poniedziałek, 30 czerwca 2014

Od Raven'a cd historii Argony

Zlustrowałem ją uważnie spojrzeniem, wpatrując się w idealnie czarne futro, tak bardzo kontrastujące z moim, niemal śnieżnobiałym ubarwieniem. "Brakuje jeszcze dwóch kropek, a byłby Jing-Jang" - pomyślałem, a drobny uśmiech zagościł na mym pysku, gdy siadałem na zadku, by przekrzywić łebek i zagadnąć do wadery:
- Intrygujący spacerek. Zamierzasz jeszcze raz próbować się zabić? Chętnie popatrzę. - zachichotałem, unosząc jedną łapę. - Czekaj, czekaj, załatwie sobie coś do jedzenia i już jestem gotowy.

< Argona? Cuś krótkie na razie, ale jak bardziej poznam Twój charakter to się rozkręcę ;3 >


Odchodzą!

Przykro mi, ale trza o tym poinformować, ale dwa wilki opuszczają naszą watahę.

Gine [Imagine]



Wasko



Powód: Życie i brak czasu

Stanowisko Samiec Betha jest znów wolne, ale pamiętajcie, że trzeba się o nie postarać!

Nowe wilki!

Przybyła do nas pewna dwójka, znająca tylko siebie.
Jednak zakładam, że przybyliście tutaj zaznać nowych, ciepłych znajomości, które pozostaną na długo, tak jak Wy:

Floribus Nigris Solitudine!


In futura cinereo!

Od Argony cd historii Raven'a

- Moim celem nie był lot - powiedziałam beznamiętnie, chwytając wyciągniętą łapę wilk i stając delikatnie na połamanych łapach, które powoli powracały do prawidłowego stanu - Chciałam się upewnić, że to nie sen i mogę zginąć.
- I co? - basior wyglądał na rozbawionego
- Okazuje się, że to jednak sen - pokręciłam głową - A mi znów nie udało się z niego wybudzić przed spadnięciem na ziemię.
Otrzepałam się z zakrzepniętej krwi. Wyglądałam jakby nic się nigdy nie wydarzyło.

< Raven? >

Od Ines cd historii Kill' a

Wtuliłam się mocno w basiora i ukryłam zapłakany łepek w jego sierści. - Okej - mruknęłam smutno. Wiedziałam że powinnam odsunąć się od basiora a nie przytulać do niego ale... kiedy wtulałam się w jego futerko czułam się jakby wszystkie problemy, które męczą mnie całe życie, nagle odeszły a na ich miejscu pojawił się spokój i ciepło. Leżeliśmy tak jakiś czas. Poczułam że jest juz w porządku i w sumie mogę przestać się w niego wtulać... mimo to leżeliśmy jeszcze chwilę aż w końcu odsunęłam pyszczek od jego ciepłego futerka i spojrzałam mu w oczy.
- Już w porządku? - spytał basior spokojnie i cicho, uśmiechając się do mnie.
- Chyba tak - odszeptałam i odwzajemniłam uśmiech. Nasze pyszczki dzielił odstęp zaledwie kilku centymetrów.
- Chcesz mi o tym opowiedzieć?
Chciałam zaprzeczyć ale tak jakoś sam wyszedł ze mnie potwierdzający pomruk.
- Jak już wiesz wychowywałam sie na tym zamku razem z Margret i... Raktą. Wszystko robiliśmy razem... bawiliśmy się, uczyliśmy się polować, chodziliśmy razem na lekcje historii, kultury itp. Byliśmy... przyjaciółmi... najlepszymi przyjaciółmi...
Kill zrobił wielkie oczy chyba nie za bardzo mógł w to uwierzyć.
- Jak to? A on nie jest zły?
- Jest... Ale kiedyś taki nie był... Był dobry, pomocny, współczujący...
- To co sie stało? - spytał wyraźnie zaciekawiony basior
- Opętał go zły duch... Duch który towarzyszył wszystkim będącym częścią Noawy... 
- O co w tym wszystkim chodzi?
- Dawno, dawno temu dwa duchy które bardzo się kochały: Noawa i Loawa (od których imion wzięły się nazwy słońca i księżyców na tej planecie... z resztą nie bez powodu...) stworzyły ten świat jako swój dom. Działały wspólnie dając życie wielu gatunkom zwierząt w tym również wilkom. Kiedy duchy zakończyły swą pracę postanowiły przyjąć postać stworzenia tak bardzo im się podobającego : wilka. Żyły na planecie przez wiele wiele lat nadzorując wszystko i utrzymując harmonię. Jednak co dobre szybko się kończy. Nastały mroczne dni. Zły duch: Szimero pragnął posiąść moce należące do Noawy i Loawy. Duch wstąpił w wilcze ciało Noawy opętując go.  Noawa i Szimero stali się jednością. Mimo dobroci Noawy wygrał Szimero, który wyglądając jak Noawa podszedł Loawę. Kiedy ta zaszła w ciąże i urodziła maluchy Szimero zabił ją by przejąć jej moce. Nie udało mu się to bo kiedy Loawa umarła zmieniła się w księżyc. Drugi księżyc naszej planety. Szimero nie wiedział, że przy tworzeniu świata Noawa i Loawa stworzyli księżyc i słońce. To one były częściami ich mocy... Przed śmiercią Loawa wiedząc że Szimero opętał Noawe przekazała część swoich mocy małej wilczej córeczce, za to synkowi przekazała część z mocy słońca by pozostała w nim część Noawy. Szimero był tak wściekły czynem Loawy że ukrył się w księżycu zabierając jego część mocy. Chciał dać nauczkę całemu światu przez co codziennie sprawia że światło słońca przyciąga potwory i zmienia je w dzikie bestie. Od tamtej pory w naszej rodzinie z pokolenia na pokolenie przechodzą moce Noawy i Loawy, a zły duch chce je posiąść... Tak głosi legenda...

<Kill? Ale legendę walnęłam xd Taka posrana ;) >

Od Kalisto cd historii Hind Gaaf Lok

Poszłam w ślady nowo poznanego wilka i zaczęłam kopać z całej siły piachem. Po jakimś czasie tego kopania, drzewa całe w piasku zostały ugaszone, miały tylko trochę przypaloną korę, ale to nic. Ważne, że cały las się nie spalił.
- Nie wiem jak mogę ci się odwdzięczyć Hind, naprawdę. Na początku powiem, że dziękuję ci za pomoc w ugaszeniu lasu.
- E to drobiazg.
- A może ... a może byśmy poszli na spacer? Wiesz porozmawiali, poznali się lepiej? Tak w ramach podziękowania. - Uśmiechnęłam się lekko

<Hind?>

Nowy duch!

Mam nadzieję, że nawet Ty, Strażniczko, istoto bezcielesno, poczujesz się u nas dobrze!

Od Hind Gaaf Lok cd historii Kalisto

Spojrzałem na drzewo, które płonęło i pomału ogień robił się to co raz większy. Zwróciłem swoją głowę w kierunku samicy słysząc jej praktycznie płaczliwy głos. Jako iż nie lubię odmawiać osobom proszącym o pomoc zgodziłem się.
-Okey...okey pomogę Kali tylko pytanie jak to ugasić teraz...ja nie jestem kimś potrafiącym władać wodnymi mocami. - Westchnąłem z oklapniętymi uszkami nadal myśląc jak by to ugasić.
Lekko się trzęsłam z przerażenia spoglądając na wilka i na drzewo.
-Kurcze...
-Wiem!...Najlepiej będzie jak zaczniemy sypać piachem na to drzewo. Piach lekko wilgotny i zdusi ten ogień...-powiedziałem z pomysłem i zacząłem kopać w ziemi tak by piasek z pod mych łap leciał na płonące gałęzie drzewa.

< Kali? :P >

Od Hind Gaaf Lok cd historii Moon Rebelle.

Przyjrzałem się waderce, która wyszła z wody. Na moim pyszczku zagościł delikatny uśmiech i w jej kierunku odrzekłem przyjaznym, ciepłym, łagodnym głosem:
- Może najlepiej by było zacząć od przedstawienia się... - Ukłoniłem się w kierunku samicy - Jestem Hind Gaaf Lok, ale mów mi Hind, albo jak chcesz całe imię. - Zachichotałem cicho i wziąłem głębszy wdech odpowiadając na pytanie samicy. - W stadzie jestem od dosyć niedawna. Może będą to jakieś góra dwa dni... ale zapewne odejdę w pewnym momencie i od tej watahy jak od każdej innej...
Westchnąłem ciężej i spojrzałem w kierunku nieba. Wróciłem po paru sekundach wzrokiem na samicę.

< Moon Rebelle? ^^ >

Od Raven'a cd historii Argony

Ignorując ponurą pogodę i niskie ciśnienie - zmusiłem swoje cielsko do spaceru, choć powieki usilnie starały się zamknąć i przysłonić mi widok na świat. Pozwolić zasnąć i oddalić się od rzeczywistego świata, w którym zbytnio nie chciało mi się żyć, kiedy Rosie odeszła, razem z wszystkimi których znałem.
- Czemu? - cisnęło mi się na usta, kiedy wychodziłem z jaskini, jednak wiedziałem, że trzeba dalej grać w tą głupią grę, przez wielu nazywanych "życie".
Nie chciałem być idiotą, który bierze który zabija się z byle jakiego powodu, ale czasami nachodziły mnie takie myśli. Charakteru nie miałem najlepszego do zawierania znajomości, a nikt inny raczej się nie kwapił, by do mnie podchodzić. Jestem Zabójcą, trudno się im dziwić.
Jednak teraz odsunąłem do siebie te myśli, starając się skupić na spacerze i jak wszyscy inni - czerpać z niego przyjemność. Poczuć jak wiatr przyjemnie czochra futro, jak trawa łaskocze w łapy, jak drzewa szumią miło i wręcz przemawiają. Po prostu poczuć się szczęśliwy z niczego. Tak zamierzałem, ale ktoś inny szykował dla mnie inny los. Wilka, który spadł z niebo, prosto przed mój pysk, wprawiając mnie w chwilowe osłupienie.
- No, no, no. - zagwizdałem. - Któż to nam próbował latać? Mnie uczono, że to raczej stworzenia z skrzydłami to potrafią. - zachichotałem, podając łapę wilkowi.
Wróć - wilczycy.

< Argona? >

Od Argony

Powiew delikatnego, zimnego wiatru owiał mi pysk. Stałam na skraju urwiska wpatrując się w odległy horyzont. W krainy, do których zmierzałam, a za którymi leżały krainy, z których wyruszyłam. Byłam już niemal wszędzie, a to i tak nie zbliżyło mnie do końca wędrówki. Co jeszcze powinnam zrobić? W jaki sposób pójść dalej, niż byłam kiedykolwiek? Nie byłam w stanie tego wymyślić. Zrobiłam krok do przodu. Moja łapa trafiła w pustkę i zaczęłam spadać z urwiska. Było dość wysokie, ale i tak lot trwał krótko. Uderzyłam brzuchem w koronę drzew. Twarde gałęzie poharatały mi boki i spadłam na ziemię z głuchym tąpnięciem tuż obok jakiegoś wilka.
Zobaczyłam jak basior instynktownie się cofa. Dostrzegłam w jego oczach przerażenie... a może to był po prostu szok wywołany moim nagłym upadkiem? W każdym bądź razie po chwili minął i nieznajomy podbiegła do mnie. Zaczęłam powoli podnosić się na łapy.

