środa, 30 lipca 2014

Strażniczka odchodzi!

Przykro było mi to usłyszeć, ale niestety Strażniczka odchodzi od nas z powodu braku czasu i chęci. Mamy nadzieję, że jeszcze tu wrócisz, Strażniczko!

Od Irlandii - Jak dołączyłam?

Urodziłam się w Dolinie Wilków, która była pilnowana przez Meda, czarnoksiężnika. Zasady były jasne: buntownicy i silne szczeniaki szły do jego pracowni. Zazwyczaj po kilku "testach" nie było czego ratować. Ja też zawędrowałam w jego progi; byłam wtedy taka odmienna. Med bawił się mną przez długi czas. Jego "zabawy" nie były przyjemne. Podobno, gdy mnie wypuścił, każdy myślał, że jestem jakimś mutantem stworzonym przez niego. Nie mam pojęcia, co sprawiło, że przeżyłam ten okres, ale potem tylko każdy się trzymał z dala ode mnie, a ja zaczęłam trzymać się z dala od watahy. Tak wędrując granicami, spotkałam szamankę - starą, wychudzoną wilczycę. Miała na imię Poziomka. Zaopiekowała się mną: zawiesiła na mnie cały stos kolorowych piórek na sznurkach, które były amuletami. Dzięki nim jako tako utrzymuję się przy mojej świadomości. Jednak nie wiedziałam, jakie jest moje imię. Zresztą o nękaniu przez Meda dowiedziałam się od Poziomki. Ale to było mniej ważnie niż brak imienia. Rozmyślałam nad tym całymi nocami, aż w końcu usłyszałam, kiedy szamanka śpiewała "Wciąż kocham Cię jak Irlandię". Wtedy dopiero zrozumiałam, że powinnam się nazywać Irla.
Po tym natchnieniu pożegnałam się z Poziomką i wyruszyłam na północ.
Szłam, polowałam i spałam. Podczas jednego z polowań przypadkiem wpadłam na jakiegoś wilka. Zaplątał się w moje amulety i zahaczyliśmy o gałąź.
- Auć! - powiedziałam, gdy gałąź zaczęła wbijać się w moje oko.
- Dlaczego w ogóle ty tu jesteś? - spytał się mnie basior, który był wplątany w moje amulety.
- A co tu jest, że nie mogę być w tym miejscu?
- To są tereny Watahy Black Night. Ale może Ci to wyjaśnię, kiedy zejdziemy z tej gałęzi.
- Jak chcesz stąd zleźć?

< Raven? >

Od Emergeda cd historii Shervany

- Nie mam pojęcia! - mój wzrok tańczył, ślizgał się między Shervaną a Hind Gaaf Lokiem. - Nagle głośno jęknęła, a w chwilę później prawie się przewróciła! Zaniosłem ją tutaj najprędzej jak mogłem, a teraz...
Zmęczony potokiem słów i wyczerpany magią przerwałem, opuściłem łeb, przed moimi oczami bawiły się czarne kropki.
Kiedy obudziłem się jakiś czas później, Hind mówił coś do Shervany... Czy znów była przytomna?

<Ten post jest krótki, mam taki sam problem jak VinylowySmok... Co Ci jest, Sher? :C>

wtorek, 29 lipca 2014

Od Kimmy cd historii Vuko

Z przerażeniem patrzyłam jak Vuko odpływa. Myślałam, że coś mu się stało! W końcu weszliśmy do jakiejś jaskini, a alchemiczka postawiła nas na ziemi. A raczej rzuciła, jakbyśmy byli workiem ziemniaków! No, ale wreszcie mogłam się ruszać i odzywać.
- Jak możesz być taka okropna! - wrzasnęłam - Przecież nic Ci nie zrobiliśmy, a ty chcesz nas zjeść!
- Takie życie. - zaśmiała się
A ja się wściekłam i rzuciłam w jej stronę, jednak zostałam odepchnięta przez barierę. No nie...

<Vuko?>

Od Kimmy cd historii Ran'a

Łzy spływały mi po pyszczku, jednak nie chciałam, żeby Ran o tym wiedział. Naprawdę nie wiedziałam, o co mu chodzi. Nigdy nie miałam dzieci, nigdy nawet nie spałam z żadnym basiorem. A tym bardziej nigdy nie próbowałam zabić żadnego wilka!
- Ran, ja naprawdę... - zaczęłam cicho
- Dobrze wiesz o co mi chodzi.
- Nic nie pamiętam. - szepnęłam - Ale jeśli kiedyś próbowałam coś Ci zrobić, to przepraszam. 
Kilka razy cicho powtórzyłam pod nosem "Przepraszam...", a potem zamknęłam oczy. Chciałam, żeby to wszystko się wyjaśniło.

<Ran? Kim jest taką histeryczką xd>

Od Hind Gaaf Lok cd historii Emergeda

Mocno zaskoczony takim nagłym ukazaniem się  Sher i Emergeda leżących obok mnie. Kiedy Em wykrzyknął moje imię, moje ciało całe zadrżało i w sobie poczułem dziwny silny nie pokój i w tej chwili nadal zdziwiony, lecz już szybko ogarniając sytuację podbiegł do Sher i Em'a.
-Co się stało!? - Spytałem na szybko oceniając stan Sher, Wyczułem iż powoli ciśnienie krwi słabło podobnie oddech stawał się coraz bardziej płytki, jej metabolizm co chwilę słabł.


<Em?> (Sorki, że tyle, ale dosłownie nie wiem co tu napisać i nie wiem co jej jest :I, a nie chcę wymyślać.)

Od Faas Vokun cd historii Wild

Spojrzałem na wilka, który przybył do mnie, na moją akurat polanę na której to sobie przebywałem i odpoczywałem. Wziąłem głębszy wdech i odpowiedziałem mu.
- Tak i jednocześnie, nie. Dusza nie może cię skłamać, gdyż to zaważy na wyborze do tego lepszego świata lub gorszego. Cóż też istnieje wyjątek kiedy to dana dusza jest jak by uwięziona między światami i ma jakąś sprawę nie dokończoną i wtedy może specjalnie kłamać, choć chciała by powiedzieć prawdę. - Podrapałem się pod bródką z małym pomyślunkiem.
-Czyli mogła mnie okłamać, że została zabita przez Pumę? - Spytał mnie wilk.
-Mmm...tak jest taka możliwość, lecz nie powiem ci czy to była prawda czy też nie. Jak bym miał nadal tamtą chwilę i twą zgodę mógł bym ją zmartwychwstać.
-Mógł byś ją ożywić? - Spytał z nie do wierzeniem.
-Tak mógł bym tylko potrzebna mi zgoda i mógł bym ją jedynie w postaci pół duch pół wilk. Lecz nie należy już to do łatwych zadań, opcjonalnie jak chcesz z nią porozmawiać mogę cię tam zabrać, lecz w pierwszej chwili ja sam ponownie musze się tam udać bym wiedział czy nadal tam jest czy też już jej nie ma...

<Wild> (Sorki, że tak długo D:)

Od Ran'a cd historii Kimmy

Czekałem. Wiedziałem, co powie. Wiem, że teraz szuka wymówki, stara się mnie okłamać. Ale ja wiem, że ona zna prawdę. Nie chce się do tego przyznać, ale ja chcę, aby to przyznała. Czuję to. Czuję.
- Przestań szukać wymówki, wiem dlaczego to zrobiłaś. - powiedziałem swoim zimnym głosem.
Rozumiem, że boisz się to przyznać. Dlaczego wtedy mnie zostawiłaś, a nie zabiłaś.


<Kimmy? Ran nie da ci spokoju ; 3>

Od Vuko cd historii Kimmy

Skupiłem się. Naszyjnik musi wytwarzać pole, które ma swoje granice, ale pewnie nie jest dokładny. Muszą, być jakieś dziury. Przynajmniej taką miałem nadzieję tworząc mój głupi czyn. Pełno drobnych kamieni unoszących się w powietrzu za sprawą mej mocy, a potem spadających w dół. Prosto na Alchemiczkę i wadery.

- Co? - zdziwiła się, zerkając do góry, ale potem rozbrzmiała śmiechem. - To nic nie da, jeszcze nie zauważyliście?

Jednak ja niemal wyczerpując całą swoją siłę, zauważyłem wyrwę. Nie wszędzie kamienie odbiły się od ściany.

~ Bariera nie jest pełna. ~ zawołałem do wadery, a potem odpłynąłem.



< Kim? >

Witamy nową Waderę! Irlandia!

Witaj Irlandio w naszej watasze. Życzymy ci miłego i wesołego pobytu u nas i spełnieniu swych najsrytszych marzeń ^^



Historia przybycia: Gdy była mała, czarnoksiężnik panował nad całą Doliną Wilków. Zabijał wszystkie silne szczeniaki oraz buntowników. Irlandia (wtedy jeszcze Annabeth) bardzo go zaciekawiła, więc zaczął się nią "bawić": głodził ją, mieszał jej w myślach, znęcał się nad nią, wykorzystywał jej siłę do granic wytrzymałości oraz robił dużo innych rzeczy, których normalny wilk by nie przeżył. Te 12 miesięcy katorgi odbiło się okropnie na jej życiu. Nie wiedziała kim jest ani jak żyć. Gdy włóczyła się po granicach Doliny, napotkała starą wilczycę, która - jak się okazało - była szamanką. Wyleczyła młodego wilka, nakładając na nią całą stertę amuletów stworzonych ze specjalnych piór. Jednak Irlandia nie znała swojego imienia, więc rozmyślała całymi nocami. Aż w końcu usłyszała, jak szamanka śpiewa "Wciąż kocham Cię jak Irlandię" i zrozumiała, że jej imię to Irlandia.

Właściciel: Glonojad

poniedziałek, 28 lipca 2014

Od Kill'a cd historii Savy

- Sava... - powiedziałem zasapany, aby zwrócić uwagę wadery
Popatrzyła na mnie, a ja skoczyłem w pobliskie krzaki. Wpadłem do wielkiej nory pozostawionej przez jakiegoś zwierza, a wadera chwilę później była tam, gdzie ja.
- Tu nas nie znajdzie. - szepnąłem zasapany
Położyłem się na środku i starałem się wyrównać oddech. Niestety, nie byłem najlepszym sportowcem.

<Sava?>

Od Kimmy cd historii Ran'a

Nic innego nie mogłam wymyślić?! Na dobra. Kiedy powiedziała mi o tym Alexis, bardzo bałam się, że będzie chciała też mnie zabić, więc nie pytałam o co dokładnie chodziło. Może mówiąc to myślałam, że Ran nie będzie domagał się wyjaśnień? Ale pomyliłam się.
- Dlaczego? - zapytał cicho
Nie odpowiedziałam, bo zupełnie nie wiedziałam co mam powiedzieć. Może... Może powinnam przyznać się, że jestem wegetarianką? Ale jak to brzmi! Wilk wegetarianin?! Położyłam się na ziemi i ukryłam pyszczek w łapach. Dlaczego ja zawsze muszę płakać...

<Ran?>

niedziela, 27 lipca 2014

Znów wyjazd!

Oznajmiam, że nie będzie mnie 29-31 lipca!

Wasza Samica Alpha - Shervana,

oraz reszta: Raven, Vuko, Shikka

sobota, 26 lipca 2014

Wymiana banerami!

Wymieniliśmy się banerami z Gakka Akai Hana!

Od Emergeda cd historii Hind Gaaf Lok

- Shervana! - krzyknąłem. Podniosłem ją, niemal zemdlała. Odgarnąłem włosy z jej twarzy. Chyba próbowała coś powiedzieć, nie wiem. Pamiętam, że zatrzymałem czas, wrzuciłem waderę na grzbiet i rzuciłem się w dół, w dolinę. Przytrzymując czas zbyt szybko się męczyłem, ale gdyby ten znów przyspieszył, Shervana Z PEWNOŚCIĄ czułaby się jeszcze gorzej. Wyciągając łapy i z całą siłą wciąż zatrzymywałem czas. Na moich ustach już układało się słowo "Pomóż!". Rzucałem się między drzewami, narobiłem sobie kilka krwawiących ran, myślałem wciąż o Shervanie, kiedy wreszcie pojawiłem się na dobrze znanych mi terenach, mijałem wiele wilków. Żadne z nich mnie nie widziało, bo czas zupełnie stanął. Czułem, że nie wytrzymam jeszcze minuty. Śmignąłem obok białego basiora... Natychmiast zawróciłem, ułożyłem Shervanę przy nim, rzuciłem się na ziemię i zacząłem mocno dyszeć. Nie wiem, czy w biegu w ogóle pozwoliłem sobie na oddech. Rozluźniłem mięśnie. Czas powoli wracał na swoje miejsce, a basior zaczął się poruszać. Zdziwiony spojrzał na nas.
- HIND! - ryknąłem.

