Powoli się budzę. Chcę otworzyć oczy, ale zakrzepła krew nie pozwala mi tego zrobić. Oblizuję suche wargi i walczę z oczami trąc je. W końcu rozglądam się i wymiotuję. Krew, krew i ciała. Nie wytrzymuję tego widoku. Uciekam.
Po przebiegnięciu kilkudziesięciu kilometrów upadam w jakimś lasku. Nie wytrzymam długo w tym świecie. Shervana, znajdź mnie, proszę!
<Brak weny całkowity przewlekły... Shervana?>
czwartek, 30 stycznia 2014
Od Kimmy cd historii Vuko
- Ja chętnie! - zawołałam
Podskoczyłam do słonia i wyczekiwałam, aż zacznie się gra. Wtedy zorientowałam się, że zupełnie nie wiem na czym polega.
- A o co w niej chodzi? - zapytałam - No... W tej grze.
<Vuko?>
Podskoczyłam do słonia i wyczekiwałam, aż zacznie się gra. Wtedy zorientowałam się, że zupełnie nie wiem na czym polega.
- A o co w niej chodzi? - zapytałam - No... W tej grze.
<Vuko?>
środa, 29 stycznia 2014
Od Ines cd historii Kill' a
- No dobra.. Należy ci się wytłumaczenie tego wszystkiego.... - powiedziałam wzdychając... -Ta cała ucieczka to przez to że nie chcę żeby ci sie coś stało... Mam na karku kilka nieprzyjemnych spraw... Dobra nie bedę obijać w bawełnę. Jakiś czas temu jeszcze szczęśliwie i spokojnie sobie żyłam wśród członków mojej watahy. Byłam samicą alpha... Do watahy należał również Kowu... Pewnego dnia Kowu się od nas odwrócił i zdradził nasze położenie. Musieliśmy uciekać niestety to poszło na marne... Rakta zły wilk cienia nas znalazł... - przełknęłam śline - zabił wszystkich, a ja nie mogłam nic na to poradzic... Teraz mnie szuka... Jestem tą która przetrwała a on chce żebym zginęła na zawsze.
- Czemu ciebie? - zapytała najwyraźniej oszołomiony
- Ponieważ tylko ja moge zdobyć moc którą on chce posiąść. - powiedziałam a po jego wyrazie mordki stwierdziłam ze chyba dalej tego nie ogarnia - Kill... Ja jestem jego siostrą. Tym samym tylko ja mogę posiąść moc która przechodzi w naszej rodzinie z pokolenia na pokolenie. Chce mnie zabić bo jestem pierworodną... Nie chce żeby cos ci się przeze mnie stało... Rakta jest niebezpieczny. Zrobi wszystko żeby posiąść te moc i podprowadzić świat pod siebie... - Kill stał oszołomiony. stwierdziłam że jeżeli mówie mu wszystko to powiem mu wszystko do końca... - Kill... Nie tylko dlatego nie możemy... no wiesz... - czułam że język mi kołkiem stanął - Ja nie moge... bo... - starałam sie to z siebie wydusić - Ja nie... żyje... - powiedziałam z trudem - jestem duchem... Rakta zabił mnie razem z innymi wilkami z mojej watahy. To znaczy on myślał że mnie zabił... W naszej rodzinie nie można zabić rodzeństwa przed odebraniem mu mocy... Rakta wtedy o tym nie wiedział i zadał cios mojemu ciału ale nie duszy... Moc którą miałam odrodziła się we mnie silniejsza. Śmiertelnik, upadek z wysokości czy przyczyny naturalne nie mogą mnie zabic... Może to zrobić tylko Rakta jeżeli wie jak... A on to wie i zrobi wszystko żeby mnie zranić... Mnie i moich bliskich... Rozumiesz? Nie mogę mieć nikogo bliskiego... Dlatego planowałam nie dołączać do watahy. Musze raz na zawsze stawić czoło Rakcie...
<Kill? I co łapiesz o co chodziło od samego początku xD >
- Czemu ciebie? - zapytała najwyraźniej oszołomiony
- Ponieważ tylko ja moge zdobyć moc którą on chce posiąść. - powiedziałam a po jego wyrazie mordki stwierdziłam ze chyba dalej tego nie ogarnia - Kill... Ja jestem jego siostrą. Tym samym tylko ja mogę posiąść moc która przechodzi w naszej rodzinie z pokolenia na pokolenie. Chce mnie zabić bo jestem pierworodną... Nie chce żeby cos ci się przeze mnie stało... Rakta jest niebezpieczny. Zrobi wszystko żeby posiąść te moc i podprowadzić świat pod siebie... - Kill stał oszołomiony. stwierdziłam że jeżeli mówie mu wszystko to powiem mu wszystko do końca... - Kill... Nie tylko dlatego nie możemy... no wiesz... - czułam że język mi kołkiem stanął - Ja nie moge... bo... - starałam sie to z siebie wydusić - Ja nie... żyje... - powiedziałam z trudem - jestem duchem... Rakta zabił mnie razem z innymi wilkami z mojej watahy. To znaczy on myślał że mnie zabił... W naszej rodzinie nie można zabić rodzeństwa przed odebraniem mu mocy... Rakta wtedy o tym nie wiedział i zadał cios mojemu ciału ale nie duszy... Moc którą miałam odrodziła się we mnie silniejsza. Śmiertelnik, upadek z wysokości czy przyczyny naturalne nie mogą mnie zabic... Może to zrobić tylko Rakta jeżeli wie jak... A on to wie i zrobi wszystko żeby mnie zranić... Mnie i moich bliskich... Rozumiesz? Nie mogę mieć nikogo bliskiego... Dlatego planowałam nie dołączać do watahy. Musze raz na zawsze stawić czoło Rakcie...
<Kill? I co łapiesz o co chodziło od samego początku xD >
poniedziałek, 27 stycznia 2014
Od Vuko cd historii Kimmy
- Mnie również! - uśmiechnął się słoń.
I chciał ją również zamknąć w swoim olbrzymim, silnym uścisku, ale stanąłem między nimi i spytałem.
- Co robimy?
- No wiesz... - zawahał się.
- Mhm?
- Pamiętasz naszą starą grę?
- Kakishi? Oczywiście!
- Może zagramy?
< Kimmy? >
I chciał ją również zamknąć w swoim olbrzymim, silnym uścisku, ale stanąłem między nimi i spytałem.
- Co robimy?
- No wiesz... - zawahał się.
- Mhm?
- Pamiętasz naszą starą grę?
- Kakishi? Oczywiście!
- Może zagramy?
< Kimmy? >
Od Shikki cd historii Irio
Rzuciłam się za nim. Przecież nie dam się tak łatwo! Mimo, że przebierałam moimi małymi łapkami z całych sił to nie potrafiłam go dogonić. Jednak on to zauważył i niby nic, ale zwolnił tak, bym mogła go dogonić. Co szybko uczyniłam i po plaśnięciu go, uskoczyłam w bok i zaczęłam gdzieś biec. Tym razem on mnie szybko dogonił i to teraz ja musiałam za nim biec. Tak trwała nasza zabawa w berka, do czasu, aż się zmęczyliśmy. Oboje niemal padliśmy na ziemię. W końcu, gdy złapałam oddech postanowiłam zadać mu pytanie, które było dość ważne:
- Irio... Wiesz gdzie jesteśmy?
- Yyy... Chyba na lewo od watahy.
- Czy to oznacza, że... - zawahałam się.
- Tak. Zgubiliśmy się. - westchnął.
- Yupi! - wyrwałam się z krzykiem i zacieszem na mordce.
- Co się cieszysz?
- No, bo fajnie jest się pałętać szukając drogi powrotnej.
< Irio? >
- Irio... Wiesz gdzie jesteśmy?
- Yyy... Chyba na lewo od watahy.
- Czy to oznacza, że... - zawahałam się.
- Tak. Zgubiliśmy się. - westchnął.
- Yupi! - wyrwałam się z krzykiem i zacieszem na mordce.
- Co się cieszysz?
- No, bo fajnie jest się pałętać szukając drogi powrotnej.
< Irio? >
Od Shervany cd historii Irio
Już mieliśmy iść kiedy odezwał się Kain z głośnym skrzeknięciem.
~ Wypraszam sobie.
~ Papugę? - spytał basior.
~ Właśnie.
~ Ale przecież nią jesteś.
~ Jestem rodowodowym sokołem! Nie zamierzam z Wami lecieć jeśli on mnie nie przeprosi! - machnął skrzydłem na Irio.
< Irio? >
~ Wypraszam sobie.
~ Papugę? - spytał basior.
~ Właśnie.
~ Ale przecież nią jesteś.
~ Jestem rodowodowym sokołem! Nie zamierzam z Wami lecieć jeśli on mnie nie przeprosi! - machnął skrzydłem na Irio.
< Irio? >
Od Irio cd historii Shikki
- W sumie masz rację... - powiedziałem. - Pozwolę ci ze mną pójść, ale... masz się mnie nie słuchać...
- Chciałeś powiedzieć, że mam się ciebie SŁUCHAĆ? - zdziwiła się.
- Nie... nie słuchać... - odpowiedziałem.
- Trochę to dziwne polecenie jak na dorosłego wilka...
- Może i jestem stary ciałem, ale młody duchem... - powiedziałem... I traf chciał, że się potknąłem i upadłem... - Ał....
- Dorosłe wilki zazwyczaj przeklinają w takich sytuacjach... Czemu? - spytała.
- Bo przy dzieciach się nie przeklina...
- Ale skoro ty jesteś jakby dzieckiem to... Kto cię nauczył?
- Moja sprawa... A teraz ... Berek... - szturchnąłem waderkę i pobiegłem...
< Shikka?>
- Chciałeś powiedzieć, że mam się ciebie SŁUCHAĆ? - zdziwiła się.
- Nie... nie słuchać... - odpowiedziałem.
- Trochę to dziwne polecenie jak na dorosłego wilka...
- Może i jestem stary ciałem, ale młody duchem... - powiedziałem... I traf chciał, że się potknąłem i upadłem... - Ał....
- Dorosłe wilki zazwyczaj przeklinają w takich sytuacjach... Czemu? - spytała.
- Bo przy dzieciach się nie przeklina...
- Ale skoro ty jesteś jakby dzieckiem to... Kto cię nauczył?
- Moja sprawa... A teraz ... Berek... - szturchnąłem waderkę i pobiegłem...
< Shikka?>
Od Irio cd historii Shervany
- Dobra... Wiesz co to jest?- spytałem wskazując na stworka.
- To chuciak... - powiedział sokół.- Te małe gryzonie żyją w koloniach i zjadają wszystko co zobaczą... - powiedział sokół.
- Musiał zabłądzić, a jeśli tak to jego kumple już tutaj idą... Gdzie zazwyczaj mieszkają? - spytała.
- Hm... Nad morzem...- odpowiedział sokół.
- Ok. Bierzemy twoją papugę, gryzonia i lecimy...
< Sher?>
- To chuciak... - powiedział sokół.- Te małe gryzonie żyją w koloniach i zjadają wszystko co zobaczą... - powiedział sokół.
- Musiał zabłądzić, a jeśli tak to jego kumple już tutaj idą... Gdzie zazwyczaj mieszkają? - spytała.
- Hm... Nad morzem...- odpowiedział sokół.
- Ok. Bierzemy twoją papugę, gryzonia i lecimy...
< Sher?>
niedziela, 26 stycznia 2014
Od Blood cd historii Wasko
- Ych... Ja w-w cią-ąży? - zapytałam nieco zakłopotana i przerażona.
- Tak, chyba tak... - mruknął.
Spuściłam łeb. Czy, czy ja będę dobrą matką?
- A może... Lepiej pójść do medyka? - zapytałam.
< Wasko? Wypłukało mnie z weny :( >
- Tak, chyba tak... - mruknął.
Spuściłam łeb. Czy, czy ja będę dobrą matką?
- A może... Lepiej pójść do medyka? - zapytałam.
< Wasko? Wypłukało mnie z weny :( >
sobota, 25 stycznia 2014
Od Wasko cd historii Blood
-Boże, zawsze marzyłem, żebyśmy stworzyli prawdziwą rodzinę - uśmiechnąłem się.
***Następnego dnia***
Wstałem rano, kiedy Blood jeszcze spała i poszedłem po jakiegoś zajączka. Gdy wróciłem przyrządziłem pyszną sałatkę, którą Blood lubiła najbardziej. Zajączka podzieliłem na dwie części, jedną posiekałem w kostkę, podsmażyłem i wrzuciłem do sałatki, a z drugiej zrobiłem pyszne, smażone kotlety. Wszystko to ułożyłem na dwóch talerzach, kieliszki napełniłem czerwonym winem. Po czym wszystko ustawiłem na dużej tacy. Zaniosłem to do sypialni. Blood otworzyła oczy i przeciągnęła się na łóżku.
-Co tam masz Wasko? - zapytała ciekawsko
-Coś dla mojej ukochanej i dla jej królewicza - uśmiechnąłem się.
-Ojej... Moja ulubiona sałatka! - krzyknęła entuzjastycznie - No Wasko! Zaraz zobaczymy jak gotujesz.
-Próbuj - podałem jej tacę i ułożyłem się na łóżku.
Blood zaczęła się jeść jakby nie jadła nic od 100 lat. Również zacząłem jeść, ale zanim zdążyłem zjeść pół kotleta, wadera porwała jednego z pięciu moich.
-Co ty taka głodna? - zapytałem zdziwiony
-Mogłabym jeść, jeść i jeść, ale wiem chyba co to oznacza - uśmiechnęła się.
-Ż-że jesteś w ciąży? - zająkałem się
<Blood?>
***Następnego dnia***
Wstałem rano, kiedy Blood jeszcze spała i poszedłem po jakiegoś zajączka. Gdy wróciłem przyrządziłem pyszną sałatkę, którą Blood lubiła najbardziej. Zajączka podzieliłem na dwie części, jedną posiekałem w kostkę, podsmażyłem i wrzuciłem do sałatki, a z drugiej zrobiłem pyszne, smażone kotlety. Wszystko to ułożyłem na dwóch talerzach, kieliszki napełniłem czerwonym winem. Po czym wszystko ustawiłem na dużej tacy. Zaniosłem to do sypialni. Blood otworzyła oczy i przeciągnęła się na łóżku.
-Co tam masz Wasko? - zapytała ciekawsko
-Coś dla mojej ukochanej i dla jej królewicza - uśmiechnąłem się.
-Ojej... Moja ulubiona sałatka! - krzyknęła entuzjastycznie - No Wasko! Zaraz zobaczymy jak gotujesz.
-Próbuj - podałem jej tacę i ułożyłem się na łóżku.
Blood zaczęła się jeść jakby nie jadła nic od 100 lat. Również zacząłem jeść, ale zanim zdążyłem zjeść pół kotleta, wadera porwała jednego z pięciu moich.
-Co ty taka głodna? - zapytałem zdziwiony
-Mogłabym jeść, jeść i jeść, ale wiem chyba co to oznacza - uśmiechnęła się.
-Ż-że jesteś w ciąży? - zająkałem się
<Blood?>
piątek, 24 stycznia 2014
Od Vuko cd historii Fearghal'a
- Niee...
Czułem przyspieszone bicie własnego serca. Nie wiem co tam było, ale to właśnie niewiedza jest najstraszniejsza. Może siedzi tam mały króliczek, a echo ścian tak zmienia jego głos?
- Wariuje. - mruknąłem do siebie na tyle cicho, by basior nie usłyszał.
Po czym ponownie skupiłem się na ciemności skąd dochodził dźwięk.
< Vane? >
Czułem przyspieszone bicie własnego serca. Nie wiem co tam było, ale to właśnie niewiedza jest najstraszniejsza. Może siedzi tam mały króliczek, a echo ścian tak zmienia jego głos?
- Wariuje. - mruknąłem do siebie na tyle cicho, by basior nie usłyszał.
Po czym ponownie skupiłem się na ciemności skąd dochodził dźwięk.
< Vane? >
Od Fearghal'a cd historii Vuko
Nagle za nami rozległo się ciche warczenie... z ciemności nic się nie wyłoniło więc zwróciłem się do Vuko.
-Proszę, powiedz, że to twój brzuch...- powiedziałem już znając odpowiedź.
<Vuko?>
-Proszę, powiedz, że to twój brzuch...- powiedziałem już znając odpowiedź.
<Vuko?>
Od Yukki
Cisza. To wspaniałe uczucie. Brak wiejącego wiatru, brak jakichkolwiek odgłosów, spokój ducha. Nie mam pojęcia czy ten stan można jakoś inaczej określić. Podeszłam do kamienia i położyłam się na nim. Zamknęłam oczy i w pełni oddałam się lekkiemu drganiu powietrza. Zasnęłam. Przez chwilę widziałam ciemność, jednak po chwili znalazłam się na wielkiej, soczyście zielonej polanie, pełnej kwiatów z czystym strumykiem po środku. Rozejrzałam się w około i wtedy dostrzegłam białą wilczycę. Była wielka, a jej sierść była tak czysta, że aż oślepiała. Zaczęła się do mnie zbliżać. Kiedy była już dostatecznie blisko powiedziała;
-Ruszaj...na wschód. Tam znajdziesz inne wilki, które tworzą watahę. nie bój się ich.Znajdziesz tam dom.
Wtedy się obudziłam. Leżałam tam gdzie się położyłam jednak byłam cała mokra, tak jak reszta otoczenia...zapewne w nocy padał deszcz. wstałam i tak jak mi powiedziano pokierowałam się na wschód w poszukiwaniu watahy. Po kilku dniach wędrówki napotkałam waderę o imieniu Shervana, która jak się później okazało, jest Alfą watahy. Przyjęła mnie do niej i zaprowadziła na jej teren. Byłam szczęśliwa, że tam jestem...dom to dom.
~~ Następny dzień ~~
Obudziłam się o świcie i pobiegłam nad jezioro. Byłam pełna energii. Usiadłam nad brzegiem wody i popatrzyłam w jego taflę. Wtedy usłyszałam jakiś szmer w lesie za mną. To nie był zwykły szmer stworzony przez małe zwierzę...tam był wilk. Odwróciłam łeb w stronę, z której dochodziły dźwięki.
<Kto skończy?>
-Ruszaj...na wschód. Tam znajdziesz inne wilki, które tworzą watahę. nie bój się ich.Znajdziesz tam dom.
Wtedy się obudziłam. Leżałam tam gdzie się położyłam jednak byłam cała mokra, tak jak reszta otoczenia...zapewne w nocy padał deszcz. wstałam i tak jak mi powiedziano pokierowałam się na wschód w poszukiwaniu watahy. Po kilku dniach wędrówki napotkałam waderę o imieniu Shervana, która jak się później okazało, jest Alfą watahy. Przyjęła mnie do niej i zaprowadziła na jej teren. Byłam szczęśliwa, że tam jestem...dom to dom.
~~ Następny dzień ~~
Obudziłam się o świcie i pobiegłam nad jezioro. Byłam pełna energii. Usiadłam nad brzegiem wody i popatrzyłam w jego taflę. Wtedy usłyszałam jakiś szmer w lesie za mną. To nie był zwykły szmer stworzony przez małe zwierzę...tam był wilk. Odwróciłam łeb w stronę, z której dochodziły dźwięki.
<Kto skończy?>
czwartek, 23 stycznia 2014
Od Blood cd historii Wasko
Spojrzałam w jego niesamowicie błękitne oczy. Westchnęłam, jak ten czas szybko mija. Jeszcze tak niedawno dołączyłam do watahy, poznałam Wasko. A teraz? Jesteśmy partnerami, więc... Chyba nadszedł czas na szczeniaki. No, ba! A ja wiedziałam co mam mu odpowiedzieć.
- Tak, chciałabym mieć szczeniaki.- odparłam, a na moim pysku zawitał uśmiech.
<Wasko?>
- Tak, chciałabym mieć szczeniaki.- odparłam, a na moim pysku zawitał uśmiech.
<Wasko?>
Od Moonshine cd historii The Ring'a
- Czego tak patrzysz się na to słońce?- mruknął również kierując się w jego stronę wzrok.
- A nic... Zapewne za chwile przybiorę formę ducha.- warknęłam niechętnie.
Słońce zaszło, stało się.
- Ale jak?- zapytał przyglądając mi się zdziwiony.
- Jeszcze ci nie mówiłam? Jestem pół wilkiem, a pół duchem.
<The Ring?>
- A nic... Zapewne za chwile przybiorę formę ducha.- warknęłam niechętnie.
Słońce zaszło, stało się.
- Ale jak?- zapytał przyglądając mi się zdziwiony.
- Jeszcze ci nie mówiłam? Jestem pół wilkiem, a pół duchem.
<The Ring?>
środa, 22 stycznia 2014
Od Wasko cd historii Blood
-No to kochanie co powiesz na zwiedzanie altany? - zapytałem z uśmiechem
-Bardzo chętnie... - wtuliła się w moje futro
Podeszliśmy do błękitnej zasłony, ściągnąłem ją i naszym oczom ukazało się wejście. Poprosiłem wskazałem łapą wejście i puściłem ją pierwszą.
-Jak tu pięknie. Wasko i to wszystko ty... - przerwałem jej
-Ciii... To jeszcze nie wszystko - odsłoniłem kolejną kotarę.
Zasłoniłem Blood oczy łapą i weszliśmy do pomieszczenia, gdzie stało wielkie łoże z baldachimem. Wokół niego stały zapachowe świece.
-Och... Wasko... To ty to wszystko robiłeś? - zapytała zachwycona
-Drobiazg - uśmiechnąłem się.
-Wasko... Zawsze marzyłam o takim czymś... Jakim jeszcze miejscem mnie zachwycisz za naszego życia? - przytuliła się
-Hmm... Wieloma! - krzyknąłem z entuzjazmem, po czym chwyciłem ją w talii i podniosłem w górę
-Oj Wask...
-Nie przerywaj jeszcze nie skończyłem mówić... - pocałowałem ją czule - A wiesz o czym ja marzę?
-Nie wiem - powiedziała ciekawsko - Ale mam nadzieję, że mi zdradzisz.
-Od zawsze marzyłem, żeby spędzić z tobą resztę życia. Blood nie obraź się na mnie, ale chciałbym mieć z tobą szczeniaki, chciałbym dać mojej córce Gine trochę radości... Wiesz jaką ma sytuację... - wytłumaczyłem.
-Wiem Wasko, wiem... Bardzo jest mi przykro z tego powodu... - powiedziała smutno
-Staram się być dla niej oparciem...
-Wasko... Na mnie też zawsze może liczyć... Damy sobie radę...
-Dobrze, dobrze - powiedziałem - A teraz co my... - opuściłem ją na ziemię i spojrzeliśmy sobie prosto w oczy - Blood... Co ty na to, żebyśmy mieli szczeniaki? Tylko szczerze, proszę...
<Blood? No to ten, co o tym sądzisz?>
-Bardzo chętnie... - wtuliła się w moje futro
Podeszliśmy do błękitnej zasłony, ściągnąłem ją i naszym oczom ukazało się wejście. Poprosiłem wskazałem łapą wejście i puściłem ją pierwszą.
-Jak tu pięknie. Wasko i to wszystko ty... - przerwałem jej
-Ciii... To jeszcze nie wszystko - odsłoniłem kolejną kotarę.
Zasłoniłem Blood oczy łapą i weszliśmy do pomieszczenia, gdzie stało wielkie łoże z baldachimem. Wokół niego stały zapachowe świece.
-Och... Wasko... To ty to wszystko robiłeś? - zapytała zachwycona
-Drobiazg - uśmiechnąłem się.
-Wasko... Zawsze marzyłam o takim czymś... Jakim jeszcze miejscem mnie zachwycisz za naszego życia? - przytuliła się
-Hmm... Wieloma! - krzyknąłem z entuzjazmem, po czym chwyciłem ją w talii i podniosłem w górę
-Oj Wask...
-Nie przerywaj jeszcze nie skończyłem mówić... - pocałowałem ją czule - A wiesz o czym ja marzę?
-Nie wiem - powiedziała ciekawsko - Ale mam nadzieję, że mi zdradzisz.
-Od zawsze marzyłem, żeby spędzić z tobą resztę życia. Blood nie obraź się na mnie, ale chciałbym mieć z tobą szczeniaki, chciałbym dać mojej córce Gine trochę radości... Wiesz jaką ma sytuację... - wytłumaczyłem.
-Wiem Wasko, wiem... Bardzo jest mi przykro z tego powodu... - powiedziała smutno
-Staram się być dla niej oparciem...
-Wasko... Na mnie też zawsze może liczyć... Damy sobie radę...
-Dobrze, dobrze - powiedziałem - A teraz co my... - opuściłem ją na ziemię i spojrzeliśmy sobie prosto w oczy - Blood... Co ty na to, żebyśmy mieli szczeniaki? Tylko szczerze, proszę...
<Blood? No to ten, co o tym sądzisz?>
Od The Ringa cd historii Moonshine
Stanąłem nieźle skołowany. Rose? Ta hiperaktywna wadera która kiedyś się
do mnie przyczepiła? Ta sama, która podniecała się tym, że jestem
duchem i upolowałem jelenia? Otrząsnąłem się i uznałem, że na dwie
godziny przybiorę materialną postać.
-A więc...Moonshine - powiedziałem już łagodniejszym głosem - myślałem, że każdy ucieknie przed moim wyciem, a zwłaszcza taka różowa panienka jak ty - dodałem już mniej uprzejmie.
-Wiesz co? Idź sobie w kij - odmruknęła, po czym przerażona spojrzała na zachodzące słońce. Przypomniałem sobie, że ponoć zachód słońca źle działa na duchy.
<Moonshine?>
-A więc...Moonshine - powiedziałem już łagodniejszym głosem - myślałem, że każdy ucieknie przed moim wyciem, a zwłaszcza taka różowa panienka jak ty - dodałem już mniej uprzejmie.
-Wiesz co? Idź sobie w kij - odmruknęła, po czym przerażona spojrzała na zachodzące słońce. Przypomniałem sobie, że ponoć zachód słońca źle działa na duchy.