< Raven? >

Od Vuko cd historii Fearghal'a

Po gwałtownym stanięciu Vane'a i jego pytaniu, spojrzałem na niego z oburzeniem, pocierając pysk, którym wryłem w jego zad.
- Skąd mam wiedzieć? - wzruszyłem ramionami, choć w tym przypadku pasowałoby bardziej "ramieniem". - Szliśmy przed siebie to tak też powinniśmy wrócić. Chyba.
- No właśnie nie bo prosto nie szliśmy. Poza tym wyszliśmy z innej strony i...
- Co z tego? - siadłem na ziemii. - Po co się przejmować jakimiś pierdołami?
- Pierdołami?!
- Mhm. - skinąłem pyskiem. - Przecież w końcu się zawsze udaje. Przynajmniej w opowieściach.

< Vane? >

Od Shervany cd historii Emergeda

Również moje uszka nieco oklapły, a na pysku pojawił się rumieniec. Pytanie takie proste, sama do niego dążyłam, innym przychodziło tak łatwo odpowiedzieć "tak", a ja? Alpha, która powinna dawać przykład? Nie mogłam się przełamać. Powiedzieć tak otwarcie. Po prostu się zgodzić. Chciałam jakoś naokoło do tego dojść, ale wyszło tylko:
- Ja... - nabrałam powietrza, po czym wypuściłam je z westchnieniem. - ... nie wiem.

< Em? Nie ułatwiłam Ci zadania xD >

Nowa wadera!

Cóż Ci życzyć? Szczęścia? Miłości? Miejsca na świecie?
Czegokolwiek pragniesz, mam nadzieję, że to tu znajdziesz, Argono!

Od Rise'a

Kreśliłem ostrym pazurem przedziwne kształty w mokrym od deszczu piasku. Aż trudno uwierzyć, że nagle po tak wielu upalnych dniach nad terenami watahy rozpętały się potężne ulewy, zalewając wiele uroczych zakątków i znacznie podnosząc poziom wszystkich rzecz oraz jezior. Z mokrej grzywki, mieniącej się błękitem, na nos skapywały perliste krople. Chłód powoli ogarniał moje ciało, wywołując dreszcze na grzbiecie. Sam nawet nie wiedziałem czemu w taką pogodę siedzę na dworze i nie robię nic pożytecznego.
Nie powinienem aż tak bardzo odizolowywać się od reszty, pomyślałem. Na pewno nie wniesie to nic pożytecznego do mojego umysłu, a o negatywnych skutkach wolałbym nie myśleć.
Powstałem, otrzepując się z wody, i rozejrzałem dookoła. Ponury, przygnębiający obraz natury nikogo nie wprawiał w dobry nastrój. Nawet mnie. Zacząłem więc biec truchtem w poszukiwaniu jakiegoś suchego schronienia, w którym mógłbym chwilę odpocząć i przeczekań ewentualne załamanie chmury.
Po dłuższych, nużących poszukiwaniach ujrzałem gdzieś pomiędzy leśnymi zaroślami niewielką jamę, zdolną jednak do pomieszczenia wilka moich rozmiarów. Zmęczony, wyziębiony i ponownie przemoczony przedzierałem się więc przez krzaki, nierzadko ostre, by dotrzeć do jedynego miejsca, jakie mogłoby mnie uchronić w tym momencie przed deszczem.
Ubłocony wpadłem do przytulnej, ciepłej nory i bez zastanowienia przyjąłem dogodną do snu pozycję. Wtedy okazało się, że nie jestem sam. Za moimi plecami rozległo się chrząknięcie, należące z pewnością do wadery. Gwałtownie odwróciłem się, podrapałem po głowie i zacząłem mamrotać jakieś słowa przeprosin.

< Jakaś wadera? >

Nowe wilki!

Niech te ziemie staną się Twoim domem, Rise!



Niech inni przebiją się przez Twój mur nienawiści i ukażą prawdziwą Ciebie, The Last Song of Death!

Od Yukki cd historii Fearghal'a

- Cześć, Yukki. - powiedział basior kiedy wyłoniłam się z krzaków
- Co Ty taki obojętny? - zapytałam podchodząc bliżej
Fearghal nie odezwał się. Spojrzał w niebo i się przeciągnął. Usiadłam niedaleko i spojrzałam w to samo miejsce. Ledwo widoczny zachód słońca... niby nic niezwykłego, widywany codziennie, jednak ten był niezwykły. Było w tym coś pociągającego. Wtedy Fearghal..

< Fearghal? >

Od Moon Rebelle cd historii Hind Gaaf Lok

- Wiesz, byłam już tu od dość dawna... - uśmiechnęłam się po czym wyszłam na brzeg i się otrzepałam - I, czy mogłabym się spytać, od jak dawna tu jesteś?
Zaczęłam się zastanawiać kim jest basior i jak się nazywa... Chyba wypadało by spytać... Ale, mniejsza o to... Zastanawiam się także nad tym czy, tak jak ja jest nowy w tej watasze, a jeśli tak, to ciekawe kiedy dołączył...

<Hind? Brak weny :x>

Nowa wadera!

Mamy nadzieję, że zostaniesz u nas na długo, Shadow!

Od Kalisto

Siedziałam w lesie, trenując samozapłon. Nie szło mi to jakoś perfekcyjnie, ani jakoś szczególnie źle. Przenosiłam ogień z ogona na łapy i na odwrót. Nagle usłyszałam szelest w krzakach i ... spłoszyłam się, zupełnie przez przypadek poszłam kulę ognia na jedno z drzew. Spojrzałam na wilka, który wyszedł z krzaków, a ten spojrzał na moją płonącą łapę, drzewo i na mnie.
- Och ... widzę, że cię wystraszyłem. Przepraszam. Jestem Hind Gaaf Lok.
- Jestem Kalisto, ale wszyscy mówią mi Kali. A teraz ... pomożesz mi to ugasić? Proszę cię. - Powiedziałam niemalże płaczliwym głosem.

<Hind pomożesz?>

Od Emergeda cd historii Shervany

Opuściłem nieco uszy. Wychyliłem głowę, by ujrzeć pary spokojnie uczące podstaw szczeniaki. Bezgłośnie westchnąłem z żalem, widząc ich szczęście. W końcu przełknąłem ślinę i spróbowałem coś powiedzieć, najpierw nieco się dławiąc i kaszląc, by moje głupie, zbyt przeciętne słowa mogły ujrzeć światło dzienne. Rozumiałem, że nasza obecna sytuacja może być odbierana tak, jakbyśmy się nie kochali, jakbyśmy byli parą tylko opartą na słowach i władzy a nie na miłości. Wiedziałem, jak mogła czuć się moja partnerka.
Po prostu głupio.
- Shervana... Czyli chciałabyś mieć szczeniaki... tak?

<Sher?>

Od Akiry

Szła przez las. Było ciemno. Lecz ona się nie bała. Zobaczyła coś w krzakach. Podeszła bliżej i zobaczyła wilka.
- Witaj, mam na imię Akira. - powiedziała do tajemniczego wilka.


< Kto dokończy? >

Od Fearghal'a

Leżałem wycieńczony w jaskini. Cisza i spokój, cudownie. Nagle usłyszałem zbliżające się kroki.
- Vane? - i po mojej ciszy.
Westchnąłem cicho i podniosłem łeb.
- Tak mamo? - spytałem przesłodzonym głosem.
- Tutaj jesteś. - zaczęła siadając obok mnie. - Co robisz?
- Leżę. - odpowiedziałem po czym ponownie zamknąłem oczy.
Gdy to zrobiłem poczułem lekki ból pyska.
- Wyszedłbyś z jaskini i porozmawiał z innymi wilkami!
- Dobra, już dobra. Idę... - tak jak powiedziałem wyszedłem z jaskini, a potem ruszyłem do Lasu Ke'rei. Położyłem się na napotkanej skale. Po jakiś pół godziny z krzaków wyłoniła się wadera o karmelkowym futrze.
- Cześć Yukki. - przywitałem się z obojętnością w głosie.

< Yukki? >

niedziela, 29 czerwca 2014

Od Fearghal'a cd historii Vuko

Szliśmy w ciszy. Przed siebie. Nagle do głowy zaczęły wpadać mi różne myśli. Stanąłem nagle przez co Vuko wpadł na mnie.
-Co się stało?- zapytał spoglądając na mnie niepewnie.
-Etto, a tak właściwie to jak mamy wrócić do domu?

<Vuko? Sorrka, że krótkie>

Od Hind Gaaf Lok cd historii Moon Rebelle

Wilk sobie spokojnie leżał nad brzegiem, jego futro delikatnie lśniło światłem, gdyż w tej chwili karmił się światłem słonecznym. Kiedy wilczyca wynurzyła się przed nim ten zaareagował typowo odruchowym odsunięciem się. Dokładnie to z pozycji leżącej sobie usiadł.
- Uhh... umm... cześć. - powiedziałem lekko przestraszony, ale chyba każdy by zaareagował tak samo. - Umm... jak Ty tu przybyłaś? - Spytałem się ciekawsko spoglądając w dalszą część jeziora i zaraz na waderkę.

< Moon? :3 I tak możesz ;3 >

Od Vuko cd historii Kimmy

Widziałem strach w oczach Kimmy, ale nic nie mogłem zrobić. Drgnąć, powiedzieć. Owszem klatka piersiowa powoli się unosiła, a nos poruszał się normalnie, bym mógł oddychać i przeżyć, ale to jedyne na co nam pozwolono. Nawet nie mogłem mrugnąć. Oczy piekły, od czasu do czasu jakoś magicznie nawilżane, ale nie wystarczająco.
- Alchemiczko... Co z nimi zrobisz? - spytała słodko szara wilczyca.
Odpowiedziało jej milczenie.
- To tajemnica? - drążyła druga.
Znów to samo.
- Proszę, powiedz nam. - kontynuuowała.
Po czym ze zdumieniem na pysku uniosła się w górę, by potem poszybować przed siebie z dużą prędkością i rąbąć w drzewo z jękiem. Druga pobiegła jej pomóc, słysząc za sobą.
- Nie powiem co z nimi, ale jeśli nadal chcecie drążyć temat to proszę bardzo. Takie rzucanie wychudzonymi wilczycami mnie zbytnio nie męczy i mogę tak cały dzień, choć sądze, że pod jego koniec byłoby to tylko puste ciało. Bez duszy. - zachichotała.

< Kim? :3 >

Od Kinaja cd historii Nijalii

- A jakiej to ciemności się boisz? - rzuciłem żartobliwie. Coś nas obserwowało. Nagle w rogu dużej jaskini coś zaiskrzyło. - Padnij! - krzyknąłem i popchnąłem Nijalii by upadła na ziemię. Kilka centymetrów nad nami przeleciał płonący pocisk. Spod ścian wyszły małe szare stworki z wielkimi uszami i zbyt długimi rękami. Otoczyły nas...
- No tak... Kto by sie spodziewał. Heh - powiedziałem do wadery z udawanym żartem, ale wyraźnie jej to nie śmieszyło...

