poniedziałek, 30 września 2013

Od Kinaj cd historii Dejlii

Okej... Nie wiem jak się znaleźliśmy na terenach jej watahy bo wskoczyłem po drodze w jakieś 5 portali... najwidoczniej jeden był powrotny do naszego świata... No w sumie jej świata...
Kiedy wyznała mi że się jej podobam zrobiło mi się dziwnie... To pierwsza samica którą spotkałęm od kilku lat... Znamy się kilka godzin... A ja prawie ją zabiłem... Zresztą nie wiem jak mam się zachować nawet jeśli bylibyśmy razem...
- Ee... Dobra nie będę przedłużał... Po prostu jesteś pierwszą samicą, którą widzę od dawna... Ja chyba nie jestem na to gotowy... Nie chcę cię urazić, bo bardzo cię lubię ale... To wszystko dzieje się zbyt  szybko... Zresztą jesteśmy z innych światów <" w sęsie dosłownym i przenośnym" pomyślałem mówiąc te słowa > Ty należysz do stada masz rodzinę itd. a ja... idę gdzie mnie wiatr poniesie... Z resztą mam zamiar cię odprowadzić do stada i ruszam dalej... Więc to raczej nam się nie uda... Kochasz swoje stado a ja nie zostaje  jednym miejscu... za często się narażam... Nie chce żeby coś ci się stało przez moją głupotę... Przepraszam cię... Lepiej będzie jeżeli się rozdzielimy... Odwróciłem się w stronę krzaków i zerwałem się do biegu...

<Dejla? co ty na to? co zrobiłaś? >


< Dejla? co dalej? >

Od Dejli CD historii Kinaj'a

-Jesteśmy w jakimś Lesie Ke'rei... - wytłumaczył
-Kinaj... Głuptasie jesteśmy w watasze... Las Ke'rei jest w naszych terenach... - zaśmiałam się. Szczerze to polubiłam Kinaja. Był miłym, sympatycznym, zabawnym basiorem. Był przystojny. Ale nie dałam po sobie poznać co do niego czuję. Znaliśmy się krótko, ale gdy z  nim byłam czułam ciepło na sercu. Coś mnie do niego przyciągało.
-Kinaj, może wybierzemy się na spacer? - zaproponowałam z uśmiechem
-Dobrze! - krzyknął - Może znajdę jakiegoś gryfa.
-Tylko nie torturuj go, bo znowu będziemy musieli uciekać - zaśmiałam się.
-No dobrze - powiedział.
Poszliśmy nad Zatokę Naine'ta.
-Popływamy? - zapytał
-Jasne - uśmiechnęłam się.
Pływaliśmy, gadaliśmy, chlapaliśmy się wodą. Zachowywaliśmy się jak szczeniaki. Po długiej kąpieli wyszliśmy z wody. Ułożyliśmy się na brzegu. Słońce ogrzewało naszą mokrą sierść.
-Kinaj... - zakończyłam ciszę
-Tak? - zapytał
-Mogę Co coś powiedzieć? - odezwałam się
-Oczywiście - odrzekł.
-Kinaj, może i znamy się krótko, ale ja nie traktuję Cię jak znajomego. Nie zostawiłeś mnie samej, gdy się potknąłeś o jeden z moich ogonów. Traktuję Cię jak kogoś więcej. Nigdy nie czułam do basiora tak silnego uczucia. Zakochałam się w Tobie! - powiedziałam

<Kinaj? Kumasz już?>

Od Kinaj cd historii Alice

" Wąsy, wąsy mnie otaczają O.O Zaraz oszaleje... Chyba w życiu nie było dookoła mnie tyle wąsów... Dobra, dobra... To tylko wą... Nie! wiem czemu tak się boję! To przez to że nazywam je wąs... To znaczy teraz będę je nazywał... ee... Ziutki!! A więc dookoła mnie są Ziutki... To nic strasznego... Przecież Ziutek to też pegazo-jednorożec znajomej... A on jest raczej spoko chyba że się go wkurzy i zaczyna dźgać rogiem... No czyli nie ma sie czego bać... "
- Eee... Kinaj... Zamurowało cię czy co?
- Eee... e... nie... po- po prostu...- wyjąkałem
- No co?
Nagle wąsy zaczęły się kręcić tańcząc Polkę i śpiewając nadal hymn Rosyjski...  Myślałem że zejdę na miejscu... Nagle jeden z nich podszedł do mnie < BYŁ 40CM ODEMNIE!! O.O >  A ja zamiast się odsunąć to wgapiałem się w niego jak jakiś idiota...
- Kinaj! Na pewno wszystko w porządku? Odsuń się od tego!
- ZIUTEK!! - krzyknąłem i zerwałem się do biegu ale potknąłem się o jednego z Ziutków i wywaliłem się... Łapa strasznie mnie bolała ale biegłem < potykając się co 2 m > miałem ciągle jakieś wąsy na ogonie... Byłem przerażony... Stworzyłem portal jakieś 5 m przed sobą i zerwałem się w szybki bieg jak się okazało wadera byłą tuż za mną i odgoniła wąsy wskoczyłem do portalu a wadera za mną, ale moje lądowanie nie było zbyt ciekawe gdyż łapa mi się podwinęła i walnąłem głową o ziemię
- Auuu -powiedziałem
- Nic ci się nie stało?
- Chyba żyją ;)
Rozejrzałem się dookoła, Alice zrobiła to samo... znaleźliśmy się w...

< Alice? >

Od Shervany cd historii Emersit'a

Nagłe szarpnięcie, budzi mnie na chwilę. Unoszę powieki, cały świat faluje, a zimny krajobraz zamienia się w wielką białą plamę. Czemu nadal tu jestem? Czemu nadal spadają na mnie te płatki śniegu? Gdzie jestem? Leże na kimś, kolor futra i zapach tego basiora z kręgu. Sięgam w głąb pamięci i przypominam sobie jego imię... Emersit. Z tym wspomnieniem, przychodzi kilka innych, uświadamiających mi, że jestem Alfą, że jestem potrzebna, że miałam partnera i dzieci, że chce żyć, ale jestem za słaba. Ponownie kładę głowę na futrze i pozwalam, by rytmiczne kołysanie mnie uśpiło...

< Emersit? Ja tutaj potęguje napięcie, a Ty pisajaj :3 >

Od Kimiko cd historii Shervany

Shervina stanęła na kamyku, a on tak jak mówił - skoczył w górę... Poleciał "trochę" za wysoko i wadera walnęła w gałąź drzewa < złamała ją >, po czym wryła w ziemię.
- Shervina? Żyjesz?
- Fredzio iść do Ciebie! - krzyknął kamiś.
- Co?!
- Zabawa, zabawa, zabawa, zabaw... - mówił przerażającym głosem < w stylu zombie > kamień.
Fredzio spał do mnie.
- Ty wejść na Fredzio, a Fredzio Cię wyciągnąć i zjeść mózg... Zabawa, zabawa...
" Ok, gałęzi nie ma, a ja najwyżej walne o ziemię... Potem zje mnie psychol zombie kamyk... A gdyby stanąć na niego i jak on już skoczy po prostu przechylić się na prawo..."
- Czyli mam na Ciebie stanąć? - zapytałam.
- Taaaak... Zabawa! - krzyknął kamyk, kiedy stawałam na niego.
Potem wybił się, a ja przechyliłam się na prawo i spadłam na ziemie, z tylnimi nogami zwisającymi w dół. Sam zaś Fredzio leciał wyżej i wyżej... Wciągnęłam się przednimi łapami i podeszłam do wadery.
- Shervina? Żyjesz?!