<Moonshine?>
Od Blood cd historii Wasko
- No cóż... Dzisiaj jednak focha Ci nie strzelę.- uśmiechnęłam się.
~Serio?~ w myślach usłyszałam głos Zsair'a~ To jest ohydne! Jak wy tak możecie, fuj. Według mnie to jest ohydne, a że ja...
~Dobra, dobra. Już przestań.~~przerwałam mu.
Basior ucichł, a ja tymczasem spojrzałam w oczy Wasko. Ten zachichotał po czym powiedział:
- ...
<Wasko?>
~Serio?~ w myślach usłyszałam głos Zsair'a~ To jest ohydne! Jak wy tak możecie, fuj. Według mnie to jest ohydne, a że ja...
~Dobra, dobra. Już przestań.~~przerwałam mu.
Basior ucichł, a ja tymczasem spojrzałam w oczy Wasko. Ten zachichotał po czym powiedział:
- ...
<Wasko?>
Od Moonshine cd historii Zefira
- A pół wilkiem...- dokończyłam.
Basior spojrzał na mnie zdziwiony. Akurat przybrałam postać ducha, a to ze względu na to, iż była noc. W dzień byłam wilkiem... Zaś w nocy... Duchem, proste.
- No dobra... Dziwna jesteś, przyznam.- rzucił.
- Taa... Ty też dziwny jesteś. Szczególnie nie podoba mi się Twój język i te twoje nietoperze skrzydła.
- Hej!- krzyknął rozzłoszczony basior i rzucił się w moją stronę.
Niestety. Na jego nieszczęście <A na moje szczęście> znów przeniknął przez moje ciało.
<Zefir?>
Basior spojrzał na mnie zdziwiony. Akurat przybrałam postać ducha, a to ze względu na to, iż była noc. W dzień byłam wilkiem... Zaś w nocy... Duchem, proste.
- No dobra... Dziwna jesteś, przyznam.- rzucił.
- Taa... Ty też dziwny jesteś. Szczególnie nie podoba mi się Twój język i te twoje nietoperze skrzydła.
- Hej!- krzyknął rozzłoszczony basior i rzucił się w moją stronę.
Niestety. Na jego nieszczęście <A na moje szczęście> znów przeniknął przez moje ciało.
<Zefir?>
wtorek, 21 stycznia 2014
Od Kimmy cd historii Vuko
- Uważaj, bo jeszcze mnie przygnieciesz. - powiedział Vuko
- Dawno się nie widzieliśmy. - stwierdził słoń
Stanęłam obok basiora i uśmiechnęłam się przyjacielsko.
- Jestem Kimmy. - przedstawiłam się - Miło mi poznać pana... eee... słonia.
<Vuko?>
- Dawno się nie widzieliśmy. - stwierdził słoń
Stanęłam obok basiora i uśmiechnęłam się przyjacielsko.
- Jestem Kimmy. - przedstawiłam się - Miło mi poznać pana... eee... słonia.
<Vuko?>
Od Zefira
Patrzałem się na zachodzące słońce. Wstałem i pobiegłem zapolować. Po kilku minutach zobaczyłem wspaniałego wielkiego jelenia... Postanowiłem użyć podstępu by go złapać... Zakradłem się... Bezszelestnie poruszałem się w cieniu... I... skoczyłem w wybranym przez siebie momencie... Niestety nie zauważyłem jak ktoś przepłoszył moją ,,ofiarę''... Teraz stałem na przeciw dziwnej wadery...
- Kim jesteś? - spytałem...
- Nazywam się Moonshine... - odpowiedziała.
- Ok... Teraz przygotuj się na łomot lalunia... wypłoszyłaś mi jedzenie... - warknąłem. Skoczyłem w jej stronę jednak przeniknąłem przez nią... - Co jest?!
- Jestem Exie'xcie, pół duch...
< Moonshine?>
- Kim jesteś? - spytałem...
- Nazywam się Moonshine... - odpowiedziała.
- Ok... Teraz przygotuj się na łomot lalunia... wypłoszyłaś mi jedzenie... - warknąłem. Skoczyłem w jej stronę jednak przeniknąłem przez nią... - Co jest?!
- Jestem Exie'xcie, pół duch...
< Moonshine?>
Od Wasko cd historii Blood
-Och... Zsair, Zsair... - westchnęła cicho Blood
-Mówiłaś coś kochanie? - zapytałem rozpalając ognisko przed altaną
-Nie nic... Później Ci powiem... - uśmiechnęła się
-Jak chcesz - zaśmiałem się i podniosłem ją wysoko nad ziemię.
-Wasko! - krzyknęła dławiąc się śmiechem - Postaw mnie!
-A dlaczego? - uśmiechnąłem się
-Bo tak - powiedziała.
-A co jak nie? - zapytałem się
-A jak nie to strzelę focha - zaśmiała się z odwagą.
-Oj, kochana, kochana. Wiesz, że znam cię długo i w twojej naturze nie leży strzelanie fochów na Waskusia - zacząłem się z nią droczyć.
-Pff... Jeszcze byś się zdziwił - powiedziała wdychając powietrze.
-A ciekawe co ty byś zrobiła jakbym cię kiedyś napadł? Co? W końcu jestem Samcem Betą - zaśmiałem się - Jestem bardzo groźnym Samcem Betą!
-O ta! Już się boję! A teraz postaw mnie na ziemię!!!
-Y-ym - pokręciłem głową przecząco.
-A to niby czemu? - spojrzała na mnie
-Bo muszę zrobić coś najpierw - uśmiechnąłem się.
-A co to bęęę.... - zaczęła, ale już się nie odezwała, gdy musnąłem delikatnie jej pysk.
Pocałowałem ją namiętnie... Blood zamknęła oczy z rozkoszy. Czas jakby stanął w miejscu. Chciałem, żeby ta chwila trwała wiecznie. Nie mogąc się oprzeć słodkiemu zapachowi mojej ukochanej, przytuliłem ją mocno. W końcu jednak oderwaliśmy się od siebie... Postawiłem waderę na ziemi. Chwilę jeszcze patrzyliśmy sobie głęboko w oczy, po czym Blood wtuliła się w moje futro. Musnąłem ją delikatnie w czoło. Potem spojrzała na mnie wymownie i powiedziała...
-...
<Blood? Co mówiłaś kochanie xD Wiesz takie tam jest pełnia księżyca... Ogółem bardzo romantycznie xD>
-Mówiłaś coś kochanie? - zapytałem rozpalając ognisko przed altaną
-Nie nic... Później Ci powiem... - uśmiechnęła się
-Jak chcesz - zaśmiałem się i podniosłem ją wysoko nad ziemię.
-Wasko! - krzyknęła dławiąc się śmiechem - Postaw mnie!
-A dlaczego? - uśmiechnąłem się
-Bo tak - powiedziała.
-A co jak nie? - zapytałem się
-A jak nie to strzelę focha - zaśmiała się z odwagą.
-Oj, kochana, kochana. Wiesz, że znam cię długo i w twojej naturze nie leży strzelanie fochów na Waskusia - zacząłem się z nią droczyć.
-Pff... Jeszcze byś się zdziwił - powiedziała wdychając powietrze.
-A ciekawe co ty byś zrobiła jakbym cię kiedyś napadł? Co? W końcu jestem Samcem Betą - zaśmiałem się - Jestem bardzo groźnym Samcem Betą!
-O ta! Już się boję! A teraz postaw mnie na ziemię!!!
-Y-ym - pokręciłem głową przecząco.
-A to niby czemu? - spojrzała na mnie
-Bo muszę zrobić coś najpierw - uśmiechnąłem się.
-A co to bęęę.... - zaczęła, ale już się nie odezwała, gdy musnąłem delikatnie jej pysk.
Pocałowałem ją namiętnie... Blood zamknęła oczy z rozkoszy. Czas jakby stanął w miejscu. Chciałem, żeby ta chwila trwała wiecznie. Nie mogąc się oprzeć słodkiemu zapachowi mojej ukochanej, przytuliłem ją mocno. W końcu jednak oderwaliśmy się od siebie... Postawiłem waderę na ziemi. Chwilę jeszcze patrzyliśmy sobie głęboko w oczy, po czym Blood wtuliła się w moje futro. Musnąłem ją delikatnie w czoło. Potem spojrzała na mnie wymownie i powiedziała...
-...
<Blood? Co mówiłaś kochanie xD Wiesz takie tam jest pełnia księżyca... Ogółem bardzo romantycznie xD>
Od Shikki cd historii Irio
- Kolejny nadopiekuńczy wilk? Mam tego dość! Jak mam wyrosnąć ze szczeniaka jak nigdzie nie moge chodzić, bo to nie dla mnie? Potem będę dorosłą, zagubioną, strachliwą waderą. - zwiesiłam łeb.
- Ale może Ci się coś stać... - wahał się basior.
Uśmiechnęłam się słodko, strając się wplątać go w urok małych szczeniakó.
- Blizny są najlepszą nauczką. No prooooszę!
< Irio? >
- Ale może Ci się coś stać... - wahał się basior.
Uśmiechnęłam się słodko, strając się wplątać go w urok małych szczeniakó.
- Blizny są najlepszą nauczką. No prooooszę!
< Irio? >
Od Irio cd historii Shikki
- Jak chcesz gdzieś lecieć to mogę ci zbudować jakąś maszynę latającą... - powiedziałem.
- Pfff... Ja wolę latać na takim motylu. Chwali pięto! - zaśmiała się.
- Ja się nie chwalę tylko mówię... Dobra jak chcesz pomogę ci... Chyba widziałem jakieś duże różowe kwiaty przy granicach watahy... - zastanowiłem się.
- Super na co czekamy...? - spytała.
- Wiesz to może być dość niebezpieczne jak dla.... szczeniaka....
Shikka skrzywiła się i powiedziała:
< Shikka?>
- Pfff... Ja wolę latać na takim motylu. Chwali pięto! - zaśmiała się.
- Ja się nie chwalę tylko mówię... Dobra jak chcesz pomogę ci... Chyba widziałem jakieś duże różowe kwiaty przy granicach watahy... - zastanowiłem się.
- Super na co czekamy...? - spytała.
- Wiesz to może być dość niebezpieczne jak dla.... szczeniaka....
Shikka skrzywiła się i powiedziała:
< Shikka?>
Od Shervany cd historii Irio
I w tym momencie zleciał na nas sokół z głośnym okrzykiem. Początkowo basior lekko wystaszony odskoczył, ale jak Kain wylądował gładko na moim grzbiecie to ponownie wrócił na swoje miejsce.
- To on? - spytał.
~ Wypraszam sobie mówienie na mnie "on"! ~ zawołał mój towarzysz, tworząc trzyosobowy "chat myślowy".
~ To jak już wspomniałam jest Kain, a ten basior to Irio. ~ przedstawiłam ich sobie po czym dodałam. ~ Ten pierwszy bywa dość upierdliwy.
~ Phy. ~ prychnął sokół.
< Irio? >
- To on? - spytał.
~ Wypraszam sobie mówienie na mnie "on"! ~ zawołał mój towarzysz, tworząc trzyosobowy "chat myślowy".
~ To jak już wspomniałam jest Kain, a ten basior to Irio. ~ przedstawiłam ich sobie po czym dodałam. ~ Ten pierwszy bywa dość upierdliwy.
~ Phy. ~ prychnął sokół.
< Irio? >
Od Shikki cd historii Irio
Pokazałam mu coś co niedawno odkryłam. Lotnisko dla gigantycznych motyli, które za opłatą kilku kwiatków przewoziły Cię gdzie chcesz.
- Kurcze, co to jest? - spytał basior, a ja spokojnie powiedziałam mu to co wiem.
- Tylko jest problem z kwiatkami...
- Hm?
- Gustują tylko w różowych. - uśmiechnęłam się. - Idziemy szukać? W nagrodę możemy polecieć gdzie tylko chcemy.
< Irio? :D >
- Kurcze, co to jest? - spytał basior, a ja spokojnie powiedziałam mu to co wiem.
- Tylko jest problem z kwiatkami...
- Hm?
- Gustują tylko w różowych. - uśmiechnęłam się. - Idziemy szukać? W nagrodę możemy polecieć gdzie tylko chcemy.
< Irio? :D >
Od Vuko cd historii Kimmy
- Mhm. - uśmiechnąłem się.
Plan zadziałał, teraz wystarczyło tylko pogadać z nim.
- Spoko, stary to ja.
- Vuuuuko? - spytał, przekrzywiając ogromny łeb i patrząc na mnie podejrzliwie.
- Nie poznałeś? Co tam u Ciebie, Ellio?
- Vuko! - krzyknął i rzucił się w celu przytulenia mnie.
< Kimmy? >
Plan zadziałał, teraz wystarczyło tylko pogadać z nim.
- Spoko, stary to ja.
- Vuuuuko? - spytał, przekrzywiając ogromny łeb i patrząc na mnie podejrzliwie.
- Nie poznałeś? Co tam u Ciebie, Ellio?
- Vuko! - krzyknął i rzucił się w celu przytulenia mnie.
< Kimmy? >
Od Vuko cd historii Corry'ego
Już się odwracaliśmy, kiedy zauważyliśmy, że włócznie są wszędzie naokoło.
- Ups. Chyba nas otoczyli. - mruknąłem.
A Corry skinął głową.
- Co tu robicie? - zagrzmiał potężny głos jednego z centaurów.
< Corry? >
- Ups. Chyba nas otoczyli. - mruknąłem.
A Corry skinął głową.
- Co tu robicie? - zagrzmiał potężny głos jednego z centaurów.
< Corry? >
Od Irio cd historii Shervany
- A kiedy będę mógł go poznać? - spytałem.
- Nie długo! - odpowiedziała.
Małe ,,coś'' patrzyło się na nas... zza drzewa.
- Powinniśmy coś z tym zrobić?
- Czekaj zaraz przyleci tu Kain... wtedy pomyślimy.
< Shervana?>
- Nie długo! - odpowiedziała.
Małe ,,coś'' patrzyło się na nas... zza drzewa.
- Powinniśmy coś z tym zrobić?
- Czekaj zaraz przyleci tu Kain... wtedy pomyślimy.
< Shervana?>
Od Irio cd historii Shikki
Usłyszałem krzyk i zrobiłem unik... Plask.... Shikka walnęła w ziemię...
- Nic ci nie jest? - spytałem i podniosłem ją.
- Nie... - odpowiedziała.
- Na pewno...
- Tak... tak teraz chodź! - podskoczyła i pobiegła w chaszcze... Po chwili poszedłem za nią... Przez kilkanaście minut szedłem za nią. W końcu zobaczyłem....
< Shikka?>
- Nic ci nie jest? - spytałem i podniosłem ją.
- Nie... - odpowiedziała.
- Na pewno...
- Tak... tak teraz chodź! - podskoczyła i pobiegła w chaszcze... Po chwili poszedłem za nią... Przez kilkanaście minut szedłem za nią. W końcu zobaczyłem....
< Shikka?>
Od Corry'ego cd historii Vuko
Przeżuwałem spokojnie królika kiedy nagle usłyszałem dziwny tupot w krzakach. Odwróćiłem łeb w tamtą stronę i zauważyłem ogon...końki ogon. Jednak niemogły to być konie dlatego, że przed nimi widać było włóznie to były..
-Centaury.-powiedziałem- Nie są zbyt przyjaznymi istotami...lepiej stąd chodźmy.
<Vuko?>
-Centaury.-powiedziałem- Nie są zbyt przyjaznymi istotami...lepiej stąd chodźmy.
<Vuko?>
Utworzenie regulaminu!
Choć tego nie chciałam to jednak to zrobię, bo niektórzy są aż nazbyt denerwujący.
Tworzę regulamin, z którym radzę się Wam zapoznać!
Dodatkowy regulamin dla odwiedzających tylko stronę jest po prawej stronie nad chatem.
Tworzę regulamin, z którym radzę się Wam zapoznać!
Dodatkowy regulamin dla odwiedzających tylko stronę jest po prawej stronie nad chatem.
Wasza Samica Alpha
Shervana
poniedziałek, 20 stycznia 2014
Od Lyki
Szłam do lasu, gdy usłyszałam jakieś dziwne dźwięki. Niby to skrzeczenie, a niby piszczenie. < uszy od tego pękały -.- > Pobiegłam w tamtym kierunku i zobaczyłam zdychającą papugę nimfę, której jedyną cechą było latanie i piszczenie. Była zatruta jakąś dziwną rośliną... W kilka chwil przypomniało mi się, co się stało z zwierzątkiem mojej rodziny... Zdechło przez to, że jakaś inna wataha zatruła go jabłkiem... Znałam wtedy roślinę na uleczenie Shiry < tak się nazywała > ale było już za późno i Shira zdechła. Tej na to nie pozwoliłam i szybko znalazłam tę roślinę, miała 5 liści z jednym kwiatem na środku, który wyglądał tak :
Już miałam go urywać gdy jakiś wstrętny wilk ukradł mi go. Papuga była już na wykończeniu, więc wyczarowałam tornado i wilk odfrunął daleko, daleko, daleko, daleko... A kwiat wypadł. Niestety tornado pochłonęło także wodę, więc już nie mogłam wyleczyć Papugi. Poszłam i stanęłam nad nią. Kwiat położyłam na jej serduszku i... i... i zapłakałam. Łza trafiła w sam środek kwiatu i papuga przestała skrzeczeć i w ogóle zapanowała cisza... Myślałam, że już zdechła... ale poczułam podmuch wiatru, a byłam na polanie, więc mnie to troszkę zdziwiło. Otworzyłam oczy i ujrzałam Shiro unoszącą się mi nad głową.
- Hej... dziękuję za uratowanie mi życia. - powiedziała cichutko.
Ja < jak zwykle > nie kapująca co się dzieje otworzyłam pysk i się na nią patrzyłam.
- Yyy... Eee... nie ma za co. - odpowiedziałam w końcu.
- Przypominam ci Shirę? Co nie?
- Nn... n... no. - odpowiedziałam mając zaszklone oczy.
- Ten kwiat to była Ambrozja, która przywraca duchy do życia. Ja byłam ducho... ducho... yyy... ducho-ptakiem, czyli Shirą która jeszcze nie odeszła zza światy...
- Ale jak to się stało, że żyjesz?! - spytałam z niedowierzaniem.
- Miałam kilka spraw do załatwienia na tym świecie, a Ty ze swojej miłości do ptaków sprawiłaś, że żyję nadal i to wszystko dzięki tobie!
- Hmm.. moze Sherevana pozwoli mi cię wziąć jako towarzysza... muszę iść jej się zapytać. Idziesz ze mną?
- Oczywiście!
< Sher, pozwolisz mi mieć papużkę? :3 >
Już miałam go urywać gdy jakiś wstrętny wilk ukradł mi go. Papuga była już na wykończeniu, więc wyczarowałam tornado i wilk odfrunął daleko, daleko, daleko, daleko... A kwiat wypadł. Niestety tornado pochłonęło także wodę, więc już nie mogłam wyleczyć Papugi. Poszłam i stanęłam nad nią. Kwiat położyłam na jej serduszku i... i... i zapłakałam. Łza trafiła w sam środek kwiatu i papuga przestała skrzeczeć i w ogóle zapanowała cisza... Myślałam, że już zdechła... ale poczułam podmuch wiatru, a byłam na polanie, więc mnie to troszkę zdziwiło. Otworzyłam oczy i ujrzałam Shiro unoszącą się mi nad głową.
- Hej... dziękuję za uratowanie mi życia. - powiedziała cichutko.
Ja < jak zwykle > nie kapująca co się dzieje otworzyłam pysk i się na nią patrzyłam.
- Yyy... Eee... nie ma za co. - odpowiedziałam w końcu.
- Przypominam ci Shirę? Co nie?
- Nn... n... no. - odpowiedziałam mając zaszklone oczy.
- Ten kwiat to była Ambrozja, która przywraca duchy do życia. Ja byłam ducho... ducho... yyy... ducho-ptakiem, czyli Shirą która jeszcze nie odeszła zza światy...
- Ale jak to się stało, że żyjesz?! - spytałam z niedowierzaniem.
- Miałam kilka spraw do załatwienia na tym świecie, a Ty ze swojej miłości do ptaków sprawiłaś, że żyję nadal i to wszystko dzięki tobie!
- Hmm.. moze Sherevana pozwoli mi cię wziąć jako towarzysza... muszę iść jej się zapytać. Idziesz ze mną?
- Oczywiście!
< Sher, pozwolisz mi mieć papużkę? :3 >
Od Kimmy cd historii Vuko
Nagle poczuliśmy, ze ktoś idzie w naszą stronę. Ktoś naprawdę duży, ponieważ razem z każdym stawianym krokiem, trzęsła się ziemia.
- Co to jest? - zapytałam
- Sam nie wiem, ale... - zaczął basior
- WESZLIŚCIE NA MOJE TERYTORIUM. - zagrzmiał głos nad nami
Spojrzałam w górę i zobaczyłam słonia w kolorowe kroki, z dziewięcioma nogami oraz skrzydłami.
- Dotarliśmy do niego! - zawołałam
<Vuko? XD>
- Co to jest? - zapytałam
- Sam nie wiem, ale... - zaczął basior
- WESZLIŚCIE NA MOJE TERYTORIUM. - zagrzmiał głos nad nami
Spojrzałam w górę i zobaczyłam słonia w kolorowe kroki, z dziewięcioma nogami oraz skrzydłami.
- Dotarliśmy do niego! - zawołałam
<Vuko? XD>
Od Vuko cd historii Fearghal'a
- Okay, ale pamiętaj, nie dotykasz mnie.
- No dobra, dobra.
- No dobra, dobra.
Weszliśmy do środka, ale okazało się, że nie jesteśmy sami...
< Vane? >
< Vane? >
Od Blood
~Bloooooooooood?~ ten głos nie dawał mi spokoju.
Prześladował mnie od początku, odkąd tylko otworzyłam oczy. Odkąd przyszłam na świat. Każdego dnia to samo. Czasami nawet słyszę jego paplaninę podczas snu. Doprowadza mnie to do szału. No bo ile można gadać?! Zsair naprawdę już przegina. Co gorsza nie da rady go uciszyć. Nawet jeżeli zamknę swój własny pysk on wciąż mówi w myślach. Jak to mnie doprowadza do szału.
~Czego znowu chcesz?!~warknęłam coraz bardziej zdenerwowana.
~Uważaj wilk!
Tylko tyle usłyszałam. Następnie wpadłam na jakiegoś obcego wilka.
- Przepraszam.- mruknęłam.- jak masz na imię?
<Wilkuu?>
Prześladował mnie od początku, odkąd tylko otworzyłam oczy. Odkąd przyszłam na świat. Każdego dnia to samo. Czasami nawet słyszę jego paplaninę podczas snu. Doprowadza mnie to do szału. No bo ile można gadać?! Zsair naprawdę już przegina. Co gorsza nie da rady go uciszyć. Nawet jeżeli zamknę swój własny pysk on wciąż mówi w myślach. Jak to mnie doprowadza do szału.
~Czego znowu chcesz?!~warknęłam coraz bardziej zdenerwowana.
~Uważaj wilk!
Tylko tyle usłyszałam. Następnie wpadłam na jakiegoś obcego wilka.
- Przepraszam.- mruknęłam.- jak masz na imię?
<Wilkuu?>
Od Blood cd historii Wasko
- Chodzi ci... O partnerstwo?- zdziwiłam się.
Basior przytaknął. Zamyśliłam się. Owszem, znaliśmy się, kochałam go. Ale... Czy będę szczęśliwa? Tak, to na pewno. Wiedziałam co odpowiedzieć. Na moim pysku pojawił się uśmiech. Basior zrozumiał o co mi chodzi.
- Czyli tak?- zapytał chcąc się upewnić.
- Oczywiście, że tak.- zaśmiałam się.
~ Serio?- w myślach usłyszałam znajomy głos.
~ Zsair?! Naprawdę to ty?! Nie wiedziałam, myślałam, że masz zbyt mało mocy aby móc się ze mną porozumiewać.
~ Więc jak widzisz myliłaś się.- usłyszałam jego wesoły i radosny śmiech.
- Em... Blood wszystko w porządku?- z zewnątrz dobiegł mnie głos Wasko.
- Och... Tak...- dopiero teraz przypomniało mi się, że nie mówiłam mojemu ukochanemu o Zsair'ze.
<Wasko?>
Basior przytaknął. Zamyśliłam się. Owszem, znaliśmy się, kochałam go. Ale... Czy będę szczęśliwa? Tak, to na pewno. Wiedziałam co odpowiedzieć. Na moim pysku pojawił się uśmiech. Basior zrozumiał o co mi chodzi.
- Czyli tak?- zapytał chcąc się upewnić.
- Oczywiście, że tak.- zaśmiałam się.
~ Serio?- w myślach usłyszałam znajomy głos.
~ Zsair?! Naprawdę to ty?! Nie wiedziałam, myślałam, że masz zbyt mało mocy aby móc się ze mną porozumiewać.
~ Więc jak widzisz myliłaś się.- usłyszałam jego wesoły i radosny śmiech.
- Em... Blood wszystko w porządku?- z zewnątrz dobiegł mnie głos Wasko.
- Och... Tak...- dopiero teraz przypomniało mi się, że nie mówiłam mojemu ukochanemu o Zsair'ze.
<Wasko?>
Od Moonshine cd historii The Ring'a
- Hej, czego tu szukasz?- czarny basior odwrócił się w moją stronę.
- A niczego.- rzuciłam podchodząc do niego.- jak masz na imię?
- A ty? Nie przedstawiam się nieznanym waderom...
- Dobra.- warknęłam.- Jestem Moonshine.
- Nie znam takiej. Jestem The Ring.
- A ja cię znam... A pamiętasz Rose?
- Pewnie. Wariatka z niej...- warknął.
- Otóż to właśnie ja... Nieco zmieniona.- wytłumaczyłam.
<The Ring?>
- A niczego.- rzuciłam podchodząc do niego.- jak masz na imię?
- A ty? Nie przedstawiam się nieznanym waderom...
- Dobra.- warknęłam.- Jestem Moonshine.
- Nie znam takiej. Jestem The Ring.