<Nijalii? Mamy kłopoty xD >

Od Moon Rebelle cd historii Hind Gaaf Lok

Już od dawna byłam nad jeziorem. Gdy basior przyszedł, nawet nie zwracając na niego uwagi wskoczyłam do wody robiąc przy tym spory plusk. Przepłynęłam całe jezioro i wynurzyłam się dokładnie przed nim. Lekko się wystraszyłam ponieważ, nie wiedziałam że jest tu jakikolwiek inny wilk. Gdy już byłam całkiem spokojna powiedziałam :
- Emm... Witaj... - Co prawda troszkę nieśmiało ale, to rzadko mi się zdarza.

<Hind? Mogę tak pisać czy muszę całość? .-.>

Od Shervany cd historii Irio

- Mieliśmy coś z tym zwierzątkiem zrobić. - wskazałam kulkę futra, a sokół podniósł się z mojego barku, obrażony przeniesieniem na zwykły sposób rozmawiania i zaczął krążyć w kółko nad nami. - Mieszkają nad morzem, ale nie wiem czy uda mi się tam portal wykierować. 
- Czemu?
- Szczerze mówiąc nigdy go nie widziałam, a jak już to potrafię zrobić magiczne przejście do znanego mi miejsca lub losowego. Ewentualnie mogę spróbować go kierować za pomocą kilku wyrazów jak na przykład: woda, las, zatoka, ale to może być równie dobrze w jakimś dziwnym świecie, gdzie woda żyje i zechce nas udusić. - wzruszyłam ramionami, po czym z uśmiechem spytałam. - Gotowy na coś takiego?

< Irio? xD >

Od Vuko cd historii Fearghal'a

Zastanowiłem się, spojrzałem na jaskinię i wróciłem wzrokiem na wilka.
- No hej... serio nie chcesz tutaj zostać? - Spytał się się samca.
- Nie... - Odpowiedziałem krótko. - Idziesz czy nie? - Pytam ostatni raz.
Vuko ciężko westchnął i ruszył za wilkiem.
- Dobra idziemy...

< Vane? Napisane jakbyś Ty napisał bo dzielę [Safira00] wilka z VinylowymSmokiem i to od niego opo ;3 >

Od Savy cd historii Kill'a

- Kill... - Stałam zaskoczona tym co powiedział i co zrobił patrząc jak odchodzi... - Co ja głupia zrobiłam... - łzy zaczęły spływać mi po policzkach...
Basior był już dość daleko... Szedł i szedł aż w końcu zatrzymał się pod jakimś drzewem i stanął próbując się uspokoić... Już biegłam w jego stronę, sama nie wiem czemu. Po prostu, łapy poniosły mnie w jego ślady... Stanęłam przed nim i patrząc na niego powiedziałam :
- Jeśli to moja wina że to wszystko do ciebie wróciło... To... Przepraszam...
Basior popatrzył na mnie już troszkę spokojniej ale, jednak nadal nie był do końca opanowany...
- Chcę tylko wiedzieć... Czemu uważasz się za tchórza?

<Kill?>

Od Shikki cd historii Irio

Obserwator zauważyłby zmianę chodu Shikki. Przyciągana przez coś szła swobodnie, lekko podskakując jak przystało na szczeniaka, gdy dotarła do celu w jej postawie można było wyczuć strach, a idąc do basiora - szła dumnie. Pysk do góry, cała wyprostowana. Dopiero po ich wspólnym zdziwieniu stanęła normalnie, przez co była nieco niższa od niego, ale o wiele większa niż wcześniej. 
- C-co? - teraz do niej dotarło, a właściwie do mnie.
Dotarło, że nie jestem taka sama, że teraz będę musiała schylać łeb, by zauważyć mrówki, biegające tam gdzieś na dole, że nie będę musiała zadzierać pyska, by na kogoś spojrzeć.
- Co spotkałaś? Co się stało? - spytał Irio.
Nie odpowiedziałam. Nie wiedziałam, nadal byłam zdumiona tym co się stało.

< Irio? Zostawić ją dorośniętą? :3 Będzie miała podobny charakter, na razie tylko jest w szoku. >

Nowa wadera!

Miło nam gościć kolejną wilczycę w naszych progach! Obyś znalazła tu to czego szukasz, Tsai!

Od Shervany cd historii Kimiko

Potem zerknął w naszą stronę z uśmiechem, ukazującym jego brudne i krzywe zęby:
- Podobało Wam się? - spytał.
Zaś ja, podobnie jak Kimiko ledwo powstrzymałam odruch wymiotny. Śmierdzący skrzat, bez skóry, z batem i udający baletnicę... Nie dało się na to patrzeć - tak pomyślałby normalny wilk, jednak nie Naix. On zaczął grać, świetnie się przy tym bawiąc.
- Tak, tak! - klaskał intensywnie. - Ta gracja i ten piruet!
- Oj, oj, nie przesadzaj. - uśmiechnął się szerzej, udając skromność, a tak naprawdę zmuszając do dalszych komplementów, którymi sypał młody basior.
- Te zgrabne nogi, tańczące..., a właściwie nie! Wydaje się jakby unosiły się w powietrzu, jakby sunęły po niebie, tak delikatne, że nie mogące dotknąć ziemii. Do tego cudny uśmiech, którym obdarzasz nas i włosy, rozwiane, ukazujące równocześnie dzikość i piękno. Czy mogłoby być coś wspanialszego?

< Kimiko? xD >

Od Kill'a cd historii Savy

- Wszyscy tak, ku*wa, mówią! - wykrzyknąłem
Odsunąłem się do wadery i odszedłem kilka kroków w przód.
- Zostaw mnie. - rzuciłem cicho przez ramię
A potem jeszcze kilka i jeszcze, i tak powoli coraz bardziej zagłębiałem się w las...

<Sava? Brak pomysłu ;/>

Od Kill'a cd historii Ines

Popatrzyłem na waderę i zeskoczyłem z łóżka, a potem położyłem się obok niej. Delikatnie przytuliłem ją do siebie i uśmiechnąłem się słabo.
- No, nie płacz, kotełku. - powiedziałem cicho, spokojnym głosem - Przecież to nie twoja wina...
- Właśnie, że moja! - zawołała - I mówiłam Ci, żebyś mnie tak nie nazywał!
Pogładziłem ją delikatnie po przedniej łapce, a potem troszku mocniej przytuliłem do siebie.
- Najpierw się uspokój, a potem będziesz mogła się na mnie wydzierać. - powiedziałem

<Ines? Ale kto, co i jak? o.0>

Nowa wadera!

Mam nadzieję, że zostaniesz tu na długo, Moon Rebelle!

Od Hind Gaaf Lok

Od czasu przyjęcia do watahy minęły może ze dwa dni. Wilk krążył po terenach watahy i zazwyczaj zatrzymywał się jak dostrzegał jakieś ranne lub chore zwierzęta. Podchodził zazwyczaj do nich i swym przyjaznym, miłym, ciepłym głosem starał się jak najbardziej uspokajać część zwierząt, które napotkał kiedy to dotknął swą łapą jakiegoś losowego zwierzaka, którego napotkał po uspokojeniu oczywiście. W tym momencie jego złotawe wzory na ciele zaczęły lekko lśnić co sprawiało iż z jego ciała zaczęła przepływać pewna energia życiowa, która sprawiała iż drobne rany czy to choroby na danym zwierzęciu znikały, a dane wdzięczne zwierzę odchodziło spokojne w głąb lasu. Wilk był ostatnim uzdrowieniem już zmęczony i wyszedł nad jakieś jezioro gdzie się spokojnie rozłożył i karmił się promieniami słonecznymi co owocowało tym iż delikatnie jego ciało świeciło na biało.

< Ktoś chętny :3? >

Od Shervany cd historii Emergeda

Zajrzałam w jego oczy, a na moim pysku widać było lekki smutek. Sama nie wiedziałam dlaczego, co się ze mną dzieje.
- Dziwnie się czuje... - urwałam też na chwilę. - Normalne pary już zaczęły myśleć o szczeniakach, a my? Jak głupi uganiamy się to tu to tam, a teoretycznie to nam powinno na tym szczególnie zależeć.
- Przeszkadza Ci to?
- Nie, ale... - zwiesiłam łebek. - Nie wiem jak inni o nas myślą.

< Em? Zero weny, głowa boli, mózg śpi . _ . >

Od Nijalii cd historii Kinaja

Chwile milczałam. Nie wiedziałam co mam zrobić. Z jednej strony nie chciałam narażać tego wilka na niebezpieczeństwo, ale z drugiej bardzo chciałam wiedzieć co jest na końcu podziemnego korytarza. W końcu ciekawość wygrała.
- Dobrze, ale tylko kawałek... - powiedziałam i wskoczyłam do środka. - Dosyć tu ciemno... - szepnęłam.
- Jak w każdej dziurze... - uśmiechnął się po czym wszedł w ciemny korytarz. - Choć, za rogiem już nie będzie ciemno! Są tu grzyby fluorescencyjne! - krzyknął po chwili.
- Już idę! - odpowiedziałam i wbiegłam w ciemność. Po chwili znalazłam się w całkiem dobrze oświetlonej grocie. Było tam naprawdę ładnie, jednak nie mogłam jakoś przestać się martwić. Czułam, że ktoś nas obserwuję.
- Mówiłem, że będzie fajnie! - zawołał Kinaj, a echo rozniosło jego słowa na wszystkie korytarze. - Tak właściwie to co robiłaś o tej godzinie w lesie? - spytał, gdy echo ucichło.
- Jestem nocną strażniczką... - odpowiedziałam.
- I boisz się ciemności? - uśmiechnął się.
- Nie boje się ciemności... To znaczy... nie każdej.

< Kinaj?>

Od Kinaja cd historii Nijalii

- No tak... W sumie trudno żebyś mogła ją znać... - zaśmiałem się - Ona jest teraz pewnie bardzo daleko. Chyba mi się przewidziało - uśmiechnąłem się do waderki. Wzrok zaczął mi się po woli regulować i zamiast potrójnie widziałem podwójnie. No cóż nie jest idealnie ale to zawsze coś. 
- Słyszysz to? - spytałem cicho samicę, ale zanim ta zdąrzyła odpowiedzieć dałem susa w krzaki. - Idziesz? - spytałem wychylając tylko głowę z zarośli po czym znowu ją schowałem.Wadera dość niepewnie wskoczyła w krzaki i pojawiła się obok mnie. Obydwoje staliśmy nad dość dużą dziurą która najprawdopodobniej ciągnęła się w jakies ciekawe miejsce. Bez zastanowienia wskoczyłem do tunelu. Zrobiłem kilka kroków i zorientowałem się że Nijalii została na górze.
- No chodź - powiedziałem z wielkim uśmiechem na mordce by zachęcić waderę
- No...
- Oj weź... Będzie fajnie - uśmiechnąłem się
-...

<Nijalii? To cio... Idziesz ;3 >

Nowa wadera!

Twoje łapy wkroczyły na nasze tereny i tam już pozostały.
Mam nadzieję, że na długo, Kalisto.

Pfff by Matty-the-wolf

Od Fearghal'a cd historii Vuko

Westchnąłem głęboko.
-Po prostu nie ruszaj niczego jeśli nie wiesz co to jest.
Zacząłem do niego podchodzić. Usiadłem obok i przyjrzałem się dziwnej rzeczy. Rozejrzałem się dookoła. Nie podoba mi się tu. Wstałem i ruszyłem w stronę drogi powrotnej.
-Ej, gdzie idziesz?- spytał głupkowato Vuko.
-Do domu. Jak chcesz to idź ze mną albo zostań tutaj. Wybieraj.- spojrzałem na basiora wyczekująco.