< Shervana? >

Od Shervany cd historii Kimiko

- Yyyy... Lekkie niedopatrzenie. - próbowałam się tłumaczyć.
- Jasne, jasne.
- Zamknij się po prostu! - krzyknęłam, a potem wsłuchałam się w... ciszę! - Przestali śpiewać!
- Kto?
- Oranżadka i żelek!
- Uuu... Shake się zrobił. - oblizała się Młoda.
- Nawet nie myśl o zjadaniu moich wnętrzności!
- Bu.
- Dobra, to gdzie szukać Kamyka Fredzia?
- Może pójdziemy za strzałkami? - Kimiko pokazała tabliczke w kształcie strzałki z napisem: Do Kamyka Fredzia.
- Nie!
- Czemu?
- To na pewno pułapka!
- No doooobra...
- To idzieeee... Ratunku! - darłam się z rowu.
- Gdzie jesteś?
- W rowie! Pomóż mi!
Kimiko podała mi łape, ale przy okazji sama wpadła.
- Idiotka. - mruknęłam i spokojnie wyszłam z dziury.
- Nie mogłaś tak od razu?
- Nie!
- A może teraz pójdziemy po strzałkach?
- Nie!
I ruszyliśmy. Prowadząc, pierwsza wpadałam do wszystkich pułapek, ale nie rezygnowałam z teorii, że po strzałkach byłoby ich więcej. W końcu, po jakiś 3 godzinach, wpadłyśmy do 10-metrowej szczeliny, z której nie potrafiłyśmy wyjść. Młoda darła się o pomoc, a ja próbowałam logicznie myśleć, co było niemożliwe przy jej wrzaskach.
- Kamyk Fredzio pytać czy Wam pomóc. - odezwał się jakiś głos z góry.
- Mógłbyś? - spytałam.
- Fredzio mógłby.
- To pomóż.
- Fredzio pomaga! - krzyknął i wskoczył do nas.

Od Raven'a cd historii Rosie

- Co jest? Moje oczka zmieniły się na żółte? - zaśmiałem się.
Dzięki wodzie, odzyskałem jasność umysłu
- Nie, nic. - uśmiechnęła się lekko.
- Coś Cię gnębi? - podpłynąłem bliżej i uściskałem ją...

< Rosie? >

Od Kinaj'a do Dejli

Ulżyło mi kiedy wadera otworzyła oczy... Po prostu kamień z serca... Już się bałem że coś jej poważnego zrobiłem...  Ok tylko... Jak jej tu powiedzieć że nie bardzo wiem gdzie jesteśmy... A tym bardziej jak wrócić w miejsce naszego spotkania... Albo do naszego świata... 
W końcu niezręczną ciszę przerwała Dejla:
- To może ja się zacznie zbierać do watahy... No wiesz robi się chyba późno... tylko powiedz w którą stronę mam iść, bo przez jakiś czas byłam nieobecna ;) A ja sobie poradzę...
- No wiesz przyszliśmy stąd < wskazałem wyjście > ale...
- Ale co?
- Jesteśmy "kawałek" od twojej watahy...
- Co to znaczy "kawałek" ?
- No... Wiesz...
- Nie nie wiem... przestań obijać w bawełnę i powiedz o co chodzi... Wszystko od początku...
- No dobra... Więc gonił mnie gryf więc zacząłem uciekać i przez przypadek na ciebie wpadłem... Wziąłem cię na plecy i zacząłem uciekać dalej... Ale mając cię na plecach nie mogłem włączyć super szybkości, a gryf siedział nam na ogonie... Wbiegłem do jaskini i... no zrobiłem portal... Nie bardzo myślałem gdzie nas przenieść bo chciałem to zrobić jak najszybciej żeby gryf nie wszedł za nami... No i tak dostaliśmy się tu...
- A.. "Tu " to znaczy gdzie?
- ...

< Dejla? gdzie xD ?>

Od Emersit'a cd historii Shervany

- Shervana! - pisnąłem słabo. - Shervana!..
Co robić? Co robić? Potrząsam nią, ale ona... umiera. Sher-va-na! Zatrzymuję czas. Podrzucam ją na swój grzbiet i wreszcie rozumiem - to wyścig z czasem. Rzucam się przed siebie i biegnę póki jeszcze mam czas. Ona umiera... Szybciej, szybciej! Niewiele czasu zostało... Niewiele zostało mi sił... Ale MUSZĘ ją uratować. Bo to mój sens. Zdwajam wysiłek. Puszczam cięciwę zwaną "biegiem czasu", ale biegnę dalej... Słowa w skroni wybijają takt życia Shervany i mojego biegu...
O-na u-mie-ra.... O-na u-mie-ra...

<Shervana?>

Od Ifus cd historii Alexa

- Wiesz... Może się gdzieś przejdziemy? Po obiedzie? - zapytałam z uśmiechem.
- Dla mojego słońca wszystko! - zawołał uradowany.
Uśmiechnęłam się szeroko i cmoknęłam basiora w nos(ek) xd.
Po skończyonej uczcie wybraliśmy się na spacer.
Przez calą drogę nawijaliśmy o szczeniakach.
- Aa hh ty tygrysie ty! - zaśmiałam się cicho szturchając samca.

<Alex? dziwne to jest x3>

Od Rosie cd historii Raven'a

Ledwo umiałam jasno myśleć.
- Chodź - czknięcie - do - czknięcie - wodospadu - powiedziałam z trudem.
Poszliśmy. Szybko zanurzyliśmy się w niebieskiej wodzie. Halucynki się rozpłynęły.
Po chwili z wody wynurzyła się kula. Wsiedliśmy.
Ponownie zaczęliśmy zabawę. Nawet po pewnym czasie pod ścisłą ochroną kula pozwoliła nam pływać.
Podpłynęłam do niego. Taplał się właśnie w żółtym (żelkach).
Popatrzyłam mu prosto w oczy.

< Raven? >

Od Shervany cd historii Gine

- Ćpuny? A co ćpią? - spytałam, gdyż nie skupiałam się zbytnio na krajobrazie.
- Oranżadkę.
- A jaką? - moje oczy zabłysły.
- Ananasową.
- Ble. Nie macie owoców tropikalnych?
- Może i są...
- Gdzie, gdzie, gdzie?
- Tam. - pokazał ręką, a ja wystrzeliłam jak torpeda, taranując przy okazji drzwi. Gdy dobiegła do mnie Gine, właśnie wsysałam oranżadkę nosem i myślałam o...