- A ja cię znam... A pamiętasz Rose?
- Pewnie. Wariatka z niej...- warknął.
- Otóż to właśnie ja... Nieco zmieniona.- wytłumaczyłam.
<The Ring?>
Od Vuko cd historii Kimmy
Niby mogę sobie wszystko wyczarować, ale po co? Tak jest ciekawiej.
- Hmmm... - zamyśliłem się.
- No co? No co? - skakała wokół mnie.
- Może by...
Nie dokończyłem, bo...
< Kimmy? >
- Hmmm... - zamyśliłem się.
- No co? No co? - skakała wokół mnie.
- Może by...
Nie dokończyłem, bo...
< Kimmy? >
Od Raven'a cd historii Isabelle
- To nie może być prawda! - krzyknąłem.
Nie tutaj. Nie w tej wataszce.
- O co chodzi? - spytała wadera.
- Te wilki niosą śmierć...
< Isabelle? >
Nie tutaj. Nie w tej wataszce.
- O co chodzi? - spytała wadera.
- Te wilki niosą śmierć...
< Isabelle? >
Od Isabelle cd historii Raven'a
-Jaką wiadomość?-spytałam.
Istota odpowiedziała:
-Strzeżcie się niebieskich strzał. One wrócą i planują to samo co kiedyś.
Raven zesztywniał kiedy to usłyszał...
<Raven?>
Istota odpowiedziała:
-Strzeżcie się niebieskich strzał. One wrócą i planują to samo co kiedyś.
Raven zesztywniał kiedy to usłyszał...
<Raven?>
Od The Ring'a
Las był dzisiaj wyjątkowo mroczny i nieprzewidywalny. Wyczuwałem każdy najdrobniejszy szelest, każdy krzyk mordowanego stworzenia. Tak, było tu niebezpiecznie. Dokładnie tak, jak lubię. Lodowaty wiatr przeszywał moje niematerialne ciało. Wzniosłem pysk w górę i wydałem z siebie przeraźliwy okrzyk, okrzyk duszy uwolnionej z wieloletniego zniewolenia. Rozejrzałem się wokół siebie dzikim wzrokiem. Wszystko uciekło ode mnie. Stałem teraz sam, w sercu nieprzeniknionej, mroźnej puszczy. Usłyszałem jak skrada się do mnie jakiś wilk z watahy.
< Emmm.... jakiś wilk z watahy xd? >
< Emmm.... jakiś wilk z watahy xd? >
niedziela, 19 stycznia 2014
Od Fearghal'a cd historii Vuko
Na początku myślałem, że Vuko po prostu żartuje. Widać, że jednak nie... ponownie ruszyliśmy przed siebie. W końcu dotarliśmy do tego "Żerłokpwnia" czy jjak to się nazywało. Był jeden problem, nikogo ani niczego tutaj nie było. Jednak nie zajęło mi długo dowiedzenia się czemu tak jest. Niestety zbliżała się burza. Vuko raczej się tego nie domyślił i z dziwnym wyrazem pyska szedł dalej przed siebie. Natomiast ja zacząłem szukać jakiegoś miejsca na schronienie, gdy wreszcie zacznie padać.
-Co właściwie robisz?- spytał Vuko spoglądając na mnie
-Szukam schronienia.- odpowiedziałem krótko
-Ale po co?- ledwo zdążył to powiedzieć, a zaczęła się prawdziwa ulewa.
-Po to. Chodź tutaj znalazłem dobre miejsce do przeczytania burzy.- wskazałem łapą na opuszczoną jaskinię. Nie czekając na Vuko ruszyłem w stronę jaskini, usiadłem w środku.- No idziesz czy nie?
<Vuko?>
-Co właściwie robisz?- spytał Vuko spoglądając na mnie
-Szukam schronienia.- odpowiedziałem krótko
-Ale po co?- ledwo zdążył to powiedzieć, a zaczęła się prawdziwa ulewa.
-Po to. Chodź tutaj znalazłem dobre miejsce do przeczytania burzy.- wskazałem łapą na opuszczoną jaskinię. Nie czekając na Vuko ruszyłem w stronę jaskini, usiadłem w środku.- No idziesz czy nie?
<Vuko?>
Od Kimmy cd historii Vuko
- Nie wziąłeś mapy? - zdziwiłam się
- A skąd miałbym mieć mapę? - zapytał
- Nie wiem, ale zawsze mapa się skądś bierze. - powiedziałam
- No to ty mogłaś ją wziąć.
- Ale jestem zapominalska. - uśmiechnęłam się - Co zrobimy?
<Vuko?>
- A skąd miałbym mieć mapę? - zapytał
- Nie wiem, ale zawsze mapa się skądś bierze. - powiedziałam
- No to ty mogłaś ją wziąć.
- Ale jestem zapominalska. - uśmiechnęłam się - Co zrobimy?
<Vuko?>
Od Fearghal'a cd historii Mell
-Heh, nie ma jak to strona pamięć, co?- zaśmiałem się, a wadera spojrzała na mnie pytająco.- Ech nieważne...
Resztę drogi do medyka w ogóle się nie odzywaliśmy. Jakimś cudem Mell mogła od razu sama chodzić.
-Nie wiem jak tobie, ale mi się nudzi. Może chcesz się przejść na spacer?- spytałem
<Mell? Brak weny :/>
Resztę drogi do medyka w ogóle się nie odzywaliśmy. Jakimś cudem Mell mogła od razu sama chodzić.
-Nie wiem jak tobie, ale mi się nudzi. Może chcesz się przejść na spacer?- spytałem
<Mell? Brak weny :/>
Od Vuko cd historii Kimmy
- No dobra! - krzyknąłem radośnie i ruszyliśmy.
I szliśmy i szliśmy...
~~ Kilka godzin później ~~
- Kim...
- Mhm?
- Chyba się zgubiliśmy...
< Kimmy? Jak w bajce normalnie xD >
I szliśmy i szliśmy...
~~ Kilka godzin później ~~
- Kim...
- Mhm?
- Chyba się zgubiliśmy...
< Kimmy? Jak w bajce normalnie xD >
Od Kimmy cd historii Vuko
- Rzeczywiście. - mruknęłam niezadowolona
- A teraz wystraszyłaś wszystkie leśne stworzenia. - powiedział
- Ale przecież możemy iść na piechotę! - zawołałam - Po drodze kogoś znajdziemy!
<Vuko?>
- A teraz wystraszyłaś wszystkie leśne stworzenia. - powiedział
- Ale przecież możemy iść na piechotę! - zawołałam - Po drodze kogoś znajdziemy!
<Vuko?>
Od Vuko cd historii Kimmy
- Wow, niezłe. - mruknąłem zdumiony i zdjąłem barierę.
- Dzięki.
Nagle coś sobie przypomniałem.
- Jest jeden problem.
- Nadal nie mamy transportu do słonia.
< Kimmy? >
- Dzięki.
Nagle coś sobie przypomniałem.
- Jest jeden problem.
- Nadal nie mamy transportu do słonia.
< Kimmy? >
Od Kimmy cd historii Vuko
- No to rób. - uśmiechnęłam się szeroko
Vuko cofnął się do tyłu i stworzył wokół mnie barierę. Sprawdziłam, czy na pewno się tam znajduję, po czym uniosłam głowę i wydałam z siebie bardzo, bardzo wysoki dźwięk. Aż sama odskoczyłam w tył.
<Vuko?>
Vuko cofnął się do tyłu i stworzył wokół mnie barierę. Sprawdziłam, czy na pewno się tam znajduję, po czym uniosłam głowę i wydałam z siebie bardzo, bardzo wysoki dźwięk. Aż sama odskoczyłam w tył.
<Vuko?>
Od Vuko cd historii Kimmy
- Nawet jak zrobię między nami barierę?
- Zależy jaką.
- W sumie, nie wiem z czego się skała, ale jest dość silna...
< Kimmy? >
- Zależy jaką.
- W sumie, nie wiem z czego się skała, ale jest dość silna...
< Kimmy? >
Od Kimmy cd historii Vuko
- Dziękuje. - uśmiechnęłam się - W sumie to mogłabym ci pokazać jego moc, ale...
- Ale?
- Mogłaby ci się coś stać. - powiedziałam
<Vuko?>
- Ale?
- Mogłaby ci się coś stać. - powiedziałam
<Vuko?>
Od Vuko cd historii Kimmy
- Bardzo. - uśmiechnąłem się. - Masz genialny głos!
- Naprawdę?
- Mhm. - skinąłem pyskiem.
I dopiero wtedy zorientowałem się, że powiedziałem komplement do wadery...
< Kimmy? >
- Naprawdę?
- Mhm. - skinąłem pyskiem.
I dopiero wtedy zorientowałem się, że powiedziałem komplement do wadery...
< Kimmy? >
Od Kimmy cd historii Vuko
- To ja śpiewam a ty marudzisz. - powiedziałam do zwierzaka z dołu
- Chciałem, ja, tylko...
- Nie podoba ci się. - zrobiłam smutną minę - A tobie, Vuko, podobała się moje piosenka?
<Vuko?>
- Chciałem, ja, tylko...
- Nie podoba ci się. - zrobiłam smutną minę - A tobie, Vuko, podobała się moje piosenka?
<Vuko?>
Od Raven'a cd historii Isabelle
Warknąłem:
- Kim jesteś?
Nic. Zrobiłem krok do przodu, wciąż czujny i ujrzałem pół ducha.
- Exie'xcie? Co tutaj robisz?
- Mam wiadomość dla Was.
< Isabelle? >
- Kim jesteś?
Nic. Zrobiłem krok do przodu, wciąż czujny i ujrzałem pół ducha.
- Exie'xcie? Co tutaj robisz?
- Mam wiadomość dla Was.
< Isabelle? >
Od Vuko cd historii Kimmy
- SKOŃCZ! - krzyknęło jakieś stworzenie z dołu.
- Nie podoba Ci się coś? - krzyknąłem.
- Nie, znaczy, ja...
- Nie podoba się? To wyjdź! - krzyknęłem głupio.
- Ale ja... nie mam skąd.
- To właź do tej dziury! - wskazałem jego "drzwi".
< Kimmy? Chyba kolejny środek transportu poszedł "papa" xD >
- Nie podoba Ci się coś? - krzyknąłem.
- Nie, znaczy, ja...
- Nie podoba się? To wyjdź! - krzyknęłem głupio.
- Ale ja... nie mam skąd.
- To właź do tej dziury! - wskazałem jego "drzwi".
< Kimmy? Chyba kolejny środek transportu poszedł "papa" xD >
Od Isabelle cd historii Raven'a.
Patrzyłam na Raven'a. Widziałam, że targają nim wspomnienia.
-Przestań.-warknął nagle.
Widziałam, że czekał na moją reakcję. Nastawiłam uszu. Chciałam coś powiedzieć Raven'owi, coś co go podniesie na duchu, pocieszy. Zamiast tego wyszeptałam:
-Ktoś się zbliża.
Był coraz bliżej. Wtedy....
<Raven?>
-Przestań.-warknął nagle.
Widziałam, że czekał na moją reakcję. Nastawiłam uszu. Chciałam coś powiedzieć Raven'owi, coś co go podniesie na duchu, pocieszy. Zamiast tego wyszeptałam:
-Ktoś się zbliża.
Był coraz bliżej. Wtedy....
<Raven?>
Od Kimmy cd historii Vuko
-... Kurki trzy, coś tam o deszczu... - mówiłam
- Dobra, cokolwiek! - przerwał mi
- A może taką mieszankę? - zapytałam
- Może być. - westchnął
- Ok. Wlazły kurki na płot i padał deszcz... - śpiewałam
<Vuko? XD>
- Dobra, cokolwiek! - przerwał mi
- A może taką mieszankę? - zapytałam
- Może być. - westchnął
- Ok. Wlazły kurki na płot i padał deszcz... - śpiewałam
<Vuko? XD>
Od Vuko cd historii Kimmy
- Zaśpiewaj coś może się uda.
- Ale co?
- Nie wiem. Co znasz?
- Wlazł kotek na płotek, Makumba... - zaczęła wyliczać.
< Kimmy? Co jeszcze znasz? >
- Ale co?
- Nie wiem. Co znasz?
- Wlazł kotek na płotek, Makumba... - zaczęła wyliczać.
< Kimmy? Co jeszcze znasz? >
Od Kimmy cd historii Vuko
- Co to ta serrenada? - zapytałam - Kojarzy mi się z serem, a sery nie potrafią śpiewać.
- To taka jakby piosenka. - próbował tłumaczyć Vuko
- Piosenka? - ucieszyłam się - Piosenek to ja znam caaaaaałe mnóstwo.
< Vuko? >
- To taka jakby piosenka. - próbował tłumaczyć Vuko
- Piosenka? - ucieszyłam się - Piosenek to ja znam caaaaaałe mnóstwo.
< Vuko? >
Od Vuko cd historii Kimmy
- Nie wiem.
Chciałem odejść, kiedy....
- Ej, spójrz! - krzyknęła nagle Kimmy.
- List? - zdziwiłem się.
Podniosłem kartkę i przeczytałem na głos.
Proszę zaśpiewać serrenadę, jeśli chcą państwo wejść.
< Kimmy? XD >
Chciałem odejść, kiedy....
- Ej, spójrz! - krzyknęła nagle Kimmy.
- List? - zdziwiłem się.
Podniosłem kartkę i przeczytałem na głos.
Proszę zaśpiewać serrenadę, jeśli chcą państwo wejść.
< Kimmy? XD >
Od Kimmy cd historii Vuko
- Chi-chot-ka. Pasuje! - zawołałam uradowana
- Do czego? - zdziwił się
- Sama nie wiem. - przyznałam - Ale teraz możemy iść.
Podeszłam do kwiatu i okrążyłam go kilka razy. Zwierzaków ani śladu.
- Śpią? - zapytałam
<Vuko?>
- Do czego? - zdziwił się
- Sama nie wiem. - przyznałam - Ale teraz możemy iść.
Podeszłam do kwiatu i okrążyłam go kilka razy. Zwierzaków ani śladu.
- Śpią? - zapytałam
<Vuko?>
Od Vuko cd historii Kimmy
- Nie umiem wymyślać.
- Ja też nie.
- Może Chichotka? - skrzywiłem się.
< Kimmy? XD >
- Ja też nie.
- Może Chichotka? - skrzywiłem się.
< Kimmy? XD >
Od Kimmy cd historii Vuko
- Powiedziałeś "ksywkę", a to też jest na "k"! - zawołałam - O nie! Teraz ja też to powiedziałam!
- Są daleko, na razie nic nam nie zrobią, ale trzeba pomyśleć nad przezwiskiem dla ciebie.
- Mogę być kwiatuszkiem, albo koniczynką. - powiedziałam - Ale to też jest na "K"! Może ty coś wymyślisz?
<Vuko?>
- Są daleko, na razie nic nam nie zrobią, ale trzeba pomyśleć nad przezwiskiem dla ciebie.
- Mogę być kwiatuszkiem, albo koniczynką. - powiedziałam - Ale to też jest na "K"! Może ty coś wymyślisz?
<Vuko?>
Od Vuko cd historii Kimmy
- Ogólnie nie lubią rzeczy na "k".
- Zjedzą mnie? - skuliła się przerażona i zaczęła kiwać przód-tył. - One mnie zjedzą, zabiją, nie będzie mnie, nie będę się mogła śmiać.
- Spokojnie. - zaśmiałem się. - Wystarczy dać Ci jakąś ksywkę i nie wymawiać nic na "k".
< Kimmy? >
- Zjedzą mnie? - skuliła się przerażona i zaczęła kiwać przód-tył. - One mnie zjedzą, zabiją, nie będzie mnie, nie będę się mogła śmiać.
- Spokojnie. - zaśmiałem się. - Wystarczy dać Ci jakąś ksywkę i nie wymawiać nic na "k".
< Kimmy? >
Od Kimmy cd historii Vuko
- Musimy je znaleźć! - zawołałam i podbiegłam do rośliny
- Lepiej uważaj, bo jeszcze cię zjedzą. - zaśmiał się Vuko
- One są Kimmy-żerne? - przerażona odskoczyłam w tył - Jest jakiś sposób, żeby mnie nie zjadły?
<Vuko? :3>
- Lepiej uważaj, bo jeszcze cię zjedzą. - zaśmiał się Vuko
- One są Kimmy-żerne? - przerażona odskoczyłam w tył - Jest jakiś sposób, żeby mnie nie zjadły?
<Vuko? :3>
Od Vuko cd historii Kimmy
- Jakiś pomysł? - spytała.
- Hmm... - zauważyłem rzadki kwiat i wpadłem na pewien pomysł. - Widzisz to? - pokazałem.
- Mhm.
- To Hidnesaesta. Rzadki okaz rośliny, pod którą mieszkają Wyrwidropsy.
< Kimmy? XD >
- Hmm... - zauważyłem rzadki kwiat i wpadłem na pewien pomysł. - Widzisz to? - pokazałem.
- Mhm.
- To Hidnesaesta. Rzadki okaz rośliny, pod którą mieszkają Wyrwidropsy.
< Kimmy? XD >
Od Kimmy cd historii Vuko
- Dobrze się czujesz? - zapytałam
- Eeee... Chyba tak. - odparł
- A co my wcześniej robiliśmy... - próbowałam sobie przypomnieć - Już wiem! Jechaliśmy na herbatkę u słonia!
- Pojazd nam uciekł. - zauważył basior
- To nawet dobrze, bo znów mógłbyś spaść - powiedziałam - ale musimy znaleźć inny środek transportu.
<Vuko?>
- Eeee... Chyba tak. - odparł
- A co my wcześniej robiliśmy... - próbowałam sobie przypomnieć - Już wiem! Jechaliśmy na herbatkę u słonia!
- Pojazd nam uciekł. - zauważył basior
- To nawet dobrze, bo znów mógłbyś spaść - powiedziałam - ale musimy znaleźć inny środek transportu.
<Vuko?>
Od Vuko cd historii Kimmy
- Cfo? Ja fcale nie spalem. - mruknąłem, pół przytomny, a wadera się zaśmiała.
- Rąbnąłeś w drzewo.
Potrząsnąłem głową, by odzyskać całkowicie świadomość.
- A no. Ale to nie zmienia faktu, że nie spałem, tylko straciłem przytomność.
Znowu śmiech, ale tym razem miałem wrażenie, że sprawia mi radość, ale czemu? Przecież wolę basiorów....A może nie? Już nie?
< Kimmy ? :3 >
- Rąbnąłeś w drzewo.
Potrząsnąłem głową, by odzyskać całkowicie świadomość.
- A no. Ale to nie zmienia faktu, że nie spałem, tylko straciłem przytomność.
Znowu śmiech, ale tym razem miałem wrażenie, że sprawia mi radość, ale czemu? Przecież wolę basiorów....A może nie? Już nie?
< Kimmy ? :3 >
Od Kimmy cd historii Vuko
- Vuko! - zawołałam przerażona
Podbiegłam do basiora i przyjrzałam się mu uważnie. Nie ruszał się, ale na szczęście oddychał. Zaczęłam skakać wokół niego z nadzieją, że się obudzi.
- Wstawaj, musimy zdążyć na herbatkę. - powiedziałam
Uświadomiłam sobie, że w pobliżu znajduje się strumyk, więc pobiegłam do niego i zaczęłam rozglądać się za czymś, w czym można przenieść wodę. Znalazłam wiaderko w kwiatki, które prawdopodobnie zostało porzucone przez ludzi. Napełniłam je wodą i pognałam w stronę Vuko, a później oblałam go wodą. Pomogło.
- Yey! - krzyknęłam i przytuliłam go - Obudziłeś się!
<Vuko?>
Podbiegłam do basiora i przyjrzałam się mu uważnie. Nie ruszał się, ale na szczęście oddychał. Zaczęłam skakać wokół niego z nadzieją, że się obudzi.
- Wstawaj, musimy zdążyć na herbatkę. - powiedziałam
Uświadomiłam sobie, że w pobliżu znajduje się strumyk, więc pobiegłam do niego i zaczęłam rozglądać się za czymś, w czym można przenieść wodę. Znalazłam wiaderko w kwiatki, które prawdopodobnie zostało porzucone przez ludzi. Napełniłam je wodą i pognałam w stronę Vuko, a później oblałam go wodą. Pomogło.
- Yey! - krzyknęłam i przytuliłam go - Obudziłeś się!
<Vuko?>
Od Shervany cd historii Emergeda
Podniecenie, które mnie ogarnęło sprawiło, że nie mogłam powstrzymać Mocy. Tworzyłam wszędzie portale, niczym szalony artysta ustawiałam je w kręgi i tańczyłam pomiędzy nimi razem z partnerem. Lecz ta chwila zostaje przerwana, gdy rytm niknie, a my wpadamy w dwa różne światy. Moja łapa próbuje go złapać, ale jedyne co się udaje to dotknąc jego futra, kto wie czy nie po raz ostatni.
- EMERGED! - krzycze, w tym samym momecie, co on mnie woła.
Ale nasze pyski są za daleko od siebie. Dźwięk nie dociera do jego świata, a ja za to - spoglądam na swój. Nie wiem jak, ale stworzyłam koszmar. Czyżby takie były moje myśli o tym związku, czy skończyły się światy? Nie wiem, ale boję się. Wszystkie postacie, które mnie kiedyś prześladowały są w jednym miejscu. W umyśle wiem, że są to widma, bo większość nie żyje, ale ciało ucieka w przerażeniu.
~ Co się z Tobą dzieje? ~ pyta mnie Demon.
Ale ja nie odpowiadam. Panika, strach, ból to wszystko jest we mnie i nie moge tego powstrzymać. Próbuje uciekać, ale jestem otoczona. Próbuje oddychać głęboko, ale nie starcza mi powietrza. Próbuje...
< Em? Totalnie nie wiem co napisać :x >
- EMERGED! - krzycze, w tym samym momecie, co on mnie woła.
Ale nasze pyski są za daleko od siebie. Dźwięk nie dociera do jego świata, a ja za to - spoglądam na swój. Nie wiem jak, ale stworzyłam koszmar. Czyżby takie były moje myśli o tym związku, czy skończyły się światy? Nie wiem, ale boję się. Wszystkie postacie, które mnie kiedyś prześladowały są w jednym miejscu. W umyśle wiem, że są to widma, bo większość nie żyje, ale ciało ucieka w przerażeniu.
~ Co się z Tobą dzieje? ~ pyta mnie Demon.
Ale ja nie odpowiadam. Panika, strach, ból to wszystko jest we mnie i nie moge tego powstrzymać. Próbuje uciekać, ale jestem otoczona. Próbuje oddychać głęboko, ale nie starcza mi powietrza. Próbuje...
< Em? Totalnie nie wiem co napisać :x >
Od Raven'a cd historii Rosie
- Przykro mi, panie Andrutsej, ale mam pewną waderę w ciąży. - uśmiechnąłem się.
Po czym wrzuciłem sobie Rosie na grzbiet i zmieniłem się w smoka, by było jej wygodniej.
- Co panna chce teraz zrobić?
< Rosie? Brak weny . _ . >
Po czym wrzuciłem sobie Rosie na grzbiet i zmieniłem się w smoka, by było jej wygodniej.
- Co panna chce teraz zrobić?
< Rosie? Brak weny . _ . >
Od Raven'a cd historii Isabelle
- Krwi. - mruknąłem.
Niebieskie strzały pamiętałem bardzo dobrze. Wciąż widzę wściekłe wilki we wspomnieniach. Rozszarujące wszystkich, którzy stają im na drodzę. Nadal tkwi we mnie obraz odgryzionych łap, wydłubanych oczu, spalonych ciał, przybitych do drzew biedaków i trupów, którzy zginęli, cierpiąc okropnie. Zaczęło się niepozornie, dwie strzały wbiły się, ale nic więcej. Wataha zwiększyła ilość Strażników, ale poza tym sądziła, że to głupi żart. A gdy wszyscy udali się na spoczynek, rozpoczęła się rzeź. Silna trucizna z grotów szybko unieszkodliwiła wilki, które stały na straży, a później zajęła się resztą, rozkoszując się ich cierpieniem. Ja gdy tylko to ujrzałem, szybko zmieniłem się w niepozornego robaka na oczach przyjaciela. Ten skinął pyskiem i wyszeptał przez łzy:
- Uciekaj. Jako jedyny masz szansę.
Chciałem zrobić jak kazał, ale nie dałem rady. Na skraju terenów, na pagórku oglądałem to niczym widz. I nie pomogłem. Mimo, że szalone wilki odeszły, a ja mogłem uratować tych, których skazano na śmierć głodową, ja odeszłem... Mogłem jako wilk podejść i ich uleczyć, ale... nie zrobiłem tego. Oni mnie karmili, przygarnęli, a ja im się tak odwdzięczyłem...
- Przestań! - warknąłem na siebie.
Wtedy ujrzałem zdziwioną minę wadery. Tylko pokręciłem pyskiem i czekałem na jej reakcję.
< Isabelle? >
Niebieskie strzały pamiętałem bardzo dobrze. Wciąż widzę wściekłe wilki we wspomnieniach. Rozszarujące wszystkich, którzy stają im na drodzę. Nadal tkwi we mnie obraz odgryzionych łap, wydłubanych oczu, spalonych ciał, przybitych do drzew biedaków i trupów, którzy zginęli, cierpiąc okropnie. Zaczęło się niepozornie, dwie strzały wbiły się, ale nic więcej. Wataha zwiększyła ilość Strażników, ale poza tym sądziła, że to głupi żart. A gdy wszyscy udali się na spoczynek, rozpoczęła się rzeź. Silna trucizna z grotów szybko unieszkodliwiła wilki, które stały na straży, a później zajęła się resztą, rozkoszując się ich cierpieniem. Ja gdy tylko to ujrzałem, szybko zmieniłem się w niepozornego robaka na oczach przyjaciela. Ten skinął pyskiem i wyszeptał przez łzy:
- Uciekaj. Jako jedyny masz szansę.
