłem, że wszedłem nie do swojej jaskini.
W jaskini siedziała Mary i patrzyła na mnie tak jakbym przyszedł ubrany w strój Świętgo Mikołaja.
A z resztą... Em i Delgo interesują się Shervaną, bo jest Alphą. Ja myślałem że będzie miła i wierna, a poza tym była jedyną waderą w tym stadzie. Ale się przeliczyłem.


- Wybacz, już idę!
- Poczekaj, nic się nie stało.
Może się przedstawisz?
- Jestem Chris, z Samca Betha zostałem zdegradowany do rangi Omegi, bo doszła dawna Betha ze stada Shervany.
-Współczuję. A tak ogólnie to jestem Mary.


<Mary?>

Od Shi cd historii Alex'a

- Ehhh... Obiecaj. Jeżeli Ci powiem nie zrobisz tego. Obiecasz?
- Tak! Obiecuję! - Wykrzyknął entuzjastycznie.
Wzięłam głęboki wdech po którym zaczęłam mówić:
- Jeżeli dwoje wilków staje się parą od pewnego momentu tworzą jedność. Jeżeli zostanie ona przerwana druga połówka również umiera tyle tylko, że, nie tak dosłownie jak druga... Przywrócenie rzeczywistości nie jest tak proste jak się wydaje... Najbliższa osoba musi zabić wilka, który zabił... Ehh inaczej. Ty musiałbyś zabić mojego brata, a ryzyko jest takie, że to TY mógłby odejść, a j-ja ja "umrę" po raz kolejny.
Basior popatrzył na mnie z błyskiem w oku po czym (...)

< Alex? Co zrobiłeś? >

Od Alex'a cd historii Shi

Po słowach Ifus, znaczy Shi było mi jeszcze bardziej przykro. Rozmyślałem nad tym dlaczego może być tak bardzo ryzykowny. Dlaczego miałbym się nie poświęcić dla mojej ukochanej. Przecież dawniej tworzyliśmy cudowną rodzinę. Te wszystkie cudowne chwile jakie razem przeżyliśmy. Romantyczne kolacje w pełni księżyca, namiętne pocałunki o zachodzie słońca, radosne kąpiele w jeziorze, te wspaniałe spacery po lesie. Czemu w jeden moment, w jedną chwilę, a nawet w jedną sekundę miałem to wszystko stracić? Była Ifus, nagle jeden pstryczek i jej już nie ma został po niej tylko duch. Postanowiłem o to wszystko walczyć, nie poddawać się na starcie.
- Dlaczego jest takie ryzykowny i dla kogo? - zapytałem po dłuższej chwili ciszy.
< Shi, dokończysz? >

Od Celebrant'a - Pierwsza lekcja ze szczeniakami

Pierwsza lekcja ze szczeniakami.
- Dobra szczeniaki, zbierzcie się tu… nie tam! Tu! Nieeeee! Do jasnej ciasnej, przy tym kamieniu! Dejla! Wracaj! No. Sprawdzamy obecność. Diana?
 - Jestem! - krzyknęła i pobiegła.
- Dejla? Dejla?! No nie, wracaj, mówiłem ci że nie wolno wskakiwać do kałuży z błota! Cała jesteś brudna. Chodź tu… Diana! Wracaj! I to już! Zaraz was przywiążę do ziemi! Jestem cierpliwy, ale do pewnego momentu. Tak, Diana? Masz podniesioną łapkę. Chcesz o coś spytać?
- Co będziemy dzisiaj robić? Gdzie mama i tata? Ja chcę do domu! Ueeeeeeeee…
 -Ja też! - dodała Dejla - Ueeeeeeeee!
- Cichutko. Przez kilka godzin to ja będę się wami zajmować. Wasi rodzice zajmują się jaskinią. -powiedziałem.
- Dzisiaj będziemy uczyć się polować! Cieszycie się? - cały czas starałem się zachować pogodny ton.
- Taaak… - wymamrotały szczeniaki z opuszczonymi nosami.
„Hmmmm…one chcą czegoś lepszego, czegoś nowego” - pomyślałem - „Czemu, by nie…no jasne! Już wiem!”
- Poprawka, dzieciaki, dzisiaj będziecie ze mną latać!
- Jupi! Hura, hurra!! Ale fajnie! - piszczały przeszczęśliwe.
Wziąłem jedną pod jedną łapę, druga trafiła pod drugą łapę i wystrzeliliśmy w powietrze…
- Proszę pana - odezwała się nagle Diana.
- Tak, skarbeńku?-odpowiedziałem.
- Bo ja muszę kupkę…
- A ja siusiu!-dorzuciła Dejla.
Chyba nici z dzisiejszej lekcji, ale przynajmniej trochę polatały! Przy okazji odkryłem, że Dejla ma ambicje aby zostać mistrzynią piorunów! Szkoda, że rodzice mieli pretensje o to, że całe były w błocie…

Od Blue cd historii Celebrant'a

- A z resztą... Co mnie obchodzą jakieś powalone truskawki... Straciłam wszystko co było mi bliskie. Dom, dzieci, partnera... Wiele razu uniknęłam śmierci. Teraz tego żałuję. Żałuję że tak bardzo chciałam żyć. Żałuję... - powiedziałam, a z oczu pociekły mi łzy. - Nigdy nie zapomnę co mnie spotkało. Po raz drugi bliscy mnie opuścili.
- Blue... - zaczął Celebrant.
- Żadne Blue! Nie rozumiesz co mnie spotkało! Całe twoje życie jest idealnie w porównaniu z moim! Ty nie musiałeś jako szczeniak uciekać przed zgrają żądną twojej krwi! Ty nie urodziłeś czwórki szczeniaków, które zostały zabite przez jakieś obrzydliwe stworzenie! Ty nie straciłeś domu! Nie wiesz jak to jest! Nie wiesz jak to jest kiedy się traci wszystko co się kocha!
- Blue skąd wiesz? Skąd wiesz, skoro nie opowiedziałem Ci mojej historii?!