<Vuko? ;___;>

Od Irio cd historii Shervany

~ Miło mi, że tak szampańsko się bawisz... - mruknął Kain.
~ Cała przyjemność po mojej stronie... - uśmiechnęła się do niego kąśliwie.
~ Dobra, przez tą kłótnie zapomniałem jaki mieliśmy cel... Co my tu w ogóle robimy?

< Shervana u mnie również brak pomysłów...>

Od Irio cd historii Shikki

- Nie czekaj! Tam na 200% nie ma watahy! - krzyknąłem. Waderka jednak nie zwróciła na mnie uwagi. Zdawało mi się, że biegnie coraz to szybciej.
Próbowałem przyśpieszyć jednak nie mogłem. Shikka była to coraz dalej, aż w końcu zniknęła w ciemnych liściach dziwnego krzewu. Zatrzymałem się. Stałem teraz przed nie znanym mi miejscem...



Zaczynałem się trochę bać, jednak musiałem znaleźć Shikke. Wbiegłem w gąszcz czarnych liści. Nie wiem ile się przez nie przedzierałem, jednak zdawało mi się, że robią się coraz większe i mocniejsze... W końcu udało mi się dostać na polanę... Drzewa rosnące w około były ogromne i przerażające... Odwróciłem się, a roślina za mną zarosła ponownie... Spojrzałem przed siebie, w mgle dostrzegłem wilka, był ode mnie dużo większy... Powoli zaczął iść w moją stronę... Pierwszy raz od wielu lat tak się bałem zamknąłem oczy. Serce waliło mi jak szalone... Słyszałem szelest kroków wilka. W końcu poczułem jak zatrzymał się przede mną.
- Irio? - usłyszałem znajomy głos. Spojrzałem w górę i zobaczyłem... Waderę dosyć podobną do Shikki. - Zmalałeś czy co? - uśmiechnęła się.
- Shikka?! - krzyknąłem, po czym przywróciłem się do porządku. - To TY raczej urosłaś, ja nie zmieniłem się ani trochę!

< Shikka?>

Od Nijalii cd historii Chion'a

Spojrzałam na basiora dużymi oczami. Nie mogłam uwierzyć w to co zrobił. Zrobiłam dwa kroki w tył i spytałam:
- Umiesz to kontrolować?
- Kontrolować..? Nie jestem pewny czy to dobre słowo...
- Ale przecież.... Udało ci się zatrzymać ten sopel... - powiedziałam.
- Ten może tak, ale nie jestem pewny czy będziesz mieć tyle szczęścia następnym razem... Idź już....
- Proszę porozmawiaj ze mną... Mam tyle pytań... Nie musisz się o mnie martwić... A nawet jeśli coś mi się stanie to nikt nie będzie płakał... Bo tak jak ty... unikam innych... Choć też chciałabym móc się z kimś zaprzyjaźnić... - westchnęłam. - Wybacz... Nie chcę cię do niczego zmuszać. Odejdę teraz... Ale jeśli jednak będziesz chciał pogadać to... Zazwyczaj kręcę się tu w okolicy... - powiedziałam i wskoczyłam pomiędzy drzewa.

< Chion?>

Od Nijalii cd historii Kinaja

Spojrzałam zdziwiona, na lekko kiwającego się basiora.
- Wy... wybacz musiałeś mnie z kimś pomylić... Nic ci nie jest? - spytałam. Basior potrząsnął głową i powoli wstał. Chwile się chwiał po czym zmrużył oczy i zaczął mi się przypatrywać...
- Zdawało mi się... - zaczął, jednak nie dokończył. - Witaj jestem Kinaj... A ty? - dodał po chwili.
- Nazywam się Nijalii. - odpowiedziałam cicho.
- Miło mi cię poznać. - uśmiechnął się i wyciągnął do mnie łapę. Zrobiłam kilka kroków wstecz. Basior cofnął łapę. - Nie musisz się mnie bać... Nie ugryzę cię.
- Nie... nie o to mi chodzi... Po prostu... Ja mogłabym ci coś zrobić... - spuściłam głowę. - Na pewno nic ci nie jest? - chciałam jakoś zakończyć temat.
- Spokojnie! Obrywałem już gorzej... Wiesz strasznie mi kogoś przypominasz...
- Jakąś... ,,Natsume'' tak? Wybacz ale raczej nikogo takiego nie znałam, ani nie znam...

<Kinaj?>

sobota, 28 czerwca 2014

Od Ines cd historii Kill' a

- Po pierwsze... On ma na imię Rakta i to mój brat... A po drugie to wszystko jest bardziej skomplikowane niż myślisz! - powiedziałam wyraźnie zirytowana. - Po prostu... Całe moje życie jest... - urwałam n chwile i popatrzyłam w okno - a raczej było - posmutniałam - skomplikowane... Już od najmłodszych lat było wiadomo że ja i Rakta.... będziemy musieli walczyć o moc. Ale gdyby on nie był... to znaczy... nie stał się zły to oddałabym mu tą moc! Gdyby nie wstąpił na złą drogę! Czemu go nie powstrzymałam?! Czemu mu nie pomogłam?! - wybuchłam i położyłam się na podłogę i ukryłam łepek w łapach by ukryć łzy płynące mi pyszczku...

<Kill? Nie czaje... czemu zły? xD >

Od Emergeda cd historii Shervany

Wtuliłem pysk w jej sierść. Miała rację, teraz mamy czas. Teraz nie ścigają nas tajemnicze, zabójcze stworzenia ani ogień, ani powódź, ani dzikie stado byków. Czas idealny! Czas, którego mi naprawdę brakowało. Czas spokoju.
I mimo że taki właśnie był, wciąż czułem w Shervanie jakiś cichy niepokój. W końcu nie wytrzymałem i spytałem ją o to.
- Shervana... Chcesz coś powiedzieć? Jesteś jakaś nieswoja...

<Shervana? No co Ty, słodko. :3 Pytaj, mów co chcesz. ;)>

Od Savy cd historii Kill'a

- Kill... - W ogóle żałuję że spytałam... Przytuliłam go tak po przyjacielsku, dla pocieszenia. Jednak, nie wiem jak na to zareaguje... Zrobiło mi się go żal... Szczerze, jak usłyszałam co powiedział to prawie się popłakałam... - Przecież, ty na pewno tego nie chciałeś...
- N-nie chciałem... Ale jestem tchórzem i tyle! - Powiedział basior próbując powstrzymać łzy. - Nie pomogłem jej... Uciekłem... Po prostu uciekłem!
- Nie myśl o tym... - Już nie mogę patrzeć jak Kill płacze i sama się nie rozpłakać... Roniłam parę łez próbując go uspokoić...
- Jestem tchórzem... - Szepnął
- Nie jesteś tchórzem... - Odszepnęłam

<Kill?>

Od Kill'a cd historii Ines

Wskoczyłem na łóżko, a wszystkie moje kości ponownie trzasnęły. Skrzywiłem się i wygodnie wyłożyłem się brzuchem do góry i z głową zwisającą w dół. Popatrzyłem na Ines, która była odwrócona do góry nogami.
- Macie pomysły. - zaśmiałem się
Wilczyca popatrzyła na mnie pytająco, a ja poczułem jakby krew napływała mi do głowy. Położyłem się normalnie i uśmiechnąłem do wilczycy.
- Żeby taką historię zmyślić, żeby zabić tego twojego brata, ojca, babci, czy kim tam dla ciebie był ten cały Rakeda, to trzeba mieć łeb. - powiedziałem

<Ines? Kill będzie bardzo, a to bardzo smutny :(>

piątek, 27 czerwca 2014

Od Kinaj do Nijalii

Była noc. Gdzieś w kole pierwszej. Wierciłem się i nie mogłem zasnąć. Nagle poczułem że muszę iść na dwór. Wyczłapałem z jaskini i poszedłem w las. Szedłem i szedłem i nawet nie wiedziałem gdzie idę ani po co. Nagle zobaczyłem znajomą mi waderkę. Była cała biała i miała nieliczne czerwone znaczki itp.
- Natsume! - krzyknąłem a kiedy mnie zobaczyła zaczęła biec, tylko że nie w moja stronę a w przeciwną używając super szybkości. Zacząłem ją gonić również używając super szybkości.
- Natsume! - krzyczałem co jakiś czas za waderką ale ta nie zwracała na mnie uwagi.  Biegła dalej aż w końcu straciłem ją z oczu. Mimo to nie zatrzymywałem się mi miałem nadzieję że ją dogonię. Nagle zobaczyłem białego wilk jakieś 10m przede mną. Zacząłem hamować ale zważywszy na to że biegłem z super prędkością nie sądziłem że zdołam się zatrzymać przed bliższym spotkaniem z istotą. Wiedziałem  że nie pozostaje mi nic innego jak skakać. Byłem już bardzo blisko wadery kiedy przestałem hamować i wybiłem się nad nią. Nie przemyślałem tego do końca bo zanim sie obejrzałem wleciałem w drzewo. Padłem jak długi na ziemię prawdopodobnie z wielkim siniakiem na czole. Było to dość mocne spotkanie z drzewem. Nie zemdlałem ale nie za bardzo ogarnąłem się w sytuacji. Zobaczyłem koło siebie waderę. Wszystko było potrojone i rozmazane ale wyglądała jak Natsume...
- Natsume? - spytałem dosyć niepewnie i spojrzałem na waderkę... To znaczy na jedna z trzech identycznych waderek... chyba waderek...

<Nijalii? Kinaj po spotkaniu z drzewem widzi potrójnie ;) >

czwartek, 26 czerwca 2014

Od Kimiko cd historii Shervany

W rączce skrzata pojawił się bat a pod nim jakiś stołek... Czesio zaczął tańczyć z batem jak ze wstęgą i śpiewał: " Jestem małą baletnicą, jem pizze, a moja kupka to naleśniki! Jestem tak cudownie przepiękny ze az cudowny! "
- Tak! To będzie nasz końcowy numer! Bo zawsze zostawia się to co najlepsze na koniec! - krzyknął skrzat a ja o mały włos się nie zrzygałam...

< Sher? Naix? Takie jakieś krótkie wyszło xD >

Od Ines cd historii Kill' a

Popatrzyłam na niego gniewnie
- mówiłam juz że masz mnie tak nie nazywać - Kill tylko się zaśmiał. Zwróciłam się do Margret - to co będzie z nami w tym czasie?
- Zostaw to mnie! - pusciła do mnie oczko Margaret i wybiegła z pokoju. Zostałam sam na sam z Kill' em...

<Kill? Ona nbadal nie lubi być twoim kotełckiem xD>

Od Vuko cd historii Fearghal'a

- Normalny. - uśmiechnąłem się niewzruszony. - Berek, odgadywanki, chowanego, cokolwiek. - wzruszyłem ramionami, a wargi nadal były skierowane ku górze.
Vane tylko westchnął na to i umilkł, zaś ja zacząłem gmerać łapami w ziemi, nie mając pomysłu. Nagle niechcący coś pacnąłem, a to wydało dziwny dźwięk. Zaintrygowany, strzknąłem uszkami i powąchałem przedmiot. Pachniał jak dwunogi, ale nie przejąłem się tym i ponownie uderzyłem. Potem moje łapy zaczęły dość niezgrabnie wybijać na tym dziwny rytm.
- Jakie fajne! - pisnąłem.
- Vuko, zostaw to. - natychmiast odwrócił się basior.
- Ciemu? - przekrzywiłem łebek, nie przerywając.