Chciałem zrobić jak kazał, ale nie dałem rady. Na skraju terenów, na pagórku oglądałem to niczym widz. I nie pomogłem. Mimo, że szalone wilki odeszły, a ja mogłem uratować tych, których skazano na śmierć głodową, ja odeszłem... Mogłem jako wilk podejść i ich uleczyć, ale... nie zrobiłem tego. Oni mnie karmili, przygarnęli, a ja im się tak odwdzięczyłem...
- Przestań! - warknąłem na siebie.
Wtedy ujrzałem zdziwioną minę wadery. Tylko pokręciłem pyskiem i czekałem na jej reakcję.
< Isabelle? >
Od Shervany cd historii Irio
- Kain chyba zna. - mruknęłam i przywołałam w myślach sokoła.
- Kto to?
- Mój towarzysz. Zaraz tu będzie.
Basior spojrzał na mnie pytająco, ale nic nie powiedziałam.
< Irio? >
- Kto to?
- Mój towarzysz. Zaraz tu będzie.
Basior spojrzał na mnie pytająco, ale nic nie powiedziałam.
< Irio? >
Od Wasko
Postanowiliśmy z Blood wyjść na miły, popołudniowy spacer... Warunki pogodowe sprzyjały tylko naszej wędrówce. Postanowiliśmy przejść najpierw leśną ścieżką do wodospadu. Potem mieliśmy przepłynąć pod wodą na następną ścieżkę (tym razem między polami ), która prowadziłaby do niespodzianki, którą szykowałem dla ukochanej. Zresztą cały spacer sam planowałem.
Pobiegliśmy więc wspaniałą, leśną ścieżką ścigając się do mety. Tam gdzie była meta zawiesiłem poprzedniego dnia czerwoną wstążkę. Blood biegnąc, podskoczyła w górę i złapała w zęby linię mety.
-WYGRAŁAM! - krzyknęła radośnie
-Teraz... W pływaniu już mi nie dorównasz - uśmiechnąłem się dziarsko.
-Jeszcze zobaczymy - zaśmiała się.
Powędrowaliśmy dalej lasem, pogrążając się w rozmowie. Po piętnastu minutach stanęliśmy u brzegu basenu wodospadu.
-No to co? Ścigasz się? - rzuciłem waderze wyzywające spojrzenie
-Z tobą? O każdej porze dnia i nocy! - uśmiechnęła się
-No to... Trzy, dwa... Jeden... START! - krzyknąłem i rzuciłem się do wody
Przebierałem łapami ile miałem sił. Przepłynąłem pod biczującym strumieniem wody, która spadała z góry. Rozejrzałem się pod wodą. Blood płynęła zaraz za mną. Wypłynąłem szybko na powierzchnię i wyszedłem z wody. Po biegłem pędem po niebieską wstążkę wiszącą niedaleko brzegu.
-A teraz kto zwyciężył? - zapytałem dumnie
-Tak, tak... Wiadomo kto! BRAWO!!! - zaśmiała się
-No chodź... Trzeba się teraz przejść i odpocząć... - powiedziałem otulając ukochaną
-Yhym - wymamrotała.
Poszliśmy pomiędzy polami do miejsca, w którym miała czekać Blood niespodzianka.
-Kochanie... Zamknij teraz oczy i nie podglądaj... - powiedziałem
-Dobrze... Jak sobie życzysz - zrobiła to o co ją prosiłem.
Zaprowadziłem ją na łąkę, gdzie stała piękna, drewniana altana, w której wcześniej zasłoniłem odsłonięte miejsca (jakby okna, drzwi), a w środku zapaliłem zapachowe świece.
-Otwórz oczy, proszę...
-Ojej! Ale tu ślicznie... - rozejrzała się wokoło - A co jest w tej altance?
-No właśnie... Znamy się już tak długo, parą też nie jesteśmy od dziś... Więc pomyślałem sobie... Czy nie chciałabyś się ze mną związać już na zawsze? - wydukałem
<Blood?>
Pobiegliśmy więc wspaniałą, leśną ścieżką ścigając się do mety. Tam gdzie była meta zawiesiłem poprzedniego dnia czerwoną wstążkę. Blood biegnąc, podskoczyła w górę i złapała w zęby linię mety.
-WYGRAŁAM! - krzyknęła radośnie
-Teraz... W pływaniu już mi nie dorównasz - uśmiechnąłem się dziarsko.
-Jeszcze zobaczymy - zaśmiała się.
Powędrowaliśmy dalej lasem, pogrążając się w rozmowie. Po piętnastu minutach stanęliśmy u brzegu basenu wodospadu.
-No to co? Ścigasz się? - rzuciłem waderze wyzywające spojrzenie
-Z tobą? O każdej porze dnia i nocy! - uśmiechnęła się
-No to... Trzy, dwa... Jeden... START! - krzyknąłem i rzuciłem się do wody
Przebierałem łapami ile miałem sił. Przepłynąłem pod biczującym strumieniem wody, która spadała z góry. Rozejrzałem się pod wodą. Blood płynęła zaraz za mną. Wypłynąłem szybko na powierzchnię i wyszedłem z wody. Po biegłem pędem po niebieską wstążkę wiszącą niedaleko brzegu.
-A teraz kto zwyciężył? - zapytałem dumnie
-Tak, tak... Wiadomo kto! BRAWO!!! - zaśmiała się
-No chodź... Trzeba się teraz przejść i odpocząć... - powiedziałem otulając ukochaną
-Yhym - wymamrotała.
Poszliśmy pomiędzy polami do miejsca, w którym miała czekać Blood niespodzianka.
-Kochanie... Zamknij teraz oczy i nie podglądaj... - powiedziałem
-Dobrze... Jak sobie życzysz - zrobiła to o co ją prosiłem.
Zaprowadziłem ją na łąkę, gdzie stała piękna, drewniana altana, w której wcześniej zasłoniłem odsłonięte miejsca (jakby okna, drzwi), a w środku zapaliłem zapachowe świece.
-Otwórz oczy, proszę...
-Ojej! Ale tu ślicznie... - rozejrzała się wokoło - A co jest w tej altance?
-No właśnie... Znamy się już tak długo, parą też nie jesteśmy od dziś... Więc pomyślałem sobie... Czy nie chciałabyś się ze mną związać już na zawsze? - wydukałem
<Blood?>
Od Gine
Obudziłam się rano z nadzieją, że dziś w końcu zobaczę Fallena. Rozejrzałam się niepewnie po jaskini. Pusto.
-Fallen? - odezwałam się
Cisza...
Nie. To nie był ten dzień. Znowu. Przygnębiona zwlekłam się z łóżka. Stanęłam przed lustrem i rozczesałam skołtunioną sierść. Boże... Już tyle czasu minęło od odejścia Fallena... Ja już nie wiem co robić - pomyślałam. Popatrzyłam jeszcze chwilę w swoje odbicie i wyszłam na zewnątrz... Słońce świeciło radośnie. Jednak nie poprawiło to mojego humoru. Pokierowałam się w stronę lasu, w którym po raz ostatni widziałam Fallena. Wkroczyłam powoli na leśną ścieżkę. Była nieprzyzwoicie romantyczna. Piękne fioletowo-niebieskie drzewa przypominały zakochane pary. Różowawe krzaki w kształcie serc rozdzielały drzewa od siebie. Wszystko było takie perfekcyjne... Wszystko oprócz mojego życia! Usiadłam pod drzewem, przy którym ostatni raz rozmawialiśmy. Oparłam się o pień i przypomniałam sobie to ostatnie spotkanie.
-Aniele... Muszę iść... Ale jak tylko załatwię wszystkie sprawy, wrócę - powiedział wtedy.
-Ale obiecujesz, że wrócisz? - zapytałam ze łzami w oczach
-Obiecuję, a teraz nie płacz... Proszę. Obiecaj mi, że nigdy nie będziesz płakać... - prosił
-Obiecuję... - przytuliłam się do niego tak mocno jak tylko potrafiłam
Musnął mnie delikatnie wargami. Po czym odsunął się ode mnie. Spojrzał jeszcze raz w moje oczy i odszedł.
Zniknął... I wtedy ostatni raz go widziałam.
Do moich oczu napłynęły łzy. Tak jak wtedy. Zaczęłam płakać z tęsknoty. Większość wilków z watahy nie wie jak to jest stracić ukochaną osobę... Leżałam teraz z zamkniętymi oczami, zmęczona płaczem.
Nagle usłyszałam czyjś oddech. Otworzyłam oczy i zobaczyłam jakiegoś wilka.
-Dlaczego płaczesz? - odezwał się spokojnym głosem
-Kim jesteś? Nie rób mi krzywdy... - odezwałam się wystaszona
<Nieznajomy/nieznajoma?>
-Fallen? - odezwałam się
Cisza...
Nie. To nie był ten dzień. Znowu. Przygnębiona zwlekłam się z łóżka. Stanęłam przed lustrem i rozczesałam skołtunioną sierść. Boże... Już tyle czasu minęło od odejścia Fallena... Ja już nie wiem co robić - pomyślałam. Popatrzyłam jeszcze chwilę w swoje odbicie i wyszłam na zewnątrz... Słońce świeciło radośnie. Jednak nie poprawiło to mojego humoru. Pokierowałam się w stronę lasu, w którym po raz ostatni widziałam Fallena. Wkroczyłam powoli na leśną ścieżkę. Była nieprzyzwoicie romantyczna. Piękne fioletowo-niebieskie drzewa przypominały zakochane pary. Różowawe krzaki w kształcie serc rozdzielały drzewa od siebie. Wszystko było takie perfekcyjne... Wszystko oprócz mojego życia! Usiadłam pod drzewem, przy którym ostatni raz rozmawialiśmy. Oparłam się o pień i przypomniałam sobie to ostatnie spotkanie.
-Aniele... Muszę iść... Ale jak tylko załatwię wszystkie sprawy, wrócę - powiedział wtedy.
-Ale obiecujesz, że wrócisz? - zapytałam ze łzami w oczach
-Obiecuję, a teraz nie płacz... Proszę. Obiecaj mi, że nigdy nie będziesz płakać... - prosił
-Obiecuję... - przytuliłam się do niego tak mocno jak tylko potrafiłam
Musnął mnie delikatnie wargami. Po czym odsunął się ode mnie. Spojrzał jeszcze raz w moje oczy i odszedł.
Zniknął... I wtedy ostatni raz go widziałam.
Do moich oczu napłynęły łzy. Tak jak wtedy. Zaczęłam płakać z tęsknoty. Większość wilków z watahy nie wie jak to jest stracić ukochaną osobę... Leżałam teraz z zamkniętymi oczami, zmęczona płaczem.
Nagle usłyszałam czyjś oddech. Otworzyłam oczy i zobaczyłam jakiegoś wilka.
-Dlaczego płaczesz? - odezwał się spokojnym głosem
-Kim jesteś? Nie rób mi krzywdy... - odezwałam się wystaszona
<Nieznajomy/nieznajoma?>
Od Alex'a
Był niezwykle ponury poranek. Wstałem wcześnie, żeby upolować jakieś śniadanko dla siebie i Ifusiaka. Wyszedłem przed jaskinie szukając wzrokiem miejsca, gdzie mógłbym coś upolować. Powędrowałem w stronę małego, świerkowego lasku, który zawsze był pełny zwierzyny. Zobaczyłem dorodnego jelenia pożerającego właśnie świeżą trawkę. Zaczaiłem się na niego za krzakiem. Trzy, dwa... JEDEN!!! Wyskoczyłem z kryjówki na moje śniadanie, powalając je na ziemię. Po pięciu minutach walki jeleń był mój. Zaciągnąłem go do jaskini.
-Ifusiaczku! - krzyknąłem radośnie
-Tak? Misiaczku! - zapytała moja ukochana wychodząc z kuchni
-Yyyy... No... Ten... - zawstydziłem się tym przezwiskiem - Twój misiaczek przyniósł jelonka na śniadanko - dodałem z uśmiechem.
-To cudownie... Pomyślałam właśnie, że poszedłeś po coś do jedzenia. Więc pomyślałam sobie, że do jelonka będzie pysznie pasowała sałatka. Wiesz twoja ulubiona - powiedziała uwodzicielsko.
-Cudownie! - krzyknąłem, rozpływając się myśląc o sałatce
-No już, no już! Ale wiesz, że musisz wypatroszyć jeszcze tego jelonka. Pamiętasz chyba, że twój Ifusiak nie może tamtych bebechów z środka - przytuliła się do mnie.
-Pamiętam, pamiętam...
Wyszedłem przed jaskinię i zacząłem rozrywać jelonka. Skóra i kości wylądowały w wielkim koszu przy jaskini. A jego krwią naznaczyłem wejście do jaskini, żeby dzisiejszego wieczoru moja ukochana niczym się nie przejmowała... Wtedy Ifus wyszła z jaskini.
-No jak tam, jelonek goto... - przerwała - Alex... Co zamierzasz dziś robić, że zaznaczyłeś jaskinię krwią?
-No wiesz... Przecież dzisiaj jest ten dzień! Dzisiaj przychodzą na świat nasze maleństwa! - uśmiechnąłem się radośnie
<Ifus? Co ty na to?>
-Ifusiaczku! - krzyknąłem radośnie
-Tak? Misiaczku! - zapytała moja ukochana wychodząc z kuchni
-Yyyy... No... Ten... - zawstydziłem się tym przezwiskiem - Twój misiaczek przyniósł jelonka na śniadanko - dodałem z uśmiechem.
-To cudownie... Pomyślałam właśnie, że poszedłeś po coś do jedzenia. Więc pomyślałam sobie, że do jelonka będzie pysznie pasowała sałatka. Wiesz twoja ulubiona - powiedziała uwodzicielsko.
-Cudownie! - krzyknąłem, rozpływając się myśląc o sałatce
-No już, no już! Ale wiesz, że musisz wypatroszyć jeszcze tego jelonka. Pamiętasz chyba, że twój Ifusiak nie może tamtych bebechów z środka - przytuliła się do mnie.
-Pamiętam, pamiętam...
Wyszedłem przed jaskinię i zacząłem rozrywać jelonka. Skóra i kości wylądowały w wielkim koszu przy jaskini. A jego krwią naznaczyłem wejście do jaskini, żeby dzisiejszego wieczoru moja ukochana niczym się nie przejmowała... Wtedy Ifus wyszła z jaskini.
-No jak tam, jelonek goto... - przerwała - Alex... Co zamierzasz dziś robić, że zaznaczyłeś jaskinię krwią?
-No wiesz... Przecież dzisiaj jest ten dzień! Dzisiaj przychodzą na świat nasze maleństwa! - uśmiechnąłem się radośnie
<Ifus? Co ty na to?>
sobota, 18 stycznia 2014
Od Vuko cd historii Kimmy
- Nom. - uśmiechnąłem się.
I wtedy "ziemia" stanęła, a ja poleciałem do przodu. Zleciałem z naszego środka transportu i rąbnąłem w drzewo...
- Vuko! - usłyszałem tylko.
< Kimmy? >
I wtedy "ziemia" stanęła, a ja poleciałem do przodu. Zleciałem z naszego środka transportu i rąbnąłem w drzewo...
- Vuko! - usłyszałem tylko.
< Kimmy? >
Od Kimmy cd historii Vuko
Tarzałam się po trawie za śmiechu, obserwując ich taniec. Gdy już się trochę uspokoiłam, postanowiłam odesłać zwierzątko do domu.
- Dobra, już koniec. - powiedziałam - Możesz wracać.
Machnęłam łapą nad głową zwierzątka, a to zniknęło w jednej chwili.
- Fajnie było, nieprawdaż? - zwróciłam się do basiora
<Vuko?>
- Dobra, już koniec. - powiedziałam - Możesz wracać.
Machnęłam łapą nad głową zwierzątka, a to zniknęło w jednej chwili.
- Fajnie było, nieprawdaż? - zwróciłam się do basiora
<Vuko?>
Od Shikki cd historii Irio
- Będę czekać tutaj. - zrobiłam "x" na ziemi.
- A ja tu. - również narysował pod sobą znak.
Uśmiechnęłam się i odbiegłam kawałek. Trzeba cuś zrobić.
~~ Dwadzieścia minut później ~~
Właśnie skończyłam obiadek i po dokładnym oblizaniu się, powstałam i ruszyłam w stronę miejsca, które wyznaczyłam na spotkanie. Nie trwało to długo, gdyż odaliłam się tylko na tyle, by dopaść zające i zjeść. Po dojściu na miejsce docelowe, przysiadłam i spojrzałam w górę. Nad moim iksem widziałam sporą, bezlistna gałąź.
- Uniesie mnie. - mruknęłam zadowolona.
I zaczęłam powolną wspinaczkę do góry. Na szczęście ostre, szczenięce pazury mi to umożliwiły i szybko patrzyła na świat z "lotu ptaka".
- Teraz tylko czekać, aż Irio się zjawi... - powiedziałam cicho do siebie, tak, że tylko ja usłyszałam.
I dobrze, bo właśnie w tej chwili pojawił się basior. Poczekałam chwilę, aż usiądzie na swoim miejscu i zacznie się nerwowo oglądać, po czym...
- Buuu! - krzyknęłam skacząc na mój znak.
< Irio? xD >
- A ja tu. - również narysował pod sobą znak.
Uśmiechnęłam się i odbiegłam kawałek. Trzeba cuś zrobić.
~~ Dwadzieścia minut później ~~
Właśnie skończyłam obiadek i po dokładnym oblizaniu się, powstałam i ruszyłam w stronę miejsca, które wyznaczyłam na spotkanie. Nie trwało to długo, gdyż odaliłam się tylko na tyle, by dopaść zające i zjeść. Po dojściu na miejsce docelowe, przysiadłam i spojrzałam w górę. Nad moim iksem widziałam sporą, bezlistna gałąź.
- Uniesie mnie. - mruknęłam zadowolona.
I zaczęłam powolną wspinaczkę do góry. Na szczęście ostre, szczenięce pazury mi to umożliwiły i szybko patrzyła na świat z "lotu ptaka".
- Teraz tylko czekać, aż Irio się zjawi... - powiedziałam cicho do siebie, tak, że tylko ja usłyszałam.
I dobrze, bo właśnie w tej chwili pojawił się basior. Poczekałam chwilę, aż usiądzie na swoim miejscu i zacznie się nerwowo oglądać, po czym...
- Buuu! - krzyknęłam skacząc na mój znak.
< Irio? xD >
Od Irio cd historii Shikki
- Po co?- spytałem.
- Żeby ponudzić się razem...
- Może...
- Tak?
- Może...
- Tak?
- Ok... To za pół godziny... - uśmiechnąłem się do niej.
< Shikka?>
- Żeby ponudzić się razem...
- Może...
- Tak?
- Może...
- Tak?
- Ok... To za pół godziny... - uśmiechnąłem się do niej.
< Shikka?>
Od Dejli cd historii Kinaja
Kinaj puścił mnie z objęć i ruszył w drugą stronę...
-Kinaj! - wrzasnęłam, a echo powtarzało się wielokrotnie
-Dejlo, nie mogę... - powiedział stanowczo i odszedł
-Kinaj... - jęknęłam bezradnie, po czym osunęłam się na ziemię
***
Zerwałam się na równe łapy. Rozejrzałam się dookoła próbując przypomnieć sobie gdzie jestem. W końcu uświadomiłam sobie co zaszło poprzedniej nocy. Wydostałam się z mojego schronienia i znalazłam się przy krzaku, który osłaniał wejście do kryjówki. Pokierowałam się w stronę watahy. Przynajmniej tak mi się zdawało...
Szłam bardzo długo zastanawiając się gdzie jestem. Gdy zaczęło się ponownie ściemniać kompletnie straciłam nadzieję, że kiedykolwiek wrócę do domu. Poczułam czyjąś obecność. Usłyszałam za plecami odgłos czyiś kroków, łamanie gałązek. Podskoczyłam ze strachu, gdy poczułam jak coś powala mnie na ziemię.
Widziałam potworne twarze trzech podłych basiorów. Jeden trzymał mnie potężną łapą, żebym nie uciekła. Drugi zakrywał mi pysk, żebym nie mogła krzyczeć. Trzeci zaś zabawiał się mną na wszystkie możliwe sposoby. Był najpotężniejszy. Jego złowieszczy uśmiech zdradzał, że ma złe zamiary wobec mnie. Poczułam okropny ból, a potem zobaczyłam krew spływającą z mojego lewego boku. Najpotężniejszy basior tuż pod moim sercem wyciął pazurem znak w kształcie pioruna. Próbowałam się szarpać i krzyczeć, ale nic z tego. Najważniejszy basior usiadł na mnie, patrząc w moje oczy. Dwa pozostałe samce odpuściły. Straciłam nadzieję.
-Witaj maleńka... Zaraz poczujesz ból, a potem cię puścimy. Jeśli nie, to najpierw ja się tobą zajmę, a później dwóch moich kolegów. No i pójdziesz z nami, bo mamy jeszcze innych kolegów, którzy lubią młode, zgrabne samiczki - powiedział ze złowieszczym uśmiechem.
-Nawet nie próbuj! - warknął nagle znajomy głos, to był Kinaj
-Ooooo! Bohater się znalazł... Najpierw zostawia biedną samicę samą w grocie należącej do mojego stada - ruszył w stronę znajomego mi basiora.
Skoczyłam na równe nogi i stanęłam jak najdalej dwóch pozostałych basiorów. Jednak ci przytrzymali mnie, żebym im nie uciekła.
-Nawet się nie waż jej cokolwiek zrobić, bo tego mocno pożałujesz - warknął ponownie.
-Już się boję - zbliżył się do Kinaja.
-Myślisz, że łapanie bezbronnych wader w niewolę sprawi ci radość? Zabawianie się z waderami, które tego nie chcą nigdy nie sprawi ci radości. Czy pragnienie pod przymusem to naprawdę pragnienie? - tłumaczył broniąc mnie samiec
-Niech ci będzie! Uratuj ją, proszę! Puśćcie ją! Idziemy! - krzyknął
Zostałam puszczona tak mocno, że momentalnie upadłam na ziemię. Złe basiory zniknęły w głębi nocy.
-Dejla, nic ci nie jest? - podbiegł do mnie Kinaj - Ty krwawisz...
-To nic takiego... - powiedziałam
-Przepraszam, że cię tam zostawiłem. Nie miałem pojęcia, że może ci się coś stać - objął mnie,by ograć mnie
-To nie twoja wina... Ale Kinaj proszę, zabierz mnie już do domu - spojrzałam mu prosto w oczy.
<Kinaj?>
-Kinaj! - wrzasnęłam, a echo powtarzało się wielokrotnie
-Dejlo, nie mogę... - powiedział stanowczo i odszedł
-Kinaj... - jęknęłam bezradnie, po czym osunęłam się na ziemię
***
Zerwałam się na równe łapy. Rozejrzałam się dookoła próbując przypomnieć sobie gdzie jestem. W końcu uświadomiłam sobie co zaszło poprzedniej nocy. Wydostałam się z mojego schronienia i znalazłam się przy krzaku, który osłaniał wejście do kryjówki. Pokierowałam się w stronę watahy. Przynajmniej tak mi się zdawało...
Szłam bardzo długo zastanawiając się gdzie jestem. Gdy zaczęło się ponownie ściemniać kompletnie straciłam nadzieję, że kiedykolwiek wrócę do domu. Poczułam czyjąś obecność. Usłyszałam za plecami odgłos czyiś kroków, łamanie gałązek. Podskoczyłam ze strachu, gdy poczułam jak coś powala mnie na ziemię.
Widziałam potworne twarze trzech podłych basiorów. Jeden trzymał mnie potężną łapą, żebym nie uciekła. Drugi zakrywał mi pysk, żebym nie mogła krzyczeć. Trzeci zaś zabawiał się mną na wszystkie możliwe sposoby. Był najpotężniejszy. Jego złowieszczy uśmiech zdradzał, że ma złe zamiary wobec mnie. Poczułam okropny ból, a potem zobaczyłam krew spływającą z mojego lewego boku. Najpotężniejszy basior tuż pod moim sercem wyciął pazurem znak w kształcie pioruna. Próbowałam się szarpać i krzyczeć, ale nic z tego. Najważniejszy basior usiadł na mnie, patrząc w moje oczy. Dwa pozostałe samce odpuściły. Straciłam nadzieję.
-Witaj maleńka... Zaraz poczujesz ból, a potem cię puścimy. Jeśli nie, to najpierw ja się tobą zajmę, a później dwóch moich kolegów. No i pójdziesz z nami, bo mamy jeszcze innych kolegów, którzy lubią młode, zgrabne samiczki - powiedział ze złowieszczym uśmiechem.
-Nawet nie próbuj! - warknął nagle znajomy głos, to był Kinaj
-Ooooo! Bohater się znalazł... Najpierw zostawia biedną samicę samą w grocie należącej do mojego stada - ruszył w stronę znajomego mi basiora.
Skoczyłam na równe nogi i stanęłam jak najdalej dwóch pozostałych basiorów. Jednak ci przytrzymali mnie, żebym im nie uciekła.
-Nawet się nie waż jej cokolwiek zrobić, bo tego mocno pożałujesz - warknął ponownie.
-Już się boję - zbliżył się do Kinaja.
-Myślisz, że łapanie bezbronnych wader w niewolę sprawi ci radość? Zabawianie się z waderami, które tego nie chcą nigdy nie sprawi ci radości. Czy pragnienie pod przymusem to naprawdę pragnienie? - tłumaczył broniąc mnie samiec
-Niech ci będzie! Uratuj ją, proszę! Puśćcie ją! Idziemy! - krzyknął
Zostałam puszczona tak mocno, że momentalnie upadłam na ziemię. Złe basiory zniknęły w głębi nocy.
-Dejla, nic ci nie jest? - podbiegł do mnie Kinaj - Ty krwawisz...
-To nic takiego... - powiedziałam
-Przepraszam, że cię tam zostawiłem. Nie miałem pojęcia, że może ci się coś stać - objął mnie,by ograć mnie
-To nie twoja wina... Ale Kinaj proszę, zabierz mnie już do domu - spojrzałam mu prosto w oczy.