<HIND!>

Od Raven'a cd historii Shadow

Wreszcie mogłem rozkoszować się ciszą i spokojem czego potrzebowałem bardziej niż mi się wydawało. Myślałem, że okres żałoby potrwa chwilę, szybko zapomnę o wszystkim, ale to była tylko głupia nadzieja. Ona nadal była tutaj. W moim umyśle non stop przeplatała się we wspomnieniach, uśmiechając się słodko i nie dając o sobie zapomnieć. Jedyna wilcza dusza, która odkryła moje sekrety i wdarła się do serca, zmieniając mnie nieco. Teraz powrócił stary charakter, zgorzkniały jeszcze przez smutek, który krył się we mnie, a nikt nie mógł temu zapobiec. Chciałem jeszcze posiedzieć trochę, jeszcze spojrzeć na to miejsce, ale nie mogłem. Wstałem, odwracając się w stronę, w którą odeszła upierdliwa wadera i wtedy to poczułem. Strach. Wszędzie w powietrzu unosił się ten dziwny zapach, na co moje łapy zareagowały instynktownie, zanim umysł pojął dlaczego. Shadow była niedaleko i nawet jeśli mnie irytowała i śledziła, to teraz odkryje mój słaby punkt. W takich sytuacji zawsze ruszam na pomoc jak durni rycerze z średniowiecza, nawet narażając własne życie, chronię nasz rodzaj. 
- Shadow! - krzyknąłem raz, głośno, na tyle, by mnie usłyszała.
Jednak albo nie dotarło to do niej, albo coś się stało. Teraz w ruch ponownie poszedł węch, a ja zacząłem podążać tropem. Zapach nieco już się przerzedził, ale wilczyca się nie spieszyła, więc dalej pozostał intensywny. Tak samo jak smród krwi, jaki tam zastałem...

< Shadow? Co się stało? >

Od Shervany cd historii Emergeda

Powoli podnieśliśmy się na cztery łapy. Basior odwrócił wzrok na chwilę, by odnaleźć się w otoczeniu, zaś ja nadal na niego patrzyłam. Na kogoś kto nadał barw mojemu życiu, komuś kto mnie osłaniał. Nawet przed taką idiotyczną rzeczą jak chłodny wiatr w ponury dzień, a tak robił teraz. Zbierał całe zimno, dla mnie. Tak myśląc przyglądałam się jego sierści, kiedy jakiś ból sprawił, że pisnęłam:
- Em!
Kolana się pode mną ugięły. Czułam się jakby coś rozrywało moje wnętrzności. Co się dzieje?!

< Em? Jak co to nie rodzi tylko jakaś choroba. >

Od Raven'a cd historii Argony

Czując, że podłoże pod nami się porusza, odruchowo wyciągnąłem bardziej pazury wbijając się w ziemię pod nimi. Wzrok mój zaś uważnie obserwował otoczenie. Na terenach magicznych stworzeń działo się wszystko i niekoniecznie była to sprawa natury. Dlatego też tak z początku myślałem widząc jak puchaty, różowy łeb wyłania się z otworu.
- Kto sobie żarty stroi? - warknąłem.
Jednak nie było żadnej odpowiedzi. Głucha cisza, która sprawiała, że coraz bardziej skupiałem się na króliczkach, które wydawały się bez końca pojawiać.

< Argona? >

Cywilizacja!

HeJkA!
Jak widać, powróciłam już!
Nieco wcześniej bo przez anignę nie jechałam na działkę, ale to w sumie lepiej x3
Dobra, biorę się za odpisywanie i ogarnianie wszystkiego.
Pozdrawiam!

Wasza Samica Alpha

Shervana oraz Shikka, Raven i Vuko

piątek, 25 lipca 2014

Od Wild'a cd historii Faas Vokun

- Chyba już mi starczy. - powiedziałem faktycznie zmęczony dniem
Poszedłem położyć się spać.
Śniła mi się Ro. Różne scenariusze jej śmierci. Czyżby mnie okłamała po to aby mnie nie martwić?
Na jednym obrazie była pożerana przez wilki - kanibali, w innym śnie umierając krzyczała moje imię, a jeszcze w innym popełniła samobójstwo.
Bałem się prawdy, ale chciałem ją poznać.
Następnego dnia poszedłem do tamtego wilka:
- Czy wilk, który już nie żyje może kłamać? - zapytałem

<Faas? Weny tyle co nic >

czwartek, 24 lipca 2014

Od Faas Vokun cd historii Wild

Szliśmy lasem Ke'rei pokazywałem mu ciekawe uroki tego miejsca, cóż dla mnie akurat były te bardziej mroczne uroki tego lasu. Spojrzałem w jego kierunku.
- Jestem Faas...Faas Vokun. Wilk nekromanta i bez względny wojownik tej watahy. -Powiedziałem do niego bez emocjonalnym głosem. - Jest tutaj jeszcze zatoka, ale powiedział bym, że tamto miejsce pasowało by nie tylko by się napić, ale dla "zakochanych" bleh...­-Powiedział najwidoczniej bardziej zniesmaczony tym słowem.
-Heh...widzę, że miłości nie trawisz. - Lekki uśmiech ukazał się na pysku wilka. - Można wiedzieć czemu tak nie cierpisz tej miłości? - Spytał się mnie ciekawsko.
-Nie twoja sprawa czemu nie lubię. - I szliśmy teraz w kompletnej ciszy.
- Chciałbyś zobaczyć tu coś jeszcze? Mamy też tutaj parę mocniej niebezpiecznych terenów. - Powiedziałem siadając sobie.

<Wild> (Brak weny i pomysłów)

Od Lucy

'Powoli zamykając oczy poczułam delikatny powiew wiatru.
Uśmiechnęłam się delikatnie i doszłam do wniosku, że Signitou się nie cierpliwi.
- Czemu tu tak stoisz ? - zapytałam z zamkniętymi oczami.
- Bo tak - odpowiedziała.
- Przynieś mi coś do jedzenia, idź na spacer lub co kolwiek ale idź sobie ! - powiedziałam.
Byłam znudzona obecnością Signitou.
Cały czas jest przy mnie, miałam dosyć tej jej całej opieki nade mną.
Moim największym marzeniem było dokonać czegoś nie możliwego.
Przy niej to nie było możliwe, ona cały czas miała na mnie oku.
Nigdy mi nie pozwalała zbliżać się do innych wilków.
Ale tego dnia postanowiłam zmienić swoje życie.
Rozejrzałam się sprawdzając czy Signitou nie ma w pobliżu, a następnie wstałam i pobiegłam do lasu.
Gdzieś w oddali stał jakiś wilk, był sam, a ja miałam okazję by go poznać.
Zaczęłam iść w jego stronę, a on powoli odwrócił się w moją stronę.
Po krótkiej chwili ruszyłam dalej, a on wpatrywał się we mnie.
Staliśmy pięć metrów od siebie.
- Cześć, jestem Lucy, a ty ? - zapytałam trochę cicho.
- Thunder - powiedział.
- Oh, miło mi, Thunder - uśmiechnęłam się delikatnie.
- Co tu robisz sama ? - zapytał rozglądając się.
- Tak sobie spaceruje - odpowiedziałam patrząc na drzewo.
Zapadła niezręczna cisza.
- Em, a ty ? - zapytałam.
- Co ja ?
- Co tu sam robisz ?
- Ja... - zaczął ale mu przerwałam.
- Wiesz, może jutro pogadamy... co Ty na to ? - zapytałam uśmiechając się.

< Thunder? :D >

wtorek, 22 lipca 2014

Od Wilda cd historii Faas Vokun

- Chyba rzeczywiście nie mam już niczego, za czym mógłbym dążyć po za śmiercią. - westchnąłem - Z chęcią dołączę do watahy.
Wilk wstał i zaczął iść w jakimś kierunku. Po chwili przystanął, odwrócił głowę i powiedział:
- No to chodź. Musisz wszystko zobaczyć, co trzeba.
Ruszyłem się i zacząłem podążać za wilkiem.
Szliśmy między terytoriami, a basior pokazywał mi to co muszę zobaczyć i mówił to co, muszę wiedzieć.
- Tak przy okazji. Jestem Wild. - powiedziałem

<Faas?>

Od Faas Vokun cd historii Wild

Westchnąłem spoglądając na wilka, cały heksagram, który utrzymywał się jeszcze pode mną zniknął po chwili czarny dym naszedł na me ciało i przeistoczył się w mroczną ciemno fioletową aurę i znów wyglądałem jak kiedyś. Teraz patrzyłem na wilka takim moim zdaniem dziwnym spojrzeniem gdzieś tam pałętało się dosyć dziwne uczucie, które jest u mnie bardzo, ale to bardzo bardziej rzadkim zjawiskiem, a to tak zwana bardziej litość.
- Wiesz teraz tak na prawdę powinienem cię odprowadzić na granicę i zapomnieć o tobie. - Powiedziałem bez emocjonalnym głosem.
Wilk westchnął i się odwrócił - Tak...ehh cóż nie chcę tracić twego czasu więc chodźmy już. - Powiedział mocno przygaszony.
- Zatrzymaj się kolego. Teraz tak na prawdę nie masz celu by gdzieś się udać, będziesz błądzić aż zginiesz pewnego dnia, lecz daje ci w tej chwili małą propozycję dzięki, której zmieni się twe życie. -Wziąłem głebszy wdech urywając na chwilę.
Wilk się odwrócił w moim kierunku i spojrzał na mnie pytająco. - Jaką?
- Proponuję ci dołączenie do watahy Black Night byś nie musiał już tak krążyć bez celu, a tutaj otrzymasz teraz nowy cel w sumie. - Powiedziałem siadając sobie na ziemi i patrząc w jego kierunku. Nadal mówiąc swym bez namiętnym i uczuciowym głosem.
Wilk przez chwilę ogarniał czy to jednak nie jest w tej chwili zły sen. Potrząsnął głową i spojrzał na mnie z lekkim nie do wierzeniem. - Serio? Mogę zostać?
- Tak możesz...- Czy masz jakieś wątpliwości do mej decyzji? - Spytałem się go przekręcając lekko łeb.


<Wild :)>

poniedziałek, 21 lipca 2014

Od Wild'a cd historii Faas Vokun

- Ro! - krzyknąłem
Byłem szczęśliwy, że ją widzę. Nie chciałem dopuszczać do siebie myśli, że jest tylko duchem. Jednak coraz bardziej mnie bolało, że nie mogę jej nawet przytulić.
- Jak to się stało, Ro? Że zginęłaś.... - zapytałem cicho
- Nie poradziłam sobie w lesie, Wild. Byłam na skraju wyczerpania kiedy dopadła mnie puma. Byłam za słaba aby walczyć. Ale wszystko będzie dobrze, jestem pewna że wszystko będzie dobrze. Spotkałam boginię, Wild. - cicho westchnęła
Nagle znikąd pojawiła się dziwna postać i zabrała Roulette. Czarny dym przysłonił wszystko. Moja siostra przepadła.
- Co się z nią stało? - zapytałem
- Czas się skończył, nie dali mi nawet jej odprowadzić. - odparł wilk
Westchnąłem.
- I co teraz? Nie mam już nikogo, nie wiem nawet co w życiu robić. - zerknąłem na wilka - Dziękuję za pomoc, gdyby nie ty pewnie pałętałbym się jeszcze po tym świecie szukając tego, czego już nie ma następne lata.

<Faas? Jakoś brak pomysłów ... >

niedziela, 20 lipca 2014

Od Faas Vokun cd historii Wild

Spojrzałem na niego z cichym westchnięciem. Odszedłem od niego mały kawałek tak na około pięć metrów i się rozejrzałem dookoła. Wilk chciał do mnie podejść, lecz ja mu pokazałem łapą by się nie zbliżał do mnie. Wild posłuchał mnie i stanął, a raczej dokładnie usiadł i obserwował mnie. Przeciągnąłem się, pokręciłem łbem na boki było wyraźnie słychać jak zastrzygło mi w karczychu. Ciemno fioletowa aura zaczęła powoli przemieniać się w czarną jak noc dym, który to zszedł z niego tworząc pod nim mały krąg, który zaczął się powiększać, na okręgu zaczął ukazywać się pewne znaki tworząc taki o to heksagram.



Basior patrzył na to z zszokowaniem widząc to co się teraz dzieje. W sumie mógł widzieć to nawet pierwszy raz. Kiedy ów okrąg był gotowy me oczy zmieniły barwę w szkarłatną biel. W tej chwili już nie było mnie na tym świecie, a wędrowałem w kierunku królestwa umarłych.

Królestwo Umarłych:
Królestwo umarłych dla każdego było zagadką, dla części największym strachem i obawą, lecz to królestwo było zaledwie początkiem. To tutaj dusze były sądzone czy pozostaną skazane na wieczne potępienie czy udadzą się do stwórcy, gdzie będą żyły szczęśliwie. Są też dusze, które tutaj zostają bo mają nie dokończone sprawy i wyczekują momentu kiedy będą mogły dokończyć swoje. Niebo królestwa była całe ciemno niebieskiego koloru, było otoczone pewnymi murami antymagicznymi by żadna dusza nie uciekła stąd bez sądu ostatecznego.  Na ziemi unosiła się pewna mgiełka.