< Gine? >

Od Raven'a cd historii Rosie

- Taki - czknięcie - dziwny. - czknięcie - Może - czknięcie - zepsuty? - zapytałem.
- Chyba - czknięcie - tak. - czknięcie.
- Ups.  - czknięcie.
Na reakcje było już za późno, przez ściany naszych brzuchów zaczęły wychodzić małe halucynki!

< Rosie? >

Od Rosie

Szłam sobie i myślałam o halucynkach. Niestety, moje piękne rozmyślania przerwała zbliżająca się do mnie Cairne.
- Cześć - rzuciłam.
- Hej.
- Idziemy coś przekąsić? - spytałam.
Odpowiedzią było skierowanie się w stronę polany.
Zauważyłam na niej pysznego jelenia. Od razu się na niego rzuciłam. Cairne zorientowała się dopiero po chwili.

< Cairne? Próbowałam coś wymyślić, ale ciągle mi do głowy przychodziły halucynki XD >

Od Gine cd historii Shervany

Miałam dosyć siedzenia w domu. Miałam ochotę na jakąś szaloną przygodę z Shervaną, którą uważałam za swoją przyjaciółkę. Wybiegłam z jaskini i zaczęłam biec do jaskini Shervany.
- Sher! Szykuj się, porywam Cię! - zaśmiałam się
- O! Kogo ja widzę! Gdzie mnie porywasz? - uśmiechnęła się
- Mam ochotę na coś szalonego... - powiedziałam
- Dobra! - wykrzyknęła i wybiegłyśmy z jaskini
Poszłyśmy do lasu. Z początku spacerowałyśmy do brzegu lasu. Później zgłębiłyśmy się w tajemniczą puszczę, pełną dziwnych dźwięków. Zobaczyłam wielką kłodę na środku małej łąki. Wskoczyłam na nią.
- Sher! Chodź! - krzyknęłam, a ta przybiegła i wskoczyła na kłodę
Zaczęłyśmy tańczyć "Sexy And I Know It". Nagle usłyszałyśmy szelest w krzakach. Zeskoczyłyśmy z kłody i schowałyśmy się za nią.
- Co to było? - wystraszyłam się
- Nie wiem - odpowiedziała.
Wychyliłyśmy się za kłody. Zobaczyłam dwie, wielkie parówki do Hot-Dogów i Chomiko-Parówkę.
- Czy tamto coś nie przypomina Ci chomika nadzianego na parówkę? - wskazałam na zmutowane cuś
- Trochę - uśmiechnęła się Sher.
Patrzyłyśmy dalej. Widziałam teraz jak ćpali ananasową oranżadkę. Nagle usłyszałam jak coś jest za nami, ale nie odwracałam się. W końcu kontem oka zobaczyłam różowego królika. Spojrzałyśmy najpierw na królika, a później na siebie.
- Tio sią nasie leśne ćpuny - powiedział króliczek - Najpielw ćpają, a później udają, źe lobią pif-paf! - powiedział króliczek

<Sher?>

Od Alice cd historii Kinaj'a

Patrzyłam na Kinaj'a ,który dziwnie się kiwał i jąkał.
- Co ci jest? <_<
- N-n-nic... ;-;
Nagle jednorożec zaczął tańczyć makarenę plując wszędzie tęczowymi wąsami, które śpiewały hymn rosyjski.

<Kinaj, ogarnij to .-.>

Od Rosie cd historii Raven'a

... w postaci Wielkiego Halucynka.
- Będzie pyszny kąsek... Tylko trzeba będzie ich najpierw pozbawić tego futra - mruczał, patrząc na nas.
Popatrzyłam na Ravena z przestrachem, a on na mnie. W chwilę odzyskaliśmy trzeźwość.
- Przepraszam pana, czy mógłby nam pan wskazać drogę do Tęczowego Wodospadu? - spytałam, siląc się na uprzejmość.
- Co? Aaa... Tak. Mogę was tam przenieść w bezpiecznym miejscu - odpowiedział Halucynek.
- W czym? - spytał Raven.
- W moim brzuchu - odpowiedział zamyślony Halucynek.
Przestraszyłam się.
- Czyli chce pan nas zjeść? - spytałam.
- W skrócie, to tak.
- A co takiego zrobiliśmy? - wtrącił Raven.
- Weszliście na moja posesję.
~ Zagadam go, a ty w tym czasie go zacznij zjadać. Jak się skapnie, to Ci pomogę - powiedziałam Raven'owi telepatycznie.
- Ale nie było żadnych oznaczeń, że to pański teren - powiedziałam z przekonaniem.
Kątem oka spostrzegłam, że Raven zbliża się do Halucynka.
- Bo... Bo... Yyy... Eee... Bo właśnie chodzi o to, żebym mógł mieć powód, żeby was zjeść. A, nie! Przepraszam... - w tej chwili Raven wgryzł się w Halucynka. Ugryzłam go z drugiej strony.
Po chwili nie miał już twarzy.
- Raven, zostaw mi czubek! - powiedziałam ze śmiechem, gdy miał się właśnie zabierać za kapelusz.
- Czemu?
- Bo on jest najczystszy, a poza tym najsłodszy, bo pokropiony rosą.
Tak więc zeżarłam czubek w niesamowitym tempie. Zresztą, cały grzyb (oprócz wnętrzności) został zjedzony niesamowicie szybko.
Niedługo potem taczaliśmy się po ziemi, nie mogąc nad sobą zapanować.
- Ten... - czknięcie - Halucynek.. - czknięcie - nie był... - czknięcie - aż tak... - czknięcie - smaczny... - powiedziałam z trudem.

< Raven? >

Od Shervany cd historii Kill'a

- Kill...
- Nie! Pójdę tam czy tego chcesz czy nie!
- Ja... przepraszam.
- Co?
- Przepraszam. Za bardzo się narzucałam, pójdę już.
Odwróciłam się i powolnym tempem, zmuszając moje zmęczone łapy do marszu, ruszyłam w stronę jaskinii, ale...

< Kill? >

Od Alexa CD historii Ifus

~Następny dzień~

Wstałem bardzo wcześnie. Pobiegłem szybko do kuchni. Zacząłem latać jak głupi i szukać czegoś co można zjeść na śniadanie. Nie mogłem nic znaleźć. We wszystkich szafkach: chrupki, jakieś chipsy, żelki. Kompletnie żadnego mięsa. Biegałem jak opętany. W końcu znalazłem jakąś dziwną grotę w kuchni. Zacząłem wąchać i zaglądać do środka czy nic z niej nie wychodzi. Nie widziałem nic. Obok zobaczyłem jakieś pokrętło i włącznik światła. Zapaliłem światło. Stanąłem za drzwiami. Otworzyłem je szybko i wbiegłem, krzycząc:
- This Is Sparta!!!!!!
Było to duże pomieszczenie. Gdzie znalazłem owoce, mięso, warzywa i naturalne napoje. Nagle usłyszałem huk. Odwróciłem się. Drzwi zatrzasnęły się za mną. Od tej strony nie było klamki. Podbiegłem do drzwiczek i zacząłem wołać Ifus.
- Ifus! Pomocy! - nie słyszałem żeby szła
- Ifus! Ratunku zatrzasnąłem się w zamrażalniku!
- Idę!! - usłyszałem nagle głos mojej ukochanej
Nagle otworzyły się drzwi. Moim oczom ukazała się Ifus, nie mogła powstrzymać się od śmiechu.
- Alex... Co Ty tutaj robisz? - wybuchła śmiechem
- Otóż szukałem czegoś na śniadanie, bo chciałem Ci zrobić przyjemność. Nie mogłem znaleźć, żadnego mięsa, owoców, ani warzyw. Nagle moim paczałom ukazały się te drzwiczki. Otworzyłem je i wbiegłem, krzycząc This is Sparta!!! Gdy zatrzymałem się zobaczyłem to co jest w tym składziku, usłyszałem jak drzwi się za mną zatrzasnęły. I właśnie tak znalazłem się w tej lodówce - wytłumaczyłem Ifus.
- To teraz już wiesz, gdzie trzymam jedzenie? - zaśmiała się
- Tak, teraz już wiem - odpowiedziałem.