< Vane? >

Od Kill'a cd historii Ines

Mimowolnie powoli przekrzywiałem głowę w prawo. Zawsze robiłem tak, kiedy próbowałem coś zrozumieć i nigdy nawet o tym nie wiedziałem. Kiedy Ines skończyła swój monolog, ja pokręciłem przecząco głową.
- Nie rozumiem. - powiedziałem - Za bardzo to poplątane.
- Może prościej. - westchnęła zrezygnowana Margaret - Jak jest noc to rządzi Ines, a jak jest dzień, to rządzi Rakta. A za niedługo będzie taka niezwykła noc i wtedy Ines będzie mieć super moce.
Podskoczyłem z radości i uśmiechnąłem się szeroko. 
- Wszystko jasne! - zawołałem - Załatwimy orki w tę super nom z super mocami Ines!
Ines przewróciła oczami za śmiechem, a ja wykrzywiłem pysk w podkówkę i usiadłem ponownie na ziemi.
- Ale ja potrzebuję mieć swojego kotecka, bo nie ma mnie kto przytulać. - powiedziałem smutno

<Ines? Smutam bo nie chcesz być moim koteckiem :c>

Od Kimmy cd historii Vuko

Kiedy pułapka zniknęła, a Vuko spadł na ziemię, ponownie próbowałam się wyrwać.
- To mój przyjaciel! - wrzeszczałam  - Coś mogło mu się stać!
Jednak wilczyce mnie nie słuchały. Kiedy staruszka machnęła, przed moimi oczami zapanowała ciemność. A potem, znaczy kiedy już było jasno ujrzałam coś bardzo dziwnego. Machałam łapami w powietrzu jak oszalała, ponieważ znajdowałam się nad ziemią. Byłam przerażona. Mam lęk wysokości! Chciałam podlecieć do Vuko i się do niego przytulić, jednak nie byłam w stanie nawet się poruszyć. Ja chcę na dół! Chcę do Kill'a! Do Clarisssy!

<Vuko?>

Od Ines cd historii Kill' a

Lekko odtrąciłam jego łapkę i zrobiłam obrażoną minkę
- Aaau... - zaśmiał się basior
- Nie nazywaj mnie tak... Z resztą umiem o siebie zadbać w przeciwieństwie do ciebie - burknęłam - no dobra musimy mieć plan.... Jakieś propozycje?
- O o o! Ja wiem! - krzyknął Kill, a my popatrzyłyśmy na niego z lekkim niedowierzeniem
- No proszę... Słuchamy - Zaśmiała się Margaret
- Przebierzmy się za ninje i zaatakujmy ich z zaskoczenia!- popatrzyłyśmy na niego jak na debila
- Po pierwsze... Skąd weźmiesz kostium ninja! A po drugie... myślisz że jak się przebierzesz za ninja to od razu załatwisz cały zamek potworów!! - odparła Margaret
- Noo.. nie - powiedział Kill śmiejąc się
- Ee... Może tak jakieś bardziej realne pomysły? - powiedziałm patrząc na Margaret
- No... może poczekamy do nocy Loanil... Wtedy twoja moc będzie ogromna i przejmiesz zamek... - powiedziała Margaret
- To nie jest głupia myśl... Czyli co stary plan dalej aktualny?
- Ej... A tak w ogóle to co to za noc? O co chodzi? - odezwał się Kill
- No tak... Zapomniałam że jesteś nie tutejszy - zaśmiała się Margaret
- Dobra... Wytłumaczę ci - uśmiechnęłam się do basiora - Ja jestem częścią Loawy która ty symbolizuje dobro, a mój brat Rakta jest częścią Noawy symbolizującej zło. Nocą a szczególnie podczas pełni moja moc jest silniejsza a Rakty podczas dnia a najbardziej przy wschodzie słońca. W noc Loanil oba księżyce tej planety są w pełni co daje mi dwa razy większa moc niż podczas normalnej pełni. Rozumiesz już?

<Kill? Nie xd Ona nie lubi być twoim koteckiem ;) >

Od Shervany cd historii Emergeda

- Moją odpowiedź chyba też znasz. - dotknęłam jego noska moim, chichocząc lekko, na co odpowiedział miłym pomrukiem z głębi gardła. - Chcesz coś porobić, mój koteczku?
Tym razem on wydobył z siebie dźwięk, bardzo podobny do śmiechu dwunogów, ale inny. Rzadko spotkany, a jak dla mnie cudny.
- Nie wiem sam. Chwila odpoczynku, by się przydała.
- Racja. - skinęłam mu łebkiem, a moje wargi powędrowały w górę jak to często mi się przy nim zdarzało. - Nie sądziłam, że bycie Alphą jest takie trudne.
Odwzajemnił gest:
- A ja nie sądziłem, że będzie tak bardzo pochłaniać moją partnerkę i mnie?
- Brakuje Ci mnie? - zerknęłam i zagłębiłam się w jego oczkach. - Teraz mamy swój czas. - machnęłam moim ogonem, delikatnie go smyrając.

< Em? Dziwnie wyszło . _ . >

Od Kill'a cd historii Savy

- Siedziałem... tutaj. - odparłem
Bez żadnego celu gapiłem się w bezchmurne niebo i ciągle widziałem oczami wyobraźni moją przyjaciółkę. Przecież to było tak dawno... Ale słyszałem kiedyś takie przysłowie, że stare rany bolą najbardziej. I w moim przypadku była to najprawdziwsza prawda.
- Nic Ci nie jest? - zapytała Sava, podchodząc do mnie - Bo jakoś tak inaczej wyglądasz, od kiedy byliśmy w jaskini.
Westchnąłem ciężko, a potem gwałtownie odwróciłem się do wadery. Nasze pyski dzieliło jedynie kilka centymetrów. Byłem tak okropnie zły na samego siebie, że jej wtedy nie pomogłem!
- Jestem tchórzem. - powiedziałem szeptem, próbując zdusić całą złość, jednak nie byłem w stanie - Jestem pieprz*nym tchórzem, który nie potrafił pomóc swojej przyjaciółce. I przez którego ona zginęła.
Ostatnie słowa wykrzyczałem, a łzy pojawiły się w moich oczach. Położyłem się na ziemi i ukryłem pysk w łapach, oddychając ciężko.

<Sava? Jaki dramat ;3>

Od Vuko cd historii Kimmy

Grymas pojawił się na moim pysku, widząc Kimmy, ale co miałem poradzić. Czekałem spokojnie obserwując jak dumna staruszka, kiwa ogonem i z uśmiechem mówi:
- No to skoro wszystko się cudnie wyjaśniło, to ja to zabiorę. - wskazała najpierw moją byłą towarzyszkę, a teraz mnie, nieco się krzywiąc. - Słabe macie te pułapki. - pokręciła pyskiem, a potem jakaś magiczna siła rozwaliła całkowicie siatkę, powodując mój upadek.
Z głośnym westchnięciem uderzyłem w ziemię, tracąc na chwilę oddech, a potem, gdy próbowałem się odruchowo podnieść odkryłem, że nie potrafię.
- Hm? - nie mogłem nawet się rozejrzałem, więc rzucałem oczami jak szaleniec.
Byłem w powietrzu, a znajoma wilczyca również była zawieszona koło mnie.
- Alchemiczko, możemy też iść? - spytała błagalnie jedna z moich byłych prześladowczyń, a potem usłyszałem wesołe kroki.
Najwyraźniej staruszka machnęła łapą, że jej wszystko jedno...

< Kimmy? >

Od Savy cd historii Kill'a

Faktycznie, już od jakiegoś czasu spałam. Miałam cudowny sen, a raczej było to wspomnienie ze, szczenięcych lat, jeszcze ze starej watahy... Biegłam przez jakiś las a obok mnie dwójka moich dawnych przyjaciół, Ferre i Sakura. W pewnym momencie zatrzymaliśmy się i zaczęliśmy rozmawiać o przyszłości... Gdy tylko powiedziałam że w przyszłości, chcę zajmować się dyplomacją od razu się obudziłam, Kill już siedział przed jaskinią...
- Kill? - Spytałam z uśmiechem, powoli wstając - Ty już wstałeś?
- Ta... Całkiem nie dawno...
- A... Co przez ten czas robiłeś?

<Kill?>

Od Shervany cd historii Kimiko

Jak głupia obserwowałam otoczenie, nerwowo zerkając w lewo i prawo. Nie było widać nic poza jak już wspomniał skrzat - wszelkimi rodzajami zwierząt.
- Rezerwacie? - spytałam cicho.
Na co odpowiedział mi oczywiście śmiechem:
- Tak! - krzyknął, wyjątkowo potężnym głosem, klekocząc własnymi kośćmi. - Mam wszystkie gatunki, teraz. Tutaj powstają też nowe. Myślisz, że w takim towarzystwie nie ma przystojniaków?
- Nie zamierzam być z kimś innym. - pokręciłam łbem i cofnęłam się przerażona.
- Można też tak. - zachichotał i machnął batem, który znalazł się nagle w jego ręce.

< Kimiko? >

Nowy basior!

Mam nadzieję, że znajdziesz tu czego szukasz, Hind Gaaf Lok!

Od Emergeda cd historii Vendetty

Skinąłem głową.
- Skoro chcesz...
Słuchałem tego, o czym mi opowiadała, coś o swojej przeszłości i tym, co myśli o miejscach, które odwiedzaliśmy. Przez większość czasu panowała między nami cisza, bo rzadko się odzywałem. Przeszliśmy przez Las Ke'rei, zatokę, Źródło Mocy i parę innych ciekawych miejsc, kiedy wadera spytała:

<Vendetto? Nie mam weny...>

Od Emergeda cd historii Shervany

- Czułem. To czuć. Strach... czuć.
Leżeliśmy, wpatrując się w dolinę, w watahę. Niektórzy spali, inni chodzili, szczeniaki się bawiły, wszystko było spokojne. Z tego, co można było wyczuć w powietrzu, więź z pewnością zacieśniła się wokół nas. Podobało mi się to... a jednak... odkąd byłem z Shervaną, wciąż coś się działo. A teraz? - pustka, dziura w przestrzeni. Nagle dotarł do mnie napad melancholii. Oparłem głowę na mchu. Czułem się pusty, nieważny. A przed chwilą było już tak dobrze, tak fajnie, tak przyjemnie. Zamknąłem oczy, westchnąłem cicho.
- Co jest? - spytała zaniepokojona Shervana, podnosząc głowę i patrząc na mnie z troską.
- Nic, nic - otworzyłem znów oczy i spojrzałem na nią. Przytuliłem ją, nie trzeba było mówić czegoś w stylu: "kocham Cię"... przecież ona o tym doskonale wiedziała, a jednak... powiedziałem to, chyba tylko po to, by przerwać ciszę.

<Shervana? Kurde, melancholijne mi wychodzą te opki... . _ .>

Od Fearghal'a cd historii Vuko

Zignorowałem pytanie basiora. W głowie miałem kompletną pustkę. Machnąłem leniwie ogonem. Co powinienem zrobić? Zwróciłem pysk w stronę Vuko i spojrzałem na niego.
-A tak właściwie to na jaki sposób chcesz się zabawić- zapytałem ponurym tonem.