Wilk w swej normalnej formie nie jak typowa dusza schodził pewnymi schodami przed bramę królestwa umarłych. Przy tej bramie stał pewien święty strażnik, który przepuszczał owe dusze. Wilk zatrzymał się przed strażnikiem.
- Odejdź nie nadszedł twój czas. Zawróć. - Powiedział wyssanym z jakich kolwiek uczuć duch wilka.
- Wpuść mnie przybywam by odnaleźć duszę Roulette...-Powiedział z powagą w głosie Basior.
- Tak jest tutaj taka dusza, ale ona oczekuje osądu...Jaki jest twój cel? - Spytał duch.
- Przybywam tutaj po to by dowiedzieć się co się z nią stało i przekazać jej i tylko jej wiadomość od jej brata, który się o nią martwi i poszukuje.
Wilk duch spuścił łeb i odsunął się na bok. - Rozumiem więc droga wolna, lecz śpiesz się nie wiele czasu jej pozostało...- Powiedział i zamilkł.
Ruszyłem w głąb królestwa rozglądając się uważnie za śnieżno białą wilczycą imieniem Roulette. Szedłem ścieżką widziałem wiele dusz tych złych jak i tych dobrych. Były również dusze zła jak i dobre. Podszedłem do jednego z kamiennych domów, gdzie to powinien siedzieć oprawca. Główny powiernik śmierci. Kiedy podszedłem do jego drzwi były obok nich dzwony, w które zadzwoniłem. Po chwili odezwał się gruby głos, który nie jednego napawał by strachem.
-Kto śmie zakłócać mój spokój! - Drzwi stanęły otworem, a tam była pewna świetlista nie zmaterializowana kula.
- Wilk nekromanta Faas Vokun mistrzu. - Powiedziałem do niego z szacunkiem i uklękłem.
- Co cię sprowadza do mnie, że śmiesz zakłócać mój spokój!
- Proszę o wybaczenie za najście, lecz szukam jednej duszy Roulette, która oczekuje osądu. Chcę jej przekazać wiadomość od brata. - Mówiłem do niego bez uczuciowym głosem, lecz pełnym szacunku.
- O to ci chodzi...-zamilkł na chwilę. - Wiem gdzie jest aktualnie...lecz ta informacja jak dobrze wiesz kosztuje...
Kiedy usłyszałem to mocno mnie to zmartwiło, gdyż doskonale wiedziałem co to jest i jest to nic przyjemnego. Przymknąłem oczy oczekując nieuniknionego, lecz ku memu zdziwieniu nic się nie stało.
- Dziś masz wyjątkowe szczęście, gdyż akurat ta dusza jest zagrożona. Znajduje się na terenie zbuntowanych czarnych dusz. Sprowadź ją z powrotem i przekaż co musisz...-I po chwili oprawca zniknął, a mnie przeniosło nie daleko czarnych pól. Westchnąłem ciężko rozglądając się dookoła. Ruszyłem biegiem na pola. Biegłem i biegłem nie mogąc jej znaleźć. Lecz zbuntowane dusza znalazły mnie. Dzięki mym pazurom ektoplazmy mogłem je zranić i zabić. Odwróciłem się i warknąłem. Wbiegłem wprost na te kilka dusz, kilka celnych zamachnięć i dusze wyparowały. Ruszyłem dalej przed siebie. W pewnej chwili dostrzegłem pewien ołtarz z pewnym wirem, a na nim była owa wilczyca, której poszukiwałem.



Widziałem iż była zrozpaczona, nie wiedziała iż jest to już koniec kiedy to usłyszała kroki i walkę. Spojrzała w tamtym kierunku i z nie do wierzeniem widziała czarnego wilka, który walczył ze zbuntowanymi duszami. Robiłem udane uniki jak i kontrataki udało mi się załatwić dzięki mym pazurom kilka z tych dusz, kiedy miałem drogę w miaręczystą pobiegłem w kierunku wilczycy. Chwyciłem ją i razem wylądowaliśmy obok ołtarza. Wziąłem ją na swój grzbiet i zacząłem uciekać w kierunku, gdzie to oni nie będą mogli nam już nic zrobić. Wadera dziękowała mi z całego serca, no martwego.
- Nie ma za co tak przy okazji jestem tutaj od twego brata...szuka cię i martwi się o ciebie. - Powiedziałem w biegu dochodząc do granicy, gzie to już nam nic ci buntownicy nie zrobią.
- Ouch...na prawdę on mnie szuka? Szuka mnie po tylu latach? - Jak by mogła uroniła by łzę.
-Tak szuka cię, a ja ciędo niego zaprowadzę byś mogła z nim porozmawiać. - Powiedziałem kierując się nie do oprawcy, lecz do pewnej wieży światła.
-Ale jak przecież nie da się stąd uciec, a ni nic...-westchnęła smutno.
-Nie powiedziałem jednego, nie jestem zwykłym wilkiem...widzisz, że ja żyję...A to jest moja cielesna powłoka. Zaraz się spotkacie obiecuję...- Powiedział z westchnięciem i pobiegł do owej wierzy, na ich szczęście nikogo tam chwilowo nie było. Weszli do środka, był tam pewien krąg świetlisty. Wszedł w niego wraz z waderą i po chwili zniknęli i razem ukazali się już w świecie żywych. Czarny heksagram z symbolami nadal był widoczny i nie znikał do czasu kiedy dusza tutaj była.
- Jesteśmy...mam dobre i złe wiadomości...zła to jest taka, że ona nie żyje. - Powiedziałem to bez jakich kolwiek zawahań. - A dobra iż...
Dusza wilczycy mnie uprzedziła. - Wild? - Spojrzała na niego z nie do wierzeniem. - Jak ty się zmieniłeś...


< Wild? (To się nazywa mieć wenę!!! :D:D:D) >

Od Wild'a cd historii Faas Vokun

- Roulette. - wypowiedziałem imię - Jest... Znaczy kiedy ją ostatnim razem widziałem miała białą sierść. Cała bielutka, niczym śnieg zimą. Ale mogła się zmienić. Nie wiem co jej się przytrafiło, czy nie była zmuszona do czegoś. Może dostała zmian na ciele. Może ma blizny. Nie mam pojęcia.
- Rozumiem. - powiedział wilk
Trochę się bałem jakie wieści mi przyniesie. Kocham swoją siostrę i nie chcę aby cokolwiek jej się stało. Nie wiem co bym zrobił gdyby nie była już w świecie żywych. Pamiętałem ją szczęśliwą, biegającą po łące i łapiącą motyle. W jej oczach było życie, a w łapach energia. Ile bym dał, aby to wróciło. Niestety. Niektóre chwile i sny bolą tylko dlatego, że się nie powtórzą.

<Faas?>

Od Ran'a cd historii Kimmy

Popatrzyłem na nią. Piękna i smutna w blasku słońca. Trąciłem ją i przewróciłem.
Ta mimo wszystko nie odpowiadała.
- Wiem, że coś ci jest. Jeżeli zaraz nie powiesz to cię utopię - zagroziłem. Chyba podziałało bo wadera odetchnęła i zaczęła mówić:
- Ran, ja zrobiłam coś złego. Bardzo złego. - pociągnęła nosem - ja zabiłam własnego szczeniaka.

<Kimmy? Dzieciobójczyni xd>

Zamknięta Lista Obecności i usunięte wilki

Właśnie nastąpiło zamknięcie jak i usunięcie nie aktywnych wilków! Proszę się z tym zapoznać czy imię Waszego wilka nie widnieje na liście! Jeżeli tak proszę się natychmiastowo zgłosić na PW howrse Wataha-Black-Night.

Pozdrawiam VinylowySmok

Jedno tajemnicze imię wilka autorki "sejlin" wilk o nazwie Kimiko. Brak ogólny danego wilka. Nie ma go nawet w kopi zapasowej.

Lista Obecnych, którą się kierowałem:
- Safira00 jako Shervana,+ Raven+, Vuko+ i Shikka,+
- dragon245 jako In Future Cinereo+ oraz Foribus Nigrisem Slitudine,+
- MiCancion jako Thunder,+
- ketsurui jako Argona,+
- Milano jako Darkness,+
- sejlin jako Kimiko??, Ines,+ Citrio+ i Kinaj,+
- VinylowySmok jako +Hind Gaaf Lok, Alok-Dilon+
- spektrant1 jako Kalisto,+
- ♠lilian 123♠ jako River,+
- GabixPL jako+ Sava+ oraz Moon Rebelle,+
- Mereeclar jako Emerged,+
- Conner jako Ifus,+
- -króliczka- jako Alex, +Dejla+ i Nero,+
- herma18 jako Fearghal,+
- juliaklimko2013 jako Blood+ oraz Moonshine,+
- LiriaAlicja2002 jako Akira,+
- Graffie jako Tsai,+
- kimeki jako Lucy+ i Subaru,+
- Złota podkowa jako Kill + i Kimmy,+
- flora123 jako Maledictus,+
- Piszczałka jako Wild,+
- Koniara123 jako Yukki.+
-  Autumn Depression - jako Ran+ i Siemy+
- Scratch jako Strażniczka+

Usunięci:
http://fc08.deviantart.net/fs71/f/2012/357/a/5/a5beacdda1740df94145a91742a19d17-d5owfjr.png

Imię: Irio [przyjęty ponownie]
~~

Imię: Chion (czyt. 'khion') [przyjęty ponownie]
~~

Imię: Rise
~~

Imię: Fantom
~~
< po lewej >

Imię: Ralfi
~~

Imię: The Ring
~~

Imię: Dancan
~~
 http://fc01.deviantart.net/fs71/i/2012/242/5/1/in_free_fall_by_whiteliolynx-d5czzen.png

Imię: Nijalii [przyjęta ponownie]
~~

Imię: Eris
~~

Imię: Kiyuko
~~

Imię: Sierra
~~

Imię: Magic ( czyt. Medżik)
~~

Imię: Samantha
~~

Imię: Vendetta (Zemsta)
~~

Imię: Valixy
~~

Imię: Shadow
~~

Imię: The Last Song Of Death
~~

Imię: Tori
~~
http://fc09.deviantart.net/fs70/i/2014/008/e/c/kite_by_grypwolf-d71cvfd.png

Imię: Lorette
~~

Imię: Neya [przyjęta ponownie]
~~

Imię: Sasha (Sasza) [przyjęta ponownie]

Egzekucja wykonana!

Od Faas Vokun cd historii Wild

Szedłem niedaleko niego bacznie obserwując go czy nie zrobi zaraz czegoś głupiego. Westchnąłem ciężej rozglądając się po chwili i wróciłem wzrokiem na niego kiedy tylko coś się mnie zapytał.

-Tak są jedna może dwie watahy gdzieś niedaleko...dokładnie ci nie powiem bo nie mam bladego pojęcia i jakoś mało mnie obchodzą tamte watahy. Do czasu kiedy nikt z tamtych terytoriów nie narusza naszego jest ok i nie interesują mnie oni... - Powiedziałem do niego głosem bez uczuć czy to emocji. Wyczuwałem w nim coś co go porządnie gnębiło, a tym czymś były jego czarne myśli. Westchnąłem ciężko z lekkim rozmyśleniem nad czymś i zdecydowanym głosem mu odpowiedziałem. - Dobra słuchaj mam taką o to propozycję dla ciebie.
Wilk zatrzymał się i spojrzał się na mnie pytającym wzrokiem. - Umm...jaką propozycję?

-Szukasz swej siostry co nie? - Powiedziałem pytającym głosem, lecz stwierdzającym owe zdanie.

-N-nooo tak...-odpowiedział z cichym westchnięciem.

-Więc jest taka propozycja by oszczędzić tobie czasu czy coś mogę udać się do królestwa umarłych...przeszukam je w poszukiwaniu twej siostry. - Powiedziałem patrząc w jego oczy z powagą w głosie. - Muszę tylko wiedzieć jak ma na imię...


< Wild? :) >

sobota, 19 lipca 2014

Od Wild'a cd historii Faas Fokun

Ciągle wąchałem teren. Dawno zapomniałem jej zapach, ale liczyłem, że jeśli go poczuję to będę wiedział, że to ona.
Niestety dalej jak stawialiśmy kroki czułem wiele, ale nie ją. Przechodziły mi przez głowę najgorsze myśli. Co jeśli ona na prawdę nie żyje? Co jeśli tam jej nie będzie? Zgubię ślad i co wtedy? Musiałem ją odnaleźć, musiałem.
Ciągle chodziły mi po głowie czarne myśli, jak to do mnie podobne.
- Czy macie gdzieś tutaj inne watahy? - zapytałem niespodziewanie - Wrogie, czy przyjacielskie - nie ważne. Czy obok was ktoś jeszcze jest?

<Faas? :333 >

piątek, 18 lipca 2014

Od Faas Vokun cd historii Wild'a

Westchnąłem ciężej i odwróciłem łeb na chwilkę spoglądając w dalszą część naszego lasu. Ponownie spoglądam w jego kierunku i odszedłem lekko na bok by stwierdzić po chwili tylko jedno.
- Dobra...puszczę cię na nasz teren, lecz będziesz pod mym okiem. Zrób coś głupiego a obiecuję, że natychmiast pożegnasz się z żywotem. - Powiedziałem do niego już bez agresji, ale z dużą nieufnością.
Wilk kiwnął głową dodając- Okey...zrobię jak każesz, nie chcę naruszać waszych terenów. - Powiedział bardziej radosnym głosem.
- Idziemy...-powiedziałem bez uczuciowym głosem i następnie ruszyliśmy. Wilk oczywiście wybrnął po chwili bardziej w przód i rzuciłem w jego stronę. - Tylko ode mnie się nie warz oddalać...
-Dobrze, dobrze...-Powiedział wilk wąchając teren by wyczuć ślad swej siostry.
Szliśmy przez środek lasu Ke'rei w całkowitej ciszy. W około nas było pełno różnorakich krzewów, drzew i innej fauny roślinnej.