<Ifus?>

Od Shervany cd historii Rosie

- Co my tu mamy... Dwie wadery i basiorek. - mówił sam do siebie, a potem krzyknął w ciemność. - Rai!
Z mroku, wyłonił się wychudzony basior, z dziwnym urządzeniem na łapie.
- Zaprowadź go do Dwunastki. - warknął pierwszy.
- Tak, panie. - odpowiedział, przestraszony i posłuszny sługa.
Spróbował zarzucić mu na szyję linkę, ale ugryzłam ją i pociągnęłam. Potem...

< Rosie? Emersit? >

Od Raven'a cd historii Rosie

- Kololowe klopki!
- Gfzie? - zapytała niewyraźnie Rosie.
- Tam i tam! Wsędzie! Klopki! Choćmy się pobawić!
- Laven!
- Fo?
- Kofam Cię.
- A ja kofam wsystko co mnie otaca! - krzyknąłem, biegnąc przytulić pobliskie drzewo.
Rosie rzuciła się za mną, chwiejąc się mocno na boki. Twarda kora, wżynała mi się w ciało, ale ja już widziałem co innego.
- Jaka duuuuuuuuuuuuuuusa biedlonka! - powiedziałem, pokazując na pagórek.
Halucynki zaczęły już działać, wadera miała problemy z chodzeniem i śliniła się na widok kwiatka.
- Zjecmy tego żelka!
- Biedlonka!
- Żelek!
- Biedlonka!
- Żelek!
- Biedlonka!
- No dobla.
- Juhu!
Ruszyliśmy na biedronkę, ale drogę zagrodziło nam prawdziwe zagrożenie...

< Rosie? :D >

Od Rosie cd historii Shervany

Klatka się zamknęła za nami. Było całkiem ciemno.
- Tego jeszcze nie wymyśliłam.. - odpowiedziała Shervana. Dobry nastrój zniknął.
Po chwili, do hali w której byliśmy, wpadł strumień światła.
Zobaczyliśmy potężnego wilka, trzy razy większego od nas.

< Sher? Emersit? >

Od Rosie cd historii Raven'a

- Raven! - krzyknęłam.
Nagle Raven wynurzył się z wody na czymś, co wyglądało jak... wielka kolorowa kula z wieloma siodełkami.
- Yay! - wrzeszczał Raven - Rosie, chodź!
Wskoczyłam. Kula zaraz podpłynęła do mnie.
- Witamy na pokładzie - powiedział.
Było świetnie. Z kuli wysunęły się wielkie kubki z rurką. Woda była przepyszna. Okazało się, że piłką można kierować jak koniem.
- Chyba dlatego cię porwała, bo woda ma być czysta! - krzyknęłam, ponieważ wodospad był strasznie głośny.

***

Zapadał wieczór.
- Raven, chodźmy już na brzeg... - powiedziałam.
- Jeszcze weźmiemy sobie picie na ląd... - marudził.
- Dobra.
Wzięliśmy pomarańczową (o smaku ciastek czekoladowych) i zeszliśmy na ląd. Mieliśmy kolorowe plamy na całym ciele.
Weszliśmy do lasu. Byłam strasznie głodna.
- Rosie! Chodź! Tu są grzyby! - zawołał Raven.
Popędziłam do niego. Rzeczywiście, pośrodku lasu buła polana, na której prawie wszędzie rosły halucynki.
Rzuciłam się na nie i po chwili wokół miejsca w którym byłam pozostał tylko krąg ziemi.
Położyliśmy się na grzbietach i patrzyliśmy na gwiazdy. Wtedy Raven powiedział:
- ...

< Raven? Co powiedziałeś? >

Od Ifus cd historii Alex'a

Uśmiechnęłam się porozumiewawczo i zgrabnym ruchem zaczęłam iść w stronę jaskini.
- Idziemy? - zapytałam zalotnie.
Szybko podbiegł do mnie.
Po kilku chwilach zniknęłam w jaskini...
<Alex? >

Od Shervany cd historii Emersit'a

Nie wytrzymałam, coś ciągnęło mnie ku ziemii. Nawet nie chłód, tylko dziwne przyciąganie, głosy... Głosy? Tak, odzywały się w mojej głowie, wołając:
- Ssshervana, przessstań...
- Tam jest lepssszy śśświat...
- Połóż sssssię...
- My ssssię Tobą zaopiekujemy...
Na początku je ignorowałam, ale brnąc w śniegu, coś mnie chwyciło i pociągnęło.
- Nie ma tak...
- Idziesssz z nami...
Próbuje wstać, ale upadam. Widze jeszcze jak Emersit się odwraca i krzyczy. Ale co? Shervana? To chyba było moje imię... Widzę wstążkę wypływającą z mojej głowy i pożeraną przez stworzenia. Czy to ważne? Czy cokolwiek jest ważne? Dziwne, małe stworki, które teraz biegają koło mnie, obiecały nowy świat. W nowym świcie, będę miała nowe imię, więc po co pamiętać?
- Shervana! - znów odzywa się głos basiora.
Znałam go? A może nie? Wspomnienia ulatują z mojej, widmowe postacie, zamykają mi oczy. W ostatniej chwili otwieram je jeszcze na krótką chwilę, by zobaczyć jak wilk tworzy ognisty krąg. " Po co? " - myślę, a potem odpływam...

< Emersit? Trochę dziwneee XD >

Od Shervany cd historii Rosie

- Jaba daba duuuu! - krzyknęłam, wskakując do środka.
Drzwi okazały się być ukrytym portalem, który wyrzucił nas prosto do... klatki!
~ Em! Rosie! Nie skaczcie! - zawołałam w myślach, ale to nic nie dało.
Prosto na mnie wpadł basior, a za nim dość niezdarnie wyskoczyła wadera.
- I co teraz? - zapytała.