<Kinaj?>
Od Emergeda cd historii Shervany
Uśmiecham się, chwytając ją i stawiając na ziemi. I nagle, nie wiem, czy z podniecenia, Shervana tworzy portale. Tysiące. Wszędzie gorące, palące lustra. Ona wpada na jedno, jak uderzam barkiem w drugie. Ciemność. Cisza. I nagle gwar. Ale nie zwierzęcy, nie. I smród. Całkiem nienaturalny. Hałas, ciemność przygniata! Jestem w samym środku jakiegoś wiru... Miasto. Ludzkie, potworne miasto.
- Shervana!
Ktoś na mnie wpada, ktoś uderza nogą, coś przejeżdża po mnie oponą.
- SHERVANA! - ryczę. Pomóż mi, błagam!
Ktoś krzyczy. Dymiąca maszyna przede mną.
- NIE!
Przypomina mi się tekst pewnej piosenki:
Ile słowa ważyć będą gdy spotkamy się tam
Gdzie ktoś dawno temu stwierdził
Że to miejsce zmieni nas
W swoim czasie wszystko płynie i zabiera
Także nas
Poszukiwać wspólnej drogi
To nasze role to nasza gra
Ostatecznie
Odnajdziemy się po latach
Nasze drogi
Jeszcze kiedyś przeplotą gdzieś
Odpłyniemy
Kiedyś może w jakąś siną dal
Choć mijamy co dnia
Ile słowa ważyć będą gdy spotkamy się tam
Gdzie ktoś dawno temu stwierdził
Że to miejsce zmieni nas
W swoim czasie wszystko płynie i zabiera
Także nas
Poszukiwać wspólnej drogi
To nasze role to nasza gra...
I ogarnia mnie to przytulne poczucie pewności i spokoju... I pozwalam sobie odpłynąć... Zrobić miejsca mojemu przyjacielowi... I ciemnieję... Nie, on to robi.... Ale jakie to ma znaczenie...? On już zabija moich wrogów........
<Shervana...?>
- Shervana!
Ktoś na mnie wpada, ktoś uderza nogą, coś przejeżdża po mnie oponą.
- SHERVANA! - ryczę. Pomóż mi, błagam!
Ktoś krzyczy. Dymiąca maszyna przede mną.
- NIE!
Przypomina mi się tekst pewnej piosenki:
Ile słowa ważyć będą gdy spotkamy się tam
Gdzie ktoś dawno temu stwierdził
Że to miejsce zmieni nas
W swoim czasie wszystko płynie i zabiera
Także nas
Poszukiwać wspólnej drogi
To nasze role to nasza gra
Ostatecznie
Odnajdziemy się po latach
Nasze drogi
Jeszcze kiedyś przeplotą gdzieś
Odpłyniemy
Kiedyś może w jakąś siną dal
Choć mijamy co dnia
Ile słowa ważyć będą gdy spotkamy się tam
Gdzie ktoś dawno temu stwierdził
Że to miejsce zmieni nas
W swoim czasie wszystko płynie i zabiera
Także nas
Poszukiwać wspólnej drogi
To nasze role to nasza gra...
I ogarnia mnie to przytulne poczucie pewności i spokoju... I pozwalam sobie odpłynąć... Zrobić miejsca mojemu przyjacielowi... I ciemnieję... Nie, on to robi.... Ale jakie to ma znaczenie...? On już zabija moich wrogów........
<Shervana...?>
Od Vuko cd historii Fearghal'a
- Nie wystarcza Ci grymas?
- Nie.
Westchnąłem i, by odwrócić jego uwagę pokazałem łapą na cel naszej wędrówki.
< Vane? >
- Nie.
Westchnąłem i, by odwrócić jego uwagę pokazałem łapą na cel naszej wędrówki.
< Vane? >
Od Vuko cd historii Kimmy
- Ja też nie...
Popatrzyliśmy na siebie. Wiedziałem, że oszukuje, ale sam postanowiłem się zabawić.
- No dobra, spróbuje. - powiedziałem i podszedłem do wiewiórki.
Uklękłem na jedno kolano.
- Mogę prosić do tańca? - spytałem.
Stworzonko skinęło pyskiem i wtedy zaczął się taniec pełen bólu z powodu nawzajemnego deptania się, szturchania, przewracania i tym podobnych.
< Kimmy? >
Popatrzyliśmy na siebie. Wiedziałem, że oszukuje, ale sam postanowiłem się zabawić.
- No dobra, spróbuje. - powiedziałem i podszedłem do wiewiórki.
Uklękłem na jedno kolano.
- Mogę prosić do tańca? - spytałem.
Stworzonko skinęło pyskiem i wtedy zaczął się taniec pełen bólu z powodu nawzajemnego deptania się, szturchania, przewracania i tym podobnych.
< Kimmy? >
Od Shikki cd historii Irio
- Jakiej?
- Dzienna Straż.
- Kiedy kończysz?
- Niedługo.
- Za pięć minut?
- Nieee.
- Dziesięć?
- Nie.
- Piętnaście?
- Nie.
- To za ile? - zwiesiłam pysk.
- Pół godziny. - zaśmiał się.
- To może podejdziesz pod moją jaskinię, jak skończysz? - uśmiechnęłam się, patrząc mu w oczy.
< Irio? >
- Dzienna Straż.
- Kiedy kończysz?
- Niedługo.
- Za pięć minut?
- Nieee.
- Dziesięć?
- Nie.
- Piętnaście?
- Nie.
- To za ile? - zwiesiłam pysk.
- Pół godziny. - zaśmiał się.
- To może podejdziesz pod moją jaskinię, jak skończysz? - uśmiechnęłam się, patrząc mu w oczy.
< Irio? >
Od Irio cd historii Shikki
- Cześć. - powiedziałem i wyciągnąłem ją z błota.
- Cześć... - odpowiedziała, próbując strzepać błoto z futra.
- Chyba nie dasz rady... Niedaleko jest jakiś strumyk. Mogłabyś się opłukać... - wskazałem łapą.
- A co ty tu robisz? - spytała.
- Nudzę się... Będąc w pracy... - odpowiedziałem.
< Shikka?>
- Cześć... - odpowiedziała, próbując strzepać błoto z futra.
- Chyba nie dasz rady... Niedaleko jest jakiś strumyk. Mogłabyś się opłukać... - wskazałem łapą.
- A co ty tu robisz? - spytała.
- Nudzę się... Będąc w pracy... - odpowiedziałem.
< Shikka?>
Od Nijalii cd historii Chiona
Spojrzałam na basiora. Zauważyłam, że ziemia pod nim zamarza. Podeszłam bliżej.
- Mówiłem ci, żebyś sobie poszła... - burknął i zrobił kilka kroków do przodu. Tam gdzie stawał
ziemię skuwał lód.
- Jej... - wydusiłam.
- Na co się tak patrzysz? - warknął. - Z resztą nie ważne skoro ty nie idziesz to ja sobie pójdę. - dodał.
- Nie! Czekaj... Spójrz... - zdjęłam rękawiczkę i dotknęłam ziemi, zmieniła się ona w kawałek kryształu przypominający lód...
< Chion?>
- Mówiłem ci, żebyś sobie poszła... - burknął i zrobił kilka kroków do przodu. Tam gdzie stawał
ziemię skuwał lód.
- Jej... - wydusiłam.
- Na co się tak patrzysz? - warknął. - Z resztą nie ważne skoro ty nie idziesz to ja sobie pójdę. - dodał.
- Nie! Czekaj... Spójrz... - zdjęłam rękawiczkę i dotknęłam ziemi, zmieniła się ona w kawałek kryształu przypominający lód...
< Chion?>
Od Mell cd historii Fearghal'a
- Współczuję. Nie rozumiem wilków, które porzucają własne szczeniaki..
- A może teraz ty opowiesz mi swoją historię? - zaproponował.
- Urodziłam się 3 lata temu w opuszczonym świecie.
Opuszczonym, bo byliśmy tak tylko my. Miałam matkę - Amirate - i ojca - Arthus'a -. Okazało się po roku, iż posiadam dar. Nie tyle dar, ile wspomnienia i możliwości. Byłam Lodem. Potomkinią pierwszej strażniczki lodu, Verity. Po szkoleniu miałam pojechać na mroźną północ, aby walczyć z niedźwiedziami. Ale napadli nas w drodze. Czarne wilki. Potem już nic nie pamiętam.
< Fearghal? >
- A może teraz ty opowiesz mi swoją historię? - zaproponował.
- Urodziłam się 3 lata temu w opuszczonym świecie.
Opuszczonym, bo byliśmy tak tylko my. Miałam matkę - Amirate - i ojca - Arthus'a -. Okazało się po roku, iż posiadam dar. Nie tyle dar, ile wspomnienia i możliwości. Byłam Lodem. Potomkinią pierwszej strażniczki lodu, Verity. Po szkoleniu miałam pojechać na mroźną północ, aby walczyć z niedźwiedziami. Ale napadli nas w drodze. Czarne wilki. Potem już nic nie pamiętam.
< Fearghal? >
Od Kimmy cd historii Vuko
- Nauczyłam się tego kiedyś. - powiedziałam
- Bardzo przydatne. - odparł Vuko nadal leżący na trawie i trzęsący się ze śmiechu
- Ale teraz nie może wrócić, póki ktoś z nią nie zatańczy, a ja niestety nie mam do tego talentu.
Oczywiście prawdą to nie było, ale chciałam zobaczyć, czy basior uwierzy.
<Vuko?>
- Bardzo przydatne. - odparł Vuko nadal leżący na trawie i trzęsący się ze śmiechu
- Ale teraz nie może wrócić, póki ktoś z nią nie zatańczy, a ja niestety nie mam do tego talentu.
Oczywiście prawdą to nie było, ale chciałam zobaczyć, czy basior uwierzy.
<Vuko?>
Od Kill'a cd historii Ines
- Przepraszam. - powiedziałem cicho
- Miałeś mnie nie szukać! - zawołała
- Wiem, że nie powinienem cię pytać, ale sądziłem, że to i tak nie wiele zmieni tylko, że... - przerwałem i ugryzłem się w język - Możesz mi wszystko wyjaśnić? Oczywiście, jeśli chcesz...
<Ines?>
- Miałeś mnie nie szukać! - zawołała
- Wiem, że nie powinienem cię pytać, ale sądziłem, że to i tak nie wiele zmieni tylko, że... - przerwałem i ugryzłem się w język - Możesz mi wszystko wyjaśnić? Oczywiście, jeśli chcesz...
<Ines?>
piątek, 17 stycznia 2014
Od Fearghal'a cd. historii Vuko
Zdziwiłem się lekko, jest takie miejsce? Hmmm, może i jest...
-A więc prowadź. Może byś się uśmiechnął? Tylko tak szczerze!
<Vuko?>
-A więc prowadź. Może byś się uśmiechnął? Tylko tak szczerze!
<Vuko?>
Od Fearghal'a cd. historii Mell
Nie dało się ukryć zdziwienia.
- Historię? Ech, nie ma w niej nic ciekawego. Naprawdę jest ci to do szczęścia potrzebne? - odpowiedziałem
- Tak! - wadera zaśmiała się cicho
- No cóż... moi rodzice mnie nie chcieli i wyrzucili nieopodal tej watahy. Miałem wtedy pół roku. Shervana mnie, tak jakby, zaadoptowała i od tamtej pory nazywam ją matką.
<Mell?>
- Historię? Ech, nie ma w niej nic ciekawego. Naprawdę jest ci to do szczęścia potrzebne? - odpowiedziałem
- Tak! - wadera zaśmiała się cicho
- No cóż... moi rodzice mnie nie chcieli i wyrzucili nieopodal tej watahy. Miałem wtedy pół roku. Shervana mnie, tak jakby, zaadoptowała i od tamtej pory nazywam ją matką.
<Mell?>
Od Ines cd historii Kill' a
Na widok Kill' a serce mi zamarło...
-Kill? CCo ty tu robisz?! - zapytałam zdziwiona
- Ja... - zaczął ale mu przerwałam
- Jak mnie tu znalazłeś? Czemu przyszedłeś? Mówiłam żebyś wrócił do domu i zapomniał! -krzyknęłam, ale wiedziałam że nadeszła pora wszystko mu wytłumaczyc...
< Kill? Nie odchodź xD Dowiesz się o co chodzi ;) >
-Kill? CCo ty tu robisz?! - zapytałam zdziwiona
- Ja... - zaczął ale mu przerwałam
- Jak mnie tu znalazłeś? Czemu przyszedłeś? Mówiłam żebyś wrócił do domu i zapomniał! -krzyknęłam, ale wiedziałam że nadeszła pora wszystko mu wytłumaczyc...
< Kill? Nie odchodź xD Dowiesz się o co chodzi ;) >
Od Vuko cd historii Kimmy
Czekałem spokojnie na to co zrobi, ale całkowicie mnie zaskoczyła przyprowadzając tańczącą wiewiórkę. Nie zastanawiałem się nad tym dziwnym faktem. Po prostu śmiałem się. I ona też.
- Skąd to wytrzasnęłaś? - spytałem, turlając się po grzbiecie sześciennego stworzenia, które powoli zaczęło wstawać na dźwięk naszego śmiechu.
< Kimmy? >
- Skąd to wytrzasnęłaś? - spytałem, turlając się po grzbiecie sześciennego stworzenia, które powoli zaczęło wstawać na dźwięk naszego śmiechu.
< Kimmy? >
Od Mell cd historii Fearghal'a
Lekko się zarumieniłam, ale wspięłam się na basiora, a już po chwili zaczęliśmy swobodnie rozmawiać. Dowiedziałam się, że bardzo lubi kolor czerwony, ale nie jest on jego ulubionym kolorem.
Teraz Vane położył mnie na ziemi. Postanowiłam.
- Opowiesz mi swoją historię? - zapytałam.
< Fearghal? >
Teraz Vane położył mnie na ziemi. Postanowiłam.
- Opowiesz mi swoją historię? - zapytałam.
< Fearghal? >
Od Kimmy cd historii Vuko
Odbiegłam kilka metrów do Vuko i wdrapałam się na drzewo. Po chwili zeskoczyłam z niego razem z małą wiewiórką.
- Zatańcz coś. - szepnęłam do niej
Nie była to zwyczajna wiewiórka. Stworzona została z czarów, kilka chwil temu. Wstała i śpiewając wesołą piosenkę, tańczyła walc.
<Vuko?>
- Zatańcz coś. - szepnęłam do niej
Nie była to zwyczajna wiewiórka. Stworzona została z czarów, kilka chwil temu. Wstała i śpiewając wesołą piosenkę, tańczyła walc.
<Vuko?>
Od Shikki
Poruszałam się powoli po terenach watahy, szukając czegoś lub kogoś kto przerwie moją nudę. Moje łapy poruszały się automatycznie, a mózg wyłączał się. Ten scenariusz trwałby zapewnie jeszcze jakiś czas, gdybym nie wpadła do błota.
- Cholera. - mruknęłam. - Głupia wiosna.
- Pomóc coś? - usłyszałam głos z góry.
- Jeśli łaska. - odpowiedziałam.
< Ktosiek? >
.
- Cholera. - mruknęłam. - Głupia wiosna.
- Pomóc coś? - usłyszałam głos z góry.
- Jeśli łaska. - odpowiedziałam.
< Ktosiek? >
.
Od Chion'a cd historii Nijalii
Na moje słowa wadera zareagowała jedynie lekceważącym prychnięciem. Czułem, że powoli puszczają mi nerwy.
- Powiedziałem, że jestem zajęty. - powtórzyłem z większą siłą, ale ona jedynie patrzyła się na mnie. Nie dałem rady się powstrzymać. Sople wiszące nad jej głową oderwały się od sklepienia z cichym trzaskiem i szybko zmniejszały odległość dzielące je od jej pyska.
- Neve! - krzyknąłem w ostatniej chwili, a lodowe strzały dotykając już sierści wadery zamieniły się w płatki śniegu, które powoli zlatywały na ziemie nie robiąc nikomu żadnej krzywdy.
- Przepraszam... - mruknąłem odwracają się do niej. - Lepiej, żebyś sobie już poszła.
<Nijali? Przepraszam, że tak długo, ale dużo nauki było :/ >
- Powiedziałem, że jestem zajęty. - powtórzyłem z większą siłą, ale ona jedynie patrzyła się na mnie. Nie dałem rady się powstrzymać. Sople wiszące nad jej głową oderwały się od sklepienia z cichym trzaskiem i szybko zmniejszały odległość dzielące je od jej pyska.
- Neve! - krzyknąłem w ostatniej chwili, a lodowe strzały dotykając już sierści wadery zamieniły się w płatki śniegu, które powoli zlatywały na ziemie nie robiąc nikomu żadnej krzywdy.
- Przepraszam... - mruknąłem odwracają się do niej. - Lepiej, żebyś sobie już poszła.
<Nijali? Przepraszam, że tak długo, ale dużo nauki było :/ >
Od Kill'a
- Kill, to jest serio wspaniałe! - zawołała wilczyca
- Mam nadzieję, że mówisz prawdę. - uśmiechnąłem się - Jutro mnie zaprowadzisz.
Kimmy przekonywała mnie już od dobrej godziny, że chce pokazać mi wspaniałe miejsce. W końcu poddałem się i zgodziłem na wycieczkę. Rozeszliśmy się do swoich jaskini, a ja wciąż myślałem, co takiego pięknego znalazła.
***
- Tratatatatratata...! - wesoło mruczałem melodię
Byłem w połowie drogi do umówionego z siostrą miejsca. Stamtąd miała mnie zaprowadzić, ale musiałem mieć zawiązane oczy. Użyłem do tego czarnej chusteczki. Postanowiłem całą drogę przebyć nie patrząc, chociaż teraz przestało mi się to podobać. Uderzyłem w kilka drzew.
- Co ty robisz?! - usłyszałem głos
Okazało się, że tym razem nie było to drzewo. Musiałem wbiec na jakiegoś wilka.
- Przepraszam. - powiedziałem - Czy mógłbyś, albo mogłabyś rozwiązać tą chusteczkę?
<Ktośś?>
- Mam nadzieję, że mówisz prawdę. - uśmiechnąłem się - Jutro mnie zaprowadzisz.
Kimmy przekonywała mnie już od dobrej godziny, że chce pokazać mi wspaniałe miejsce. W końcu poddałem się i zgodziłem na wycieczkę. Rozeszliśmy się do swoich jaskini, a ja wciąż myślałem, co takiego pięknego znalazła.
***
- Tratatatatratata...! - wesoło mruczałem melodię
Byłem w połowie drogi do umówionego z siostrą miejsca. Stamtąd miała mnie zaprowadzić, ale musiałem mieć zawiązane oczy. Użyłem do tego czarnej chusteczki. Postanowiłem całą drogę przebyć nie patrząc, chociaż teraz przestało mi się to podobać. Uderzyłem w kilka drzew.
- Co ty robisz?! - usłyszałem głos
Okazało się, że tym razem nie było to drzewo. Musiałem wbiec na jakiegoś wilka.
- Przepraszam. - powiedziałem - Czy mógłbyś, albo mogłabyś rozwiązać tą chusteczkę?
<Ktośś?>
Od Vuko cd historii Fearghal'a
Zniosłem barierę.
- Kojarze takiego jedno fajne miejsce.
- Mhm? - spytał podchodząc bliżej.
- Kojarze takiego jedno fajne miejsce.
- Mhm? - spytał podchodząc bliżej.
- Żerełkownie. Jest tam mnóstwo ożywionego żarcia, które można, albo zjeść, albo pogadać. W dodatku jest tam też takie Bractwo, które jak Ci się nudzi to może dać Ci jakąś misję.
< Vane? >
Od Vuko cd historii Kimmy
- Nie wiem.
- Nie śmiałeś się prawda? - popatrzyła na mnie krwiożerczym wzrokiem. - Jak mogłeś?
- Nie umiem tak o!
- To może to Cię rozbawi. - powiedziała wadera i...
< Kimmy? Co zrobisz, by roześmiać kawalera? >
- Nie śmiałeś się prawda? - popatrzyła na mnie krwiożerczym wzrokiem. - Jak mogłeś?
- Nie umiem tak o!
- To może to Cię rozbawi. - powiedziała wadera i...
< Kimmy? Co zrobisz, by roześmiać kawalera? >
Od Fearghal'a cd historii Mell
-Nic ci się nie stało?- pytam Mell, która lekko pobladła
-Nie nic mi nie jest...- próbowała wstać, lecz ponownie upadła.
-Hmmm, no właśnie widzę. Możesz wstać?- spytałem, a wadera z całych sił chciała stać o własnych siłach.
-Nie dasz rady sama iść. Wejdź mi na grzbiet.- schyliłem się lekko.
<Mell?>
-Nie nic mi nie jest...- próbowała wstać, lecz ponownie upadła.
-Hmmm, no właśnie widzę. Możesz wstać?- spytałem, a wadera z całych sił chciała stać o własnych siłach.
-Nie dasz rady sama iść. Wejdź mi na grzbiet.- schyliłem się lekko.
<Mell?>
Od Fearghal'a cd historii Vuko
Zaśmiałem się cicho.
-Zrobię co w mojej mocy. To gdzie teraz? Naprawdę bardzo mi się nudzi, więc chodźmy tam gdzie jest ciekawie. To...?
<Vuko?>
-Zrobię co w mojej mocy. To gdzie teraz? Naprawdę bardzo mi się nudzi, więc chodźmy tam gdzie jest ciekawie. To...?
<Vuko?>
Od Kimmy cd historii Vuko
- Z tym nie będzie problemu. - powiedziałam - Powiedz coś.
- Ale co? - zapytał basior
Zaczęłam tarzać się po trawie i śmiać, przez co prawie nie mogłam złapać oddechu. Po chwili przestałam i spojrzałam pytająco na Vuko.
- Dlaczego nie zadziałało?
<Vuko? Tłumacz się>
- Ale co? - zapytał basior
Zaczęłam tarzać się po trawie i śmiać, przez co prawie nie mogłam złapać oddechu. Po chwili przestałam i spojrzałam pytająco na Vuko.
- Dlaczego nie zadziałało?
<Vuko? Tłumacz się>
Od Mell
- No ludzie, jak tak można! - wrzeszczę do Hasha który 3 raz mnie ograł.
- Ma się tego farta. - wilk wstaje od stołu i ucieka. Przy okazji potrąca mnie.
Ja upadam i pechowo skręcam kostkę.
Nagle podbiego do mnie Vane.
- Nic ci się nie stało? - pyta się.
< Fearghal? Podobasz się Mell :3 >
- Ma się tego farta. - wilk wstaje od stołu i ucieka. Przy okazji potrąca mnie.
Ja upadam i pechowo skręcam kostkę.
Nagle podbiego do mnie Vane.
- Nic ci się nie stało? - pyta się.
< Fearghal? Podobasz się Mell :3 >
Od Vuko cd historii Kimmy
- To spokojnie zwierzątka. - zaśmiałem się.
- To jest zu'e! - pisnęła.
- One słuchają tylko jak się pasażerowie śmieją. Musimy się śmiać.
< Kimmy? XD >
- To jest zu'e! - pisnęła.
- One słuchają tylko jak się pasażerowie śmieją. Musimy się śmiać.
< Kimmy? XD >
Od Kimmy cd historii Vuko
- O nie! - pisnęłam
Podniosłam wszystkie łapy na raz, przez co upadłam na ziemię. Szybko wstałam i pobiegłam do basiora, po czym wdrapałam się na jego grzbiet.
- Teraz ty na nich stoisz! - zawołałam
<Vuko?>
Podniosłam wszystkie łapy na raz, przez co upadłam na ziemię. Szybko wstałam i pobiegłam do basiora, po czym wdrapałam się na jego grzbiet.
- Teraz ty na nich stoisz! - zawołałam
<Vuko?>
Od Vuko cd historii Fearghal'a
- Pójdę, ale jeden warunek... - podniosłem łapę.
- Jaki?
- Nie będziesz mnie dotykał.
< Vane? XD Vuko nie lubi molestowania ;x >
- Jaki?
- Nie będziesz mnie dotykał.
< Vane? XD Vuko nie lubi molestowania ;x >
Od Fearghal'a cd historii Vuko
Uśmiechnąłem się lekko.
- Ale to nie zmienia faktu, że nudzi mi się.
- A co mi do tego? - spytał oschle Vuko
- Chodźmy w jakieś ciekawe miejsce! - zacząłem zachowywać się jak szczeniak
- Eeee, nie. Znowu mnie denerwujesz.
- No chodź. Jestem uparty, nie poddam się!
<Vuko?>
- Ale to nie zmienia faktu, że nudzi mi się.
- A co mi do tego? - spytał oschle Vuko
- Chodźmy w jakieś ciekawe miejsce! - zacząłem zachowywać się jak szczeniak
- Eeee, nie. Znowu mnie denerwujesz.
- No chodź. Jestem uparty, nie poddam się!
<Vuko?>
Od Vuko cd historii Kimmy
- Stoisz na niej. - roześmiałem się w końcu.
Wadera nie zauważyła mojego podstępu i wyczarowanie ich pod nami, że jej wzrok mnie rozbawił. Ta mina, gdy spojrzała w dół i zobaczyła, że jak sądziła "ziemia" się podnosi, a pod warstwą trawy pojawia się stwór.
- Budzą się na dźwięk ich nazwy. - uśmiechnąłem się, dalej ciągnąc tą zabawe.
< Kimmy? >
Wadera nie zauważyła mojego podstępu i wyczarowanie ich pod nami, że jej wzrok mnie rozbawił. Ta mina, gdy spojrzała w dół i zobaczyła, że jak sądziła "ziemia" się podnosi, a pod warstwą trawy pojawia się stwór.
- Budzą się na dźwięk ich nazwy. - uśmiechnąłem się, dalej ciągnąc tą zabawe.
< Kimmy? >
Od Kimmy cd historii Vuko
- Poszukajmy ich! - zawołałam
Biegałam z nosem w trawie w poszukiwaniu zwierząt. Zorientowałam się, że nawet nie wiem jak wyglądają.
- Vuko, jakiego koloru są te dżdżownice-autobusice? - zapytałam
Basior gapił się na mnie jak na debilkę i z trudem powstrzymywał śmiech.