< Celebrant? Nie Blue nie ma zamiaru odzyskiwać humoru. >

Od Delgo cd historii Shervany

- Nadal pamiętam nasze pierwsze spotkanie. - powiedziałem. - Ale było minęło...
- Naprawdę? - spytała.
- Tak!
- Przypomnisz mi? - zapytała.
-Pewnie.
~ Szedłem przez las i nagle Ty się pojawiłaś. Zaproponowałaś mi dołączenie do starej watahy. Zgodziłem się. Pokazywałaś mi tereny, byłem uśmiechnięty. Potem zaproponowałem skradanie się do drzewa Lavil'i. Zgodziłaś się.Wyskoczył z niego jakiś smok leśny. Kazałem Ci uciekać.Ty w pierwszej chwili mnie nie posłuchałaś i zostałaś. Gad chciał się na ciebie rzucić. Wieczorem wróciłem cały w ranach. Ty do mnie podbiegłaś. Obarczałaś się winą, a ja..ja...ehh..nie ważne....
- Mów....
- Ja mógłbym nadal oddać za Ciebie życie ,ale żyje się dalej...
- Właśnie...
- Shervana mam coś dla Ciebie.
- Co? - zapytała wadera.
Dałem jej naszyjnik. Założyłem jej go na szyje. Zaczął świecić, ale bardzo lekko. Gdy ja go założyłem zabłysnął jak flesz.
- To naszyjnik pokazujący uczucia.
- Ty serio mnie kochasz... - powiedziała przypatrując się naszyjnikowi.
- Tak...
Podarowałem jej go.
- Teraz będziesz mogła sprawdzić moje uczucie nawet jak będę trupem. - rzekłem.
<Shervana>

czwartek, 29 sierpnia 2013

Od Shi cd historii Alex'a

- Tak... to ja jestem Ifus, a może raczej nią byłam? - Odparłam z ukrywanym smutkiem.
- N-nie wierzę. J-ja byłem pewien, że już Cię nigdy nie zobaczę! - Wydukał ledwo powstrzymując płacz
Basior nagle przybliżył się do mnie chcąc objąć aczkolwiek jak żywa istota może przytulić ducha ...?
- Alex... Przepraszam, ale duch nie może związać się z żywym wilkiem... - Szepnęłam odsuwając się od niego.
Basiorowi ponownie zaszkliły się oczy.
- Kochanie. Na pewno jest jakiś sposób, musi być! - Wykrzyknął
Opuściłam łeb...
-Jest pewien sposób, ale jest on bardzo... mm ryzykowny (?)
< Alex? >

Od Emersit'a cd historii Shervany

- UWAŻAJ!
Rzuciłem się za Shervanę. Jedynie lekko mnie musnął, ale... musiałem porządnie wytarzać się w śniegu, żeby sierść przestała płonąć. Na szczęście Sher już go zauważyła.
- Feniks?!
- Może... chodźmy stąd!
- Popieram!
Ruszyliśmy... trochę za szybko. Ja i mój problem z górami. Ekh... Kilka fikołków nieźle bolało. Zatrzymałem czas i wstałem. Otrzepałem z kurzu i śniegu. Pobiegłem w dół. Niestety dopiero po chwili zorientowałem się, że wciąż nic się nie rusza. Chwilę później biegłem dalej z Shervaną. Nagle za nami rozległ się grzmot.
- Burza? - stęknąłem.
Wadera zerknęła przez ramię. Jej źrenice się zwęrzyły.
- Em...
Po kolejnych hukach sam zrozumiałem, że czeka nas już tylko wyścig z czasem. Eee.. ze śniegem. A konkretniej z lawiną.

<Shervana?>

Od Chrisa cd historii Shervany

- Patrz! - powiedziałem głośnym szeptem. - Jaja!
- Zostaw! Pewnie mają mamę!
- Dobrze.
- Wiesz, zawsze chciałam mieć jakiegoś towarzysza.
Te smoki najbardziej mi się podobały.

Wtedy jeden smok nas zauważył i zaczął się niemiłosiernie drzeć.
- Szybko uciekajmy!

Kiedy uciekliśmy smoku schowaliśmy się w lesie Ke'rei

Nagle usłyszeliśmy chrzęst kamieni, osuwających się pod ogromnym ciałem.
Ciało owo, było ciałem ogromnego smoka, a raczej dwóch smoków

Jeden był Smokiem - Aniołem,  drugi Smokiem - Demonem.


O Dziwo, nie walczyły ze sobą


Smok Anioł


Smok Demon






W pewnej chwili smoki przystanęły naprzeciw nas i usiadły.
Shervana zbliżyła się do Anioła

- Czekaj to może być niebezpieczne.

Ale ona wyglądała jakby była w transie.
Dotknęłą smoka a on pomógł jej na siebie wsiąść.

Jednak w chwili kiedy go dotknęła na jej tylnej, lewej nodze wykwitł taki znak:




Kiedy ja dotknąłem smoka też takiego dostałem, tylko że na prawej.


<Shervana?>

Nowy szczeniaczek! ;3

Pam param pam pam!

- Diana!

Od Shervany cd historii Emersit'a

- Uwielbiam tu przychodzić... - uśmiechnęłam się.
Gdy to mówiłam basior stał po mojej lewej i sapał, a gdy skończyłam pojawił się po prawej.
- Teleportacja? - zapytałam zdziwiona.
- Nie... Zawieszanie czasu, które wymyka mi się spod kontroli czasami.
Chciałam coś powiedzieć, ale wtedy...