< Rosie? Em?

niedziela, 29 września 2013

Od Kinaj'a cd histroii Alice

- Zwiem się Wąsoinator - powiedział niskim tonem. - Zaraz was pożrę - to powiedział już jak jakaś stewardesa która informuje, że lot zaraz sę skónczy < miły glosik i wielki uśmiech na twarzy :D >
" Wąsy, wąsy everywhere" - pomyślałem z przerażeniem - " Po prostu świetnie... Stworzenie całe w wąsy... Już lepiej byłoby gdyby był to ogromny pająk czy inna "straszna" rzecz... Wszystko tylko nie wąsy" - myślałem ze strachem... Od dawna boje się wąsów... Niektórzy boją się ogromnych pająków inni klaunów, a ja wąsów... Nie mogłem tego zbytnio okazywać żeby się nie zbłaźnić... Musiałem zgrywać odważnego
- Ta... zje nas przerośnięty jednorożec i wąsami na tyłku... - starałem się to powiedzieć normalnym głosem, ale przez ten strach nie mogłem się ogarnąć... Łapy mi się trzęsły i ledwo stałem, ale stałem...
- Ej... uraziłeś me uczucia - powiedział stłumionym  i smutnym głosem... - Zabije cię za to!! - krzyknął pełen złości.
" Kinaj... ogarnij sie! To tylko wąsy nic złego weź się w garść! Nie zgrywaj idioty... Dasz rade po prostu utwórz portal i uciekaj albo odwróć się tyłem do potwora i wiej, a wadera pobiegnie za Tobą... " Myślałem prawie sikając ze strachu... chciałem zrobić portal ale, strach... nie mogłem się ruszyć... Byłem jakby sparaliżowany... Nie wiedziałem co zrobić... Wadera po patrzyła na mnie co jeszcze bardziej mnie zestresowało i...

< Alice? Tak to dziwne ale... nic innego i do głowy nie wpadło xD>

Od Raven'a cd historii Rosie

- Tęczowy wodospad!  - rzuciłem się w jego kierunku.
- Raven! - krzyknęła wadera, ale ją zignorowałem.
Biegłem nie zważając na dziwne rzeczy, które łapały mnie za łapy, oraz dźwięki, które mnie nakłaniały do przyjścia do nich. Teraz w mojej łepetynie kryły się same pomysły co zrobić.
- Yey! - darłem się dobiegając do wody i wskakując.
Chwilowy ból spowodowany upadkiem z dość dużej wyskości, natychmiast został zastąpiony radością z taplania się w kolorkach, które... farbowały! Zmieniałem kolor swojego futra, z wielkim zacieszem na pysku, do którego wpadała woda o nadzwyczajnych smakach! Fioletowy to była figa < z makiem XD >, granatowy to sok z Andrifix'a, niebieski to halucynki, zielony to trafka pomieszana z kiwi i limonka, żółty to żelkowy smaczek, pomarańczowy to ciastka czekoladowe, a czerwony to... landrynki mussujące! Zjadałem, taplałem i podniecałem się kiedy... poczułem nagly ból i upadłem do wody, drąc się jeszcze < zanim upadłem XD >:
- Roooooooosieeeee!


< Rosie? XD Zawsze jak piszesz coś z słowami: tęcza, różowy, jednorożec, bądź oranżadka - spodziewaj się idiotycznej odpowiedzi XD >

Od Alice cd historii Kinaj'a

Zobaczyłam różowe króliki wampiry goniące Kinaja.
- Skąd to się kurde wzięło?! - krzyknęłam za nim i próbowałam go dogonić. Nagle zwierzątka stanęły i zaczęły się rozglądać. Zrobiliśmy to samo.
Nagle stworzyły różową grudę ,która to natomiast zmieniła się w jednorożca. W jednorożca z wąsami.
Miał je na całym ciele, na ogonie, rogu, w grzywie i na pysku. Zaczął nawet robić takie bobki. Nosił monokl i czarny kapelusz, a kiedy chodził wydawał odgłos charakterystyczny dla wąsów <o3o>. Nawet zamiast zwykłych źrenic miał wąsy!.
Otworzył pysk, a w języku miał wąsiasty kolczyk. Powiedział:
-...

<Kinaj? Wąsy everywhere o3o>

Od Allegry cd historii Suray'a

- Suray? Jesteś tu? - szłam przez lasek nawołując
Zatrzymałam się. Zza krzaków widziałam, że go mają, że też dał się wkręcić... Zastanawiałam się co zrobić... Telepatia mi nie pomoże, wywołanie deszczu też nie/ W pobliżu nie ma nigdzie wody, żeby wywołać tsunami. Zostały mi tylko duchy wody, ale... tamci którzy go pojmali to też duchy. Nie wiem co robić...

< Suray? >

Od Raquel'a cd historii Blue

Szliśmy sobie razem z Blue po terenach watahy. Bylo bardzo cicho. Rozmawialiśmy o tym, jak nazwiemy szczeniaki, jakie beda miały moce i czego będziemy je uczyć. Na chwile zamknąłem oczy, aby wyobrazić sobie moje dzieci które są tak blisko, tak niedaleko. Aby wyobrazić sobie siebie, jak się nimi opiekuje. Aby...
- AAAAAAARGHH!- wrzasnęła Blue.
- Co jest? Cojestcojestcojest?!- wrzeszczałem jak opętany.
- Zaprowadź...mnie...do ja...jaskiniiii!- wykrzyknęła Blue głosem pełnym bólu. Szybko wziąłem ja na plecy i powoli poszedłem w kierunku jaskinii. Blue co jakiś czas wiła się z bólu. Cały czas piszczala. Kiedy już miałem położyć ja do jaskinii, Blue wrzasnęła najgłośniej jak tylko się da. W tym momencie zrozumiałem. Blue rodzi szczeniaki! Przez kolejne kilka godzin miotała się z rozdzierającego bólu. Siedziałem obok niej i nerwowo pocieszałem. Blue była coraz bardziej rozhisteryzowana.
- Wyjdź stad...wyyyjdź!- zawyła.
Posłusznie spełniłem jej prośbę. Po kolejnych kilku godzinach postanowiłem tam zajrzeć. Blue leżała nieprzytomna, a obok niej leżały szczenięta.

< Blue? >

EDIT: Dobija mnie to opo XD Zwłaszcza wzięcie partnerki w ciąży na plecy, by ugniatać jej brzuch XD - Shervana

Od Cairne cd historii Ifus

Ifus zaczęła bawić się z dwójką szczeniaków.
- A to kto jest? - zapytała się wieloogoniasta wilczyca.
- Cairne, właśnie dołączyła do watahy.
- Mhm - mruknęła i oddaliła się kilka kroków, jakby się mnie bała.
Patrzyłam trochę znudzona, acz zaciekawiona na wybryki małych.
- Idziemy gdzieś? - zapytała Ifus Kimiko i Vane'a.
- Zatoka Naine'ta! - krzyknął Fearghal.
- Dobrze, przy okazji pokarze ci to miejsce - Ifus zwróciła się do mnie.
Szliśmy nie więcej niż pół godziny.
- W sumie to jak wy macie na imię? - zapytałam.
- Kimiko!
- I Vane... lub Fearghal.
- Masz dwa imiona?
Vane potwierdził moje słowa ruchem głowy.