- Coś... Coś źle zrobiłam? - zapytałam przerażona
<Vuko?>
Biegałam z nosem w trawie w poszukiwaniu zwierząt. Zorientowałam się, że nawet nie wiem jak wyglądają.
- Vuko, jakiego koloru są te dżdżownice-autobusice? - zapytałam
Basior gapił się na mnie jak na debilkę i z trudem powstrzymywał śmiech.
- Coś... Coś źle zrobiłam? - zapytałam przerażona
<Vuko?>
Delgo zostaje wygnany!
Powód: Brak kontaktu - usunięcie Howrse, nie podanie innych możliwości wysyłania opo.
EDIT: Zawsze będę Cię miło wspominać jako pierwszego partnera Shervany, jeszcze na starym adresie <3
Od Vuko cd historii Fearghal'a
Wzruszyłem ramionami wciąż ukryty za niewidzialną barierą:
- Chce żebyś przestał mnie wkurzać, a jeśli potrafisz to zrobić bez odchodzenia to możesz zostać.
Nie wiem czemu nie kazałem mu odejść. Nie miałem dziś humoru i zwykłego basiora pewnie już bym zagryzł, ale on... Coś w nim zabraniało mi się na niego rzucać.
< Vane? >
- Chce żebyś przestał mnie wkurzać, a jeśli potrafisz to zrobić bez odchodzenia to możesz zostać.
Nie wiem czemu nie kazałem mu odejść. Nie miałem dziś humoru i zwykłego basiora pewnie już bym zagryzł, ale on... Coś w nim zabraniało mi się na niego rzucać.
< Vane? >
Od Fearghal'a cd historii Vuko
-No cóż, może i racja. Czyli chcesz bym sobie poszedł, tak?- znowu zaczęło mi się nudzić...
<Vuko? Wena mnie opuściła>
<Vuko? Wena mnie opuściła>
Transformacja!
Od dziś tak wygląda Blood!
Imię: Blood
Płeć: Wadera
Wiek: 3 lata < nieśmiertelna >
Charakter: Blood to romantyczna oraz niezwykle tajemnicza wadera. Nigdy nie mówi całej prawdy, nie jest w stanie zaufać pierwszemu lepszemu wilkowi. Jest ponura i raczej woli zawsze trzymać się na uboczu. Małomówna. Ciężko ją zrozumieć. Mimo tego zawsze dla każdego wilka stara się być miła. Niewielu wilkom ufa. Jest odważna oraz wyrozumiała. Jest również co do skrytykowania osobowości wilka lub jego wyglądu szczera do bólu.
Żywioł: Demon
Moce:
- Potrafi rozmawiać z demonami,
- W jej ciele jest ktoś jeszcze. Jest to demon, którego ona sama nazywa Zsair. Zsair jest przeciwieństwem Blood. Mogą oni się ze sobą porozumiewać poprzez umysł. W dzień to Blood ma prawo do władzy nad ciałem, a w nocy Zsair.
Partner: Wasko, ma przynajmniej taką nadzieję...
Stanowisko: Samica Beta
Historia: Długa i nieprzyjemna...
Gdy demon włada jej ciałem:
Gdyby Blood wraz z Zsari'em, stanęli obok siebie:
Imię: Blood
Płeć: Wadera
Wiek: 3 lata < nieśmiertelna >
Charakter: Blood to romantyczna oraz niezwykle tajemnicza wadera. Nigdy nie mówi całej prawdy, nie jest w stanie zaufać pierwszemu lepszemu wilkowi. Jest ponura i raczej woli zawsze trzymać się na uboczu. Małomówna. Ciężko ją zrozumieć. Mimo tego zawsze dla każdego wilka stara się być miła. Niewielu wilkom ufa. Jest odważna oraz wyrozumiała. Jest również co do skrytykowania osobowości wilka lub jego wyglądu szczera do bólu.
Żywioł: Demon
Moce:
- Potrafi rozmawiać z demonami,
- W jej ciele jest ktoś jeszcze. Jest to demon, którego ona sama nazywa Zsair. Zsair jest przeciwieństwem Blood. Mogą oni się ze sobą porozumiewać poprzez umysł. W dzień to Blood ma prawo do władzy nad ciałem, a w nocy Zsair.
Partner: Wasko, ma przynajmniej taką nadzieję...
Stanowisko: Samica Beta
Historia: Długa i nieprzyjemna...
Gdy demon włada jej ciałem:
Gdyby Blood wraz z Zsari'em, stanęli obok siebie:
Właściciel: juliaklimko2013
A tak Rose!
<Po prawej stronie jako wilk, a po lewej jako duch>
Imię: Moonshine <Muunszajn>, kiedyś miała na imię Rose.
Płeć: Wadera
Moce:
- Przewiduje przyszłość,
- Sprowadza duchy na ziemię <Limit czasowy>.
Partner: Nie wierzy już w to... Kill... Ponoć coś do niej czuł lecz ją opuścił.
Charakter: Moonshine to cicha oraz ponura wadera. Nie jest już taka jak dawniej - wesoła oraz szczera. Teraz stała się raczej tajemnicza oraz negatywnie nastawiona na zawieranie nowych przyjaźni. Nie przepada za kontaktami z innymi wilkami, jest nieufna. Bardzo się zmieniła... Wiele wilków jest w stanie to zauważyć... Jest uparta oraz niemiła. Wszystko co robi poczynią dyskretnie oraz w tajemnicy.
Rodzaj: Zły
Historia śmierci:
Jako wilk:
Właściciel: juliaklimko2013
Od Vuko cd historii Fearghal'a
- To się myle. Życie toczy się dalej.
Vane przekrzywił łebek z dziwnym wyrazem pyska.
- No co? - spytałem.
- Mówisz "życie toczy się dalej", ale tak naprawde nie jest.
- Życie chodzi, a może biega? Cokolwiek robi ja po prostu podążam za nim.
< Vane? Tak wiem bez sensu, ale nie miałam pomysłu XD >
Vane przekrzywił łebek z dziwnym wyrazem pyska.
- No co? - spytałem.
- Mówisz "życie toczy się dalej", ale tak naprawde nie jest.
- Życie chodzi, a może biega? Cokolwiek robi ja po prostu podążam za nim.
< Vane? Tak wiem bez sensu, ale nie miałam pomysłu XD >
Od Vuko cd historii Kimmy
Roześmiałem się, po czym wpadłem na genialny pomysł:
- Raz czy dwa udało mi się z nim na herbatkę umówić.
- Naprawdę? - Kimmy skakała wokół mnie.
- Mhm. Tylko jest spory kawałek stąd, ale mogą nam pomóc dżdżownice-autobusice.
< Kimmy? >
- Raz czy dwa udało mi się z nim na herbatkę umówić.
- Naprawdę? - Kimmy skakała wokół mnie.
- Mhm. Tylko jest spory kawałek stąd, ale mogą nam pomóc dżdżownice-autobusice.
< Kimmy? >
Od Kimmy cd historii Vuko
- Znajdźmy go! - zawołałam
- Będzie z tym mały problem. - odparł basior
- Dlaczego? - usiadłam na moment, ponieważ troszkę się zmęczyłam
- On jest bardzo nieśmiały. - zaśmiał się
Zrobiłam smutną minkę, lecz po chwili wybuchnęłam śmiechem. Próbowałam wyobrazić sobie opisanego wcześniej słonia, ale nie zbyt mi to wychodziło.
- Widziałeś go? Rozmawiałeś z nim? On w ogóle mówi? Widziałeś go? - zadawałam pytanie za pytaniem - A nie, to już mówiłam...
<Vuko?>
- Będzie z tym mały problem. - odparł basior
- Dlaczego? - usiadłam na moment, ponieważ troszkę się zmęczyłam
- On jest bardzo nieśmiały. - zaśmiał się
Zrobiłam smutną minkę, lecz po chwili wybuchnęłam śmiechem. Próbowałam wyobrazić sobie opisanego wcześniej słonia, ale nie zbyt mi to wychodziło.
- Widziałeś go? Rozmawiałeś z nim? On w ogóle mówi? Widziałeś go? - zadawałam pytanie za pytaniem - A nie, to już mówiłam...
<Vuko?>
Od Kill'a cd historii Ines
Nagle obraz zniknął. Kim uśmiechnęła się szeroko i zaczęła skakać wokół mnie.
- Ja wiem gdzie to jest! - zawołała rozentuzjazmowana - Niestety dzieli nas od tego miejsca wieeeelki kawał drogi.
- Tak, wiem. - mruknąłem - Ale i tak ona pewnie nie chce mnie już nigdy widzieć.
- Nie smutaj się. - próbowała mnie pocieszyć - Ty chcesz ją zobaczyć, prawda?
- Chcę, ale to nie zmienia faktu, że pewnie ucieknie na mój widok. - powiedziałem - Tak naprawdę, to nie wiem co zrobiłem takiego strasznego, że uciekła. Mogła po prostu odmówić. - dodałem nieco ciszej
- Zabierzemy cię tam. - zdecydowała Clarissa
- Nie. - zaprotestowałem
- Oh, nie marudź. - siostra pociągnęła mnie za ucho
Po długich namowach zgodziłem się iść do Ines. Bardzo chciałem ją zobaczyć, ale obawiałem się skutków tego spotkania. Czarodziejka przywołała Nilla czyli smoka, który został przez nią uratowany i oswojony. Zwierzę pozwoliło nam usiąść na jego grzbiecie i wzbiło się do lotu.
- Emm... Ile będziemy lecieć? - zapytałem cicho
- Trzy, góra cztery godziny. - odparła Clarissa
- Naprawdę? - westchnąłem
- Nie, na niby. - odpowiedziała sarkastycznie
Resztę drogi nie odzywałem się już ani słowem, za to wilczyce dyskutowały na przeróżne tematy. Gapiłem się w niewidziany punkt przed sobą i układałem sobie w głowie, co powinienem powiedzieć.
- Jesteśmy. - oświadczyła Kimmy - Ale...
- Dalej pójdziesz sam. - dokończyła biała wadera
Nie odzywając się już ani słowem, podążyłem we wskazanym kierunku. Ostrożne rozglądałem się dookoła, aż zobaczyłem znajomą sylwetkę.
- Emm... Ines?
Wilczyca odwróciła się przerażona, że nie jest tu sama.
- Chciałem cię tylko przeprosić. - powiedziałem - Jeśli zrobiłem coś źle, albo jakoś cię obraziłem to... no wiesz.
- Ja wiem gdzie to jest! - zawołała rozentuzjazmowana - Niestety dzieli nas od tego miejsca wieeeelki kawał drogi.
- Tak, wiem. - mruknąłem - Ale i tak ona pewnie nie chce mnie już nigdy widzieć.
- Nie smutaj się. - próbowała mnie pocieszyć - Ty chcesz ją zobaczyć, prawda?
- Chcę, ale to nie zmienia faktu, że pewnie ucieknie na mój widok. - powiedziałem - Tak naprawdę, to nie wiem co zrobiłem takiego strasznego, że uciekła. Mogła po prostu odmówić. - dodałem nieco ciszej
- Zabierzemy cię tam. - zdecydowała Clarissa
- Nie. - zaprotestowałem
- Oh, nie marudź. - siostra pociągnęła mnie za ucho
Po długich namowach zgodziłem się iść do Ines. Bardzo chciałem ją zobaczyć, ale obawiałem się skutków tego spotkania. Czarodziejka przywołała Nilla czyli smoka, który został przez nią uratowany i oswojony. Zwierzę pozwoliło nam usiąść na jego grzbiecie i wzbiło się do lotu.
- Emm... Ile będziemy lecieć? - zapytałem cicho
- Trzy, góra cztery godziny. - odparła Clarissa
- Naprawdę? - westchnąłem
- Nie, na niby. - odpowiedziała sarkastycznie
Resztę drogi nie odzywałem się już ani słowem, za to wilczyce dyskutowały na przeróżne tematy. Gapiłem się w niewidziany punkt przed sobą i układałem sobie w głowie, co powinienem powiedzieć.
- Jesteśmy. - oświadczyła Kimmy - Ale...
- Dalej pójdziesz sam. - dokończyła biała wadera
Nie odzywając się już ani słowem, podążyłem we wskazanym kierunku. Ostrożne rozglądałem się dookoła, aż zobaczyłem znajomą sylwetkę.
- Emm... Ines?
Wilczyca odwróciła się przerażona, że nie jest tu sama.
- Chciałem cię tylko przeprosić. - powiedziałem - Jeśli zrobiłem coś źle, albo jakoś cię obraziłem to... no wiesz.
< Ines? >
Od Shervany cd historii Neo
- Mój ulubiony to pomarańczowy, żółty, zielony i różowy i kilka innych. A zajęcie... Nie wiem, wszystko jest fajne. - wyszczerzyłam się. - No oprócz pracy.
Również się uśmięchnął.
- A co... - chciał zapytać, ale w tym momencie przerwał mu szelest.
Szelest skrzydeł i ciemność. Praktycznie całe niebo pokrył cień wielkiego ptaka...
< Neo? >
Również się uśmięchnął.
- A co... - chciał zapytać, ale w tym momencie przerwał mu szelest.
Szelest skrzydeł i ciemność. Praktycznie całe niebo pokrył cień wielkiego ptaka...
< Neo? >
Od Neo cd historii Shervany
- To może do lasu Ke‘rei?
- Ok.
- Chodzmy w drogę!
- Jaki jest twój ulubiony kolor, co lubisz robić?
- Mój ulubiony kolor to czarny i biały, a najbardziej lubie przeżywać jakieś przygody.
I tam zleciał nam czas.
- A twój ulubiony kolor i zajęcie?
< Shervana? brak veny >
- Ok.
- Chodzmy w drogę!
- Jaki jest twój ulubiony kolor, co lubisz robić?
- Mój ulubiony kolor to czarny i biały, a najbardziej lubie przeżywać jakieś przygody.
I tam zleciał nam czas.
- A twój ulubiony kolor i zajęcie?
< Shervana? brak veny >
czwartek, 16 stycznia 2014
Od Fearghal'a cd historii Vuko
-A co będzie jeśli jednak się mylisz?- dalej przemawiam spokojnie oczekując jego reakcji.
<Vuko?>
<Vuko?>
Od Shervany cd historii Emerged'a
Basior patrzy na mnie pytającym wzrokiem, jednak ja postanawiam potrzymać go jeszcze chwilę w niepewności. Uśmiecham się:
- Jak tam przechadzka?
- Dobrzę. - burczy i oczekuje dalszego ciągu mojej wypowiedzi.
- A co u Twojego towarzysza?
- Sama zapytaj.
Chwilę gawędzę po czym odprawiam Kain'a i Etę.
- Namyśliłam się.
Spokojnie siedział i patrzył mi w oczy.
- Chcę być z Tobą, partnerze. - rzuciłam się na niego
< Emerged? >
- Jak tam przechadzka?
- Dobrzę. - burczy i oczekuje dalszego ciągu mojej wypowiedzi.
- A co u Twojego towarzysza?
- Sama zapytaj.
Chwilę gawędzę po czym odprawiam Kain'a i Etę.
- Namyśliłam się.
Spokojnie siedział i patrzył mi w oczy.
- Chcę być z Tobą, partnerze. - rzuciłam się na niego
< Emerged? >
Od Vuko cd historii Fearghal'a
Spojrzałem mu w oczy.
- Bo jeśli byś się nie bawił, to znaczy, że jesteś taki jak ja. A jeśli się nie mylę to takich w wataszce nie ma.
< Vane? >
- Bo jeśli byś się nie bawił, to znaczy, że jesteś taki jak ja. A jeśli się nie mylę to takich w wataszce nie ma.
< Vane? >
Od Fearghal'a cd historii Vuko
Lekko przekręciłem głowę.
- Dlaczego sądzisz, że się z tobą bawię?- spytałem spokojnie. Jestem z tego rodzaju wilków, które nie lubią żartować.
<Vuko?>
- Dlaczego sądzisz, że się z tobą bawię?- spytałem spokojnie. Jestem z tego rodzaju wilków, które nie lubią żartować.
<Vuko?>
Od Vuko cd historii Fearghal'a
Stworzyłem między nami barierę i powoli przesunąłem w jego stronę tak, że musiał się odsunąć. Niewidzialna przeszkoda dotknęła jego pyska, a on powoli wycofał się do tyłu, lekko zdziwiony tym, że coś blokuje mu dostęp do mnie.
- Słuchaj, Vane... - zacząłem, wstając.. - Nie mam dziś ochoty na durne zabawy.
- Słuchaj, Vane... - zacząłem, wstając.. - Nie mam dziś ochoty na durne zabawy.
< Vane? >
Od Rose
Nie rozumiałam tego... Kill mnie opuścił. A ponoć mnie kochał, ale nie! On wolał tą swoją Ines! W furii uderzyłam pień pobliskiego drzewa. Musiałam jakoś wyzbyć z siebie cały ten gniew. Lecz nie wiedziałam jak. Całe moje życie straciło jakikolwiek sens. Nie miałam do czego dążyć. Zupełnie jakby wszystko... Stanęło mi miejscu. Westchnęłam, drobna łezka spłynęła mi po policzku. Czas to już chyba zakończyć. Tak. Biegnę. Ile tylko mam sił w płucach. Byleby tylko zdążyć na czas nim ktoś się zorientuje. Choć kto będzie cierpiał z powodu MOJEJ śmierci? Nikt, no właśnie... W rozbiegu zeskoczyłam z ogromnej góry. Teraz dopiero coś mi się przypomniało... Jestem nieśmiertelna... Huk oraz mój krzyk. Nie pamiętałam nic. Gdy ponownie otworzyłam oczy leżałam na ziemi. Mimo wszystko... Zmieniłam się. Moje futro zbielało. Na moim boku pojawił się niebieski księżyc z gwiazdą. Końcówki moich włosów oraz ogona stały się niebieskie. Na przednich łapach miałam niebiskie paski przypominające tygrysie paski. Zmieniłam się... Wiedziałam o tym... Nawet to było dla mnie lepsze... Być może i Kill mnie nie pozna... Dla pewności zmienię również i imię: Moonshine.
Od Blood cd historii Kimiko
- A co ty chcesz robić?- westchnęłam przewracając oczami.
- No nie wiem. Może pobawmy się?- zaproponowała Kimiko.
- Nie dzięki. Jeżeli wy i Simer chcecie się bawić... Nie mam nic przeciwko temu. Ja nie.- rzuciłam odchodząc nieco od nich.
<Kimiko? Wena na poziomie 0 jak i nie -1 :(>
- No nie wiem. Może pobawmy się?- zaproponowała Kimiko.
- Nie dzięki. Jeżeli wy i Simer chcecie się bawić... Nie mam nic przeciwko temu. Ja nie.- rzuciłam odchodząc nieco od nich.
<Kimiko? Wena na poziomie 0 jak i nie -1 :(>
środa, 15 stycznia 2014
Od Ines cd historii Kill' a
"Wodospad Narwinii, świat Kiriminoki" Pomyślałam i otworzyłam portal.
- No to do dzieła - szepnęłam do siebie i przeszłam przez portal. Zanim się obejrzałam zobaczyłam ten wspaniały wodospad. Korciło mnie żeby zanurzyć się w wodzie, ale wiem że powinnam zanurzyć się dopiero o zachodzie słońca. Postanowiłam cos zjeść więc poszłam sie przejść i nazbierać trochę owoców. Położyłam się i zajadałam owoce. Nie chciałam myśleć o Kill' u i tym wszystkim więc rozglądałam się dookoła żeby znaleźć coś "ciekawego". Leżałam tak kiedy...
<Kill? Sooorka brak weny xD>
- No to do dzieła - szepnęłam do siebie i przeszłam przez portal. Zanim się obejrzałam zobaczyłam ten wspaniały wodospad. Korciło mnie żeby zanurzyć się w wodzie, ale wiem że powinnam zanurzyć się dopiero o zachodzie słońca. Postanowiłam cos zjeść więc poszłam sie przejść i nazbierać trochę owoców. Położyłam się i zajadałam owoce. Nie chciałam myśleć o Kill' u i tym wszystkim więc rozglądałam się dookoła żeby znaleźć coś "ciekawego". Leżałam tak kiedy...
<Kill? Sooorka brak weny xD>
Od Emergeda cd historii Lisy
- Oczywiście. Jesteś nowa, tak? Też jesteś zwiadowcą.
Pokiwała głową. Byłem nie w nastroju, a ona chyba była nieśmiała, bo rozmowa się nie kleiła.
- Lisa. - powiedziała w końcu.
- Emerged.
<Lisa?>
Pokiwała głową. Byłem nie w nastroju, a ona chyba była nieśmiała, bo rozmowa się nie kleiła.
- Lisa. - powiedziała w końcu.
- Emerged.
<Lisa?>
Od Emergeda cd historii Shervany
Szedłem wokół Źródła ze spuszczoną głową. Jak zwykle niespodziewanie zjawiła się obok mnie Et. Truchtała przy mnie, i, nie wiem, czy z pomocą magii, ale byłem pewny, że ona wie. Że wie wszystko.
- Zastanawia się. - westchnąłem.
Pokiwała smutno głową i powiedziała coś, co z pewnością zapamiętam na zawsze.
- Bądź pełen dobrych myśli. Jeśli naprawdę się do tego przyłożysz, Twój wysiłek MUSI być wynagrodzony! - mówiła to z taką pasją i pewnością, że moja nadzieja zaczęła rosnąć.
Obeszliśmy prawie biegiem Źródło do końca i zobaczyłem Shervanę siedzącą z Kainem. Była wyprostowana i wyglądała niezwykle dumnie. Czekała. Na mnie.
<Shervana?>
- Zastanawia się. - westchnąłem.
Pokiwała smutno głową i powiedziała coś, co z pewnością zapamiętam na zawsze.
- Bądź pełen dobrych myśli. Jeśli naprawdę się do tego przyłożysz, Twój wysiłek MUSI być wynagrodzony! - mówiła to z taką pasją i pewnością, że moja nadzieja zaczęła rosnąć.
Obeszliśmy prawie biegiem Źródło do końca i zobaczyłem Shervanę siedzącą z Kainem. Była wyprostowana i wyglądała niezwykle dumnie. Czekała. Na mnie.
<Shervana?>
Od Shervany cd historii Emerged'a
Siadam i zastanawiam się nad tym co przed chwilą powiedziałam. Dla niektórych są to najważniejsze słowa w życiu, a ja tak spokojnie i pewnie. Wogóle tego nie przemyślałam. Jednak teraz, gdy powracam do tych chwil spędzonych z nim... Wiem, że ich nie zmarnowałam, nie czułam odrazy, gdy jego brązowe futro dotykało mojego ciała. Czułam wręcz rozkosz, której nie zauważałam, bo co chwila wpadaliśmy w kłopoty. Kłopoty, które lubię tak bardzo jak jego uśmiech, sprawiający, że mam tak zwane "motylki w brzuchu". Kiedyś się śmiałam, co to niby jest? Latające coś w brzuchu? Teraz jednak wiem. Teraz jednak to czuję.
- Sher? - wylądował koło mnie Kain.
- Co jest?
- Jesteś wyjątkowo cicha... - spojrzał na mnie spode łba. - Co jest?
< Emerged? :3 >
- Sher? - wylądował koło mnie Kain.
- Co jest?
- Jesteś wyjątkowo cicha... - spojrzał na mnie spode łba. - Co jest?
< Emerged? :3 >
Od Vuko cd historii Kimmy
Roześmiałem się.
- Może ja opowiem o słoniu z dziewięcioma nogami, w kolorowe kropki, z skrzydłami i Mocą tworzenia dwu metrowych grzybów-trampolin?
- Może ja opowiem o słoniu z dziewięcioma nogami, w kolorowe kropki, z skrzydłami i Mocą tworzenia dwu metrowych grzybów-trampolin?
- Istnieje taki?
- Może dałoby się wykombinować. - uśmiechnąłem się.
Wadera zaczęła skakać, a ja całkowicie zapomniałem o poprzednim pytaniu.
< Kimmy? >
Od Shervany cd historii Neo
- Chętnie. - uśmiechnęłam się.
- Gdzie byś chciała? - spytał, również unosząc kąciki ust.
- Znasz wogóle tereny? - zaśmiałam się.
< Neo? Brak weny . _ . >
- Gdzie byś chciała? - spytał, również unosząc kąciki ust.
- Znasz wogóle tereny? - zaśmiałam się.
< Neo? Brak weny . _ . >
Od Neo
Przechadzałem się i nagle zauważyłem śliczną waderę przechadzającą się po lesie. Podleciałem do niej. >
-Hej Shervana!
-Och, hej-zaśmiała się.
Była słodka i śliczna, w sam raz na partnerkę, ale czy mam jakiekolwiek szanse?
- Może pójdziemy na spacer???
<Shervana>
-Hej Shervana!
-Och, hej-zaśmiała się.
Była słodka i śliczna, w sam raz na partnerkę, ale czy mam jakiekolwiek szanse?
- Może pójdziemy na spacer???
<Shervana>
Od Lisy
~~ Dzień po dołączeniu Lisy do watahy ~~
Zauroczyłam się w nim od pierwszego wejrzenia! Zdecydowała się zaprosić go na spacer wokół brzegów jeziora.
Odrobinę nieśmiało:
- Cześć, Emerged. Tak sobie pomyślałam... czy nie poszedłbyś ze mną na spacer nad jezioro? Emergeda wyglądał na zmieszanego... - Rzecz jasna nie będę ci się narzucać, powiedz jeśli nie podoba ci się ten pomysł...
<Emergeda>
Zauroczyłam się w nim od pierwszego wejrzenia! Zdecydowała się zaprosić go na spacer wokół brzegów jeziora.
Odrobinę nieśmiało:
- Cześć, Emerged. Tak sobie pomyślałam... czy nie poszedłbyś ze mną na spacer nad jezioro? Emergeda wyglądał na zmieszanego... - Rzecz jasna nie będę ci się narzucać, powiedz jeśli nie podoba ci się ten pomysł...
<Emergeda>
wtorek, 14 stycznia 2014
Od Neo- jak dołączyłem?