< Emer? Jeśli mogę tak skracać XD >

Od Emersit'a cd historii Shervany

Wyszczerzam do niej kły w uśmiechu.
- Tak.
- Chcesz gdzieś pójść? Jest jedno fajne miejsce.
- Mhm!
Ruszyłem za Shervaną. Krajobraz zmieniał się; najpierw ruszyliśmy przez las. Otworzyłem usta. Nie zdążyłem zapytać...
- Ke'rei.
- Piękny.
Usłyszałem chlupot wody.
- To jest Zatoka Naine'ta.
Maszerowaliśmy kilka minut w milczeniu. Zaciekawiła mnie pewna odnoga ścieżki, którą szliśmy. Zerknąłem w tamtą stronę.
- Nie idź tam.
Spojrzałem na waderę pytająco.
- Tam jest Piramida Sharv'e i Brama Xendri'sh. Paskudne miejsca. - uśmiechnęła się. - Chodźmy. Już niedaleko.
Kilka minut później teren zaczął się gwałtownie wznosić, a ja sapać.
- Nie dajesz rady?
- Kurka, pół życia chodziłem po stepach!
A jednak było warto. Oczarowała mnie cudna panorama.
- Co... to...
- Góra Val'kara.
- PIĘKNA!

<Sher? Czy jak się skraca? XD>

Od Wasko - Jak dołączyłem?

Kiedyś należałem do pewnej watahy, z której odeszła moja partnerka wraz z synem. Zostałem sam z dorosłą córką Gine. Byłem wtedy samotnym Samcem Betą. Wataha dobrze się sprawdzała, więc postanowiłem pojechać na odpoczynek. Jednak podczas mojego wypoczynku dostałem niepokojący list od Alphy.
List brzmiał:
"Drogi Wasko!
Proszę Cię o pilny powrót z odpoczynku. Z naszą watahą dzieje się coś złego. Wokół jej krążą złe duchy zesłane przez obce wilki. Nie wiemy co robić. Nasza wataha została zajęta!
Sher"
Po tym liście natychmiast wróciłem. Gdy wróciłem na miejsce starej watahy, nie było tam już śladu po jej członkach. Znalazłem pod głazem nowy adres watahy i poszedłem na miejsce. Teraz nasza wataha zaczyna od nowa, ale znowu jest to ailny naród. Razem nie oddamy watahy już drugi raz nie pozwolimy na to.

Od Gine - Jak dołączyłam?

Wiodłam sobie spokojne życie. Miałam partnera imieniem Fallen Angel. Przeżyłam z nim tyle cudownych, romantycznych chwil. Należałam do dużej watahy, ale doszła do mnie informacja, że naszą watahę przejęli i musimy założyć nową. Podczas wędrówki w poszukiwaniu nowego miejsca Fallen się od nas odłączył. Nawet nie wiem dlaczego. Byłam zrozpaczona. Tęskniłam za nim. Znaleźliśmy nowe miejsce na watahę. Przydzielono mi jaskinię, było w niej pusto bez mojego ukochanego. Kiedy myślałam, że już nie wróci on tak nagle pojawił się w mojej jaskini.
- Gine - powiedział.
- Fallen? - nie wierzyłam sama sobie.
- Tak to ja - odpowiedział.
Skoczyłam na jego szyję, a on pocałował mnie.
- Fallen… Dlaczego się od nas odłączyłeś? - zapytałam.

< Fallen, dokończysz? >

Od Alex'a - Jak dołączyłem?

Dawniej należałem do pięknej watahy. Miałem piękną partnerkę i dwoje pięknych szczeniąt. Jednak nasz spokój nie trwał długo. Pewnego dnia moja partnerka (dawniej Ifus) wybrała się na polowanie. Wracając natknęła się na swoje brata, z którym wcześniej pokłóciła się. Zaczęli się znowu kłócić, gdy usłyszałem krzyki pobiegłem zobaczyć co się dzieje. Jednak było już za późno. Ifus leżała martwa z głęboką raną przy sercu. Jej rana jeszcze sączyła krew, ale nad jej ciałem spoczywał tylko jej duch uśmiechający się do mnie. Promienny uśmiech ducha wywołał u mnie rozpacz, bo przypomniały mi się najpiękniejsze chwile mojego życia.
- Alex… Zaopiekuj się szczeniakami - powiedziała jej dusza, która nie przypominała już Ifus. Po czym jej duch odleciał.
Poszedłem do domu, gdy nagle przybiegła Sher.
- Alex. Nasza wataha już nie istnieje, idziemy w poszukiwaniu nowego miejsca - i wybiegła z powrotem.
Po kilku dniach, gdy nasza nowa wataha już istniała, przybyła do niej wadera duch imieniem Shi. Przypominała mi ducha mojej kochanej Ifus. Postanowiłem do niej iść. Wytłumaczyłem jej moją historię z Ifus, a ona słuchała uśmiechnięta. I odpowiedziała:
- Jak miło, że tak opowiadasz o zmarłym. Bardzo miło było mi słuchać o Tobie i o Ifus. A tak naprawdę to Twoja Ifus istnieje.
- Wiem tylko zastanawiam się gdzie teraz jest. - odrzekłem.
- To ja jestem Ifus. - uśmiechnęła się.
- Naprawdę? - zapytałem zdziwiony.

< Shi, dokończysz? >

Od Shervany cd historii Chrisa

- To do jutra, pod Drzewem Lavil'i. - zawołałam i poszłam do jaskinii.

~~ Następnego dnia ~~

Gdy doszłam pod Drzewo, okazało się, że Chris już tam czeka, więc podeszłam i szepnęłam:
- Tutaj. Tylko cicho.
Oboje byliśmy schowani w krzakach, smoki nie za bardzo lubiły, gdy ktoś naruszał ich terytorium, ale ja lubiłam się z nimi drażnić. Właśnie obmyślałam plan, kiedy...

< Chris? >

Od Shervany cd historii Emersit'a

- Skąd znasz moje imię? - zapytałam, lekko zdenerwowana.
- A takie tam. - znów się uśmiecha.
- Wiesz, że jestem Alphą watahy?
- Tak.
- Może chciałbyś dołączyć? Oczywiście, jak nie masz innej.