< Wild? :) (Mnie czas nie pozwala zbytnio na rozpisy :P A po 22 zmęczenie po robocie xD) >

Od Wild'a cd historii Faas Vokun'a

- Ostatnio zatrzymałem się niedaleko innej sfory. - chrząknąłem - Była to sfora wilkołaków. Powiedzieli mi, że za terenem waszej watahy jest jaskinia. Słychać w niej częste wycie i odgłosy. Niektórzy mówią, że tam straszy. A Ci którzy są tam nocą widują białą wilczycę, jak mówią - ducha, który ucieka przed wszystkim. Jak sam mogłeś wywnioskować nie sądzę, aby ta wilczyca była duchem. Roulette zawsze była masakrycznie płochliwa i można było ją pomylić z duchem. Sam często tak miałem. A od tej maskary kiedy uciekła wszystko mogło się wydarzyć. Zacząłem się zastanawiać czy czasem specjalnie nie udaje widma, żeby się od niej odczepili. - powiedziałem to co wiedziałem
- Dlaczego nie mogłeś spokojnie podejść do naszej watahy i wyjaśnić sytuacji? - zapytał wilk nadal nieco agresywnie
- Bo nie wszystkie watahy są miłe. Ominięcie tych terenów zajęłoby mi kilka dni, a na to nie mogę sobie pozwolić. Mogłem spróbować, nic mnie by to nie kosztowało. - mówiłem - A, co do Twoje wcześniejszego pytania, mianowicie "Skąd pewność, że nie jestem jeszcze na waszym terenie?. Moja odpowiedź brzmi "Dlatego, że nie jestem pozbawiony węchu.". Może macie wytarte już granice, ale nadal jest lekka bariera zapachowa. Wasza wataha zaczyna się dokładnie za 2 i pół metra. - wilk chociaż nadal agresywny miał z lekka pytającą minę. Westchnąłem i dodałem - Od zawsze miałem trochę bardziej wyczulony węch niż inni. Czy chciałbyś jeszcze coś wiedzieć? Widzisz, spieszy mi się i powinienem ruszać w drogę. Zajmie mi kilka dni ominięcie waszych terenów na tyle od granicy, żeby nikt na mnie nie skoczył myśląc, że już przekroczyłem barierę co opóźniło by mnie o dalsze minuty tak jak ta oto rozmowa. Muszę odnaleźć siostrę.

<Faas? :3 Tęskniłam za możliwością wypisania się :3>

czwartek, 17 lipca 2014

Od Tsai

Groźne warknięcie, skok, złapać za szyję i zacisnąć mocno szczękę. Tyle wystarczy, by uśmiercić małego jelonka. Uśmiechnęłam się delikatnie czując ciepłą krew zwierzęcia na moim języku...Jednak było coś lepszego. Zawsze patrzę w oczy swoim ofiarom, bo one trzymają największe tajemnice. Niektórzy godzą się ze śmiercią i są spokojni, inni płaczą, ale I tak większość się boi. Iskierka strachu w oku to najlepsze, co może być. Usiadłam pod drzewem, nadal trzymając martwe zwierzę. Nie minęło kilka minut, a zostały prawie same kości. Westchnęłam cicho i spojrzałam w niebo. Przeklinając pod nosem szybko jednak odwróciłam głowę, gdy mocne słońce poraziło moje oczy.
- Że musi być tak gorąco, jak ja nie znoszę dnia...Pomyślałam i wstałam powoli, rozejrzałam się szukając jakiegoś bardziej zacienionego miejsca. Nieopodal zauważyłam dwie, ułożone na sobie skały, które były schowane w cieniu wielkiego, starego dębu. Uśmiech zagościł na moim pysku, jednak na krótką chwilę. Skierowałam się tam dość szybkim krokiem. Taki upał nie jest zbyt dobry dla zdrowia, najlepiej to przeleżeć. Odetchnęłam z ulgą gdy moje ciało nie odbierało już tego skwaru. Jednak coś mnie trochę zaniepokoiło...Na owych dwóch skałach były ślady pazurów. 

-Chyba wilka...Powąchałam je.- Tak, to na pewno wilk, westchnęłam cicho i ponownie się rozejrzałam. Odpoczywanie na kogoś terytorium nie jest zbyt fajne. Jednak wokół siebie nie ujrzałam chociażby większego skrawka cienia niż ten, w którym się znajdywałam.

-A chrzanić to – pomyślałam na głos i ułożyłam się wygodnie pod skałami. Nie chciałam zasnąć, nie tutaj. Jednak coraz to bardziej zmęczonymi oczami ilustrowałam okolice, aż w końcu stało się...Zasnęłam.Spało mi się bardzo dobrze. Ciepły dzień, a tu takie cudowne miejsce. Jednak po jakimś czasie usłyszałam jakieś warknięcie, prawdopodobnie basiora...Który stał tuż nade mną. Nie otwierałam oczu, nadal udawałam ze śpię. Czekałam na jego reakcję, jakieś słowo, albo na walkę...

<Faas c: ?>

Drugie przypomnienie - OBECNOŚĆ!

Witam, wstawiam dla Was 2. przypomnienie. Miało być 48h przed, lecz wczoraj nie było mi to zbytnio dane. Więc daję wam czas do soboty by wpisać się na listę obecności, do godziny 14:00. Po tym czasie zamykam listę i do godziny 18:00 robię czystkę nieaktywnych wilków!

Uwaga! Lista obecności tyczy się również nowych wilków!

W tytule piszecie "Obecność", a tutaj wzór.
Wzór: <Twój nick> jako <nazwa Twego wilka>

Lista obecności:
- Safira00 jako Shervana, Raven, Vuko i Shikka,
- dragon245 jako In Future Cinereo oraz Foribus Nigrisem Slitudine,
- MiCancion jako Thunder,
- ketsurui jako Argona,
- Milano jako Darkness,
- sejlin jako Kimiko, Ines, Citrio i Kinaj,
- VinylowySmok jako Hind Gaaf Lok,
- spektrant1 jako Kalisto,
- ♠lilian 123♠ jako River,
- GabixPL jako Sava oraz Moon Rebelle,
- Mereeclar jako Emerged,
- Conner jako Ifus,
- -króliczka- jako Alex, Dejla i Nero,
- herma18 jako Fearghal,
- juliaklimko2013 jako Blood oraz Moonshine,
- LiriaAlicja2002 jako Akira,
- Graffie jako Tsai,
- kimeki jako Lucy i Subaru,
- Złota podkowa jako Kill i Kimmy,
- flora123 jako Maledictus,
- Piszczałka jako Wild,
- Koniara123 jako Yukki.

Pozdrawiamy!
Administracja Black Night i VinylowySmok

Od Faas Vokun cd historii Wild'a

Patrzę na niego z groźnym wzrokiem. Jak by spojrzał w me oczy mógł by ujrzeć iż mi one lekko lśnią krwistą czerwienią. Wysłuchałem go nadal trzymając go przygwożdżonego do ziemi. Jak na razie nie miałem zamiaru go puszczać.
- Mówisz, że nie jesteś na naszych terenach? A skąd taka pewność? Skoro na ciebie naskoczyłem to raczej jesteś na naszym terenie. - Ponownie warknąłem z wyszczerzonymi kłami, lecz kiedy wspomniał o tym iż niby nie zrobi nikomu krzywdy i szuka siostry zszedłem z niego. - Puszczę cię, ale zrób głupi ruch, a żegnasz się z życiem. Czy zrozumiałeś!?
Wilk powstał patrząc na mnie z przerażeniem. - Umm...t-tak...
- Więc teraz mi mów co wiesz na temat tej całej wilczycy...bo ja nic nie słyszałem by ktoś taki gdzieś mieszkał w pobliżu...-Powiedziałem bardziej normalnym głosem, lecz z mocną nie ufnością.

<Wild>

Od Wild'a cd historii Faas Vokun

Stawiałem kroki jeden po drugim. Moje łapy dotykały ziemi nie dając przy tym żadnego dźwięku. Nikt nie mógł mnie usłyszeć, nikt nie mógł mnie zobaczyć.
Zaraz miałem dotrzeć do terenu jakiejś watahy. Czułem już od dawna jakieś wilki. Teraz wszystko było jeszcze wyraźniej. Wataha była na prawdę blisko.
Moja droga prowadziła przez sam środek terytorium tych wilków. Innego sposobu nie było. Czułem, że moja siostra jest niedaleko, że muszę iść dalej, że już nie długo i znów będę miał przy sobie rodzinę. Z moich informacji wynikało, że na drugim końcu tych terenów jest jakaś jaskinia, a w niej mieszka wadera, o białej sierści, która boi się wszystkiego.
Teraz musiałem pozostać niezauważony aby dostać się od niej. Nie chciałem omijać terenów, zajęłoby mi to kilka dni. Nie mogłem się obijać.
Nagle wyraźnie poczułem jakiegoś wilka. Był niebezpiecznie blisko. Musiałem się gdzieś ukryć.
Z biegiem chwil byłem coraz bliżej docelowej kryjówki, jednak nagle wyskoczył na mnie wilk. Chciałem biec, zaryzykować czy uda mi się przebiec przez watahę. Jednak on był szybszy i mnie przygwoździł.
- Kim jesteś, skąd jesteś i co tutaj robisz? - warknął (jak się okazało basior)
- Proszę, puść mnie. Nie zrobię nikomu krzywdy. Nawet nie byłem na waszym terenie. - powiedziałem - Szukam siostry. Jest na drugim końcu waszych terenów. Przynajmniej tak słyszałem.

<Faas? Znam to aż za dobrze XDD>

Od Faas Vokun

Przechadzałem się po granicach naszej watahy i pilnowałem naszych granic czy jakiś intruz nie wkroczył tam gdzie nie trzeba, bądź nie ma zwiadu. Maszerowałem spokojnym krokiem uważnie się rozglądając, z mego ciała wydobywała się pewna mroczna ciemno fioletowa aura. Pogoda była dosyć pochmurna i panowała temperatura taka pokojowa nie za zimno, nie za gorąco. W pewnej chwili wyczułem kogoś kto zbliżał się do granic naszej watahy. Schowałem się w krzakach i kiedy zbłąkana duszyczka podeszła dostatecznie blisko mnie wyskoczyłem na nią natychmiastowo ją powalając. Warknąłem na niego wystawiając swoje kły.

-Kim jesteś, skąd jesteś i co tutaj robisz. - Powiedziałem dosyć agresywnie do niego.
Wilk na mnie spojrzał z przerażeniem w oczach, gdyż miałem idealną pozycję by łatwo rozgryźć mu gardło...

<Wild> (Mógł bym dłużej ale nie chce mi się xD )

Powitajmy Wilda!




 Mamy nadzieję, że tutaj będziesz szczęśliwy, Wild!


http://fc00.deviantart.net/fs70/f/2014/158/0/5/haru___commission_by_shadedreams-d7ld6lb.png

Imię: Wild
Płeć: Basior
Wiek: 6 lat
Charakter: Nie należy do najłagodniejszych charakterem. Jest okropnie uparty i nie zawsze miły i chętny do współpracy. Woli działać sam, ale jak mus to mus. Nigdy nie był dobrym sojusznikiem, zapewne dlatego nie ma zbyt wielu przyjaciół. Jednakże ma jedną cechę, która zdecydowanie wyciąga go w kierunku plusów - jest lojalny.
Żywioł: Powietrze
Moce:
* Ma o wiele mocniejszy węch
* Jest szybszy od wielu innych wilków
* Potrafi skakać po drzewach
* Ma świetny wzrok
* Potrafi stać się niewidzialny
Partner: brak
Stanowisko: Wojownik
Historia: Urodził się w małej watasze w górach. W dniu, w którym miał prawidłowo wstąpić do watahy jakaś wroga sfora zaatakowała. Zginęła prawie cała wataha. Jedynie ocalała jego siostra, która uciekła. Postanowił ją odnaleźć. Kiedy był blisko natrafił na tą watahę.
Właściciel: Piszczałka

wtorek, 15 lipca 2014

Od Hind Gaaf Lok cd historii River

Kiedy skończyła jeść jelenia zasiadłem na wprost niej. Westchnąłem cicho lekko zerkając na w połowie skonsumowanego jelonka i skierowałem swój wzrok w kierunku wadery. Uważnie wysłuchałem jej historii ze snu. Zaciekawiło mnie to trochę i zacząłem się zastanawiać co to mogło by być za miejsce i kim mógł by być dany wilk.
-Hmm...wiesz jest może nawet takie prawdopodobieństwo, że to co ci się przyśniło może być faktem nawet. - Zastanowiłem się chwilę łapą lekko podrapałem się pod bródką i uniosłem łepek ku kilku chmurkom na niebie. - Umm...wiesz tak się zastanawiam czy potrafiła byś dokładnie opisać dane miejsce gdzie byłaś? Bo jest kilka miejsc...ale dwa by chyba mi najbardziej by pasowały jeżeli chodzi o tajemnicze świetlne zjawisko.
Wilczyca spojrzała na mnie lekko przekrzywiając swój łepek. - Hmm...o jakich miejscach mówisz?
-Na przykład o takim terenie zwanym źródłem mocy Exili'es lub brama Xendri'sh, ale Exili'es nie pasuje do kanionu...hmm...albo może być to Zatoka i na przykład mogło by być to jakieś odbicie słońca czy coś. -Westchnąłem snując kilka swoich jakiś teorii spiskowych. Co jak co ale mocno mnie zaciekawił jej sen i to aż za bardzo jak można słyszeć po mym głosie.
Wilczyca westchnęła i spojrzała pusto gdzieś w teren lasu. - Wiesz nie wiem, ale wiem jedno mój sen bardzo cię zainteresował. - Powiedziała zadziornie.
-Umm...no heh tak...no zaciekawiło mnie to i to nawet aż za bardzo... - Odpowiedziałem jej z lekka speszony robiąc krzywy uśmiech.
-Tsaa... Może odstawmy to na chwilę na bok. - Powiedziała chcąc zmienić temat. - Jaki był twój sen? - Spytała patrząc w me oczy.
- Hmm...mój sen cóż nie był jakiś zbyt ciekawy, ale znalazłem się nad jakimś kanionem, a przede mną była woda. Spokojnie się rozejrzałem i jak sen stał się bardziej wyraźny rozpoznałem iż była to zatoka na której byliśmy. No niby nic ciekawego się nie działo jedyne po za tym to lewitowałem, a na jednej półce skalnej dostrzegłem pewne dwa wilki. Nie wiem kim one mogły być...były bardzo niewyraźne, ale jedynie mogłem dostrzec, że chyba ich łączyło coś szczególnego i może dla tego wtedy jakoś tak heh...byłem niechcący lekko wtulony do ciebie...-uśmiechnąłem się głupio. - No tak obserwowałem jedynie głównie i właśnie potem się zbudziłem jak wspomniałem wcześniej wtulony heh...