Szłem i szłam aż nagle ziemi rozsueła mi się z pod nóg.Widziałem tylko jak jakaś wadera biegnie do mnie,chcąc mnie ratować...
Nagle pojawiłem się w jakiejś jaskini.
-Gdzie ja jestem?-zapytałem
-W mojej jaskini.-odpowiedział tam sam głos który mnie chciał uratować
-Jak się nazywasz?-powiedziałem wracając do siebie
-Sherwana.A ty?
-Neo.
-Jeste tutaj samicą Alfa.Masz watahę?
-Nie jestem samotnikiem.
-A chcesz dołączyć do mojej?
-Pewnie!
Nagle pojawiłem się w jakiejś jaskini.
-Gdzie ja jestem?-zapytałem
-W mojej jaskini.-odpowiedział tam sam głos który mnie chciał uratować
-Jak się nazywasz?-powiedziałem wracając do siebie
-Sherwana.A ty?
-Neo.
-Jeste tutaj samicą Alfa.Masz watahę?
-Nie jestem samotnikiem.
-A chcesz dołączyć do mojej?
-Pewnie!
Od Kill'a cd historii Ines
- Tak jak myślałem... - mruknąłem ze smutkiem do siebie - Choleraa, czy ja w ogóle myślałem? Jak ona mogłaby się zgodzić?
Widziałem oddalającą się sylwetkę wadery i przypomniałem sobie coś strasznego. Jeśli za bardzo się ode mnie oddali, to niewidzialność przestanie działać, a jesteśmy przecież w świecie ludzi. Ale ma te swoje portale, więc sobie poradzi. Westchnąłem ciężko. Straciłem najlepszą przyjaciółkę, chociaż teraz się zastanawiam, czy już dawno nie chciała odejść.
Nagle koło ruszyło, przerywając moje przemyślenia. Gdy byłem na dole, wszedłem do świecącego okręgu i jeszcze raz obejrzałem się za siebie. Wkrótce znalazłem się w naszym świecie, na terenach watahy, ale wszystko wydawało się takie obce. Chyba dawno tu nie byłem.
- No witaj! - powitał mnie radosny głos
- Cześć, Kim. - powiedziałem bez entuzjazmu
- A tobie co? - zapytała - I gdzie Ines?
- Nigdzie. - burknąłem - Nie interesuj się.
- No dooobra. - spojrzała na mnie nieco przestraszona
Usiadłem na ziemi, po czym zamyśliłem się na chwilę.
- Znajdź Clarissę - rozkazałem
- Oczywiście! - krzyknęła - Nawet niedawno u mnie była!
Moja siostra popędziła w las, a ja udałem się do swojej jaskini. Po niespełna godzinie, wadery zawitały do mojej jaskini.
- Jesteśmy! - oświadczyła Kimmy
- Wspaniale. - mruknąłem i zwróciłem się do czarodziejki - Nie waż się zaglądać do moich myśli.
- Jak chcesz, ale wtedy mogłabym jakoś pomóc. - westchnęła - W każdym razie, po co miałam przyjść?
- Możesz dla mnie sprawdzić, gdzie jest Ines? - zapytałem
- No... Mogę.
Wilczyca usiadła obok mnie i zamknęła oczy. Siedziała tak dłuższą chwilę po czym zapytała:
- Byliście w wesołym miasteczku?
- Miałaś powiedzieć gdzie jest. - przypomniałem jej
- Już mówię. - odparła - Ines znajduje się...
<Ines? Gdzie ty pobiegłaś?>
Widziałem oddalającą się sylwetkę wadery i przypomniałem sobie coś strasznego. Jeśli za bardzo się ode mnie oddali, to niewidzialność przestanie działać, a jesteśmy przecież w świecie ludzi. Ale ma te swoje portale, więc sobie poradzi. Westchnąłem ciężko. Straciłem najlepszą przyjaciółkę, chociaż teraz się zastanawiam, czy już dawno nie chciała odejść.
Nagle koło ruszyło, przerywając moje przemyślenia. Gdy byłem na dole, wszedłem do świecącego okręgu i jeszcze raz obejrzałem się za siebie. Wkrótce znalazłem się w naszym świecie, na terenach watahy, ale wszystko wydawało się takie obce. Chyba dawno tu nie byłem.
- No witaj! - powitał mnie radosny głos
- Cześć, Kim. - powiedziałem bez entuzjazmu
- A tobie co? - zapytała - I gdzie Ines?
- Nigdzie. - burknąłem - Nie interesuj się.
- No dooobra. - spojrzała na mnie nieco przestraszona
Usiadłem na ziemi, po czym zamyśliłem się na chwilę.
- Znajdź Clarissę - rozkazałem
- Oczywiście! - krzyknęła - Nawet niedawno u mnie była!
Moja siostra popędziła w las, a ja udałem się do swojej jaskini. Po niespełna godzinie, wadery zawitały do mojej jaskini.
- Jesteśmy! - oświadczyła Kimmy
- Wspaniale. - mruknąłem i zwróciłem się do czarodziejki - Nie waż się zaglądać do moich myśli.
- Jak chcesz, ale wtedy mogłabym jakoś pomóc. - westchnęła - W każdym razie, po co miałam przyjść?
- Możesz dla mnie sprawdzić, gdzie jest Ines? - zapytałem
- No... Mogę.
Wilczyca usiadła obok mnie i zamknęła oczy. Siedziała tak dłuższą chwilę po czym zapytała:
- Byliście w wesołym miasteczku?
- Miałaś powiedzieć gdzie jest. - przypomniałem jej
- Już mówię. - odparła - Ines znajduje się...
<Ines? Gdzie ty pobiegłaś?>
Od Kimmy cd historii Vuko
- Gadaj. - roześmiałam się
- Nie. - zaprotestował
- Inaczej cię nie zostawię. - ostrzegłam - Znaczy i tak tego nie zrobię w najbliższym czasie, ale...
- Zamknij się. - warknął
- Albo odpowiesz, albo opowiem wspaniałą historię o tęczowej tęczy. - powiedziałam z uśmiechem - Tęczowa tęcza, ale fajnie wyszło!
<Vuko?>
- Nie. - zaprotestował
- Inaczej cię nie zostawię. - ostrzegłam - Znaczy i tak tego nie zrobię w najbliższym czasie, ale...
- Zamknij się. - warknął
- Albo odpowiesz, albo opowiem wspaniałą historię o tęczowej tęczy. - powiedziałam z uśmiechem - Tęczowa tęcza, ale fajnie wyszło!
<Vuko?>
poniedziałek, 13 stycznia 2014
Od Ines cd historii Kill' a
Młyn zatrzymał sie na górze na kilka minut < jak to zazwyczaj zatrzymują się żeby wszyscy mogli podziwiać widoki >.Patrzyłam na basiora z małym nie do wierzeniem... Dużo mysli plątało mi sie po głowie. Wyobraziłam sobię taka sytuację. Gdybym z nim była? Mogłabym pokazać mu tyle miejsc! Tyle przygód przed nami. Zaczełam sobię to wszystko wyobrażać. Ja on i wspaniałe zabawy i... zdałam sobię sprawe z tego jak bardzo go lubię. Jest bardzo miły, kochany, dobrze mi się z nim gada i czuję się dobrze w jego towarzystwie... Mogłabym się po prostu zgodzić. Tylko jak mam zacząć?
- Kill... - wyjąkałam - Ja...- zacięłam się. W tym momencie zdałam sobię sprawę z tego że nie moge tego zrobić... Nie moge się zgodzić! Jestem głupia! Co ja sobię myślałam! W moją wspaniałą wizję < Ja on i wspaniałe zabawy> nagle weszło nieokrzesane zło. Ziemia się rozstąpiła pomiędzy mną a Kill' em pojawił sie wielki rów. Wyłonił się z niego Rakta. Widziałam jak na mnie spogląda, jak spogląda na Kill' a, jak go podnosi i zabija tak jak Grej' a. Doszło do mnie że nie mogę tak narażać Kill' a i najlepiej dla niego będzie jeśli zniknę.. Tylko... Jak ja mam mu to powiedziec? Na razie trzeba znaleźć wymówke. Rozglądałam się po okolicy. Nie mogłam nic wymyslic. Basior spoglądał na mnie z wyczekaniem a ja nie miałam odwagi nawet spojrzeć mu w oczy. W końcu wpadłam na genialny plan. Bez słów bez nie potrzebnych komplikacji. Po prostu zeskoczę z tego młyna. Ucieknę on nawet nie będzie mógł zaprotestować. Tylko on chyba nie potrafi robić portali i nie będzie mógł wrócić do domu. I wtedy mnie oświeciło! Popatrzyłam poraz ostatni na basiora i zwróciłam wzrok ku ziemi. Jest tu dość wysoko. Zawachałam się. Skoczyć, czy nie skoczyc? Czy mogę zginąć? Normalny wilk po takim skoku by umarł, ale ja.... Wstałam z krzesła, a basior się zawachał.
- Pa Kill! - powiedziałam wykonując jeden zgrabny skok i wylądowałam na 3 łapach. Trochę się zachwiałam i upadłam. Leżałam przez chwile bo choć nic mi się nie stało i tak upadek był troche bolesny. Po chwili wstałam. Stworzyłam portal do świata Kill' a
- Przepraszam cię! Jak zjedziesz na dół wskocz w ten portal! Zaniesie cię do domu i zamknie się! - krzyknęłam do Kill' a i odbiegłam. Uciekałam przed siebię. Jak zjedzie nie będzie w stanie mnie już dogonić. Dopiero teraz zdałam sobię sprawę z tego co tak na prawdę zrobiłam. Zraniłam siebie i jego. Nie moge pogodzić sięz tym że złamałam u serce. Tłumaczę sobię w myslach " Ines! Tak będzie dla niego lepiej! Będzie bezpieczny! Tylko to się liczy! Nie możesz go tak narażać! "
<Kill? Nie gniewaj się... Nie miała wyjścia...>
- Kill... - wyjąkałam - Ja...- zacięłam się. W tym momencie zdałam sobię sprawę z tego że nie moge tego zrobić... Nie moge się zgodzić! Jestem głupia! Co ja sobię myślałam! W moją wspaniałą wizję < Ja on i wspaniałe zabawy> nagle weszło nieokrzesane zło. Ziemia się rozstąpiła pomiędzy mną a Kill' em pojawił sie wielki rów. Wyłonił się z niego Rakta. Widziałam jak na mnie spogląda, jak spogląda na Kill' a, jak go podnosi i zabija tak jak Grej' a. Doszło do mnie że nie mogę tak narażać Kill' a i najlepiej dla niego będzie jeśli zniknę.. Tylko... Jak ja mam mu to powiedziec? Na razie trzeba znaleźć wymówke. Rozglądałam się po okolicy. Nie mogłam nic wymyslic. Basior spoglądał na mnie z wyczekaniem a ja nie miałam odwagi nawet spojrzeć mu w oczy. W końcu wpadłam na genialny plan. Bez słów bez nie potrzebnych komplikacji. Po prostu zeskoczę z tego młyna. Ucieknę on nawet nie będzie mógł zaprotestować. Tylko on chyba nie potrafi robić portali i nie będzie mógł wrócić do domu. I wtedy mnie oświeciło! Popatrzyłam poraz ostatni na basiora i zwróciłam wzrok ku ziemi. Jest tu dość wysoko. Zawachałam się. Skoczyć, czy nie skoczyc? Czy mogę zginąć? Normalny wilk po takim skoku by umarł, ale ja.... Wstałam z krzesła, a basior się zawachał.
- Pa Kill! - powiedziałam wykonując jeden zgrabny skok i wylądowałam na 3 łapach. Trochę się zachwiałam i upadłam. Leżałam przez chwile bo choć nic mi się nie stało i tak upadek był troche bolesny. Po chwili wstałam. Stworzyłam portal do świata Kill' a
- Przepraszam cię! Jak zjedziesz na dół wskocz w ten portal! Zaniesie cię do domu i zamknie się! - krzyknęłam do Kill' a i odbiegłam. Uciekałam przed siebię. Jak zjedzie nie będzie w stanie mnie już dogonić. Dopiero teraz zdałam sobię sprawę z tego co tak na prawdę zrobiłam. Zraniłam siebie i jego. Nie moge pogodzić sięz tym że złamałam u serce. Tłumaczę sobię w myslach " Ines! Tak będzie dla niego lepiej! Będzie bezpieczny! Tylko to się liczy! Nie możesz go tak narażać! "
<Kill? Nie gniewaj się... Nie miała wyjścia...>
Od Emergeda cd historii Shervany
Gdy teraz patrzę w jej oczy, nie wierzę, że nigdy nie zauważyłem, że one nie są po prostu zielone. Że gdzieś są niemal koloru jodły, a gdzieś świeżej limonki. Uśmiecham się lekko. Mój mózg jest teraz pusty, czuję, że mógłbym patrzeć tak w te zwierciadła duszy po wieczność. Shervana wreszcie odpowiada mi bladym uśmiechem.
- Czy to śmiertelna choroba?
Cóż.
- Mam nadzieję. - mówię pytająco. A później, jak zwykle się plączę. - Znaczy, nie, że umrę, tylko że na zawsze i wszędzie, i...
Zatyka mi pyszczek łapą.
- Wystarczy kiwnąć głową.
Kiwam głową. Shervana siada z zamyślonym wyrazem... brwi.
- Daj mi chwilę.
Odchodzę i oglądam Źródło, i znowu jestem tak cudownie pusty, bez żadnych zmartwień.
<Sher?>
- Czy to śmiertelna choroba?
Cóż.
- Mam nadzieję. - mówię pytająco. A później, jak zwykle się plączę. - Znaczy, nie, że umrę, tylko że na zawsze i wszędzie, i...
Zatyka mi pyszczek łapą.
- Wystarczy kiwnąć głową.
Kiwam głową. Shervana siada z zamyślonym wyrazem... brwi.
- Daj mi chwilę.
Odchodzę i oglądam Źródło, i znowu jestem tak cudownie pusty, bez żadnych zmartwień.
<Sher?>
Od Vuko cd historii Kimmy
- Nie jestem normalny, owszem. - westchnąłem.
- A to czemu? - spytała wesoła wilczyca.
- Mam swoje powody.
Chciałem wstać i odejść, ale...
< Kimmy? Brak weny i sorry, że tak późno, ale nie zauważyłam ._. >
- A to czemu? - spytała wesoła wilczyca.
- Mam swoje powody.
Chciałem wstać i odejść, ale...
< Kimmy? Brak weny i sorry, że tak późno, ale nie zauważyłam ._. >
niedziela, 12 stycznia 2014
Od Fearghal'a cd historii Vuko
Nagle zza krzaków wyskoczył króliczek. Wykorzystałem okazję, Vuko zagapił się na króliczka, a ja rzuciłem się na niego i powaliłem na ziemię. Nie dałem mu się ruszyć.
-I co teraz?- szepnąłem mu cicho do ucha
<Vuko? Dzięki ci króliczku XD>
-I co teraz?- szepnąłem mu cicho do ucha
<Vuko? Dzięki ci króliczku XD>
Od Kill' a cd historii Ines
- Ale faaajnie. - uśmiechnąłem się
- Wiem. - powiedziała
- Ale... - zacząłem zaniepokojony - Ludzie mogą nas zauważyć.
Zanim Ines zdążyła coś powiedzieć, użyłem niewidzialności i już nikt nie mógł nas zobaczyć. Popędziliśmy na Koło Młyńskie i wskoczyliśmy do wagonika. Było wspaniale, ale przypomniałem sobie o co chciałem zapytać wilczycę.
- Ines...
- Tak?
- Pytam cię o to teraz, abyś w razie odmowy mogła uznać to za sen. - zacząłem z udawaną powagą
- Ale o co?
- Czy... Będziesz moją partnerką? - zapytałem - Jeśli się nie zgodzisz to ja zrozumiem i w ogóle, ale... - umilkłem i spojrzałem na waderę z wyczekiwaniem
<Ines? Niespodziewany obrót spraw XD>
- Wiem. - powiedziała
- Ale... - zacząłem zaniepokojony - Ludzie mogą nas zauważyć.
Zanim Ines zdążyła coś powiedzieć, użyłem niewidzialności i już nikt nie mógł nas zobaczyć. Popędziliśmy na Koło Młyńskie i wskoczyliśmy do wagonika. Było wspaniale, ale przypomniałem sobie o co chciałem zapytać wilczycę.
- Ines...
- Tak?
- Pytam cię o to teraz, abyś w razie odmowy mogła uznać to za sen. - zacząłem z udawaną powagą
- Ale o co?
- Czy... Będziesz moją partnerką? - zapytałem - Jeśli się nie zgodzisz to ja zrozumiem i w ogóle, ale... - umilkłem i spojrzałem na waderę z wyczekiwaniem
<Ines? Niespodziewany obrót spraw XD>
sobota, 11 stycznia 2014
Od Vuko cd historii Fearghal'a
- Po prostu odejdź! - warknąłem.
Byłem już dość zirytowany. Chciałem go walnąć łapą z ostrymi pazurami kiedy coś w pobliskich krzakach...
< Vane? >
Byłem już dość zirytowany. Chciałem go walnąć łapą z ostrymi pazurami kiedy coś w pobliskich krzakach...
< Vane? >
Od Ines cd historii Kill' a
- Może...może...- zastanawiałam sie
- Emm.. To co? - spytał basior
- Już wiem - krzyknęłam i wybiłam się na jakieś 2m w powietrze.
- Tak? - spytał basior
- Chodźmy w najgłupsze i najbardziej absurdalne miejsce we wszechświecie! - powiedziałam skacząc i gestykulując co robię raczej rzadko
- To znaczy? - spytał, ale ledwo to usłyszałam bo już byłam po drugiej stronie portalu który stworzyłam. Wychyliłam tylko łep z powrotem do Kill' a
- Idziesz? - spytałam a on nie miał nawetr czasu odpowiedzieć bo złapałam go za łapę i wciągnęłam przez portal. Nie widzieliśmy zbyt dużo bo było ciemno, ale gdzie nie gdzie świeciły małe światełka. Kill' a praktycznie nie było widać ale na szczęście mam doskonały wzrok. Popędziłam przed siebie, a Kill ruszył za mną. Dobiegliśmy, ale żeby Kill cokolwiek zobaczył trzeba było rozpalić światła, na szczęście wiem jak to zrobić. Popędziłam do włącznika, a basior cały czas trzymał się blisko mnie. Włączyłam światła, a naszym oczom ukazało się to:
- Witam w WESOŁYM MIASTECZKU!
< Kill? Jesteśmy aktualnie w miejscu zamieszkałym przez ludzi xD tak na marginesie ;) >
- Emm.. To co? - spytał basior
- Już wiem - krzyknęłam i wybiłam się na jakieś 2m w powietrze.
- Tak? - spytał basior
- Chodźmy w najgłupsze i najbardziej absurdalne miejsce we wszechświecie! - powiedziałam skacząc i gestykulując co robię raczej rzadko
- To znaczy? - spytał, ale ledwo to usłyszałam bo już byłam po drugiej stronie portalu który stworzyłam. Wychyliłam tylko łep z powrotem do Kill' a
- Idziesz? - spytałam a on nie miał nawetr czasu odpowiedzieć bo złapałam go za łapę i wciągnęłam przez portal. Nie widzieliśmy zbyt dużo bo było ciemno, ale gdzie nie gdzie świeciły małe światełka. Kill' a praktycznie nie było widać ale na szczęście mam doskonały wzrok. Popędziłam przed siebie, a Kill ruszył za mną. Dobiegliśmy, ale żeby Kill cokolwiek zobaczył trzeba było rozpalić światła, na szczęście wiem jak to zrobić. Popędziłam do włącznika, a basior cały czas trzymał się blisko mnie. Włączyłam światła, a naszym oczom ukazało się to:
- Witam w WESOŁYM MIASTECZKU!
< Kill? Jesteśmy aktualnie w miejscu zamieszkałym przez ludzi xD tak na marginesie ;) >
Od Kimiko cd historii Blood
Upss... Zapomniałam że nie mam się przedostawać do tego świata kiedy jest nów...Pozatym uświadomiłam sobię że Simer muwi do mnie Mała a ja tego nie lubię... W sumie to nie jest wcale taki starszy... No dobra on ma prawie 500 000 lat ale i tak jest szczeniakiem...
- Ej...- oburzyłam się - Nie mów do mnie Mała
- Masz szybką skape - powiedział żartobliwie - Mała - dodał
- Czy ty chcesz mnie zdwenerwować?! - zapytałam z mniejszym entuzjazmem niż Simer
- Nie skąd - odrzekł basior
- Naprawdę to was teraz najbardziej przejmuje? - wtrąciła Blood
- Emm... A mamy coś do roboty? Przecież i tak zostaniemy tu jeszcze ze 2 lub 3 tygodnie - powiedzałam z uśmieszkiem na mordce
<Blood? Sorka nie miałam pomysłu ;) >
- Ej...- oburzyłam się - Nie mów do mnie Mała
- Masz szybką skape - powiedział żartobliwie - Mała - dodał
- Czy ty chcesz mnie zdwenerwować?! - zapytałam z mniejszym entuzjazmem niż Simer
- Nie skąd - odrzekł basior
- Naprawdę to was teraz najbardziej przejmuje? - wtrąciła Blood
- Emm... A mamy coś do roboty? Przecież i tak zostaniemy tu jeszcze ze 2 lub 3 tygodnie - powiedzałam z uśmieszkiem na mordce
<Blood? Sorka nie miałam pomysłu ;) >
Od Kill' a cd historii Ines
- Dobraaa. - ziewnąłem
Ines skakała w kółko, a ja prędko dołączyłem do niej. Wypadliśmy z jaskini śpiewając jakąś piosenkę.
- Pójdziemy gdzieś? - zapytała
- Podskoczymy! - krzyknąłem - Ale gdzie?
<Ines?>
Ines skakała w kółko, a ja prędko dołączyłem do niej. Wypadliśmy z jaskini śpiewając jakąś piosenkę.
- Pójdziemy gdzieś? - zapytała
- Podskoczymy! - krzyknąłem - Ale gdzie?
<Ines?>
piątek, 10 stycznia 2014
Od Fearghal'a cd historii Vuko
Położyłem się przed nim na plecach.
-A dlaczego? Jestem straaaaaasznie upierdliwy.- zadśmiałem się cicho.
<Vuko?>
-A dlaczego? Jestem straaaaaasznie upierdliwy.- zadśmiałem się cicho.
<Vuko?>
Od Vuko cd historii Fearghal'a
- Ale ja nie. Pasuje odpowiedź?
Ten tylko się zaśmiał.
- Może byś się wreszcie odczepił?
< Vane? >
Ten tylko się zaśmiał.
- Może byś się wreszcie odczepił?
< Vane? >
Od Fearghal'a cd historii Vuko
Po tych słowach obeszłem go do okoła, po czym usiagłem przed nim.
-Ja nie żałuję. -powiedziałem zimno, ale po chwili dodałem ciekawsko- Jesteś inny niż reszta basiorów. Każdy inny by się zaśmiał lub po prostu podziękował, ale nie ty.
<Vuko?>
-Ja nie żałuję. -powiedziałem zimno, ale po chwili dodałem ciekawsko- Jesteś inny niż reszta basiorów. Każdy inny by się zaśmiał lub po prostu podziękował, ale nie ty.
<Vuko?>
Od Vuko cd historii Fearghal'a
Podrywa mnie? Przecież... NIE! Na pewno robi sobie żarty.
- Przestań się do mnie zalecać! - warknąłem. - Bawi Cię to? Robienie komuś na złość?
< Vane? >
- Przestań się do mnie zalecać! - warknąłem. - Bawi Cię to? Robienie komuś na złość?
< Vane? >
czwartek, 9 stycznia 2014
Od Fearghal'a cd historii Vuko
-Aha.- to było... dziwne.- Naprawdę jesteś przystojny.- kurde co ja powiedziałem, zarumieniłem się trochę- Emmm, to znaczy... tego, no...
Nie widziałem jaka była reakcja Vuko. Nie mogłem spojrzeć mu w jego śliczny pyszczek.
<Vuko?>
Nie widziałem jaka była reakcja Vuko. Nie mogłem spojrzeć mu w jego śliczny pyszczek.
<Vuko?>
Od Vuko cd historii Fearghal'a
- Nie. - oburknąłem, bez sensu.
"Czyżby i on był taki jak ja?" - spytałem siebie w myślach. Po czym potrząsnąłem pyskiem - "nie to niemożliwe".
- Co robisz? - spytał, zaciekawiony Vane.
- Myślę. - znów palnąłem coś głupiego.
< Vane? >
"Czyżby i on był taki jak ja?" - spytałem siebie w myślach. Po czym potrząsnąłem pyskiem - "nie to niemożliwe".
- Co robisz? - spytał, zaciekawiony Vane.
- Myślę. - znów palnąłem coś głupiego.
< Vane? >
Od Fearghal'a cd historii Vuko
-Fearghal, ale mówią mi Vane.- odwróciłem wzrok, ale po chwili spojrzałem wilkowi głęboko w oczy.
-Emmm, co robisz?- Vuko najwyraźniej zdziwił się trochę.
-Masz ładne oczy, wiesz?
<Vuko?>
-Emmm, co robisz?- Vuko najwyraźniej zdziwił się trochę.
-Masz ładne oczy, wiesz?
<Vuko?>
Od Vuko cd historii Fearghal'a
- Mhm. Są rzeczy ciekawsze i ważniejsze.
Moje kąciki warg uniosły się w lekkim uśmiechu jak zauważyłem, że nieznajomy się denerwuje i ledwo powstrzymuje od ataku na mnie.
- Nie no żartuje, ale już nic się nie poradzi. - powiedziałem, po czym dodałem. - Tak wogóle to jestem Vuko, a Ty?
< Fearghal? >
Moje kąciki warg uniosły się w lekkim uśmiechu jak zauważyłem, że nieznajomy się denerwuje i ledwo powstrzymuje od ataku na mnie.
- Nie no żartuje, ale już nic się nie poradzi. - powiedziałem, po czym dodałem. - Tak wogóle to jestem Vuko, a Ty?