<Vuko?>

Od Kill'a cd historii Ines

Przeciągnąłem się niczym kot, a wtedy wszystkie moje kości okropnie zatrzeszczały. Skrzywiłem się i usiadłem na łóżku, ale zacząłem słuchać wilczyc. Cóż... cała ta historyjka była tak pokręcona i niewiarygodna, że z trudem musiałem powstrzymywać się od śmiechu. Kiedy Ines skończyła, zeskoczyłem z łóżka i o mało nie upadł bym na ziemię, ale udało mi się utrzymać równowagę.
- Ku*wa, wszystkie kości mnie przez Ciebie bolą. - mruknąłem, zwracając się do Margaret
- Ciesz się, że żyjesz. - odburknęła w odpowiedzi
Uśmiechnąłem się do niej, a potem usiadłem na ziemi. Znów coś mi strzeliło.
- Czyli jeśli dobrze rozumiem, to robiłaś to wszystko, żeby nikt się nie kapnął, że nie jesteś sady... znaczy się, że nie jesteś naszym wrogiem?
Skinęła twierdząco głową. Musiałem to przyznać - w wymyślaniu niecnych planów była naprawdę niezła. Ja nigdy nie wpadłbym na pomysł, żeby zrobić coś podobnego, a tym bardziej tak dobrze udawać. Ale nie była dla mnie.
- Teraz przynajmniej wiecie, z jakim popieprzonym wilkiem się zadajecie. - uśmiechnąłem się szeroko - Ale to przez nią tak mi odbija. - wskazałem na Ines
- A to dlaczego? - zapytała wadera, widocznie trochę oburzona
Podszedłem do niej i poczochrałem ją lekko po grzywie.
- Bo się o Ciebie martwię, koteczku. - powiedziałem ze śmiechem

<Ines? Kotecku mój ;3>

środa, 25 czerwca 2014

Od Kimiko cd historii Shervany

Człapaliśmy za skrzatem a on ciągle zjadał swoje ciało. O dziwo nie leciała mu krew ani nie było widać mięśni itp. Po jakimś czasie Czesio stał się chodzącym kościotrupem w ubranku leprikona.
- Eeemmm...Przepraszam... czy wszystko w porządku? - spytałam grzecznie skrzata.
- Oczywiście! A czemuż, by nie? Coś jest nie tak? - zapytał wesoło i, aż podskoczył ze szczęścia.
- Nie nie! Ale... Nie ważne - powiedziałam zmieszana. Szliśmy dalej przez długi, długi czas. Zaczęło się ściemniać, ale Czesio nie tracił ochoty do drogi i pewnie prowadził nas przez las. Zobaczyliśmy małą chatkę stojąca na zarośniętej łące. Skrzat bez zastanowienia wszedł i pokazał gestem byśmy ruszyli za nim. Niepewnie wdreptaliśmy do chatki a leprikon zamknął drzwi. Ledwo mieściliśmy się tam w czwórkę. Skrzat przedostał się do ściany na przeciwko drzwi i pociągnął za jakąś podejrzana wajche na ścianie. Podłoga rozsunęła się i powstały schody prowadzące w dół. Czesiu wziął świeczkę, ale i tak było tam bardzo ciemno. Ruszył w dół, a mu nie mieliśmy wyboru więc poszliśmy za nim. Szliśmy i szliśmy a ja czułam że jesteśmy bardzo głęboko pod ziemią. W końcu doszliśmy do ogromnego pomieszczenia jakby wyrytego w skale. Czesiu podszedł do jakiś dziwnych drzwi i otworzył je. Poczekał aż wszyscy wejdziemy i zamknął drzwi zostając w wielkim pomieszczeniu. Nic nie rozumiałam.... O co tu chodzi? Nagle zapaliły się światła i zorientowałam się co tu jest grane. Zostaliśmy zamknięci w więzieniu... I to jakim więzieniu! Tu były wszystkie rodzaje zwierząt magicznych jakie widziała i sporo takich których nie widziałam...
- Witajcie w moim prywatnym rezerwacie magicznych zwierząt! - zaśmiał się Czesiu, ale nie był to przyjazny śmiech... Był to śmiech psychopaty z dziwnymi upodobaniami...

<Sher? Czesiu okazał się złym skrzatem xD >

Od Ines cd historii Kill' a

- Kill! - krzyknęłam i już chciałam rzucić mu sie na szyję ale się powstrzymałam.
- C-co się stało - zapytał cicho
- Nie było z tobą najlepiej ale już jest w porządku. Nie martw się. Wszystko będzie dobrze - powiedziałam łagodnie, spokojnie i z uśmiechem na mordce. Chciałam żeby się uspokoił.
Do pokoju weszła pani doktor
- Widzę że Kill się przebudził - powiedziała wyraźnie zadowolona - mogła byś opuścić to pomieszczenie - zwróciła się do mnie mniej radośnie. Popatrzyłam na nią niezadowolonym wzrokiem a jej chyba przypomniało się kto mnie tu przysłał - Ahh... To znaczy czy mogłabyś usiąść na ławce z boku?
- Oczywiście - wykonałam prośbę, a doktor zerknęła na kartkę wiszącą na łóżku Kill' a, podeszła do basiora i odsunęła pościel by zobaczyć ranę. Zrobiła wielki oczy jakby zobaczyła ducha
- Co się stało z tą raną?!- powiedziała wyraźnie zaskoczona. - Jeszcze wczoraj wieczorem nie wiedziałam czy nie będzie konieczne usuwanie bąbli operacyjnie i zszywanie rany a rano co widzę?! Bąble zniknęły a rana jest w znacznie lepszym stanie! - wręcz krzyknęła z zaskoczenia - Co tu się stało?! - zwróciła się do mnie, a ja nie za bardzo wiedziałam co odpowiedzieć. Zerknęłam na Kill' a który najwidoczniej również nie wiedział co się stało. Dobrze że nie pamięta.
- No... Nie wiem... Całą noc spałam tak samo jak Kill - odparłam mało przekonana tym co mówię bo wymyśliłam to na boku.
- Aha.. W takim razie dokonał się tu jakiś cud - powiedziała z entuzjazmem po czym groźnie na mnie spojrzała. Chyba wie że nie mówię jej całej prawdy. - No dobrze... Zostawie was samych. -  wyszła z pokoju, a ja zbliżyłam się do łóżka Kill' a
- Jak się czujesz? - spytałam
- Nawet dobrze... Ale... Musimy stąd uciekać, a poza tym czemu tu jesteś... to znaczy... czemu pozwolili ci opuścić klatkę?
- No dobrze... Chyba należą ci się wyjaśnienia... - w tym samym momencie do pokoju weszła Margaret
- Przez kolejne pół godziny kamery na tym poziomie nie będą aktywne... Mamy trochę czasu aby... - urwała Margaret i podeszła do mnie - Mówimy mu? - szepnęła mi na ucho
- Tak - również szepnęłam. - Więc... Zacznijmy od początku... Jako szczenię wychowywałam się w tym świecie razem z Raktą i... - zawiesiłam się ale mimo wszystko dokończyłam - Margaret - powiedziałam pewnie i siadłam obok wadery - My jesteśmy... - znowu się zawiesiłam... Nie myślałam że to będzie takie trudne... - Przyjaciółkami... Przyjaźnimy się od najmłodszych lat - Kill zrobił wielkie oczy
- Ale jak to - zapytał zszokowany - ona... mnie... i chciała mnie zabić i ...
- Wytłumaczmy coś sobie... -powiedziała Margaret i podeszła do Kill' a - Po pierwsze... NIGDY się w tobie nie zakochałam
- Ale... wtedy w komnacie i w ogóle - chyba nie za bardzo wiedział o co chodzi
- Chodzi ci o tamto? Słuchaj już od samego początku wiedziałam że kręcisz... A tak właściwie to jesteś fatalny nawet w zmyślaniu... Powiedziałeś mi że ty i Ines wychowywaliście się razem i że to twoja przyszywana siostra... Nie wpadłeś może na to że skoro Ines się tu urodziła i tu mieszkała jako KSIĘŻNICZKA to ja mogę wiedzieć co nieco o jej dzieciństwie... W końcu z księżyca się nie urwałam... Wracając do tamtego... Ines to moja przyjaciółka i chciałam sprawdzić jak wielkim draniem jesteś... Oczywiście gdybyś się zgodził zapewne dostałbyś ode mnie z plaskacza....
Po drugie... Uważasz że ja nie wiem o tym iż wszelkie tortury nie robią na tobie wrażenia?! Od samego początku chciałam was tu tylko przechować w takim sensie że nie poddawałabym was torturą, nie kazałabym pracować itd. Ale oczywiście genialny buntownik Kill musiał zrobić aferę i zacząć świrować... Nie mogłam ci tego puścić płazem bo od razu zorientowaliby się że coś jest nie tak, więc zadałam takie tortury początkowe aby już na starcie uszkodzono ci pewien nerw przez co nie czujesz bólu... To było konieczne bo nie należysz do spokojnych osobników i spodziewałam się innych głupot z twojej strony.
Po trzecie... Nie miałam zamiary cię zabijać! Nie wiem skąd ci to do głowy przyszło... Musiałam trochę na ciebie pokrzyczeć....
Po czwarte... Ciągnęłam tak długo tą miłosna gierkę bo początkowy plan był taki by nic ci nie mówić ale... Inaczej mógłbyś przegiąć więc postanowiłyśmy ci powiedzieć...
Po piąte i ostatnie... Jeśli jeszcze raz będziesz nawiązywał do tego że jestem cytuję " samotną i zdesperowaną sadystką" to wiedz że nie zawsze byłam samotna i moi bliscy zginęli przez... -nie dokończyła- a widok jak ktoś cierpi może i mnie nie obrzydza ale nie jest szczególnie przyjemny... Nigdy więcej nie przypominaj mi o moich bliskich! Jasne?! - krzyknęła zdenerwowana i usiadła znów obok mnie.
- kontynuuj Ines... - zwróciła się do mnie smętnie
- Okej... Odkąd Rakta zasiadł na tronie Margaret udaje jego sprzymierzeńca by informować mnie o jego planach, posunięciach itd. Pod nieobecność Rakty, Margaret przejeła władzę na zamku ale orki i inne stwory zostały wierne Rakcie przez co słuchały tylk niektorych poleceń Margaret, ale ją sanują. Kiedy przybyliśmy na zamek szybko nas pojmano ponieważ wszyscy wiedzą kim jestem i że Rakta musi mnie zabić jednak nikt nie wie dlaczego. Początkowo mieliśmy zostać przeniesieni do wschodniego skrzydła zamku. To tam się wychowywałam i nikt nie ma prawa tam wchodzić dlatego to świetne miejsce na ukrycie się ale wtedy ty zacząłeś się buntować i nie moglismy sie tam przenieść ... Plan był taki by przechować nas tutaj aż do nocy Loanil. Wtedy moja moc osiągnie zenit i będziemy mogli przejąć zamek...

<Kill? Sorka że musiałeś tyle czekaj ale to całe zawieszenie watahy i wgl... Tak czy inaczej opo jest xD trochę długie ale jest>

Od Kill'a cd historii Savy

- Wspomnienia. - westchnąłem
Przycisnąłem się do ściany i zamknąłem oczy, ale kiedy tylko to zrobiłem, zobaczyłem oczami wyobraźni Millie. Otworzyłem oczy przerażony i wstałem z ziemi. Chodziłem w kółko po jaskini, a oczy same już mi się zamykały. Nie mogłem zasnąć. Wydawało mi się, że Sava już śpi, więc bardzo cichutko podszedłem do niej i położyłem się obok. Bliskość innego wilka zawsze dodawała mi otuchy.