<Ifus? Przepraszam, że tyle czekałaś :< >

Od Alex'a cd historii Ifus

Robiliśmy właśnie orły na śniegu. Przeturlałem się znienacka. Zacząłem szeptać, że ją kocham i że nigdy jej nie opuszczę. Ifus trochę się wystraszyła, gdy zacząłem szeptać do niej.
- Ja Ciebie też kocham - uśmiechnęła się.
- Ifus... - przerwałem, bo nie wiedziałem czy to dobry moment.
- Tak? - zapytała
- Nie już nic - powiedziałem szybko.
- No powiedz - rzekła z uśmiechem.
- Czy chciałabyś mieć jeszcze szcze... - znowu przerwałem.
- No dokończ - zaśmiała się.
- Czy chciałabyś mieć jeszcze szczeniaki? - wydukałem

< Ifus :D >

Od Ifus cd historii Alex'a

- Może się gdzieś przejdziemy, Skarbie? - zapytał czule Alex.
- Bardzooo chętnie. - odpowiedziałam całując basiora.
Szliśmy lasem. Będąc w połowie drogi zaczął padać śnieg.
- Jak pięknie! - wykrzyknęłam łapiąc płatek śniegu na język <xd>.
Bawilismy się w śniegu jak szczeniaki.
Nagle Alex:

< Alex, co zrobiłeś?>

Od Alex'a cd historii Ifus

- Jasne - zaśmiałem się.
- Ale chwila... A co z duchami w Tobie? - zapytała.
- Coś słyszałem od mojej matki, że to ustępuje po 12 godzinach od przestania być duchem, a właśnie tyle już minęło. Więc jestem wolny od złych mocy  - uśmiechnąłem się.
- Juuuuuuuuchu!!!! - krzyknęła szczęśliwa Ifus - To zróbmy coś szalonego!!!
- No to chodź!
Wybiegliśmy z jaskini. Pobiegliśmy nad Zatokę Naine'ta. Wbiegliśmy do wody. Zaczęliśmy chlapać się wodą jak małe dzieci. Podpłynąłem do Ifus. Zaczęliśmy nurkować. Zeszliśmy na dno. Cały czas patrzyliśmy sobie w oczy... Było cudownie. Pocałowałem Ifus pod wodą. Wynurzyliśmy się.

<Ifus? Brak weny>

Od Ifus cd historii Alexa

- J-ja przepraszam Alex... Zachowywałam się jak jakaś idiotka!... - jęknęłam.
- Nie przepraszaj, przecież każdy popełnia błędy. - oznajmił i czule mnie przytulił.
- Kocham Cię. - szepnęłam.
~ Emm... Możecie przestać? Mdli mnie trochę... - powiedział Alastor
Zachichotałam cicho po czym razem z Alexem i moim bratem udaliśmy się do naszej jaskini.
Po długiej pogawędce Alastor wrócił do siebie...
- Skoro wszystko nam się znaczyna układać to może zrobimy coś razem? - zapytałam zalotnie przewracając basiora.
- Coś szalonego! - wtrąciłam szybko.

< Alex, Ifus ma fazę >

sobota, 28 września 2013

Od Emersit'a cd historii Shervany

Płomyk zgasł. A ja razem z nim. Było lodowato... Spojrzałem na Shervanę.
- Mu... si... my... się... ru...szać... Chodź... za... mną!
Zaciskając zęby brnąłem przez śnieg. Spojrzałem przez ramię.
- Shervana! Chodź!
Ale ona upadła. Leżała.
- Shervana!
Zacząłem nią potrząsać. W końcu ją puściłem i wrzasnąłem w niebiosa:
- Shervana!
Nie wiem, skąd wziąłem tyle siły, by rozpuścić ognistym kręgiem śnieg wokół nas.

<Sher?>

Od Alex'a cd historii Ifus

- Naprawdę Ci dziękuję, Alastorze! - podziękowałem
~ Nie ma za co, przecież to duchy - powiedział.
- Ale ja nie wiem co z nimi zrobić - zmartwiłem się.
~ Przepraszam, ale ja również nie wiem. Może pogadam z Ifus i może ona coś będzie wiedziała - zaproponował.
- Dobrze - usiadłem w jaskini, a on poszedł.

~ Ifus... Co tutaj robisz? - usłyszałem głos Alastora.
- Siedzę, a co nie mogę? - teraz słyszałem Ifus.
Co się musiało stać z nią, że siedzi pod jaskinią. Musiała słyszeć naszą rozmowę. Wyszedłem z jaskini, zobaczyłem Ifus z Alastorem.
- Wytłumaczyłem wszystko Ifus - rzekł Alastor.
- Dziękuję Ci - uśmiechnąłem się do brata Ifus.

<Ifus?>

Od Ifus cd historii Alex'a

- Alex. Przestań! -warknęłam po raz kolejny.
Zawiedziona zachowaniem Alexa opuściłam jaskinię.
Położyłam się pod drzewem i zaczęłam rozmyślać o moim związku z Alexem.
~ Ja Ci wierzę Alex i jeżeli chcesz mogę przekonać Ifus, że to nie ty mnie związałeś. - usłyszałam nagle głos brata.
Zbliżyłam się do wejścia jaskini i z uwagą czekałam na odpowiedź męża.
~ Byłbym wdzięczny, Alastorze...
To co usłyszałam mocno zbiło mnie z tropu.
Czyli Alex mówił prawdę...

< Alex?>

Od Gine - Niespodziewane Przybycie

Siedziałam sama w pustej jaskini... Powoli traciłam już nadzieję na powrót Fallen'a.
- A co jeśli on już nigdy nie wróci? Co ja wtedy zrobię? - mówiłam sama do siebie.
Kiedyś był, później go niebyło, potem znowu pojawił się na chwilę i znowu zniknął. Tęskniłam za nim, jak za nikim innym. Mój ojciec po odejściu matki znalazł sobie partnerkę, a ja ciągle czekam na mojego ukochanego. Pragnęłam by Fallen już wrócił. Nie widziałam go już tyle czasu. Jedyne co mi przypominało jak wygląda, to było jego zdjęcie, które stało na stoliku. Nie mogłam przestać myśleć o moim ukochanym. Położyłam się więc na naszym wspólnym łożu. Łzy spłynęły mi po policzku. Nagle usłyszałam ciche wołanie:
- Gine! Aniele! - usłyszałam charakterystyczne "Aniele"
- Fallen? - pobiegłam do wejścia

<Fallen? Wróciłeś?>

Od Alex'a cd historii Ifus

- Ifus to nie tak jak myślisz... - próbowałem jej wszystko wytłumaczyć.
- A co tu jest to myślenia tu wszystko, widać! - warknęła
- Ifus, Ty nic nie rozumiesz... - przerwała mi
- A co mam rozumieć? To, że chcesz zabić niewinnego wilka! - krzyczała
- Ifus, daj mi to wytłumaczyć, proszę - błagałem na kolanach.
- Nic nie będziesz tłumaczył, bo to nie ma sensu - patrzyła złowrogo na mnie.
- Ifus, nie rób mi tego, błagam!
- Ile jeszcze razy powtórzysz moje imię, co? - zezłościła się jeszcze bardziej
- Dopóki mi nie dasz wytłumaczyć - próbowała mi przerwać - Nie teraz nie pozwolę, żebyś mi przerwała. Musisz wiedzieć, że po takiej akcji jaka się wydarzyła. Poczułem jak wstępują we mnie złe duchy. Ifus ja nie jestem normalny. To te duchy tak działały na moje zachowanie - tłumaczyłem.
- Nie wierzę Ci! - wrzasnęła
- Ifus... Proszę

<Ifus?>

Od Rosie cd historii Shervany

Ognik prowadził nas przez długi czas. Straciłam już orientację, Shervana i Emersit chyba też.
W końcu ognik się zatrzymał i zniknął.
- Tu powinny być jakieś drzwi... - mruknęła Shervana.
- Są! - krzyknęłam.
Drzwi były w skale. Otworzyłam je. Wtedy...