<River^^>

Od River cd historii Hind Gaaf Lok

Zaczęłam jeść jelenia. Poczęłam od uda gdyż tam jest najwięcej najlepszego mięsa. Gdy basior zadał pytanie połknęłam kęs i odpowiedziałam.
-Dobrze. Miałam tylko jakiś dziwny sen, a jak spało się tobie?-zapytałam po czym wzięłam kilka kolejnych kęsów.
-Mi? Dobrze też miałem jakiś sen.
Milczeliśmy chwilę w tym czasie ja się pożywiałam. Gdy już się najadłam, a zjadłam wszystkie nogi oraz część tułowiu. Hind zadał mi pytanie.
-A możesz powiedzieć mi co Ci się śniło? Jeżeli chcesz.
-Mhm. Mój sen był niezrozumiały. Byłam w pustce pomimo czasu jakiego szłam krajobraz nie zmieniał się w pewnej chwili gdy zamknęłam na dłuższy czas oczy przeniosłam się w dziwne miejsce. Wokoło nie było żadnej żywej roślinności. Przede mną była ogromna dziura. Dało się ją ominąć. Zrobiłam to, szłam dalej Byłam w takim jakby kanionie. Po środku były wyschnięte korzenie osłaniające jakieś światło. Po prawej był korytarz z magicznymi skalnymi łukami. Unosiły się wysoko. Zaczęłam iść pod nimi po minięciu kilku łuków jeden z nich zawalił się na mnie przygniatając. Prawie już straciłam przytomność. Podszedł do mnie jakiś biały basior. Nie mogłam przyjrzeć mu się lepiej ale zrozumiałam co do mnie powiedział. -na chwilkę zamilkłam-Wróć tu jeszcze.-zacytowałam. - Potem już zemdlałam. Nie wiem czy sen się powtórzy ale myślę, że muszę tam dotrzeć. Pojawić się znowu. Nie wiem gdzie to jest ale podejrzewam gdzie może być...


<Hind?>

poniedziałek, 14 lipca 2014

Od Hind Gaaf Lok cd historii Akiry

Wstałem sobie dziś bardzo wcześnie i postanowiłem sobie po spacerować po lesie Ke'rei. Z przyjaznym, ciepłym uśmiechem ruszyłem sobie leśną ścieżką wydreptaną przez w spół członków watahy. No można powiedzieć jak by rodzinę. Jak by im nie przeszkadzało mógł bym nawet zwać ich braćmi i siostrami. Zaśmiałem się pod nosem, a poranna rosa zmoczyła mi już łapki, która była na trawce. W pewnej chwili wyczułem w powietrzu czyjąś obecność i do tego wyczułem iż ten ktoś był ranny, lekko ale był. Postanowiłem ruszyć bez namysłu w daną stronę i wskoczyłem w jakieś krzaki. Po chwili wyskoczyłem z za krzaków i dostrzegłem waderę, której sierść przypominała dla mnie słoneczną czerwień, a jej skrzydła kojarzyły mi się z czarnymi kruczymi skrzydłami, a do tego biały pasem pod brodą, który prowadził przez brzuch jak u lisa. Kiedy samica się mi przedstawiła ja odpowiedziałem jej miłym ciepłym i przyjaznym głosem.
-Witaj Akiro miło mi cię poznać. Mnie zwą Hind Gaaf Lok i jestem medykiem tej o to watahy. - Powiedziałem z przyjaznym uśmiechem patrząc w jej kierunku. - Wyczułem iż jesteś ranna i jak nie masz nic przeciwko pozwól mi tobie pomóc. - Delikatnie się ukłoniłem w geście szacunku i patrzyłem na nia z przyjaznym uśmiechem wyczekując odpowiedzi.


< Akira ^^ >

niedziela, 13 lipca 2014

Od Hind Gaaf Lok cd historii Maledictus

- Zostać ja tam nie mam nic przeciwko, lecz to czy możesz tutaj przebywać zależy od głosu alfy opcjonalnie bety, ja jedynie mogę ci pozwolić przebywać tutaj, lecz musiała byś być przy mnie do czasu kiedy nie pomówię lub ty z alfą. -Powiedziałem w stronę wilczycy swym przyjaznym tonem głosu, nie ;rzejmowałem się tym iż mówi do mnie takim swoim chłodnym tonem głosu.
- I mogę cię oprowadzić... Od czego byś chciała zacząć? Las Ke'rei? Zatoka Naine'ta. Mógł bym cię też oprowadzić po jeszcze kilku bardziej niebezpiecznych terenach, lecz tam naj mniej bywałem praktycznie w ogóle i nie znam tamtych rejonów, a ja nie walczę. - Westchnąłem cicho spoglądając na wilczycę i wyczekując jej odpowiedzi.
- Więc od czego byś chciała zacząć? - spytałem z ciepłym uśmiechem.


<Maledictus :3>

sobota, 12 lipca 2014

Od Dejli cd historii Kinaja

-Kinaj, ja nie wiem jak ty przeżyłeś te wszystkie szalone przygody... Ale wiedz, że musiałeś mieć serio, dobre pomysły na ucieczkę - cofałam się w głąb jaskini.
-Jakoś wychodziło - zaśmiał się.
Matka małych smoków robiła się coraz bardziej agresywna. Z jej ogromnych nozdrzy zaczął wydobywać się dym.
-Kinaj... Czy ona? Ona i ogień? - zapytałam przerażona.
-Chyba tak... - spojrzał na mnie przepraszająco.
-Dobra raz się żyje... - powiedziałam i spokojnie ruszyłam w stronę smoczycy.
~Spokojnie, proszę pani... Nie mamy złych zamiarów... ~ Wysłałam jej spokojne słowa falami ultradźwiękowymi.
-Dejla co ty robisz? - zapytał zdziwiony Kinaj.
-Spokojnie Kinaj.
~To co tu robicie? ~ rzekła urażona matka.
~Chcieliśmy tylko zobaczyć jak wyglądają małe smoki ~ uśmiechnęłam się.
Smoczyca wzięła głęboki oddech, a z jej nozdrzy znów wydobył się dym.
~Pani Smoczyco, niech się pani nie denerwuje. Nic złego nie zrobiliśmy ~ wyjaśniłam.
~Dobrze wybaczam... A teraz uciekajcie zanim wróci mój mąż, bo z nim tłumaczenia nie ma ~ powiedziała.
~Dziękujemy.
Spojrzałam porozumiewawczo na Kinaja i ruszyliśmy do wyjścia jaskini. Gdy nagle w wejściu stanął ON! Ojciec szmoczątek...


<Kinaj? Zginiemy? xD>

piątek, 11 lipca 2014

Od Maledictus cd historii Hind Gaaf Lok

-Aha-mruknęłam niepewnie i na pewno chłodno do basiora.
Znów się rozejrzałam dookoła.
-Całkiem całkiem. Może zostanę tu nawet na dłużej-powiedziałam jakby do siebie. Nie zbyt obchodziło mnie czy basior powie tak lub nie. Spojrzałam na niego.
-Więc może mnie oprowadzisz? Znasz chyba te tereny lepiej niż ja co?
Rzekłam do niego starając się zabrzmieć i uprzejmie i chłodno. Co nie jest aż tak łatwe.

<Hind? Sorry brak weny>

Od Savy cd historii Kill'a

Od razu pobiegliśmy w las, a to coś za nami. Były plusy - jesteśmy szybsi i zwinniejsi, ale minus był taki że gdy zrobimy coś nie tak to coś może nas rozszarpać... Tak więc biegniemy, i biegniemy... Spojrzałam za siebie, tego tam nie było, ale nie zdążyłam nic powiedzieć bo, już zaczęło nas doganiać. Teraz musimy uciekać, uciekać i jeszcze raz uciekać...

<Kill?>

Od Kill'a cd historii Savy

Chociaż sam strasznie się bałem, starałem simę tego nie pokazywać. "Bo to nie wypada". Więc stanąłem trochę przed Savą i starałem się nie patrzeć na zwierzaka.
- Spokojnie... - szepnąłem, jednocześnie do wilczycy i groźnego stworzenia
- Co robimy? - zapytała Sava
A ja, nie czekają ani chwili dłużej, wrzasnąłem:
- Uciekamy!

<Sava?>

Od Kimmy cd historii Ran'a

W kilka minut łania była martwa. Usiadłam przy jej głowie i wpatrywałam się w jej oczy. Była wyraźnie przestraszona i zaskoczona naszym atakiem. Ran poszedł do mnie i chyba wyczuł mój nastrój, ponieważ zapytał:
- Coś się stało?
Nie chciałam mu mówić, o czym myślałam. Bo wtedy nie moglibyśmy się zaprzyjaźnić. A przynajmniej tak myślę, bo każdy wilk, któremu powiedziałam co czuję w takiej sytuacji, śmiał się ze mnie.
- Nic, nic... - mruknęłam smutno

<Ran?>

Nowy Basior!!!

Przywitajmy nowego basiora, który jest moim dziełem :)


Wygląd wilka:







Historia przybycia:
Urodził się w watasze zwanej Bloody DayLight i został nazwany przez ojca jak i matkę Alok-Dilon zwanego potocznie Nekromantą. Po pierwszym miesiącu życia kiedy to został odstawiony od mleka został przygotowany dla niego rytuał. Rytuał polegał na naznaczeniu jego piętna i misji, która się zacznie po jego porzuceniu w lesie. Podczas rytuału zebrała się rada starszych, która rozpoczęła swoje zadanie. Na ziemi był wyryty pewien symbol na wzór typowego pentagramu, pięć wilków stanęło na każdym z rogów, a młodego wilczka usadowiono na samym środku pentagramu. Wilki ustawione w około szczeniaka patrzyły na niego i zaczęły coś szeptać. Ich szeptanie rozpoczęło cały rytuał. Krąg zalśnił krwistą czerwienią, a w około młodocianego zaczął unosić się czarny dym, który wchłaniał się w jego ciało. Dym piętnował na nim pewne naznaczenie i misję, którą ma, a raczej musi wypełnić. Szczeniak podczas tego procesu odczuwał całkiem mocny ból. Wyraźnie skomlał, jego ojciec patrzył się na to z kamiennym wyrazem pyska. W głębi serca chciałby to przerwać, lecz wiedział iż musi to przejść tak jak on za młodego.

Kiedy rytuał dobiegł końca rada starszych rozeszła się. Szczeniak leżał na środku pentagramu, ojciec wziął go na swój grzbiet i udał się gdzieś bardzo głęboko w las, przebył nawet ponad 150 kilometrów i zostawił młodocianego na pewnym polu. Ojciec  wiedział iż zostawia go na terenie pewnej watahy, lecz niestety taka była jego misja. Odwrócił się i ruszył w drogę powrotną. Ostatni raz spojrzał na szczeniaka i pobiegł w kierunku swojej watahy. Szczeniak leżał pod pewnym drzewem i został parę godzin później znaleziony przez pewną waderę, która się nim zajęła odpowiednio.

Mijały miesiące, dni aż skończył dwa lata. Jego charakter w dniu jego urodzin nagle automatycznie się całkowicie zmienił. Był miłym kochającym wilczkiem, a teraz stał się złym, agresywnym wilkiem, jego oczy zaczęły lśnić krwistą czerwienią, a jego ciało pokryła dziwna ciemno fioletowa mgiełka. Miał za zadanie zabić swą przyszłą opiekunkę czyli daną waderę i cóż tak uczynił parę chwil później. Zrobił to bez żadnej litości czy skruchy po prostu podszedł do niej z zaskoczenia i rozszarpał jej gardło swymi ostrymi zębami. Kiedy już zrobił co miał zrobić czekało go wykonanie drugiej połowy zadania, a tym było odnalezienie odpowiedniej dla niego watahy.