< Embersit? >

Od Shervany cd historii Delgo

- Delgo... Wybaczam Ci, ale jeśli dołączysz do watahy, nie będziesz Alphą tylko zwykłym wilkiem. Moje uczucia do Ciebie osłabły, może uda Ci się ponownie zdobyć moje serce, ale są też inni. - powiedziałam poważnym tonem.
- Sher, kochanie...
- Nie, Delgo. Za długo byliśmy osobno, za dużo się wydarzyło. - przerwałam mu i chciałam odejść, ale...

< Delgo? >

Nowi!

Gromkie "Ahoj", czyli po słowacku "Cześć" dla:

- Fallen Angel!



- i Dejli!

Od Chrisa cd historii Shervany

Ta syrena okazała się złudzeniem, mgłą którą rozwiał jakiś wilk.
Znałem go i za nim nie przepadałem.

Delgo!

- Witaj, Shervana, nie widziałem cię od czasu tej ostatniej kłótni.
- Mhm. O co chodzi?
- Chciałbym się pogodzić.

Wtedy Shervana zaniemówiła.

- Wiesz, ja jeszcze nie wiem.
Muszę pomyśleć.
Po czym razem polecieliśmy w las.

W pewniej chwili, wywróciłem się o korzeń a Shervana o mnie i na mnie leżała.

Sytuacja była krępująca, aczkolwiek śmieszna więc zaczęliśmy się turlać i śmiać.

Śmialiśmy się może z dziesięć minut po czym pomogłem jej wstać, i razem ruszyliśmy dalej

W pewnej chwili zauważyliśmy niewyraźne punkciki na linii horyzontu.


- Stado aaren!
- Polujemy?
- Pewnie.


Zaczęliśmy biec.
Dotarliśmy tam w pięć minut i od razu upatrzyliśmy rannego w nogę pięknego samca.


- Ale duży. - powiedziała z zapartym tchem.
- Chcesz go? Czy może jakąś łanię?
- Tego! Będzie uczta dla nas, i innych.
- Dobra!


I zaczęliśmy go okrążać.

Zdezornientowanego jelenia pierwszy zaatakowałem ja.
Chwyciłem się jego szyji, a Shervana ugryzła go w tylną nogę.

Jeleń nie mógł oddychać, i wkrótce padł.