<Sava?>

Od Savy cd historii Kill'a

- Lepiej zostańmy... - Weszłam do jaskini a za mną Kill. Iskierki wleciały za mną i oświetliły wnętrze i tak małej jaskini. Położyłam się gdzieś obserwując iskierkę będącą tuż przed moim nosem - Lepiej Ci? - Przypomniało mi się jego zachowanie po tym jak się ostatnio obudził
- Chyba tak... - Basior położył się gdzieś blisko ściany [ o ile tak można to nazwać ] na prawdę wygląda na zmęczonego...
Popatrzyłam na niego... Rzeczywiście jest zmęczony... Widać że coś go dręczy...
- Kill... Co Ci jest..?

<Kill? Braaak weeeny :v>

Od Kill'a cd historii Savy

Westchnąłem ciężko, a widok umierającej przyjaciółki wciąż mnie prześladował. Dlaczego to zrobiłem? Gdybym jej pomógł, może by jeszcze żyła. Ale przecież On był taki potężny! Oboje byśmy umarli! Ale... to może nawet byłoby lepsze rozwiązanie? Rozejrzałem się wokół i spostrzegłem małą jaskinię.
- Zostajemy na noc? - zapytałem - Zmęczony jestem.

<Sava?>

Od Kimmy cd historii Vuko

Wadery otoczyły mnie ze wszystkich stron, więc nie miałam możliwości ucieczki. Wpatrywałam się w pułapkę i zastanawiałam się, czy to na pewno jest Vuko. Ale dlaczego miałby być? Pewnie siedzi sobie gdzieś teraz na łące, a ja tu zaraz zostanę zjedzona! Na gryfa nie mogę liczyć, bo pewnie za bardzo się boi. Biedny zwierzak...
- Kimmy? - usłyszałam znajomy głos
Tak! Więc to jednak Vuko! Chciałam od razu pobiec i otworzyć tą pułapkę, jednak wadery mnie zatrzymały. Szara przycisnęła mnie łapą do ziemi, a ja zaskomlałam żałośnie. I będąc w bardzo niewygodnej pozycji, przysłuchiwałam się rozmowie wilczyc.

<Vuko?>

Od Savy cd historii Kill'a

- Nie wiem... Byle daleko od tego miejsca... - Spojrzałam za siebie a iskierki nieustannie były gdzieś blisko mnie i Kill'a
- Jak to nie wiesz? - Spytał trochę zdziwiony moją odpowiedzią
- Po prostu... Nie wiem... Idę tam gdzie wydaje się być najbezpieczniej... - Przeskoczyłam przez jakąś kłodę a Kill za mną
- Czyli... W ogóle nie wiesz gdzie idziesz..?
- Dokładnie... - Próbuję zachować całkowitą powagę
- Mam nadzieję że gdzieś dojdziemy...
- Tak szczerze... To ja też.

<Kill?>

Od Vuko cd historii Kimmy

Moje uszko strzygało, bardzo potrzebując drapania, więc dłuższy czas skupiałem się na tym, aż jako tako udało mi się je otrzeć o siatkę. Wtedy na chwilę odetchnąłem, już pogodzony ze śmiercią, gdy nagle moje uszko drgnęło znowu lecz z innego powodu. Drobny szelest, krzaki? Ciekawy, znów spróbowałem się jakoś ustawić co było tym trudniejsze z zdrętwiałą szyją. Nieświadomy co się dzieje, usłyszałem znajomy głos:
- Vuuuuuko!
Całym moim ciałem wstrząsnęło, gdy rozpoznałem właściciela.
- Kimmy? - zawołałem, ale zostało to w większości zagłuszone za moje dręczycielki.
Warczały i domyślam się, że szły w kierunku jej.
- Nie róbcie jej nic! - darłem się, kręcąc w siatce.
Zwykłe, domowe burki mają pazury starte przez twardy kamień, którym dwunogi wytyczają szlaki, zaś wilki nie mają styczności z, aż tak twardym podłożem. Co prawda nie są one ostre jak kocie, które się chowają, ale zawsze coś. Zresztą odruchowo je wyciągnąłem mocniej i chwyciłem siatkę, zaczynając mocno się szarpać. Coś pękło, a moje ucho drgnęło lecz przez ten otwór nawet łapa nie chciała przejść. Westchnąłem, ale się nie poddawałem.
- Może chociaż tym się najemy? - zachichotała Meave.
- Wszystkie jakieś chude, ale warto spróbować. - zawtórowała jej Kave, zaś ja domyśliłem się, że okrążyły ją.
Kimmy nie dawała oznak życia, nie było słychać tupotu ucieczki, a głosy prześladowców było słychać jakby krążyły wokół jakiegoś obiektu.
- Genialnie... - mruknąłem pod nosem, wiedząc, że nie mam już co liczyć na pomoc z zewnątrz.
- Jeśli chcecie jeść to idźcie polować. - rozgrzmiał potężny, żeński głos.
Czyżby tajemnicza Alchemiczka wreszcie się zjawiła?
- Ale złapaliśmy ich... - zamruczała któraś.
- I mamy tylko jedną przysługę do oddania w formie daru. - tym razem rozpoznałem tą bardziej piskliwą.
Rozdzielenie? Tego, bym nie przeżył na pewno.
- Czyżby? - usłyszałem, a moje uszy, które uprzednio oklapły, teraz wystrzeliły w górę. - A Ty, Kave, niby u mnie nie byłaś z prośbą?
- Ja...
- Eliksir Miłości? - zachichotała. - Jakież to mało oryginalne. - puściły kolejne węzy, a mnie udało się zmienić jakoś pozycję, przez co ujrzałem starszą wilczycę, a obok niej dwie, młode wadery, które jak wcześniej udało mi się wywnioskować - złapały Kimmy i nie pozwalały jej uciec.
Szara wilczyca spuściła łeb, a na jej pysku pojawiły się rumieńce, przez co jej znajoma czy kto to tam, wybuchła śmiechem.
- Trucizny też nie są zbyt kreatywne. - tym razem staruszka zerknęła na Meave, tak gwałtownie, że pióra przyczepione do jej grzywy zafalowały, a jedno nawet spadło na ziemię.
Obie stały teraz i obserwowały życie mrówek z baaaardzo bliska. Ledwo powstrzymałem się od śmiechu, który zapewnie pogorszyłby moją sytuację, a zamiast tego bardziej im się przyjrzałem. Kave miała szare futro zresztą w nie najlepszym stanie, a jej ciało pokrywały liczne blizny. Większość nie miała zbyt pokaźnych rozmiarów nie licząc jednej, ciągnącej się cały grzbiet, którą zresztą miała również Meave z goła odmienna od jej towarzyszki. Białe futro, zielone oczy, błyskające ciekawie na świat, który ją otaczał, a reszta nienaganna. Zaś staruszka... Osobliwa osoba zarówno w charakterze, którego strząpki udało mu się wychwycić po rozmowie jej i młodych wilczyc, ale również w wyglądzie. Kolory jej futra można było bowiem określić jako te, którymi dwunogi maskują się w lesie i nazywają moro. Nawet ta podeszła wiekiem wadera zdawała się momentami stapiać z tłem i zaskakiwać najdrobniejszym ruchem.

< Kimmy? Nie pytaj mnie co będzie dalej bo sama nie wiem x3 Mam wenę po prostu >

Od Kill'a cd historii Savy

Chciałem jak najszybciej odejść z tego miejsca. Ale jak to? Przecież przez tyle czasu tam chodziłem, więc dlaczego dopiero teraz odkryłem, że te świecące kryształy mają taką moc? Westchnąłem cicho i podążyłem za Savą, która oświetlała nam drogę.
- To gdzie teraz idziemy? - zapytałem

<Sava? Brak pomysłu ;/>

Od Kimmy cd historii Vuko

Gryf zatrzymał się gwałtownie i wylądował, kryjąc się za wielką skałą. Ja szybko wskoczyłam w pobliskie krzaki i spojrzałam na towarzysza. Ten jednak nie zwracał uwagi na mnie, tylko nasłuchiwał, więc zrobiłam to samo. Usłyszałam piskliwe głosiki, jednak nie mogłam zrozumieć co mówią. Przybliżyłam się nieco i wystawiła głowę zza krzaków. Zobaczyłam dwie wadery oraz wielki worek, który kiwał się na boki. I po chwili się poruszył! W mojej głowie zaczęły tworzyć się różne obrazy, które mnie przerażały.
- Vuuuuuko! - krzyknęłam, wybiegając z kryjówki
Dopiero kiedy wadery otoczyły mnie, wpatrując się we mnie morderczym wzrokiem, zrozumiałam co właśnie zrobiłam.

<Vuko? x3>

Od Savy cd historii Kill'a

- No... Dobrze... - Co prawda troszkę mnie to zdziwiło, ale go przytuliłam. Było widać że zobaczył coś czego nie chciał zobaczyć za nic w świecie... - Widziałeś coś..?
- Widziałem... - Powiedział basior, dość cicho
- Ale co widziałeś? - Zaczęło mi się zdawać że nie chce powiedzieć
- Coś... O czym nie chciałem sobie przypomnieć... - powiedział jeszcze ciszej niż przedtem próbując powstrzymać się od płaczu...
- Lepiej będzie jak stąd pójdziemy... - puściłam go
- Też tak myślę... - Basior, wystawił łeb za wodospad, było już ciemno.
Wyszłam z jaskini od tak sobie i zamerdałam ogonkiem a, moje oczy na chwilę zabłyszczały. W okół mnie zaczęły tworzyć się iskierki które miały oświetlić drogę.
- Idziesz? - Spytałam z lekkim uśmiechem by poprawić mu humor
- No pewnie że idę. - Wyszedł zza wodospadu całkowicie i stanął trochę dalej wodospadu oraz jaskini niż ja.