Mijały dni i miesiące bez skutecznego szukania watahy przebył wiele, wiele kilometrów. Z czasem odkrywał coraz to więcej swoich potężnych mocy. Nawet nauczył się przenosić się do królestwa umarłych czy to neutralizować skutki działań różnorakich trucizn, a nawet kilka razy przywrócił dusze do świata żywych w zamian za kilka drobnych pomocy. Pewnej nocy wilk przemierzał pewien kontynent. Wyczuł iż znalazł się na terytorium pewnej watahy. Cóż bez jakich kolwiek skrupułów wszedł na ów teren i przemierzał go do momentu kiedy nie spotkał pewnego wilka, który dosyć agresywnie na niego spojrzał i spytał.
-Kim jesteś i co tutaj robisz!?-Warknął tajemniczy wilk.
Spojrzałem na mego oponenta, może ofiarę? Kto wie jak to się zaraz potoczy, ale na pewno mój wzrok był dosyć przyszywający.
-Jestem kimś, kogo wolał byś nie spotkać na swej drodze nieznajomy wilku... -Powiedziałem takim dosyć nietypowym głosem od normalnego wilka. Basior się zjeżył i warknął na mnie.
-Lepiej się stąd wynoś! Nim pożałujesz przybycia tutaj. - ponownie warknął w moją stronę.
-No co ty...myślisz, że wygrasz...a może czekaj poluzuj trochę...szukam watahy, do której mógłbym dołączyć...nikt nie musi ginąć, a ni walczyć teraz...-Mówię bez użytku jaki kolwiek emocji.
-Mówisz...rasa, imię, wiek...skąd pochodzisz...czemu tak dziwnie dymisz... - zaczął mi zadawać pytania jedno za drugim.
-Hej spokojnie, nie tak szybko...Zwę się Alok-Dilon...jestem Wilkiem Nekromancji i pochodzę z pewnej watahy, która dla mnie nie istnieje już...I dymię dla tego bo taki jestem i tyle...-mówiłem do niego dalej bez emocjo i dosyć nietypowym głosem.
-Okey...hmm...pomyślimy zobaczymy...przyjdź tutaj jutro...-powiedział i odszedł gdzieś w las.
Następnego dnia samiec przybył na umówione spotkanie, lecz Alok'a nie było najwidoczniej zrezygnował pomyślał wilk, lecz po chwili przybył i zasiadł przed nim.
-Więc jakie wiadomości? - Spytałem się go.
-A no takie iż otrzymałeś zezwolenie by do nas dołączyć więc witam w szeregach Watahy Black Night i będziesz przydzielony jako wojownik...ale czy się sprawdzisz? To, to się okaże później. - Spojrzał na mnie spod byka i odszedł gdzieś tam.
-Ehe...okey coś się zrobi na pewno. - Miałem ochotę go normalnie zjeść, kiedy tak na mnie spojrzał udałem się w swoja stronę na poszukiwanie jakiejś jaskini, nory czego kolwiek by gdzieś mieć dach nad głową i oporządzić to miejsce na swój własny styl.

Jego misja dobiegła końca w ten czas i teraz mu pozostało żyć w tej watasze tak jak ma zapisane w charakterku... Co go spotka dalej? Co go czeka w przyszłości tutaj? Zobaczymy co karty mu zapiszą...

Lista obecności - PRZYPOMNIENIE!!!

Witajcie, chciałem wam przypomnieć o liście obecności, która jest obowiązkowa by się wpisać tyczy się to również nowych uczestników naszej kochanej watahy, gdyż brak wpisu oznacza usunięcie waszego wilka. Więc zapraszam do wpisywania się. PW wysyłamy na naszego howrse "Wataha-Black-Night"

Wzór: <Wasza nazwa> jako <nazwy wilków>

PS: Następne przypomnienie będzie 48h przez zamknięciem listy obecności. Czyt. Dnia 16(Środa) Lipiec 2014 rok.

Lista obecności:
- Safira00 jako Shervana, Raven, Vuko, Shikka,
- dragon245 jako In Futurą Cinereo oraz Foribusem Nigrisem Slitudine
- MiCancion jako Thunder,
- ketsurui jako Argona,
- Milano jako Darkness,
- sejlin jako Kimiko/Ines/Citrio/Kinaj,
- VinylowySmok jako Hind Gaaf Lok,
- spektrant1 jako Kalisto,
- ♠lilian 123♠ jako River,
- GabixPL jako Sava oraz Moon Rebelle,
- Mereeclar jako Emerged.
- Conner jako Ifus,
- -króliczka- jako Alex, Dejla i Nero
- herma18 jako Fearghal
- uliaklimko2013 jako Blood oraz Moonshine.
- LiriaAlicja2002 jako Akira
- Graffie jako Tsai
- kimeki jako Lucy i Subaru
- Złota podkowa jako Kill & Kimmy
- flora123 jako Maledictus

Pozdrawiamy Administracja Black Night i VinylowySmok

czwartek, 10 lipca 2014

Od Kinaj cd historii Dejli

- Nie martw się... W moim towarzystwie nie trudno wpakować się w kłopoty - zaśmiałem się i powędrowaliśmy do jaskini gdzie mieszkają smoki. Szliśmy w głąb aż doszliśmy do wielkiej sali.
- Teraz musimy być bardzo cicho - szepnąłem a wadera skinęła głową potwierdzająco. Podeszliśmy do wielkiego gniazda leżącego na środku jaskini. Widzieliśmy grzbiety śpiących smoczątek. Podeszliśmy bliżej ale nadal dzieliło nas kilka metrów od gniazda. Nagle z góry zleciała wielka smoczyca - ich matka. Nie wyglądała na zadowoloną.
- Dobry - uśmiechnąłem się słabo. Smoczyca ryknęła na nas ze złością
- Kinaj? Mówiłeś, że ona nie ma nic przeciwko! - krzyknęła przerażona Dejla
- Kiedy ostatnio tu byłem nie miała nic przeciwko...
- Jak to?
- No bo... Jej nie było - uśmiechnąłem się słabo - Okej.. Popatrzmy na pozytywy...
- A są tu jakieś?!
- No... Chciałaś przeżyć coś szalonego...

<Dejla? Masz swoje szalone coś xD >

Od Savy C.D. historii Kill'a

Szliśmy w głąb jaskini... Znów można było usłyszeć szmery, do których później dołączył odgłos kroków ale, jakiegoś naprawdę sporego zwierzęcia, tak więc szliśmy dalej. Szliśmy dość długo, kroki stawały się coraz głośniejsze a szmery zaczęły coraz bardziej przypominać warczenie i syczenie... Wilk? No chyba Ci się śni czytelniku... Idziemy, i idziemy aż nagle wyskoczyło przed nas to :



Moją jedyną reakcją było to że sparaliżowało mnie na sam widok zwierzęcia, którego nie dość że nigdy nie widziałam, to jeszcze się bałam...

<Kill?>

Od Ran'a C.D. Historii Kimmy

Zlokalizowałem łanię. Stała kilkanaście metrów od nas, żując trawę. Gestem nakazałem czekać Kimmy tutaj, kiedy to ja ustawiłem się z drugiej strony. Na jej znak wyskoczyłem zza krzaków a wystraszone zwierze pobiegło wprost na Kim, która była na to przygotowana, i ją zabiła przegryzając gardło.

<Kimmy?>

Nowy Basior!

Witamy nowego basiora! Życzymy ci udanego i pozytywnego pobytu! Pozdrawiamy :)



Wygląd wilka:



Historia przybycia:
Subaru został porwany w wieku dwóch lat, jakiś basior robił na nim eksperymenty wpuszczając do pomieszczenia gdzie znajdował się Subaru różne gazy, wszystkie dawały jakiś efekt ale krótkotrwałe. Po roku czasu do pomieszczenia wleciał czarny dym, po którym Subaru zmienił wygląd, był cały czarny z czaszką na ogonie.
Po krótkim czasie na ścianie wyświetlił się napis :
Witaj, Subaru... Jak widać teraz wyglądasz inaczej, a ja mam to czego chciałem.
Od jutra jesteś wolny, ale nie możesz zdejmować czaszki ze swojego ogona inaczej twoje każde słowo zamieni się w czyn.
Następnego dnia Subaru wyszedł i od razu zaczął szukać rodziny jednak rok szukania poszedł na marne.
Ostatnio Subaru zdecydował dołączyć do watahy i tak dołączył tu.

Od Hind Gaaf Lok C.D. Historii Maledictus.

Przyglądałem się jej dosyć uważnie, wyczułem jak bije od niej chłód, zimno. Zrobiłem dwa kroki w tył i usiadłem sobie spokojnie nadal wpatrując się w nią z przyjaznym, miłym, ciepłym uśmiechem. Postanowiłem w końcu się odezwać.
-Spokojnie przyjaciółko...nie chcę ci zrobić żadnej krzywdy. Jak widzisz też jestem białym wilkiem, lecz ze złotymi synonimamy na swym ciele. - Powiedziałem do niej miłym, łagodnym i przyjaznym tonem głosu. - Nie ma powodów do złości, ale się spytam. Skąd się tutaj wzięłaś? Nie widziałem cię tutaj jeszcze.
Wilczyca popatrzyła na mnie złowrogo. Stała przede mną, ale w odpowiedniej odległości.
-Kim jesteś!? Co to za miejsce!? I gdzie ja teraz jestem!? - Rzucała pytaniami lekko spokojna, lecz nadal podejrzliwie ze złością.
-Spokojnie...nic ci nie zrobię jak wspomniałem. - Nadal przyjazny uśmiech w jej kierunku. - Jestem Hind Gaaf Lok, a jesteś w tej chwili na terenie watahy Black Night, a ja jestem akurat medykiem tutaj. -Mówiłem do niej dalej swoim przyjaznym, miłym i łagodnym tonem głosu. A jesteśmy teraz przy lesie Ke'rei... - Dodałem.

<Maledictus?>

Od Maledictus

Szłam spokojnie od drugiej strony lasu Ke'Rei. Wokół mnie rozbrzmiewały ptasie trele, i odgłosy różnych leśnych stworzeń. Tak różne od wiatru i lodowej ciszy, którą dotąd znałam. Idąc ciągle na przód widziałam, czy raczej czułam, że rośliny wokół mnie pokrywają się szronem, który szybko topniał w cieplicy tego miejsca. Wtem usłyszałam za sobą jakiś szelest. Nie odwracając się strzeliłam w tamtą stronę, której dochodził ten odgłos. Kula z impetem rozbiła się na jakimś drzewie.
-Wyłaź!-warknęłam.- Wyłaź zanim cię zamrożę.
Znów usłyszałam te same niepokojące szelesty. Wiedziałam że tam ktoś jest. Miałam tę pewność. Odwróciłam się. Przede mną stał wilk. Przyglądał się mi.
-Co? Nigdy nie widziałeś białego wilka? Co?-krzyknęłam do niego.
Nie odpowiedział, tylko podszedł bliżej. I bliżej. Jednak ja wiedziałam, że muszę go powstrzymać. Byłam przeklęta... Wszyscy to wiedzieli.
-Nie podchodź! Nie zbliżaj się do mnie!-wykrzyknęłam
Basior zdziwił się bardzo moim zachowaniem. Można powiedzieć że na jego pysku malowało się wielkie zdziwienie. A po chwili przemówił:

<Hind?>

Od Hind Gaaf Lok C.D. Historii River

Kiedy wadera ruszyła w pogoń za jeleniem ja już bardziej specjalnie zwolniłem, nie chciałem patrzeć na śmierć zwierzęcia. Szedłem powoli za nią, a raczej śladem, którym podążyła. Miałem nos przytkany do ziemi więc łatwo było mi ją akurat znaleźć po zapachu, który się utrzymywał chwilę. W pewnym momencie poczułem to w sobie jak z ciała jelonka ulotniła się dusza. Westchnąłem ciężko i spojrzałem przed siebie, ruszyłem już szybszym krokiem w kierunku wilczycy mówiąc do siebie.
-Ehh...trzeba się w końcu do tego przyzwyczaić...Nie da się tego wiecznie unikać. - Wziąłem ponownie głębszy wdech uniosłem głowę przed siebie i dotarłem do niej po kilku minutach.
-Co cię zatrzymało? - Spytała się mnie wilczyca.
-Ehh...szczerze jako wilk życia nie lubię śmierci i odczuwam ją kiedy ktoś umiera. Czuję jak ulatnia się jego dusza. - Westchnąłem smętnie. - Ale muszę się do tego w końcu przyzwyczaić...nie mogę wiecznie tego unikać.
- Ohh...rozumiem. Czyli teraz poczułeś śmierć tego jelonka. - Spojrzała na niego kątem oka.
-Yhym. - mruknąłem. - Tak poczułem ehh...-Patrzyłem na wilczycę i jak tylko chciałem zerknąć na jelonka spoglądałem w zupełnie inna stronę. Uśmiechnąłem się lekko do niej. - Zjedz sobie ja posiedzę chwilkę i popatrzę na okolicę.
-Umm...okey...- Po chwili wilczyca przymierzyła się do pożywienia się jelonkiem.
- A jak ci się spało jeśli mogę spytać? -Spytałem się waderki patrząc w leśną tundrę.


<River ^^>

Od Kimmy cd historii Ran'a

Od rana burczało mi w brzuchu, ale nie miałam ochoty iść polować sama. A teraz trafiła się idealna okazja, żeby pobiegać za zwierzętami z innym wilkiem, a przy okazji może się zaprzyjaźnić? Pobiegliśmy w stronę miejsca, w którym często udaje nam się z bratem złapać jelenia, albo coś innego. No nie, jelenie dość rzadko się zdarzają, ale sarny, albo tego typu inne mniejsze stworzenia to codzienność. Gdy tylko zauważyłam pierwszy cel, wskoczyłam w krzaki i spojrzałam za siebie, aby zlokalizować Ran'a. Był tuż obok mnie.
- Patrz. - szepnęłam i wskazałam na niewielką łanię

<Ran?>

Od Kill'a cd historii Savy

Jeszcze chwila, jeszcze kilka centymetrów. Zaraz ten królik będzie mój! Skaczę i...
- Kill... Kill... Obudź się, ktoś tu jest...
No jasne, przecież tu jest mój królik! Już go nie ma! Zaraz... Dlaczego wokół mnie robi się tak ciemno? Czy to... Sava?
- Sava, co się dzieje? - zapytałem, nie bardzo wiedząc o co chodzi
- Ktoś jest w jaskini...
- My jesteśmy.
- Ale ktoś oprócz nas.
- Chodź, sprawdzimy.
Powoli wstałem i podążyłem wgłąb jaskini, a Sava poszła za mną.