We dwoje jakoś udało się nam go zaciągnąć go na tereny watahy.


~~~~~~~~~~Po jedzeniu~~~~~~~~~~



- Mmm... to był udany dzień
- Chciałbym go powtórzyć.
- Świetnie. - Odpowiedziała wyraźnie strapiona.


<Shervana?>

Od Isabelle cd historii Raven'a

- Pewnie. - uśmiechnęłam się do niego.
Poszliśmy na wyprawę po terenach watahy. Gawędziliśmy ze sobą wesoło. W pewnej chwili zapytał:
- A ty jak tutaj trafiłaś?
Mój wzrok zasnuł na chwilę cień.
- Widzisz.... Ze względu na moje moce chcieli mnie zabić, więc uciekłam...
- Współczuję. - powiedział.

<Raven? Sorry brak weny>

środa, 28 sierpnia 2013

Od Delgo - Jak dołączyłem?

Nie miałem kontaktu ze starą watahą. Podobno przestała istnieć... Gdy szedlem sobie spokojnie przez polane, naskoczyła na mnie jakaś wilczyca.
- Co tu robisz?! - warknęła.
- Ja... ja tylko przechodzę, a Ty kto?
- Shervana! Alpha nowej Watahy, a ty?
- Delgo...
- Delgo?
- Tak ja... - odpowiedziałem. - Nie widziałem Cię od ostatniej kłótni!
- No wiesz...
- Shervana przepraszam za te błędy! - krzyknąłem.
Przeszliśmy się. Opowiedziałem jej o wszystkim co mnie spotkało. Po chwili odpowiedziała:
-....
<Shervana?>

Nowy basior!

Witaj z powrotem, Delgo!

Od Emersit'a - Jak dołączyłem?

Biegnę dalej. Zgodnie z oczekiwaniami za zakrętem wpadam na jasną waderę.
- Uff... Jesteś, Shervana.
Wygląda na zbitą z tropu.
- Eee... Czy my się znamy?
- Nie. - uśmiecham się szarmancko. - Emersit.
Wciskam łapę w jej i potrząsam nią energicznie. Shervanę trochę zamurowało. Uśmiecham się.

<Shervana?>

Nowy basior!

Witamy Cié z wielká radosciá, Emersit!

Od Celebranta cd historii Blue

Mrucząc pod nosem, ruszyłem szukać roślin, które kazała mi znaleźć Blue.
„Och, to bazylia. Całe szczęście, że ją tak szybko znalazłem!” - myślałem, zrywając zioła.
„Hmmm, mam bazylię, jagody, jeżyny… nie mam jeszcze truskawek. Cholerne truskawki!” - pomyślałem i powłócząc łapami coraz bardziej oddalałem się od legowiska Blue.
Po długiej drodze wreszcie znalazłem coś co przypominało truskawki, tylko było mniejsze…
„To pewnie poziomki” - pomyślałem - „Może Blue weźmie i to”
Nazbierałem ich do kosza i kiedy chciałem odejść… wpadłem w pułapkę. Wisiałem teraz na gałęzi ze sznurem zawiązanym na tylnej łapie.
„Super” - pomyślałem - „Co ja mam teraz zrobić”?
Podeszła do mnie zgraja szczeniaków i zaczęły we mnie strzelać z procy małymi kamyczkami.
- Auć! Przestańcie, bachory! A sio! - wrzeszczałem. Ale one miały to gdzieś. Po skończonej zabawie w strzelanie procami, zaczęły… uderzać we mnie gałęziami. Gdy im się znudziło rozplątały mnie i szybko zwiewały. Nie miałem siły, aby je gonić i resztkami sił wróciłem do Blue.
- Blue, mam to o co prosiłaś. - wydyszałem, opadając na ziemię.
- Ty tępaku!!! To są poziomki, prosiłam o truskawki!!! - wrzasnęła i rzuciła we mnie koszykiem.
O matko wilcza…

Od Mary - Jak dołączyłam?

Pośrodku polany siedziała mała wilczyca grzebiąca noskiem w kolorowych roślinach. To byłam ja. Zbierałam na łące przed moją jaskinią kwiaty dla mamy. Wybierałam różowe i żółte, jej ulubione... Wzięłam wszystkie w pysk i dumna z siebie krzyknęłam:
- Spójrz co dla ciebie zrobiłam!
Mama siedziała przy wejściu do naszej jaskini. Nasz dom był jasnej barwy cały obrośnięty bluszczem, co nadawało mu ciekawego wyglądu. Stara wadera uśmiechnęła się tylko na mój widok i rzekła:
- Dziękuję córciu, są przepiękne.
Po czym wróciła do czytania zwojów. Szczęśliwa ,że podobały się mamie rzuciłam je w górę i zaczęłam w nich tarzać. Kochałam ten zapach trawy i aromat kwiatów...
Usłyszałam dziwny głos w lesie. Mama nie zwróciła na to uwagi, ale ja uważnie zaczęłam się wpatrywać w gęstwinę. Tam coś jest... Nagle na mój wzrok natrafiły czarne ślepia. Zza drzew wyjrzał na mnie pysk niedźwiedzia.
Głos mi uwiązł w gardle. Chciałam krzyczeć, ale nie mogłam. Chciałam uciec, ale czułam jakbym łapy miała z ołowiu. Zaryczał. Mama podniosła powoli głowę i spojrzałam z przerażeniem na tą scenę. Jej bezbronne dziecko stoi pare metrów od niedźwiedzia, który ponownie rozdziawił paszczę. Warknęła i skoczyła tuż przy niedźwiedziu. Zamachnął się łapą, ale chybił. Mama za to nie. Trafiła go prosto w oczy, oślepiając go. Bestia stanęła na tylnych łapach i już miała się na nas rzucić, kiedy oczy wadery zalśniły czerwienią. Źrenice były jak u węża. Niedźwiedź został przemieniony w kamień. Niczym posąg upadł do tyłu. Rozległ się huk, a ja spojrzałam na mamę... Leżała wykończona na ziemi i oddychała nierówno. To był dla niej za wielki wysiłek... Poczułam jak oczy napełniają mi sie łzami... Moja mama... Nie...
Wtem jej martwe ciało zniknęło, to samo stało się z niedźwiedziem i lasem. Obraz, który widziałam przypominał piekło. Nagle przede mną pojawiła się czarna wadera z czerwonymi oczami... W jej gęste futro były wplątane rubinowe wstęgi. Babcia... Jej pysk wyglądał jakby był pokryty wężową skórą... Uśmiechnęła się złowieszczo.
- Taki jest nasz los... Te, które wzrokiem przemieniają w kamień są skazane na samotność i śmierć... Nas nie można kochać. Każda w końcu straci życie w męczarniach przez swój... dar.