< Fearghal? >
Od Fearghal'a cd historii Vuko
-To są najlepsze słuchawki jakie tylko można dostać! I popatrz na to! -podniosłem spalony odtwarzacz
-To tylko jakieś głupie słuchawki i mały kartonik. -powiedział obojętnie. Wkurzyłem się. Podszedłem do niego bardzo, bardzo blisko.
-Tylko?!
<Vuko?>
-To tylko jakieś głupie słuchawki i mały kartonik. -powiedział obojętnie. Wkurzyłem się. Podszedłem do niego bardzo, bardzo blisko.
-Tylko?!
<Vuko?>
Od Vuko cd historii Fearghal'a
Basior mnie wkurzył. Chciałem mu pokazać, że jestem lepszy, więc zacząłem kombinować. Łapami na pewno tego nie odplącze, spełnić marzenia nie mogę, bo trwa to tylko jeden dzień, więc obudziłbym się rano związany z nim w moim pokoju, a tego chciałbym uniknąc. W końcu stwierdziłem, że nie będę się cackać. Przymrużyłem oczy i stworzyłem Kulę Ognia, która w chwilę spaliła słuchawki.
- Coś Ty zrobił?! - krzyknął nieznajomy.
- To co musiałem.
< Fearghal? >
- Coś Ty zrobił?! - krzyknął nieznajomy.
- To co musiałem.
< Fearghal? >
Od Fearghal'a cd historii Vuko
-Wybacz, ale nie mogę.- trochę się zdenerwowałem, to on mi zepsuł polowanie, a nie na odwrót.- Jak jesteś taki mądry to nas wyplącz!- zacząłem się wiercić. Pociągnąłem za jeden kabelek, ale to tylko pogorszyło sprawę.
<Vuko? Mój odtwarzacz XD>
<Vuko? Mój odtwarzacz XD>
Od Vuko cd historii Fearghal'a
Spojrzałem na niego spode łba.
- Co Ty tu robisz i czemu przeszkadzasz MI w polowaniu? - wycedziłem, robiąc długie przerwy pomiędzy słowami.
Miałem podły humorek i nie zamierzałem być miły dla kogoś kto pozbawił mnie obiadu. Stado spokojnie sobie uciekło, a ja mogłem tylko na to patrzeć. Choć właściwie nie mogłem. Ten dureń zaplątał mnie w słuchawki i wyszło, że nasze pyski prawie się stykały. Co prawda nie przeszkadzało mi to, ale zaraz się zaczną plotki.
- Złaź ze mnie. - warknąłem.
< Fearghal? Vuko zły XD >
- Co Ty tu robisz i czemu przeszkadzasz MI w polowaniu? - wycedziłem, robiąc długie przerwy pomiędzy słowami.
Miałem podły humorek i nie zamierzałem być miły dla kogoś kto pozbawił mnie obiadu. Stado spokojnie sobie uciekło, a ja mogłem tylko na to patrzeć. Choć właściwie nie mogłem. Ten dureń zaplątał mnie w słuchawki i wyszło, że nasze pyski prawie się stykały. Co prawda nie przeszkadzało mi to, ale zaraz się zaczną plotki.
- Złaź ze mnie. - warknąłem.
< Fearghal? Vuko zły XD >
Od Shervany cd historii Emerged'a
- J-ja... - nie wiedziałam co powiedzieć.
Spojrzałam mu w oczy. Zmienił się jego wygląd, ale wiedziałam, że w środku jest taki sam. Że jest tam basior, który zawrócił mi w głowie, zmienił moje życie i uratował mnie kilka razy. Tak jak i ja jego. Codziennie rozkoszowałam się widokiem jego futra, ciepłem oddechu i odwagą. Zawsze patrzyłam w jego śliczne żółte ślepia, ale nigdy nie potrafiłam powiedzieć co nas łączy. Lecz teraz, gdy mi to wyznał byłam pewna co to jest...
< Emerged? :3 >
Spojrzałam mu w oczy. Zmienił się jego wygląd, ale wiedziałam, że w środku jest taki sam. Że jest tam basior, który zawrócił mi w głowie, zmienił moje życie i uratował mnie kilka razy. Tak jak i ja jego. Codziennie rozkoszowałam się widokiem jego futra, ciepłem oddechu i odwagą. Zawsze patrzyłam w jego śliczne żółte ślepia, ale nigdy nie potrafiłam powiedzieć co nas łączy. Lecz teraz, gdy mi to wyznał byłam pewna co to jest...
< Emerged? :3 >
Od Fearghal'a
Leżałem sobie w cieniu drzew, słuchając muzyki. Nagle zrobiłem się głodny, akurat przypadkiem na polance pojawiło się stado jeleni. Było kilka młodych jelonków i niezwykle dużo dorosłych samców, pilnujących maluchów.
Ech, nie lubię dzieci. Nie wiem czy chcę mieć potomstwo, a nawet czy chcę mieć partnerkę. Nie chodzi o to, że chcę być sam; nie wręcz przeciwnie chcę mieć kogoś naprawdę bliskiego. Ostatnio rozmyślam nad tym, że mógłbym być z tej nielicznej grupy shounen- ai*. Możliwe, że to prawda, ale muszę to sprawdzić. Tylko... kto by się zgodził na coś takiego?
Wstałem i ostrożnie ruszyłem w stronę stada. Widocznie inny wilk także zgłodniał, bo wpadliśmy na siebie. Poturlaliśmy się trochę i w końcu udało nam się zatrzymać. Wilkiem na, którego wpadłem był jakiś basior. On wylądował na ziemi, na plecach, a ja na nim z pyskiem zwróconym ku niemu. Moje słuchawki zaplątały się w jego łapy. Nie mogliśmy się ruszyć.
-Prze... przepraszam.- wybełkotałem
<Który basorek na mnie wpadł? Najlepiej, żeby był wolny XD>
*shounen- ai: wolne tłumaczenie z jap. oznacz "miłość chłopców"
Ech, nie lubię dzieci. Nie wiem czy chcę mieć potomstwo, a nawet czy chcę mieć partnerkę. Nie chodzi o to, że chcę być sam; nie wręcz przeciwnie chcę mieć kogoś naprawdę bliskiego. Ostatnio rozmyślam nad tym, że mógłbym być z tej nielicznej grupy shounen- ai*. Możliwe, że to prawda, ale muszę to sprawdzić. Tylko... kto by się zgodził na coś takiego?
Wstałem i ostrożnie ruszyłem w stronę stada. Widocznie inny wilk także zgłodniał, bo wpadliśmy na siebie. Poturlaliśmy się trochę i w końcu udało nam się zatrzymać. Wilkiem na, którego wpadłem był jakiś basior. On wylądował na ziemi, na plecach, a ja na nim z pyskiem zwróconym ku niemu. Moje słuchawki zaplątały się w jego łapy. Nie mogliśmy się ruszyć.
-Prze... przepraszam.- wybełkotałem
<Który basorek na mnie wpadł? Najlepiej, żeby był wolny XD>
*shounen- ai: wolne tłumaczenie z jap. oznacz "miłość chłopców"
Od Blood cd historii Kimiko
Spojrzałam na niego wystraszona.
- Czy ty mi właśnie tłumaczysz, że ja i Kimiko będziemy musiały tu być AŻ 2 lub NAWET 3?!- zapytałam zdenerwowana, przerażona oraz rozbawiona.
Nie mogłam tego pojąć - 3 tygodnie?! Dla mnie to cała wieczność. Zabawny był fakt, że to wszystko... Ta cała faza, miała miejsce akurat wtedy gdy przydarzyło nam się trafić do tego świata, wymiaru czy co tam...
- Tak, tak. A co myślałaś?- zapytał basior.
- Nie nic...- warknęłam.
<Kimiko? Sorry, że tak późno>
- Czy ty mi właśnie tłumaczysz, że ja i Kimiko będziemy musiały tu być AŻ 2 lub NAWET 3?!- zapytałam zdenerwowana, przerażona oraz rozbawiona.
Nie mogłam tego pojąć - 3 tygodnie?! Dla mnie to cała wieczność. Zabawny był fakt, że to wszystko... Ta cała faza, miała miejsce akurat wtedy gdy przydarzyło nam się trafić do tego świata, wymiaru czy co tam...
- Tak, tak. A co myślałaś?- zapytał basior.
- Nie nic...- warknęłam.
<Kimiko? Sorry, że tak późno>
środa, 8 stycznia 2014
Od Emergeda cd historii Shervany
- Świetnie. - powiedziałem i skurczyłem się do rozmiaru normalnego wilka.
Przeszliśmy przez portal. Jak zwykle przez chwilę było mi gorąco, a następnie pokazał się nam Las Ke'rei. Westchnąłem z ulgą.
- Gdzie idziemy? - spytałem.
- Najlepiej do Źródła Mocy Exili'es.
- Spoko.
Szliśmy niecałą godzinę, rozgryzając problemy tego i owego. A kiedy już dotarliśmy, Shervana spytała:
- No... To co takiego chciałeś mi powiedzieć, hm?
Zapatrzyłem się w dal.
- Wiesz, zachorowałem.
Zmarszczyła nosek.
- Na co?
Spojrzałem na nią z rzekłem z rozbawieniem, puszczając oczko:
- Shervana, zachorowałem na Ciebie.
<Shervana? Emergedowskie "kocham Cię" XD>
Przeszliśmy przez portal. Jak zwykle przez chwilę było mi gorąco, a następnie pokazał się nam Las Ke'rei. Westchnąłem z ulgą.
- Gdzie idziemy? - spytałem.
- Najlepiej do Źródła Mocy Exili'es.
- Spoko.
Szliśmy niecałą godzinę, rozgryzając problemy tego i owego. A kiedy już dotarliśmy, Shervana spytała:
- No... To co takiego chciałeś mi powiedzieć, hm?
Zapatrzyłem się w dal.
- Wiesz, zachorowałem.
Zmarszczyła nosek.
- Na co?
Spojrzałem na nią z rzekłem z rozbawieniem, puszczając oczko:
- Shervana, zachorowałem na Ciebie.
<Shervana? Emergedowskie "kocham Cię" XD>
wtorek, 7 stycznia 2014
Od Nijali cd historii Chion'a
Wcześnie rano wstałam i wyszłam z jaskini. Chciałam trochę się podszkolić w panowaniu nad moimi zdolnościami... Niestety nic mi nie wychodziło... Nie potrafiłam zapanować nad swoją mocą i w ostateczności ucierpiały 4 małe papużki siedzące na drzewie...
Założyłam na łapy moje rękawiczki i odbiegłam. Było mi szkoda biednych zwierzątek... Efekt mojej mocy był nieodwracalny... Zamyślona wpadłam prosto na jakiegoś wilka...
- Przepraszam... - powiedziałam przecierając oczy.
- Nie ma za co... Możesz już sobie iść? - odpowiedział.
- Nie wiedziałam, że ci przeszkadzam... Chwila... Ty jesteś ten nowy... Chion tak? - spytałam.
- Tak... A teraz możesz zostawić mnie w spokoju. Jestem zajęty...
< Chion?>
Założyłam na łapy moje rękawiczki i odbiegłam. Było mi szkoda biednych zwierzątek... Efekt mojej mocy był nieodwracalny... Zamyślona wpadłam prosto na jakiegoś wilka...
- Przepraszam... - powiedziałam przecierając oczy.
- Nie ma za co... Możesz już sobie iść? - odpowiedział.
- Nie wiedziałam, że ci przeszkadzam... Chwila... Ty jesteś ten nowy... Chion tak? - spytałam.
- Tak... A teraz możesz zostawić mnie w spokoju. Jestem zajęty...
< Chion?>
Od Ines cd historii Kill' a
Stwierdziłam że pójdę w ślady Kill' a i się położę. Okręciłam się kilkakrotnie, ale nie moglam zasnąć. Leżałam i lezałam tak dłuższy czas, ale stwierdziłam że NIE! Poszłam na spacer, zaczęłam biegać ale nudziło mi się samej więc wróciłam do basiora. On tak słodko spał, ale to nie zmieniło faktu że chciałam go obudzić. Podbiegłam do Kill' a i zaczęłam nim trząść
- Kill! Kill! Obudź się!!
- Ccco? Raaano jest? - spytał zaspany basior
- Nie ale... Chodź poiegac albo skakać - krzyknęłam i zaczęłam energicznie się poruszać i biegać w kółko,a basior popatrzył sie na mnie jak na idiotkę
- Ale jest śrooodek nocy - ziewnął wilk
- Kiedy ja nie mogę spac muszę biegac i się bawić bo eeeeenergia mnie rozpiera!!!!!! - krzyknęłam podskakując, biegajac i nawet chciałam przez chwilę wzlecieć w górę ale sie powstrzymałam.
- Chodź zatańczmy czaczę! - nie wiem co we mnie wstąpiło ale było bardzo mocne i zaczeło mną władac i rozpierać od środka. Ogłuuupiałam tooootalnie
<Kill? Nie zaśniesz już xD buhahaha! >
- Kill! Kill! Obudź się!!
- Ccco? Raaano jest? - spytał zaspany basior
- Nie ale... Chodź poiegac albo skakać - krzyknęłam i zaczęłam energicznie się poruszać i biegać w kółko,a basior popatrzył sie na mnie jak na idiotkę
- Ale jest śrooodek nocy - ziewnął wilk
- Kiedy ja nie mogę spac muszę biegac i się bawić bo eeeeenergia mnie rozpiera!!!!!! - krzyknęłam podskakując, biegajac i nawet chciałam przez chwilę wzlecieć w górę ale sie powstrzymałam.
- Chodź zatańczmy czaczę! - nie wiem co we mnie wstąpiło ale było bardzo mocne i zaczeło mną władac i rozpierać od środka. Ogłuuupiałam tooootalnie
<Kill? Nie zaśniesz już xD buhahaha! >
Od Shervany cd historii Emergeda
- Zgo... - oderwałam kawałek ucha. - ...da.
Walka później szybko się skończyła. Zadecydowało o tym złamanie kostki Naix'a przez Em'a. Stracił wtedy najważniejszą cechę potrzebną do walki z większą ilością osób - zwinność. Co prawda mógł dalej odskakiwać, ale sprawiało mu to ból i trudno było to znieść na dłuższą metę. Odsunęłam się od niego kawałek:
- Wolisz szybką czy wolną śmierć? - spytałam podnosząc lekko kącik ust.
- Nie... zgi... nę! - wydyszał.
- Wolisz określenie "zostaniesz zamordowany"? - szczerzyłam się.
- Nie... ja...
Nie dokończył. Demon mojego towarzysza zapragnął krwi, więc zanurzył kły w jego szyji, przegryzając tętnice. Nie miałam czasu cieszyć się z zwycieństwa, bo nie byłam pewna czy Em sobie poradzi z kontrolowaniem ciała. Podeszłam do niego i zaczęłam uspokajać, aż w zupełności się nie upewniłam co do jego stanu. Wtedy powiedziałam:
- Coś Ci obiecałam. - i stworzyłam portal.
< Em? Cóż mi powiesz? ;3 >
Walka później szybko się skończyła. Zadecydowało o tym złamanie kostki Naix'a przez Em'a. Stracił wtedy najważniejszą cechę potrzebną do walki z większą ilością osób - zwinność. Co prawda mógł dalej odskakiwać, ale sprawiało mu to ból i trudno było to znieść na dłuższą metę. Odsunęłam się od niego kawałek:
- Wolisz szybką czy wolną śmierć? - spytałam podnosząc lekko kącik ust.
- Nie... zgi... nę! - wydyszał.
- Wolisz określenie "zostaniesz zamordowany"? - szczerzyłam się.
- Nie... ja...
Nie dokończył. Demon mojego towarzysza zapragnął krwi, więc zanurzył kły w jego szyji, przegryzając tętnice. Nie miałam czasu cieszyć się z zwycieństwa, bo nie byłam pewna czy Em sobie poradzi z kontrolowaniem ciała. Podeszłam do niego i zaczęłam uspokajać, aż w zupełności się nie upewniłam co do jego stanu. Wtedy powiedziałam:
- Coś Ci obiecałam. - i stworzyłam portal.
< Em? Cóż mi powiesz? ;3 >
Od Chion'a
Po ceremonii znikłem. Nie lubiłem przebywać w tak dużym towarzystwie. Bałem się... Nie ich, ale siebie samego i tego co mogę zrobić. Wiedziałem gdzie jest moje legowisko. Sher zaraz po moim przybyciu pokazała mi je. Droga prowadziła przez polane przy Ciemnym Lesie. Przechodząc tamtędy zdaje się wilkowi, że ktoś wessał kolory i została tylko czerń pni i biel śniegu. Polubiłem to miejsce.
Następnego dnia po przebudzeniu zobaczyłem, że w jaskini nie jestem sam. Przy wejściu stała wadera niepewnie patrząca na mnie. Na sklepieniu pojawiły się już sople. Możliwe, że to przez nie nie weszła do środka. I słusznie. Nawet ja nie wiedziałem, kiedy mogą spaść na głowę, ale przynajmniej bym je powstrzymał.
- Cześć. - rzuciłem podnosząc się ze sterty jelenich skór, które robiły mi za legowisko. Wilczyca zawahała się, ale po chwili odzyskała pewność siebie i odezwała się miłym głosem.
<Odpisze ktoś?>
Następnego dnia po przebudzeniu zobaczyłem, że w jaskini nie jestem sam. Przy wejściu stała wadera niepewnie patrząca na mnie. Na sklepieniu pojawiły się już sople. Możliwe, że to przez nie nie weszła do środka. I słusznie. Nawet ja nie wiedziałem, kiedy mogą spaść na głowę, ale przynajmniej bym je powstrzymał.
- Cześć. - rzuciłem podnosząc się ze sterty jelenich skór, które robiły mi za legowisko. Wilczyca zawahała się, ale po chwili odzyskała pewność siebie i odezwała się miłym głosem.
<Odpisze ktoś?>
Odejście
Ze smutkiem oznajmiam, że Ekavir i Vixen odchodzą z watahy.
Cóż,
Ekavirze,
Vixen, mamy nadzieję, że jeszcze do nas wrócicie!
Cóż,
Ekavirze,
Vixen, mamy nadzieję, że jeszcze do nas wrócicie!
Od Emergeda cd historii Shervany
- ...o tym, że tymi wilkami, cóż... jesteśmy my.
- Więc zlikwidujmy źródło zmartwień.
Prawie rzuciłaby się na Naixa, gdybym jej nie powstrzymał. Widziałem i czułem to samo co ona: inny Demon zbyt blisko, niedługo się przemienimy.
- Rozwiąż go.
- Po co? - warknęła Shervana, której oczy zaczęły już zalewać się Demoniczną krwią.
- Ta walka byłaby nie fair. Rozwiąż go.
Wadera wzruszyła ramionami mówiąc: "Jak chcesz". Rozwiązaliśmy Demona, który od razu rzucił się na Shervanę. Tego już nie wytrzymaliśmy i po chwili gryzły się trzy, gigantyczne wilki: czarno-zielony, czarno-niebieski i biały.
- Shervana... - mruknąłem, łamiąc kostkę Naixa ryczącego wściekle.
- Hm? - zamruczała, gryząc ucho przeciwnika.
- Obiecaj, że... AUĆ! Cholera... że... po tej... "miłej... przygodzie"... wrócimy do.... - zakląłem. - do watahy i do.... DOmu... bo muszę z To-bą poroz... HRRR! Wara od mojego gardła! ... Mawiać?!
<Shervana? No tak... XD>
- Więc zlikwidujmy źródło zmartwień.
Prawie rzuciłaby się na Naixa, gdybym jej nie powstrzymał. Widziałem i czułem to samo co ona: inny Demon zbyt blisko, niedługo się przemienimy.
- Rozwiąż go.
- Po co? - warknęła Shervana, której oczy zaczęły już zalewać się Demoniczną krwią.
- Ta walka byłaby nie fair. Rozwiąż go.
Wadera wzruszyła ramionami mówiąc: "Jak chcesz". Rozwiązaliśmy Demona, który od razu rzucił się na Shervanę. Tego już nie wytrzymaliśmy i po chwili gryzły się trzy, gigantyczne wilki: czarno-zielony, czarno-niebieski i biały.
- Shervana... - mruknąłem, łamiąc kostkę Naixa ryczącego wściekle.
- Hm? - zamruczała, gryząc ucho przeciwnika.
- Obiecaj, że... AUĆ! Cholera... że... po tej... "miłej... przygodzie"... wrócimy do.... - zakląłem. - do watahy i do.... DOmu... bo muszę z To-bą poroz... HRRR! Wara od mojego gardła! ... Mawiać?!
<Shervana? No tak... XD>
poniedziałek, 6 stycznia 2014
Od Shervany cd historii Emergeda
- Co Ty mu zrobiłeś?! - krzyknęłam wściekła.
- Nie przerywaj to opowiem. - syknął.
Zdenerwowana, z impetem siadłam na zadku demonstrując mu, że czekam na jego opowieść. Uśmiechnął się:
- Pewna Wyrocznia stwierdziła kiedyś, że na świecie pojawi się ktoś, kto ma moc, która pozwoli mu władać wszystkimi światami. Że może to zrobić wilk, który urodził się w Jaskinii Zmarłych. Wszyscy zaczęli się od niej trzymać z daleka, strzec jej i wszystko, by do tego nie dopuścić. Jednak przepowiednia to przepowiednia - stało się. Moja matka czując niewyobrażalny ból, zabiła strażników i dostała się tam, kryjąc jednocześnie przed Aniołami. Po czym urodziła.
- Skąd wiesz, że to Ty, a nie ktoś inny? - odezwał się Emerged.
- Słuchaj dalej. Matka wychowywała mnie...
W tym momencie "wyłączyłam się". Starałam się skupić na więzach basiora i co z nimi zrobić. Stworzyłam malutką Kulę Ognia za jego plecami, tak, by nie dostrzegł tego Naix i spróbowałam je przepalić. Emerged spojrzał na mnie przerażony, ale po moim niedostrzegalnym skinięciu pyskiem, znów skupił się na Demonie jakby nigdy nic.
~ Ogień nie działa. ~ zagadałam do niego w myślach.
~ Ja też nic nie moge zrobić. Więzy blokują moją Magię.
Mam jeszcze jedną szansę. Ostatnią. Mogę wyczarować coś z innego wymiaru, co mogłby przeciąć jego "kajdany". Skupiłam się na nowej Mocy. Za basiorem pojawił się kwiatek.
- Cholera.- mruknęłam.
- Mówiłaś coś? - spytał Naix z krwiożerczym uśmiechem.
- Nie, nie. Słucham Twojej opowieści. - odpowiedziałam szybko, grając przerażoną.
- To dobrze. - powiedział, zadowolony z mojego "respektu" i wrócił do opowiadania.
Znów spróbowałam. Tym razem wyczarowałam coś podobnego do noża z zębkami i spróbowałam przeciąć nim łańcuchy. Udało się! Ostrożnie zdjęłam wszystkie po czym zwróciłam się do Emergeda:
~ Jesteś wolny. Atakujemy?
~ Z chęcią odegram się na nim. - posłał mi w myślach uśmiech.
I po kilku chwilach Naix leżał na ziemi spętany.
- O czym on gadał? - spytałam. - Zbyt się na tym nie skupiałam.
- Mówił coś o wilkach, które mogą mu przeszkodzić i...
< Emerged? Ja tam się zmieniłam, bo mi zdjęcie przestało działać XD >
- Nie przerywaj to opowiem. - syknął.
Zdenerwowana, z impetem siadłam na zadku demonstrując mu, że czekam na jego opowieść. Uśmiechnął się:
- Pewna Wyrocznia stwierdziła kiedyś, że na świecie pojawi się ktoś, kto ma moc, która pozwoli mu władać wszystkimi światami. Że może to zrobić wilk, który urodził się w Jaskinii Zmarłych. Wszyscy zaczęli się od niej trzymać z daleka, strzec jej i wszystko, by do tego nie dopuścić. Jednak przepowiednia to przepowiednia - stało się. Moja matka czując niewyobrażalny ból, zabiła strażników i dostała się tam, kryjąc jednocześnie przed Aniołami. Po czym urodziła.
- Skąd wiesz, że to Ty, a nie ktoś inny? - odezwał się Emerged.
- Słuchaj dalej. Matka wychowywała mnie...
W tym momencie "wyłączyłam się". Starałam się skupić na więzach basiora i co z nimi zrobić. Stworzyłam malutką Kulę Ognia za jego plecami, tak, by nie dostrzegł tego Naix i spróbowałam je przepalić. Emerged spojrzał na mnie przerażony, ale po moim niedostrzegalnym skinięciu pyskiem, znów skupił się na Demonie jakby nigdy nic.
~ Ogień nie działa. ~ zagadałam do niego w myślach.
~ Ja też nic nie moge zrobić. Więzy blokują moją Magię.
Mam jeszcze jedną szansę. Ostatnią. Mogę wyczarować coś z innego wymiaru, co mogłby przeciąć jego "kajdany". Skupiłam się na nowej Mocy. Za basiorem pojawił się kwiatek.
- Cholera.- mruknęłam.
- Mówiłaś coś? - spytał Naix z krwiożerczym uśmiechem.
- Nie, nie. Słucham Twojej opowieści. - odpowiedziałam szybko, grając przerażoną.
- To dobrze. - powiedział, zadowolony z mojego "respektu" i wrócił do opowiadania.
Znów spróbowałam. Tym razem wyczarowałam coś podobnego do noża z zębkami i spróbowałam przeciąć nim łańcuchy. Udało się! Ostrożnie zdjęłam wszystkie po czym zwróciłam się do Emergeda:
~ Jesteś wolny. Atakujemy?
~ Z chęcią odegram się na nim. - posłał mi w myślach uśmiech.
I po kilku chwilach Naix leżał na ziemi spętany.
- O czym on gadał? - spytałam. - Zbyt się na tym nie skupiałam.
- Mówił coś o wilkach, które mogą mu przeszkodzić i...
< Emerged? Ja tam się zmieniłam, bo mi zdjęcie przestało działać XD >
Subskrybuj:
Posty (Atom)