< Shervana? Emersit? >

Od Rosie cd historii Raven'a

Pocałowałam go, po czym się zarumieniłam.
- Chodź, pokażę ci coś - powiedziałam.
Poszedł za mną.
Doszliśmy do wodospadu. Był ogromny, i do tego tęczowy.



- I jak? - spytałam.

< Raven? >

Od Shervany cd historii Rosie

- No proszę! - pokazałam latającą kulkę światła.
- Ognik? - spytał Em.
- Być może.
- Chodźmy! - krzyknęła Rosie biegnąc za nim.
- Czemu nie? - wzruszyłam ramionami i razem z basiorem pobiegłam za światełkiem...

< Rosie? Emersit? >

Od Raven'a cd historii Rosie

- Nie pozwoliłbym na to.
- Czemu?
- Bo wtedy nie mógłbym zrobić tak! - przytuliłem ją, a ona...

< Rosie? >

Od Shervany cd historii Emersit'a

Stworzyłam portal i wskoczyliśmy, ale wylądowaliśmy w tym samym miejscu.
- c-c-c-co s-s-się d-dz-dzieje, S-s-sher?
- N-n-nie w-w-wiem.
Spróbowałam jeszcze kilka razy, ale portale nie działały. Zostaliśmy "zamknięci" w lodowej krainie...

< Em? >

Od Raven'a cd historii Isabelle

- To nic takiego. - uśmiechnąłem się.
- Dla mnie to wiele. - szepnęła.
- Choć, czas rozluźnić atmosferę!
- Co masz na myśli?
- Zobaczysz. - krzyknąłem już biegnąc w las.
Ciernie kłuły w łapy, trawa łaskotała, a my biegliśmy, aż dotarliśmy do...

< Isabelle? >

Od Lyki

Szłam lasem. Nagle coś usłyszałam i gdzieś wpadłam. Gdy się zorientowałam, że jestem w pułapce zaczęłam głośno krzyczeć, ale to nic nie pomogło. Próbowałam podfrunąć, ale to też nic nie dało, bo to miejsce, było zbyt wąskie. Myślałam, że zginę... obok mnie zrobiła się mała dziura, która oznaczała wyjście z tej pułapki. Przekopałam się do innego świata. Poczułam, że coś mi się dzieje ze skrzydłami i natychmiast wylądowałam. Zauważyłam wielkie drzewo... "Wiem.. jestem obok Drzewa Lavil'i." Zauważyłam, że smok leci w moim kierunku, więc chciałam schować się w pułapce, ale ona zniknęła. Zaczęłam uciekać, bo za mną leciało już jakieś 7 smoków. Zobaczyłam ogromną łąkę usianą kwiatami, trawą i ptakami a obok - schronienie. Przed tym tabliczkę : Jeśli wybierzesz łąkę, schron zniknie. Jeśli dziurę, nie będzie łąki.
Musiałam wybrać schron... jak się okazało, gdy do niego weszłam spostrzegłam korytarz. Nie myśląc wlazłam do niego i znalazłam się w mojej jaskini...
I wtedy si obudziłam. Przerażające ;p

Wyjazd

HeJkA!
Po powitaniu domyślacie się pewnie kto pisze, a po temacie co się dzieje.
W każdym razie i tak powiem XD
Wyjeżdżam za jakaś godzina < dowiedziałam się przed chwilą -.- > i wracać jutro popołudniu, bądź wieczorem.
Prawdopodobnie porywam też Kimiko/Kinaj'a.
Więc nie wysyłać opo do: Safira00 i sejlin.
Życzę miłego weekendu :3

Wasza Samica Alpha

Shervana

Od Ifus cd historii Alex'a

- Alex! - krzyknęłam rzucając na niego gniewne spojrzenie.
- No co? Ja tam mu jakoś wybaczę, ale moi rodzice...? - mruknął.
- Zostaw nas samych Alex. - warknęłam zbliżając się do Alastora.
Basior posłusznie wykonał rozkaz i odszedł.
- Sam widzisz Alastorze... - zasmuciłam się.
~ Przecież nie on jest Alfą! - podniósł głos basior.
- W sumie to masz rację... Nie oni decydują o tym kto będzie należał do watahy. - oznajmiłam z szerokim uśmiechem.
- Chodź Al! - zawołałam idąc w stronę Alexa.
- Co ty wyprawiasz Ifus?! - usłyszałam wściekły głos ojca Alexa.
~ Miłe powitanie... - mruknął Alastor.
Zaśmiałam się.
- Nie zwracaj na nich uwagi...
Przez całą drogę do stada razem z Madi i Dejlą wypytywałyśmy Alastora o wszystko co tylko nam przyszło do głowy.
Po kilku godzinach drogi zaprowadziłam Alastora do mojej jaskini. Sama natomiast poszłam do Shervany.
- Cześć Sher! - krzyknęłam zobaczywszy samicę.
- Co Cię tu sprowadza droga Ifus? - zapytała troskliwie.
W streszczeniu opowiedziałam jej historię z kilku ostatnich dni.
Po skończonej rozmowie połeciałam do jaskini.
- Alastor! Alastor! - krzyknęłam gdy wleciałam do środka.
To co ujrzałam powaliło mnie na ziemię.
Alastor siedział związany pod półką skalną, a Alex szyderczo się z niego naśmiewał trzymając w łapie łańcuchy.
- Alex! Zwariowałeś?! - wrzasnęłam uwalniając brata z pułapki.

<Alex?>

piątek, 27 września 2013

Od Kinaj do Alice

Ech... No dobra... W skrócie to nudziło mi się xD więc postanowiłem się przejść ale po godzinie bezsensownego łażenia stwierdziłem iż dalej się nudzę i no ten tego stworzyłem portal (nie zastanawiałem  się dokąd) przeniosło mnie do krainy jakiś różowych króliczków... Pokręciłęm się tam chwile i napotkałem stadko króliczków więc wyciąłem im mały żart... one się wkurzyły i zaczęły mnie gonić... Jak sie potem okazało to nie były zwykłe króliki tylko króliki wampiry... zacząłem uciekać i stworzyłem portal powrotny do domu ale zanim portal się zamknął króliki zdążyły przejść... Goniły mnie przez dłuższy czas ale włączyłem "super szybkość" i zostawiłem je w tyle... zwolniłem, a na drodze stałą wadera...
- Wiej!! - krzyknąłem z daleka...
- Co?! - odpowiedziała wadera
- Uciekaj! -krzyknąłem ponownie i dobiegłem do wadery, ta obejrzała się, zobaczyła króliki wampiry i zaczęła biec za mną...