Wstęgi przemieniły się w wijące węże... Oplotły mnie i zacisnęły się na moim ciele... Czułam jak się duszę... Obraz zaczął czernieć...
Obudziłam się z krzykiem. Nie... Znowu ten koszmar... Podniosłam się lekko i wyjrzałam zza jaskini. Słońce ogrzewało gady wylegujące się na kamieniach. Jedna z jaszczurek podniosła się na mój widok i zwiała do lasu. Potrząsnęłam głową. Czemu mnie to musi tyle dręczyć... Od tamtego dnia...
Rozciągnęłam się. Miałam ochotę na spacer. Wiedziałam ,że to niebezpieczne, ale chciałam odświeżyć umysł... Nie mogę siedzieć w jaskini tak cały czas...
Poczułam delikatny wiaterek rozwiewający moje futro... Węstchnęłam i weszłam do lasu. Wędrowałam trochę czasu. Było wspaniale. Znalazłam nawet łąkę ,na której pełno było kwiatów. Położyłam się na plecach i zrelaksowałam.
Nagle poczułam mocne uderzenie i czyiś krzyk. Otworzyłam oczy i przerażona zobaczyłam, że na mnie leży inny wilk! Najwidoczniej wadera o biało-czerwonym futrze podniosła się i wymamrotała:
- Wybacz,nie wiedziałam, że ktoś tu leży.
Spojrzała na mnie. Jej zielone oczy zaczęły mi się badawczo przyglądać.
- Kim ty jesteś?
Głos uwiązł mi w gardle. Czemu wyszłam na ten głupi spacer... Spuściłam głowę i szepnęłam:
- Przepraszam
Skuliłam się i czekałam na nie wiem co. Aż wadera mnie przepędzi, zaatakuje... Czekałam.
- Nie należysz do tej watahy, prawda?
Pokręciłam przecząco głową.
- A masz inną?
Znowu zaprzeczyłam.
- A chciałabyś dołączyć?
Podniosłam głowę. Wadera uśmiechała się lekko.
- Ja... ja nie mogę.
- Co? Czemu?
- Moja moc... ja nie mogę.
- Nie ważne jaką masz moc. Każdy tutaj jakąś ma. Możesz dołączyć niezależnie od niej.
- Ale ja zamrażam... wzrokiem... Jestem hybrydą wilka i meduzy...
- I...?
- Ja nie moge...
- Powiem tyle, nie zostawię cię tu tak. Dołącz do nas, tutaj nie liczy się to czy jesteś czystej krwi wilkiem czy nie. Moc też nie ma znaczenia. Wśród nas jest nawet duch!
Nie wiedziałam jak odpowiedzieć. Nie ,nie mogę...
- I jak? - zapytała troskliwie.
Popatrzyłam na nią. Uśmiechała się ciepło. Dołączyć?
- A jeśli inne wilki mnie przepędzą?...
- Nie ma u nas takich co by cię przepędzili. Każdy jest otwarty na inne wilki. Zapewniam cię.
Pomyślałam jeszcze chwilę.
- Jak nie wierzysz,chodź. Sama się przekonasz - zgodziłam się choć i tak nadal miałam wątpliwości. Wadera zaprowadziła mnie do miejsca, który nazywał się lasem Ke'rei. Niektóre wilki się wygłupiały, inne odpoczywały, a jeszcze inne próbowały coś upolować. Na nasz widok większośc zwróciła uwagę na nas. Spuściłam znowu łeb i poczułam rumieńce.

<Shervana?>

Od Shervany cd historii Shi

Szybko pokazałam jej wszystkie tereny, opowiadając trochę o nich, a potem chciałyśmy wrócić do jaskiń, ale drogę "zastąpił" nam duch - Vayer.
- Najpierw chcecie pogadać, a potem sobie tak odchodzicie?
- Mhm. - odpowiedziałam, pewnie, wiedziałam, że nic mi nie zrobi. - Zresztą to Ty pierwszy zniknąłeś.
- Tak łatwo się mnie nie pozbędziecie...

< Shi? Będę Cię nim dręczyć XD >

Od Shi cd historii Shervany

- C-cześć. - Jęknęłam .
Basior zmierzył mnie wzrokiem po czym z wielkim wyrzutem spojrzał na Shervane.
- Po co ją tu przyprowadziłaś?!
- Poprosiłam ją o to. - Wtrąciłam.
Basior wywrócił oczyma po czy zniknął...
- To było dziwne. - Szepnęłam.
- Tiaa... Może pokażę Ci tereny, bo z nim to chyba nie pogadamy (?)
Skinełam głową.

<Sher?>

Nowość!

Witam, Was drogie wilczki! :)
Uaktywniła się zakładka "Aktywność"!
Polecam tam zaglądać, gdyż bardzo pomaga w pisaniu opo i znajdywaniu ich!
PS. Niedługo będą "Zadania" i może jakiś konkurs <3

Od Raven'a - Jak dołączyłem?

- Ucieczka nic Ci nie da! - usłyszałem krzyki prześladowców.
Nie miałem szans, jeśli bym dalej uciekał... Była jedna opcja. Szybko odwróciłem się i skupiłem wzrok na najbliższym, użyłem mocy i po chwili szedł powoli w drugą stronę.
- Okey, teraz następni. - powiedziałem sam do siebie.
Dwóch już zawracało, ale ostatni, dowódca, zauważył manewr i unikał mojego wzroku. Tym sposobem znalazł się przy mnie i zadał pierwszy cios. Krew polała się z mojego barku, ale nie zwracałem na to uwagi. Oddałem mu. Mocy cios, powalił go, a ja wykorzystując okazje zatopiłem moje kły w jego szyji. W tej pozycji zastała mnie obca wadera, która pojawiła się znikąd.
- Co Tu robicie? - zapytała stojąc w pozycji obronnej, gotowa do ataku.
- Szukałem watahy, kiedy napadli mnie Ci zbójcy.
- Jest tu jedna wataha, której przydałby się Zabójca, jak Ty...
- Jaka?
- Black Night, dołączasz, czy uciekasz z naszych terenów?
- Dołączam.
- To choć do Alphy. A tak wogóle jak się nazywasz?
- Raven.
- Ja Isabelle.
Gdy spotkaliśmy się biało-rudą waderą i dostaliśmy pozwolenie na dołączenie, zapytałem wadery, która nadal mi towarzyszyła:
- Oprowadzisz mnie?

< Isabelle? >

Od Shervany cd historii Chrisa

- I to mi się właśnie podobało. - dodałam, szturchając go.
- Gotowa?
- Na co? - zapytałam zdziwiona.
- Na kolejną wyprawę! - odpowiedział z uśmiechem na pysku.
- Zawsze i wszędzie! - krzyknęłam i pobiegłam za nim, gdyż już gnał na złamanie karku przed siebie.
Dotarliśmy pod wodospad, a stamtąd zaskoczyła nas Mroczna Syrena!