<Kill? Brak weny :v>

Od Vuko cd historii Kimmy

Nie mogąc nic poradzić - westchnąłem i zamknąłem oczy, nadal słuchając rozmowy.
- Zjadamy go? Co prawda nie ma za wiele tego, ale zawsze coś. - chichocze pierwszy głos, dość wysoki i piskliwy.
- Przecież znasz odpowiedź. Nie można zmarnować takiego mięska. - czuję jak szturcha mnie w bok, a moja pułapka zaczyna się nieco kiwać.
Jednak nie zwracam teraz na to uwagi. One chcą mnie zjeść! Nie mogę do tego dopuścić, ale nie widzę drogi ucieczki, nawet jak otwieram ślepia. Moje ustawienie pozwala mi tylko spoglądać w niebo, z pyskiem wykrzywionym w niewygodnej pozycji. Siatka jest zbyt napięta, by się wygodniej ułożyć, a za małe dziurki, uniemożliwiają włożenie tam pyska i zobaczenie czegokolwiek. Nie robię więc nic. Umysł pracuje na najwyższych obrotach, choć powolne kiwanie na boki i brak możliwości zaradzenia temu zaczyna mnie irytować.
- Zamawiam udko! - krzyczy drugi głos, który normalnie niższy od pierwszego, teraz mu dorównywał.
- Ja chce boczek! Za dużo tłuszczyku tu nie będzie, ale mięsko i tak jest pyszne. - słyszę mlaśnięcie i niemal wyobrażam sobie dwa, wielkie stworzenia, sądząc po głosie - płci żeńskiej, które gapią się jak głupie we mnie, śliniąc, mlaskąjąc i ewentualnie czasem się oblizując.
- A co dla Vi?
- Vinne lubi szyjki chyba. Wiesz jaka ona jest, nigdy nie wiadomo.
- Jak nie wiadomo kiedy wróci. - wzdycha. - Jednak trza coś jej zostawić, jestem tak głodna, że chyba zjem go teraz. - odgłos sugeruje, że się oblizuje.
- Masz rację. - kilka cichych kroków i czuję ich oddech na zadku, który znajdował się najniżej.
Strach narasta, w głowie przelatuje milion myśli, a serce jak szalone próbuje się wyrwać z mojej piersi i zwiać. Potem słyszę zaś dziwny dźwięk, jakby coś gumowego odbiło się od ściany.
- Co jest?! - zaprotestował wyższy głos, a potem warknął. - Kave, majstrowałaś tu jakieś niewidzialne bariery?
- Jakbym to zrobiła to na pewno nie przed własnym nosem. - odpowiedziała druga osobniczka.
- Poza Tobą to potrafi tylko...- urwała, a wnioskując z jej tonu, to spodziewała się, że druga osoba wie.
- Tak, Alchemiczka, wiem, wiem. - westchnęła.
- Tylko po co? - spytała.
- Zazwyczaj robi to jak ktoś jest winny jej przysługę. Meave?
- Ja nie...
Powiało kłamstwem.
- Co znów od niej chciałaś? - warknęła Kave.
- Tylko drobny eliksir. - mamrocze druga ledwo słyszalnie, przy okazji szurając łapą po ziemii.
- I co chciała?
- Wilka.
- No to po śniadanku. - wzdycha. - Trza go jakoś zaciągnąć do niej, szczerze mówiąc mimo głodu jestem ciekawa co zrobi.
- Ja też. - zachichotała. - Zazwyczaj wydłubuje jakieś organy, więc może coś dla nas zrobi.
Chwilowa ulga zamieniła się w jeszcze większy strach...



< Kim? ^.^ >

Nowa wadera!

Witamy i życzymy dużo wspaniałych chwil w nowej rodzinie!

Oto Valixy!

Od Kimmy cd historii Vuko

Wszyscy rozglądali się w okół, a ja coraz bardziej się niepokoiłam. A co, jeśli coś go porwało i chce zjeść na obiad?! Gryf uniósł głowę do nieba i zaskrzeczał. Nie miałam pojęcia o co mu chodziło, ale on po chwili otworzył skrzydła i wzbił się w górę. Odwrócił się do nas i spojrzał tak, jakby chciał, żebyśmy poszli za nim. W każdym razie ja tak o odebrałam, więc biegiem rzuciłam się w stronę zwierzaka. Nie patrzyłam gdzie zmierzamy, tylko zwinnie omijałam wszystkie przeszkody, aż usłyszałam jakieś głosy i szyderczy śmiech...

<Vuko?>

Od Kill'a cd historii Savy

Znajdowałem się... nigdzie. Wokół mnie panowała zupełna pustka. Podniosłem łapę, a potem ponownie postawiłem ją na ziemi i stwierdziłem, że podłoże jest lekko mokre. Pewnie kwiatki rosły by tu dość... Cholera, o czym ja myślę? Dlaczego nie myślę o tym, żeby się stąd wydostać? Rozejrzałem się wokół i po chwili zobaczyłem... samego siebie?! Tak, zobaczyłem samego siebie, tylko dużo młodszego. Jeszcze z czasów, kiedy byłem w tamtej watasze. Nie! Kill! Nie myśl o tamtych czasach! Jednak było to silniejsze ode mnie. Jak zahipnotyzowany wpatrywałem się w scenę, na której bawiłem się z Millie. Jeszcze chwila i ten moment nadejdzie. Chciałem zakryć sobie oczy, jednak zwyczajnie nie mogłem. Widziałem jak On ją rozszarpuje. Jak uchodzi życie z mojej najlepszej przyjaciółki. Łzy naszły mi do oczu. Wtedy uciekłem, zamiast próbować ją uratować. Wolałem ratować własny tyłek. Zachowałem się jak tchórz. Głupi, głupi, głupi... Zamknąłem oczy i poczułem silny podmuch wiatru. Kiedy je otworzyłem, byłem w jaskini, a pierwszą osobą, którą zobaczyłem była Sava.
- Przytul mnie... - poprosiłem cicho, starając się, żeby nie widziała jak płaczę

<Sava?>

Od Vuko cd historii Kimmy

Za to on był w bliżej nieokreślonym gdzieś, jak zauważono w poprzednim poście - daleko od wadery. Łapy gnały go przed siebie, wiatr smyrał jego grzywkę, która czasami wpadała na oczy i zasłaniała mu świat, ale nie przestawał. Adrenalina, strach - wszystko kazało mu biec i robił to, gdyby nie wpadł w siatkę.
- Kogo my tu mamy? - zachichotał ktoś za jego plecami.
- Słodki basiorek. - inny głos też wybuchł śmiechem.
Zawieszony w niewygodnej pozycji, nie mogłem ujrzeć moich prześladowców, więc czekałem, aż hormony przestaną działać na tyle, bym mógł myśleć o czymś innym niż gryfie.

< Kim? >

Od Savy cd historii Kill'a

-K-k-kil..? - spytałam lekko wystraszona tym, co się stało, łapy powoli zaczęły się pode mną uginać. - Kryształy pobierają energię i zamieniają na światło, a światło to...
Zrozumiałam co zrobić.
- Skoro jest tak jak myślę to światło powinno dodawać mi mocy, ale... tak nie jest. - Próbuję nie upadać, nie zamykać oczu, po prostu chodzę w kółko po jaskini i mówię do siebie. - O co w tym wszystkim chodzi...? Dlaczego, te kryształy są akurat tutaj? Nic nie rozumiem. - Usiadłam i spojrzałam na Kill'a... Rzeczywiście, był to głęboki sen... Leżał jak martwy, ale oddychał... Po prostu spał...


< Kill? Sorka że tak długo :v >

Od Shervany cd historii Irio

Zwróciłam się do niego, błyskając kłami, które można było ujrzeć podczas tego uśmiechu:
- A co, by się miało stać? Po prostu oglądam sobie całkiem niezłą komedię.
Pierwsze spotkanie wszelakich znajomych z moim towarzyszem... Bezcenne. Ja jestem już przyzwyczajona, że ów ptak bywa, a raczej jest na co dzień upierdliwy, ale reszta. Miny ma bezcenne, a bezsensownych kłótni można słuchać cały dzień.

< Irio? Brak weny ._. >

Od Kimmy cd historii Vuko

Pogłaskałam zwierzaka po łapie i zauważyłam, że reszta wilków powoli zaczęła wychodzić ze swoich kryjówek. Zbliżyli się do gryfa, który skulił się i zaskrzeczał żałośnie. Pewnie przestraszył się widząc tyle obcych stworzeń.
- Nie bój się ich, to moi przyjaciele. - próbowałam go uspokoić
Jednak na marne. Zwierzak dygotał ze strachu i próbował schować się za mnie, jednak był na to za duży. Gestem pokazałam towarzyszom, aby się odsunęli.
- Pewnie jest młody. - zasugerował ktoś ze zgromadzonych
- Nic nam nie zrobi? - zapytał ktoś inny
- Nie. Ale boi się, że wy coś mu zrobicie. - powiedziałam, patrząc na gryfa
Wszyscy umilkli i w strachu, że gdy podejdą stworzenie ich zaatakuje, stali bez ruchu. Po kilku chwilach mój nowy przyjaciel wyszedł zza mnie i zaskrzeczał radośnie. Uznałam to za znak, że już się nie boi. Popatrzyłam na wszystkich i zgromadzonych i... zaraz...
- Gdzie jest Vuko? - zapytałam

<Vuko? ;3>

Od Shikki cd historii Irio

Prychnęłam tylko i nerwowo machnęłam ogonem, tak, że delikatnie uderzył basiora. Tamten szybko odwrócił pyszczek w moją stronę, chcąc zidentyfikować "wroga", a uszami namierzyć, jednak widząc mój ogonek, który nadal lekko się kołysał - zrezygnował i z powrotem skupił się na drodze, a uśmiech grał na jego pysku. Ledwo powstrzymałam się od warknięcia jakiegoś komentarza, zamiast tego unosząc tylko dumnie pysk i wyprzedzając go.
- Co Ty robisz? - zawołał za mną i również przyspieszył.
Nie odpowiedziałam. Z początku miało to być zwyczajne ukazanie, że jest się obrażonym, ale szybko zmieniło się w chęć biegu przed siebie. Coś mnie przyciągało...

< Irio? >

Od Vuko cd historii Kimmy

Wpatrywałem się zdziwiony w tą akcję. Mój mózg krzyczał: to niemożliwe, a łapy automatycznie się cofały. Powolne kroki do tyłu, lekkie potknięcie, ale nadal się cofałem, byle jak najdalej. Kim tylko przekrzywiła łebek z niewinnym uśmiechem.
- Ja się do niego nie zbliżam. - powiedziałem, starając się, by nie wyczuła strachu w moim głosie, ale nie udało się. Czy tego chciałem czy nie, on lekko drgał. - Tobie też to radzę. - wzrokiem wskazałem krzaki.
Ta zareagowała na to swoim perlistym śmiechem:
- Nie żartuj.
Jednak nic już nie mogłem wydobyć z siebie. Nie kontrolowałem ciała, strach wziął górę, gdy moje łapy zaczęły się poruszać w rytmie biegu. Trawy, które zazwyczaj delikatnie muskały moje nogi, teraz cięły je niemiłosiernie podczas tego szaleńczego tempa.

< Kimmy? :3 >

poniedziałek, 23 czerwca 2014

Powracamy do świata żywych!

Witam, witam! :D

Z okazji tego, że nadchodzą wakacje, a mi nieco energii wróciło [choć nie czasu] to wataha zostaje odwieszona [czy jak to tam się zwie xD].

Na wstępie pragnę poinformować, że tym razem się nie cackałam.
Wyrzuciłam sporo osób, jeśli ktoś sądzi, że niesłusznie to proszę pisać, ale już mówię, że kierowałam się:
- ostatnią wizytą na Howrse - w końcu to jest nasz główny kontakt, a pewna osoba była 107 dni temu ostatnio,
- chęcią do pisania opowiadań - chęcią, ilością i ogółem opowiadaniami,
- długością czasu jaką u nas jest - rozumiem, że niektórzy mogli nagle wyjechać lub coś, a nie poinformowali. Poza tym trudno mi wyrzucić kogoś kto długo u nas jest.



Cieszą mnie słowa, jak ktoś wypowiada się, że zależy mu na funkcjonowaniu tej watahy, a takie usłyszałam od pewnej osoby i to mnie natchnęło.
Postaram się wprowadzić nieco nowości, ale to niedługo, niedługo :3
Na razie na wataszce znów można pisać, a ciekawe rzeczy już za kilka dni.
Mogę zdradzić jedynie tyle, że reklama jest, grafika właśnie kombinuje, będzie konkurs na admina, a pomysły powoli rodzą się w mojej głowie.

Pozdrawiam,
Shervana

Obserwatorzy