<Sava? Brak weny ;/>

Od River C.D. Historii Hind Gaaf Lok

-Um..-również nie wiedziałam za bardzo co powiedzieć ale wiedziałam co powinnam- Nie mamy wpływu co się dzieje z nami podczas snu. Pewnie śniła Ci się twoja wadera...
-Em.... Jakby to powiedzieć- powiedział lekko zakłopotany- nie mam jej.
-Mhm. Może był to ktoś bliski...
-Nie wiem- powiedział szybko
-Może wyjdziemy?
-Tak to dobry pomysł.
Rozpuściłam lodową ścianę i wyszliśmy na zewnątrz. Słońce było nisko i przyjemnie grzało. Z jego pozycji można było stwierdzić, że jest ranek. Skupiłam magię i utworzyłam wąż z wody którym się umyłam. Hind wskoczył do zatoki i się wymył.
-Pójdę i coś upoluje dla siebie, bo jeżeli pamiętam ty nie potrzebujesz jeść mięsa, tylko żywisz się energią słoneczną tak?
-Tak. Mogę iść z tobą, jeżeli to nie problem?
-Możesz.
I poszliśmy do lasu. Szliśmy powoli i ostrożnie. By żadnego zwierzęcia nie spłoszyć. Niedługo po wejściu wyczułam ofiarę. Jeleń. Pewnie młody. Zaczęłam się zakradać w ślad za mną poszedł Hind. Musiałam iść powoli i bezszelestnie. Tak też szłam. Zakradłam się na odległość metra od zwierzyny. Rzeczywiście był to jeleń. Młody, z niewielkim porożem. Hind stał półtora metra od niego. Naprężyłam mięśnie i skoczyłam. Jeleń zaczął uciekać, a ja ruszyłam w pogoń zostawiając Hinda. Utrzymywałam dystans między jeleniem, a sobą od metra do dwóch. Chociaż mogłam go łatwo dogonić chciałam by się zmęczył po pięciominutowej gonitwie skróciłam dystans jaki nas dzielił i skoczyłam na plecy zwierzęciu. Przewrócił się. Natychmiast rzuciłam się do gardła i przegryzłam tętnice. Cały czas trzymałam szyję jelenia by się nie wyrwał. Po pół minucie leżał już martwy, a ja rozejrzałam się za Hindem


<Hind?>

środa, 9 lipca 2014

Nowa Wadera!!

Oto przybywa do nas nowa Wadera! By zasilić nasze jak, że cudowne grono wilczków :3. Pozdrawiam i życzymy miłego pobytu. ^^




Wygląd wilka:



Historia przybycia:
Po długiej wędrówce krajobraz nie uległ zmianie. Wciąż ten sam, śnieżny, cichy, pusty, martwy. Młoda wadera przemierzała w równym tempie. Jedyna żywa dusza. Chociaż nie. Jedyną żywą istotą jest jej oddech, przybierający formę pary, w zetknięciu z mroźnym powietrzem. Jej serce, już dawno skażone zostało lodowym sztyletem, sprawiając, że stała się taka. Po kruczoczarnej sierści nie pozostał nawet najmniejszy ślad. Czerń zastąpiła śnieżna biel. Płodząc ją basior wydał na nią wyrok przekleństwa. Dźwigania brzemienia lodu. Przekazał jej to. Dobrze o tym wiedział. Przekleństwo przyniosło śmierć wielu wilkom. Skazana na wygnanie i potępienie na wieki, przemierzała śnieżne połacie. I tylko gwiżdżący wiatr igrał z nią. Zwąc ją: "Śnieżną królową", "Śnieżną panią". Wilczyca po jakimś czasie przestała słyszeć jego drwiny. Otóż dochodziła do Lodowej Góry.
"Moje królestwo" pomyślała gorzko.
Pięła się dalej. Wyżej. Każdy wilk zginąłby na miejscu. Jednak temperatura nie przeszkadzała waderze iść do przodu. Piąć się wyżej. Do portalu do innej krainy. Ta już była stracona. Obejrzała się przez ramię. Mimo swej obojętności zdziwienie wtargnęło na pysk wadery. Jak okiem sięgnąć rozciągała się istna lodowa pustynia. Drzewa przypominające lodowe sople, czy raczej lodowe rzeźby, rozrzucone tu i tam, wszędzie.
„A jeszcze tak nie dawno ta kraina była najpiękniejsza” pomyślała przypominając sobie całą przeszłość:

”Przybył nie wiadomo skąd, nikt go nie znał, nie rozumiał. Nikt poza moją głupią matką. Chciała mu pomóc, a on jak się odwdzięczył? Przeklętą córką. Ale po kolei. Przybył jak już rzekłam z odległej krainy, spowitej mrokiem i złem. Nikt poza matką tego nie wiedział. Bo po co się chwalić iż jest się przeklętym przez Mrok. Skażonym nim. Mieszkała na obrzeżach watahy, nie dopuszczała bliżej innych wilków. Pewnej nocy zjawił się On. Mój ojciec. Jego ciało i dusza były ranne. Poważnie ranne. Wadera będąca szamanką podjęła się uzdrowienia Go. Leczenie zajęło jej rok i jeden dzień. Jednak nawet kiedy rany się wyleczyły On był słaby. I na śmierć w niej zakochany. Dureń. Matka wiedziała, że nic nie będzie w stanie uzdrowić jego duszy. Pewnej nocy wyznał jej prawdę. Był bardzo chory. Gdyż od tamtego czasu często chorował. Rzekł iż ma misję, której niestety nie może wypełnić, dźwiga brzemię którego nie może zdjąć. Misja polegała nad ostrzeganiem samym sobą przed zgubnością zagłębiania się w Mroku dusz. Jednak wadera znała jeden sposób. Oboje głupcy w sobie zakochani. Rzekła więc do niego pewnego razu:
-Wiesz… Ja znam sposób, jak możesz kontynuować swą misję, mimo swej nieuchronnej śmierci. Jednak to może być niebezpieczne… Ale ja ci pomogę..
-Tak? Jak może być?
-Musisz mieć…-wadera zawahała się, ale po chwili oznajmiła-Musisz spłodzić dziecko!
Wyrzuciła i od razu opuściła głowę zawstydzona.
-Ale wtedy moje brzemię… -zaczął basior-Masz rację. Mogę mu przekazać moje brzemię, oraz powiedzieć mu to co ja wiem, i przykazać mu kontynuowanie misji. Jesteś genialna
Rzekł i przytulił waderę. To jest moją matkę. Jednak to pozbawiło go części energii więc opadł na posłanie, które od pewnego czasu jest jego.
-Tylko że… Nie mam żadnej wadery… Z którą mógłbym je mieć.. -Wysapał
-Ja.. Ja jestem gotowa oddać ci się byś tylko wypełnił tą misję. Kiedyś brzemię spadnie z tego dziecka. I on oraz jego potomstwo będzie wolne. Na wieki-rzekła widząc zasypiającego basiora.
Potem kiedy ojciec już wyzdrowiał przystąpili do spełnienia swojego obowiązku, czy raczej paktu. Zderzenie Mroku z czystością szamanki było gorsze niż kiedykolwiek wadera mogła sobie wyobrazić. Za każdym razem odczuwała ogromny ból. Szczególnie na samym końcu. Jednak nie uskarżała się na to. Wiedziała że musi to uczynić. I po pewnym czasie okazało się że jest w ciąży. Poczuła mdłości i zwymiotowała w najbliższe krzaki. Jednak te wymiociny nie były takie normalne. Była to krew przemieszana z jakąś toksyczną mazią. Po tym doszedł jeszcze potworny ból brzucha i gorączka. Wadera leżała wiele dni cierpiąc. Potem doszedł również krwotok. A co z ojcem zapytacie? Zmarł po jakimś czasie nim matka zdążyła wydać mnie na świat. Żaden medyk nie mógł jej pomóc. Umarła więc. Jednak urodziłam się ja. Byłam bardzo brzydkim szczenięciem. Mówiono że nie mam jednego oka, ale ono było czarne jak noc drugie niebieskie. Moja sierść była brzydka. Ogółem nikt mnie nie chciał. Wyrzucili mnie z watahy, a ja małe szczenię nie potrafiące jeszcze kontrolować brzemienia zniszczyłam ich. Potem żyłam wiele lat w puszczy. Sama, bez nikogo. Nauczyłam się wykorzystywać toksynę i lód do własnych celów. Oraz ukrywania tego. Jednak kiedy kończyłam trzy lata wymknęło mi się to spod kontroli. Zniszczyłam tamtą krainę. A moje futro stało się śnieżnobiałe. Dwoje oczu tak różnych przybrało ten sam niebieski kolor.”

Doszłam wreszcie do portalu. Przedostałam się do nowej krainy. O ciemnym księżycu.
„Tu się będę czuć jak w domu” pomyślałam. Ruszyłam przed siebie. Szukając nieuniknionego.

Od Ran'a C.D. Historii Kimmy

- Ja? - odparłem zdziwiony. Jej mina starczyła mi za odpowiedź. Wstała i powiedziała:
- Jesteś głodny?
Przytaknąłem.
- Więc chodź, zapolujemy. - powiedziała i ruszyła przed siebie. Ja także wstałem, i pobiegłem za nią.


<Kimmy?>

wtorek, 8 lipca 2014

Od Hind Gaaf Lok C.D. Historii River.

Również odszedłem dwa kroki w bok, patrzyłem w ziemię z zawstydzeniem i lekkim rumieńcem w tej niezręcznej sytuacji. Przez chwilę tkwiliśmy w ciszy wilczyca rzuciła na mnie podejrzliwy wzrok i w końcu rzuciła w moją stronę.
-Czemuś ty był do mnie wtulony. -Powiedziała dosyć poważnym głosem.
-Umm...no ja...n-nie chciałem ja nawet nie wiem jak to się stało...no jakoś no...-Jąkałem się nawet nie wiedziałem jak to wyjaśnić tylko lekko spojrzałem na nią i opuściłem z niej wzrok. Miałem oklapnięte uszka, do tego mówiłem smutniejszym tonem głosu.

<River?> (Wybacz, że tak mało, ale nie mam bladego pojęcia jak by tobą teraz zareagować :I )

Od River C.D. Historii Hind Gaaf Lok

~W trakcje mojego snu:
Śniłam. W około mnie była pustka. Zaczęłam iść. Szłam już od dłuższego czasu, a krajobraz się nie zmieniał. Stanęłam i zamknęłam oczy. Chwilę miałam je zamknięte. Gdy już je otworzyłam wszystko wokoło się zmieniło. pojawiła się dolina nie było w niej żadnego życia. Po środku stała jakaś magiczna esencja w osłonie z suchych korzeni i kamieni. Po prawej bł korytarz z łukami z kamieni magicznie uniesionymi. w dali była jakaś budowla lub wysokie kamienie. A przede mną? Ogromna dziura. Można było ją ominąć z boku.

Stałam przez chwilę i obserwowałam teren. Potem ruszyłam. Zaczęłam iść ostrożnie mijając dziurę. Następnie zaczęłam iść korytarzem. Szłam około pięciu minut w tym czasie minęłam już trzy skalne łuki i gdy byłam już pod czwartym zwalił się na mnie nie miałam lub nie mogłam uciec. Straciłam ostrość widzenia. Leżałam tam jakiś czas. Nagle przed moimi oczami pojawił się biały wilk. Basior. Powiedział do mnie:
-obudź się. Ale jeszcze tu wróć
Kiwnęłam głową chociaż nie wiedziałam jak mam wrócił.
~Rankiem:
Obudziłam się, a Hind był wtulony we mnie. Natychmiast odskoczyłam. Widać już nie spał. On również wstał.

<Hind?>

poniedziałek, 7 lipca 2014

Od Hind Gaaf Lok C.D. Historii River.

Ostatni raz rozejrzałem się po jaskini i ziewnąłem przeciągle. Przeciągnąłem się by ułożyć swą głowę na przednich łapach i po chwili klapnąć się na bok. Patrzyłem na nią ze swym miłym uśmiechem.
-Nie wiem jak ty, ale ja chyba się zdrzemnę odrobinę. Bo zapewne spędzimy tutaj cały dzień albo noc. - Powiedziałem do niej zmęczonym sennym głosem.
-Yhym...-mruknęła i ziewnęła krótko i ponownie jej burknęło w brzuszku.
Zachichotałem cicho, lecz westchnąłem po chwili. - Jak bym mógł chętnie bym ci pomógł jakoś na to burczenie, albo coś upolować, ale akurat ja nie poluję, a ni nic z tych rzeczy. - Powiedziałem dosyć smętnym głosem.
-Ehh...nic się nie stało dam sobie radę do dzisiaj jakoś przeżyłam więc jeden dzień w tą czy w tą mnie nie zbawi - Uśmiechnęła się do wilka lekko, lecz szybko uśmiech zniknął. Po chwili również jak Hind położyła się bokiem na przeciw niego i powoli przymykała oczka.
-Cóż wiem iż dasz radę, ale jednak chciałbym... i dobranoc i miłych snów. - Uśmiechnąłem się ciepło do niej.
-Umm...dz-dziękuję i nawzajem. - Ponownie na jej pyszczku zagościł delikatny grymas uśmiechu i po chwili usnęła Hind podobnie usnął.
~W trakcie snu:
Kiedy sobie usnąłem nieświadomie nagle znalazłem się gdzieś nad jakimś kanionem z wodą i byłem w powietrzu. Po chwili rozejrzałem się zdezorientowany i rozpoznałem iż jest to nasza zatoka. Zdziwiło mnie to co ja robię tutaj. Nad jedną z wyższych półek skalnych dostrzegłem jakieś dwa niewyraźne wilki na tle zachodzącego słońca. Mocno mnie to zaciekawiło chciałem zobaczyć co to za wilki, lecz sen był niewyraźny, ale dostrzegłem iż te dwa wilki się do siebie przytulały. Bardzo interesujące stwierdziłem. Po chwili nagle wszystko zaczęło się rozpadać ja zacząłem gdzieś spadać, spadałem i spadałem do momentu kiedy nie uderzyłem nagle w jakąś ziemię czy coś co mnie nagle wytrąciło ze snu.
~Następny dzień:
Kiedy się przebudziłem z dziwnego snu pierwsze co przykuło mą uwagę to, to iż głową byłem bardziej jak by to przytulony do samicy. Mocno mnie to zdziwiło, gdyż byliśmy oddaleni od siebie z dobre pół do metra odległości...