- Czego chcesz? - warkneliśmy niemal równocześnie, gdy syrena gestem nas przywołała.
- Takiej drobnostki... Waszej krwi!

< Chris? >

Od Blue cd historii Celebranta

- Możesz jeszcze poszukać jagód, truskawek i jeżyn. A i przydała by się kocimiętka...
- Może jeszcze bazylię? - spytał sarkastycznie
- Chmm... Możesz poszukać, skoro nalegasz.
Basior wypuścił patyk z pyska. Nie spodziewał się takiej odpowiedzi.

<Celebrant?>

Do Shervany cd historii Shi

- Włóczy się tu jeden taki, ale nie jest w wataszce... Zapoznać Cię z nim?
- Tak!
Nie dziwię, się jej, przebywać jako duch? To musi być okropne. Ruszliśmy, więc ja biegiem, ona lotem i po krótkim czasie dotarliśmy do wielkiego drzewa z dziuplą, które ten duch uważał za swój dom.
- Vayer? - zawołałam.
- Co? - powiedział przenikając przez korę i pojawiając się przed nami.
- Chcę Cię zapoznać z Shi, też jest duchem...

< Shi? >

Od Shi cd historii Shervany

- Ymm... Była bym wdzięczna za poznanie z innymi wilkami. Nie chcę, żeby uciekały w popłochu jak mnie zobaczą. - Odpowiedziałam z lekkim uśmiechem.
- To chodźmy! - Po tych słowach ruszyłyśmy w stronę watahy.
Po drodze zajęłyśmy sobie czas rozmową...
Nawet nie zauważyłam kiedy znalazłyśmy się wśród wilków.
Kilka chwil później Shervana zaczęła zapoznawać mnie z członkami stada.
- Shervana... Mam takie nietypowe pytanie... Nie ma tu innych wilczych duchów?
Samica spojrzała na mnie po czym z szerokim usmiechem powiedziała:

<Sher? :3>

Od Celebrata cd historii Blue

- Bardzo mi przykro, że to się stało - odpowiedziałem. - Czy mogę ci jakoś pomóc w odzyskaniu dobrego nastroju?
- Mam pewien pomysł - uśmiechnęła się figlarnie Blue.
Po kilku minutach budowałem legowisko z patyków.
- Dobrze… nie tu! Postaw ten patyk wyżej… nie, nie ten! Słuchasz mnie?! - cały czas mówiła.
Kilka razy miałem ochotę sobie iść i nie męczyć się tą praca, lecz za każdym razem przypominałem sobie o ciężkim losie Blue. Tak więc pracowałem.
- Ach i jeszcze coś - powiedziała. - Czy byłbyś tak miły i czy po zbudowaniu legowiska mógłbyś skosić trawnik, pobiec po wodę, upolować jakąś sarnę i przynieść ją? - zapytała słodkim głosem.
- Jasne, że tak - mówiłem przez zęby.
Kobiety…

Od Chrisa cd historii Shervany

Kiedy gryf ożył zaniemówiliśmy.
On zaczął mówić.

- Czego tutaj chcecie?
- Eee.... to tereny naszej watahy.
- Watahy? To Tereny Elfów. Mieszkają tutaj.
- Właśnie że nie mieszkają!
- Nie? Udowodnij to.
- Na przykład popatrz! Widzisz tu kogoś? Te miasteczko to ruina!
- Nie obrażaj mojego domu!

Wtedy gryf się na nas rzucił.
Uciekaliśmy jak szaleni, ale okazało się że nie może się nigdzie ruszyć przez łańcuch który powstrzymywał go przed ucieczką.

- Haha, poczwaro - Szydziłem. - Nie złapiesz nas nie...

W tym momencie łańcuch się urwał a posąg ów, zaczął za nami gonić.
Zaczęliśmy uciekać.
Biegliśmy po skałach, w pewnym momencie gryf się poślizgnął i runął do wody.
Uciekaliśmy jak najdalej od tego przeklętego miejsca

Jak doszliśmy na polanę rzuciliśmy się na ziemie i dyszeliśmy.


- Fajnie było nie?
- Żartujesz? O mało nas nie porwał.





<Shervana?>

Od Blue cd historii Celebranta

W jednej chwili dobry humor mnie opuścił. Z głosem pełnym smutku powiedziałam:
- Tak... Nie... Znaczy... Nie wiem.
- Czemu? - spytał wilk.
Opowiedziałam mu całą swoją historię, od początku do końca. Wilk był zszokowany.
- Miałaś dzieci? - spytał po jakimś czasie.
Skinęłam głową.

<Celebrant?>

Od Shervany cd historii Shi

- Może dołączysz?
- Chętnie.
Podałam jej łapę, dopiero po chwili uświadamiając sobie, że to jest duch.
- Ja, przepraszam, nie chciałam Cię urazić.
- Spoko, już zaczynam się przyzwyczajać.
- Może Cię oprowadzić? Albo zapoznać z wilkami? - zapytałam

< Shi? >

Od Shi - Jak dołączyłam?

Pod postacią ducha "latałam" bezsansownie po lesie Ke'rei zastanawiając się czy znajdę w końcu jakąś watahę... Po nie określonym czasie dotarłam nad urwisko... Usiadłam na kamieniu i beznamiętnie wpatrywałam się w dół.
- Chyba nie masz zamiaru skoczyć, prawda? - Usłyszałam.
- Phi... A co jeśli mam? Choć to i tak nie ma znacznia... Przecież duch nie może się zabić, prawda? - Mruknęłam rozmaczliwie.
Dopiero teraz uważnie przyglądnęłam się wilkowi... Był to, a raczej była to smukła wadera o białej sierści. Może nawet kremowej z rudymi odbarwieniami na ogonie, łapach, brzuchu oraz grzbiecie.
Wadera zbliżyła się do mnie po czym zapytała:

<Shervana, dokończysz?>

Od Celebranta

Siedziałem samotnie nad jeziorem, gdy zobaczyłem jedną z młodszych wader z watahy.
- Cześć! Jak masz na imię? - zapytałem szczerząc się okrutnie.
- Blue. - odpowiedziała.
Jej niebieskawe futro pięknie błyszczało w świetle wschodzącego księżyca. Jej oczy…ach, o nich można by napisać całą księgę.
- Czy masz partnera? - wypaliłem jak z mostu.
Blue rzuciła się na mnie i w efekcie sturlaliśmy się z pagórka. W tym momencie stałem się niewidzialny i spróbowałem odlecieć, lecz ona telekinetycznie przyciągnęła mnie na ziemię i…

Opowiadanie dla Blue :3

Od Blue - Jak dołączyłam?

W nocy usłyszałam krzyk Xina:
- Blue! Uciekaj! Zabierz szczeniaki i do lasu! Już!
Poderwałam się na nogi.
- Co się dzieje?! - krzyknęłam widząc palące się drzewa.
- Nie czas na wyjaśnienia! Musicie uciekać!
- Nie zostawię cie tak!
- Musisz jeśli chcesz uratować szczeniaki!
- Ale...

Wiec musiałam uciec. Z oczu łzy lały mi się strumieniami. Nagle coś o bliżej nie znanym kształcie pozbawiło mnie przytomności. Gdy się zbudziłam moje dzieci były martwe, nie mogłam im pomóc. Wstałam i odbiegłam jak najdalej od tamtego miejsca.

Znalazła mnie Shervana i zaproponowała dołączenie. Zgodziłam się bo cóż innego miałam zrobić? I tak tu jestem...

Nowa wadera i... pół-wadera XD

Witamy nową waderę - Blue!



- i pół-waderę, czyli ducha Shi! < pół, bo dusza bez ciała, no nie? XD >

Od Celebranta - Jak dołączyłem?


Ciemność. Mróz. Strach. To pierwsze rzeczy, których doświadczyłem na tym świecie. Z moich narodzin pamiętam tylko tyle, że schodziłem... z nieba. Urodziłem się jako wilk, lecz nie wiedziałem nawet jak wyglądam. Włóczyłem się po ciemnych, niebezpiecznych lasach, a zajmowała się mną Matka Natura. To ona zsyłała mi jedzenie i wodę. Z czasem, zacząłem sobie radzić sam. Po wielu latach istnienia zdziwiłem się, że jeszcze żyję, gdyż większość moich nielicznych znajomych już dawno została pochowana na cmentarzysku. Miałem wrażenie, że to wszystko było tylko złym mglistym snem, snutym bez końca. W tym dziwnym stanie miesiące zdawały się umykać jak sekundy. Cały czas byłem pogrążony w dziwnym transie. Jednak pewnego razu, spotkałem innego wilka. Pobiegłem za nim, chcąc z nim porozmawiać, a on zasugerował mi dołączenie do watahy.

Nowy basior!

Witamy, Celebranta!

Od Shervany cd historii Chrisa

- Okey! - pobiegłam za nim.
Wspinaliśmy się po krętych "schodach" z roślinności, która była na drzewie, a gdy dotarliśmy na górę zobaczyliśmy coś dziwnego... Wielką świątynie, a przed nią posąg gryfa.
- Choć do środka. - pociągnęłam go zaciekawiona.
Wtedy kamienny posąg ożył i...

< Chris? >

Od Chrisa cd historii Shervany

- Gotowy?
- Pewnie.

Shervana zaprowadziła mnie w magiczne miejsce




- Mieszkały kiedyś tutaj Elfy... Ale to już zamierzchłe czasy.
Musiały uciekać przed smokiem. Niszczył je, a one nie mogły na to nic poradzić....
- Hej, a może spenetrujemy te domki?
- Nie boisz się, że się zawalą? Te chaty to nie nowość...
- Nie zawalą się. Chodź! - Odkrzyknąłem.


<Shervana?>

wtorek, 27 sierpnia 2013

Od Shervany cd historii Chrisa

- Nie trzeba było. – uśmiechnęłam się.
- A właśnie, że tak.
- Ja myślę, że nie.
- A ja, że tak.
Roześmialiśmy się.
- Poczekaj na mnie przed jaskinia, tylko zjem ta sarnę i coś Ci pokaże.
- Okey. – uśmiechnął się.
Pożarłam ja dość łapczywie, bo byłam głodna, a poza tym chciałam gdzieś pójść z Chrisem. Gdy skończyłam nie dbałam o to, że na moich kłach jest jeszcze trochę krwi i wyszłam do niego.
- Gotowy?
 

< Chris? >

Od Suray'a - Jak dołączyłem?

Biegłem przez las, znudzony. Byłem w wataszce i poszedłem się przejść, a kiedy wróciłem nie było rzadnego wilka... No cóż, mając nadzieje, że znajde nową wataszkę < choć tamtej było mi szkoda >, ruszyłem przed siebie. Zatonąłem w myślach, kiedy poczułem ból i zauważyłem, że na coś wpadłem, a konkretniej na kogoś...
- Surey?
- Allegra?
Rzuciliśmy się sobie w ramiona, a wadera zaczęła mnie wypytywać:
- Gdzieś Ty był? Co Ci znowu do głowy przyszło? My się przenosimy, a Ciebie nie ma. Chwilę poczekaliśmy, ale musieliśmy ruszać dalej. Wogóle na wycie nie odpowiadałeś.
- Przenosiliście się? Jak to?
- Nie byłeś na zebraniu?
- Eeee... Nie.
- Osz, Ty głuptasku. - powiedziała szturchając mnie. - W każdym razie byłeś w tej wataszce, więc o zgodę raczej nie musimy się pytać...
- Więc proponuje spacerek. - przerwałem jej, ale wtedy...

< Allegra? >

Od Isabelle - Jak dołączyłam?

Wilki ognia mają jednak ciężko na świecie. Sama się o tym przekonałam. Byłam w watasze zwykłych wilków, kiedy ujawniły się moje moce. Starszyzna chciała mnie zabić, lecz w porę się o tym dowiedziałam i uciekłam.
Znalazłam na szczęście alfę watahy Black Night. Od razu zapragnęłam w niej być. Zostałam do niej przyjęta! Rozpoczęłam nowe życie.

Nowe wilki!

Witamy:

- Gine!



- Wasko!



- X-Mas'a!



- Alex'a!



- Mary!



Isabelle!



- Allegre!



- Raven'a!



- i Suray'a!



Od Chrisa - Jak dołączyłem?

Miałem ciężko na świecie aż znalazłem tę watahę.
Spotkałem Shervanę i postanowiłem dołączyć do Jej watahy.
Pokazała mi tereny, a ja zamierzałem się jakoś zrewanżować.
Pobiegłem więc na polowanie, i upolowałem piękną sarnę.
Zaniosłem to do jej jaskinii, ale przed wejściem zapytałem się czy mogę wejść.

- Można?
- Wejdź.
- Witam Cię u nas, a narazie u mnie. Mam nadzieję że wataha się rozwinie.
- Mam tutaj prezent dla ciebie. Sarnę.
- Oh, Dziękuję, to miłe.
- Proszę. Taki mały rewanż za pokazanie terenów.



<Shervana?>

Nowy basior!

Witaj, w naszych skromnych progach, Chris!

Człekowie!

Witam ponownie.
Chcę poinformować, że poprzednia wataha <klik>, została ukradziona!
Wiéc dzis dnia 27 sierpnia 2013 zakladam tá!
Ta, pod nowym adresem, będzie lepsza!
Proszę wszystkie wilki z tamtej watahy, by wróciły
Dziękuje za uwagę.



Wasza Samica Alpha
Shervana

Obserwatorzy