<River ^^> (Daję ci dokończyć tutaj plus jak masz wenę to sobie opisz jakiś sen :D )

Od Savy cd historii Kill'a

- Dobranoc Kill - uśmiechnęłam się i zagłębiłam się trochę w jaskinię
Znowu stworzyłam iskierki i poszłam w głąb, tylko pajęczyny, stalagmity i stalaktyty... Kilka nietoperzy... A może jednak nie jest tak nudno? Usłyszałam szmery i powoli się cofnęłam, a potem jeszcze do tego kroki... Boże... Ktoś tu jest... Podeszłam po cichu do Kill'a i spróbowałam go obudzić :
- Kill... Kill.. Obudź się, ktoś tu jest...

<Kill?>

Od Lucy

Przechadzałam się po watasze, był piękny słoneczny dzień, a ja nie mogłam znaleźć dobrego miejsca na spoczynek.
Wykończona poszukiwaniami usiadłam zaraz przy drzewie.
Po paru minutach usłyszałam jakiś hałas za mną.
- Cześć ! Przestraszyłem cię ? - zapytał jakiś basior.
Przez chwile patrzyłam na niego bez słowa bo nie mogłam uwierzyć skąd on się tam wziął.
- Yyy... Nie, znaczy tak. Tak ! Bardzo mnie przestraszyłeś !!! - zdenerwowałam się.
Basior patrzył na mnie bez słowa.
- Wiesz... Nie, przepraszam ! Wybacz, ja.... - głupio mi było.
- Nie, zapomnij o tym ! - przerwał mi basior.
- Jestem Lucy, a ty ? - zapytałam.

< Jakiś basior ( samiec ) >

Od Kill'a cd historii Savy.

Skinąłem głową, Sava weszła do jaskini, a ja tuż za nią. W środku było zupełnie ciemno i mogłaby się zdawać, że jest już środek nocy. W sumie, to nie tak bardzo mijało się z prawdą. Wystawiłem nos z jaskini i zobaczyłem świecący na niebie księżyc oraz gwiazdy. Byłem zmęczony, więc wygodnie ułożyłem się pod ścianą jaskini i wymruczałem:
- Dobranoc, Savuś.

<Sava? ;3>

Od Kimmy cd historii Ran'a

Stałam, nieco przestraszona wybuchem basiora, jednak nie zamierzałam odchodzić. Skoro wie, gdzie jestem i co znajduje się wokół niego, to po co mu wzrok? A tak naprawdę, to jakbym ja nie miała oczu to jak...
- Co? - zapytałam, patrząc na niego
- Dlaczego mnie wtedy nie zabiłaś? - powtórzył pytanie
Zupełnie nie wiedziałam o co mu chodzi. Albo naprawdę nie pamiętałam, że kiedykolwiek miałabym to zrobić, albo mój mózg celowo usunął to prawdopodobnie nieprzyjemne wspomnienie z mojej pamięci. Podeszłam do Ran'a i położyłam się obok niego, a potem delikatnie go przytuliłam.
- Nie pamiętam, żebyśmy kiedykolwiek wcześniej się spotkali, więc nie mogłam Cię zabić. - powiedziałam spokojnie - A tak z innej beczki, to masz naprawdę ładne oczy.

<Ran?>

Od Kill'a cd historii Ines

Spojrzałem na wilczycę i uśmiechnąłem się słabo.
- Nic się nie stało. - powiedziałem cicho - Ale naprawdę wolałbym o tym nie mówić.
Ines skinęła lekko głową, a ja położyłem się na ziemi. Miałem dziwne wrażenie, że zaraz stanie się coś złego, chociaż nie mogłem dokładnie określić co. Ale na wszelki wypadek przesunąłem się bliżej wadery.
- Słodka jesteś jak się smucisz. - zaśmiałem się cicho

<Ines?>

Od Tori cd Dancan'a

- Przepięknie - westchnęłam, patrzyłam w jego oczy, on również, zarumieniłam się, basiora usiadł obok mnie.
- widziałam wiele wspaniałych miejsc.... Ale takiego nigdy nie widziałam. - przerwałam cisze,czułam jak nasze łapy się lekko dotykały. Nagle Dancan zaczął rozmowę...





<Dancan? Wybacz... Brak weny.>

Od Alex'a cd historii Ifus

Wilk wyglądał na przyjaznego. Był czarno-biały, a na szyi miał przywiązaną czerwoną chustę, skądś go kojarzyłem...
-O! Dzień dobry! - uśmiechnął się.
-Witaj! Co cię tu sprowadza? - zapytałem.
-Ach, tak przechadzałem się... Jestem Kinaj - przedstawił się. - Czy państwo nie są przypadkiem rodzicami Dejli?
-Jesteśmy - powiedziała słodkim głosem Ifus.
-Bardzo miło nam poznać, to jest moja żona Ifus, a mi na imię Alex - dodałem.
-Mi również miło.
Porozmawialiśmy jeszcze chwilę, po czym zapadła niezręczna cisza...


Kinaj? Ifus?

Od Ifus do historii Alex'a

 Z ulgą patrzyłam na bawiące się rodzeństwo.
- Co piwiesz na mały spacer? - zapytał Alex wyrywając mnie z zamyślenia.
- A wiesz, bardzo chętnie. - odparłam z uśmiechem.
Wyszliśmy z jaskini i udaliśmy się do lasu (i kurde zapomniałam sprawdzić nazwy lasu xd).
- Ahhh jak tu ślicznie!
- A no, ślicznie. - przytaknął basior.
Przebiegliśmy się kawałek drogą, gdy zza krzków wyskoczył obcy wilk...

Alexiaczku? Ktoś z watahy?

Od Kill'a cd historii Savy

Skinąłem pyskiem, Sava weszła do jaskini, a ja tuż za nią. W środku było bardzo ciemno i mogłoby się zdawać, że jest już środek nocy. W sumie, to nie tak bardzo mijało się z prawdą. Kiedy po chwili wystawiłem nos na zewnątrz, na niebie świecił księżyc oraz gwiazdy. Byłem naprawdę zmęczony, więc ułożyłem się wygodnie pod ścianą w jaskini i wymruczałem:
- Dobranoc, Savuś.

<Sava? :3>

Od Kill'a cd historii Savy

Skinąłem pyskiem, Sava weszła do jaskini, a ja tuż za nią. W środku było bardzo ciemno i mogłoby się zdawać, że jest już środek nocy. W sumie, to nie tak bardzo mijało się z prawdą. Kiedy po chwili wystawiłem nos na zewnątrz, na niebie świecił księżyc oraz gwiazdy. Byłem naprawdę zmęczony, więc ułożyłem się wygodnie pod ścianą w jaskini i wymruczałem:
- Dobranoc, Savuś.

<Sava? :3>

Nowa wadera - powitajmy Siemy!

Nigdy nie przestawaj się tu uśmiechać, Sim!

 http://fc01.deviantart.net/fs70/f/2013/170/b/b/siemy_by_darkness_the_wolf_60-d69pxma.png

Imię: Siemy (Sim)
Płeć: Wadera
Wiek: 3 Lata
Charakter: Sim lubi się śmiać. Jest ambitna i może dużo zrobić ale często zwyczajnie jej się nie chce. Jest wstydliwa, ale kreatywna i pełna nowych pomysłów. Wręcz uwielbia jeść. Nie znosi małych dzieci. Kocha spać do późna.
Żywioł: Dusza
Moce:
- Jest telepatką.
- Wykonuje niewiarygodnie długie skoki.
- Tworzy iluzje
Partner: Nie no.. Nie ma. Ale jest otwarta na popozycje :3
Stanowisko: Wojowniczka (Żołnież)
Historia: Sim ma bogatą historię. Zbyt długą na opowiadanie tutaj.
Właściciel: Autumn Depression.

Od River cd historii Hind Gaaf Lok

- To było jakieś dwa, dwa i pół lat temu. Gdy byłam trzymana w piwnicy - powiedziałam.
- Piwnicy? - zapytał z zaciekawieniem.
- Podziemną częścią domu. Nie dochodzi tam światło słoneczne - wyjaśniłam spokojnie po czym kontynuowałam - Dostałam trochę wody do picia. Leżałam i wpatrywałam się w nią. Skupiłam się na niej. Następnie wyobraziłam sobie jak wędruje do góry. Ku mojemu zdziwieniu powędrowała. Robiła to co ja chciałam. Oplotłam łańcuch wodą, zamroziłam i metal pękł. Resztę moich umiejętności odkryłam zupełnie przypadkowo, no może oprócz oddychania pod wodą.
- Uhum - powiedział.
Nagle usłyszeliśmy strasznie głośny grzmot. To piorun uderzył obok albo w jaskinię. Oboje podskoczyliśmy ze strachu. Serce mi łomotało przez pewien czas. Nie byłam jedyna, widziałam, że Hind był w podobnej sytuacji.
- Hm... chyba komuś burczy w brzuchu - powiedział
- Bardzo śmieszne. Nie jestem głodna - burczu burczu - w brzucholu - No dobra może trochę. Wytrzymam.
Ponownie się położyliśmy. Tym razem już żaden piorun tak blisko nie uderzył.
- Zapowiada się długie oczekiwanie - powiedział.
- Mhm.
Oboje już byliśmy zmęczeni dniem. Milczeliśmy przez pewnie okres, a potem zmorzył nas sen. Zresztą na dworze pewnie był już wieczór jeżeli nie noc.

<Hind?>

Od Akiry

Przechadzałam się po lesie Ke'rei, a było tak wcześnie że trawa była mokra. Próbowała się unieść w powietrze lecz jej skrzydło było ranne. Za krzaków wyszedł jakiś basior. Wypadało się przedstawić.
-Witaj, mam na imię Akira.A ty? - powiedziałam.

<Jakiś Basior?>

Od Shadow cd historii Fantom'a

-Ok.-Powiedziałam
Odwróciłam się i powiedziałam:
-Może się przejdziemy?
-Pewnie, czemu nie.-Odpowiedział gotowy do drogi.
Udaliśmy się przed siebie. Szliśmy lasem do pewnego miejsca. Dotarliśmy do celu. To była plaża, a na niebie mieniły się kolory różowy, fioletowy i czerwony.
-Ten zachód jest śliczny.-Powiedziałam patrząc mu w oczy.

<Fantom?>

Od Shadow cd historii Raven'a

-Przepraszam.-Powiedziałam
Odeszłam i zostawiłam wilka w spokoju. Szłam powoli przez las, a było już późno i dookoła było strasznie ciemno.
-A co jeśli coś mnie zaatakuje?-Powiedziałam drżącym głosem sama do siebie.
Dobrze myślałam. Coś mnie zaatakowało od tyłu.

<Raven? Brak weny?>

niedziela, 6 lipca 2014

Od Hind Gaaf Lok C.D. Historii River

Wysłuchałem jej bardzo uważnie z zainteresowaniem.
-Bardzo ciekawe i przydatne umiejętności tym bardziej możliwość oddychania pod wodą. - Uśmiechnąłem się miło patrząc na nią, lecz nie patrząc na nią takim ciągłym wzrokiem spoglądałem od czasu do czasu na tą lodową ścianę. Kiedy usłyszałem jej pytanie lekko uśmiechnąłem się z cichym westchnięciem.

-Moje zdolności...cóż w tej chwili prawdopodobnie widzisz ostatniego przedstawiciela mej rasy Wilka Życia. - Westchnąłem ciężej.

-Wilk Życia? -Spytała z lekko przekrzywionym łepkiem - Słyszałam parę plotek o was...-Dodała wilczyca z lekkim westchnięciem spoglądając gdzieś by wrócić wzrokiem na basiora.

- Tak...Jedną z mych zdolności zdołałaś już raz na sobie poczuć...dzięki temu teraz nie chodzisz z wykręconą łapką. - Uśmiechnąłem się ciepło do niej. Wilczyca lekko się wzdrygnęła.

-Ygh...tak i dziękuję ci za to. - Popatrzyła na swą łapę, która wyglądała jak by nigdy nic się nie stało tak na prawdę.

- Moje inne moce polegają na wyleczeniu z trucizny danego zwierzęcia, w ogóle nie jem mięsa tylko pochłaniam światło słoneczne i nim się żywię, a ma główna zdolność to możliwość wskrzeszenia martwego zwierzęcia...

-Wskrzeszenia? - Spytała lekko zaskoczona tą zdolnością.

-Yhym...-mruknąłem. - Mogę wskrzesić na przykład ciebie w przeciągu 10 minut od śmierci.

- Woow...Bardzo ciekawe...Wskrzesić, nie jeść mięsa i żywić się energią słoneczną. - Westchnęła. - Nie jeden pewnie tego by chciał.

- Tak były przede wszystkim szczeniaki, ale cóż okłamać ich nie chciałem...Aaa...jak odkryłaś w sobie tą moc?-spytał z lekkim zainteresowaniem.







<River ^^>

Obserwatorzy