< Alice? Co dalej xD >

Od Dejlii cd historii Kinaj

Pamiętałam tylko tyle, że poczułam dziwny ból i straciłam przytomność. Otworzyłam oczy, gdy się ocknęłam.
- Matko! Kim jesteś? - ujrzałam przed sobą basiora
- Jestem Kinaj, a Ty? - uśmiechnął się
- Ja jestem Dejla - przedstawiłam się .
- Przepraszam, że prawie Cię zabiłem - zasmucił się.
- Jak to? - zdziwiłam się
- No bo biegłem przez las i nie zauważyłem Cię, potknąłem się o Twój ogon i przewróciłem się na Ciebie, a Ty straciłaś przytomność - wyjaśnił.
- Oj nic się nie stało, dobrze, że mnie tam nie zostawiłeś - zaśmiałam się.

<Kinaj? Liczę na ciekawy ciąg dalszy>

Od Dejli cd historii Dark'a

- Już, już chodź!  Ukryjemy Cię! - pocieszyłam dziewczynkę
- Dziękuję! - uśmiechnęła się wystraszona
- Proszę - odpowiedziałam.
- A przed kim uciekasz? Przed mamusią, chce mnie porazić prądem, bo nie odrobiłam pracy domowej - rozpłakała się.
Schowałam dziewczynkę do miejsca, gdzie nikt jej nie znajdzie. A sama pobiegłam do Dark'a.
- Ja wracam, nie zostanę tu ani chwili dłużej - oświadczyłam.
- Ok. Wrócę kiedy indziej - powiedział.
- No ja myślę
Wiedliśmy do tej puszki złomu i wróciliśmy do watahy.
- Dzięki za podróż w czasie - uśmiechnął się Dark.
- Nie ma za co - zaśmiałam się - ja idę do siebie. Pa.
- Ja też pa. Do zobaczenia kiedy indziej.

<Koniec historii>

Od Kimiko cd historii Shervany

- Aaaa! Rozpadłam się- krzyczała Shervana
- Uspokój się - powiedziałam
- Jak mam się uspokoić skoro w połowie leże tu a w połowie w lesie
- No tak ale...
- Zaraz zginę!
- Nie przeginaj...
- To ostatnie sekundy mojego życia, a ty się na mnie wydzierasz?!
- Nie wydzieram się, a poza tym to ty się już drzesz jakieś 5 min a mówisz o sekundach...
- Nie pouczaj mnie!
- Uspokój się i po prostu wstań
- Ale nie mogę wstać bo moje nogi są gdzieś w lesie!
- Tak no właśnie... Pragnę zauważyć iż polana tak jak i las są obok siebie a ty leżysz przednimi łapami na polanie a tylnimi w lesie... wcale się nie rozpadłaś!

< Shervina? >

Od Shervany cd historii Kimiko

- Yey! - darłąm się pożerając chmury
- Wyżej? - zapytał Hopsiu Hopsiu
- Tak!
- No to jazda! - wbił się jeszcze mocniej, ale wtedy potknoł się a ja wypadłąm z siodłą i wylądowałam w połowie w lesie, bo po drodze moja żelkowa postać się rozpadłą...

< Kimiko? >

Od Kimiko cd historii Shervany

- Czyli potrzebujemy "Hopsiu Hopisu" - zapytałam
- No... Ale co to?- odpowiedziała Shervina
- Czy ktoś mnie wołał? - powiedziało stworzenie, które pojawiło się koło nas... Nie wiem co to... wyglądało tak:

wstaw zdjęcie xD

- A czym ty jesteś? - zapytałąm
- Ej nie ładnie tak pytać! - powiedziałą Shervina
- Nie szkodzi... Jestem Hopsiu Hopsiu - powiedziała istota
- O! Nie było tak trudno! - powiedziałąm
- Młoda! Uspokój się! - krzyknęła Shervina
- Może mógłbyś nam pomuc? - spytałąm
- Och oczywiście od tego jestem! To jakie jest wasze zmartwienie zacne panny?
- Musimy na tobie poskakać żeby...
- Młoda! Kultury trochę! - krzyknęłą na mnie Shervina
- Nie jestem młoda... W sęsie mam na imię Kimiko!! - krzyknęłą rozzłoszczona...
- No dobra uspokój się! To nie czas na kłutnię! Przeproś ładnie pana i będzie po sprawie... - powiedziałą do mnie Shervina...
- Nie jestem dzidziusiem a ty nie jesteś moją matką więc nie mów mi co mam robić! Czemu wszyscy tarktują mnie jak nic niewiedzącego idiotę co potrafi tylko wszystko popsuć ... - krzyknęłam na Shervinę ze łzami w oczach
- Słuchaj... Nie mam cię za idiotę tylko zwracam ci uwagę bo mogłąś pana urazić...
- Dobrze już dobrze... Spokojnie nic sie nie stało... To w czym wam pomóc? Niech no zgadnę... Chodzi o chorobę żelkową?
- Skąd wiedziałeś - zapytałam
- Och wiem wiele rzeczy na przykład to że panna na wpół żelkowa <wskazał na Shervinę> zachorowała
- Łał ale jak? skądy ty... -zaczęłąm się dopytywać, a on tylko sie uśmiechnął wziął Shervinę i posadził na swojej głowie
- To jak wysoko? - spytał
- no nie wiem na taką by zrobił sie shake - powiedziała Shervina
- Na MAXA!!- krzyknęły odgłosy z brzucha Sherviny
- Ok - powiedział Hopsiu Hopsiu
Podleciał tak wysoko że po kilku sekundach ich już nie widziałam

<Shervina>



-

Od Shi No Tenshiego (W sensie Alex'a) CD historii Ifus

Usłyszałem całą rozmowę Ifus i jej brata.
- Niech nikt się nie odłącza od kręgu i nikt nie przyłącza - powiedziałem do reszty rodziny.
Pobiegłem do Ifus. Szybko ją znalazłem.  Podbiegłem do nich, obok niej stał Alastor.
- Ifus! Uważaj! - krzyknąłem
- Alex! Nie bój się! - wytłumaczyła
- Nie wiem czy możemy mu ufać! - chciałem chronić Ifus
- Spokojnie, zmieniłem się. Nic już Wam nie zrobię - tłumaczył.
- Nie wiem. Za dużo krzywdy wyrządziłeś mojej rodzinie - tłumaczyłem.
- Ale Alex! On się naprawdę zmienił! Proszę Cię! - zarzekała się Ifus
- Może i damy Ci jeszcze jedną szansę, ale nie wiem czy moja matka się zgodzi - zwróciłem się do Alastora.
- Dziękuję - miał już nadzieję.
- Ale musi Ci przebaczyć cała moja rodzina i dostaniesz zadanie bardzo trudne do wykonania, ale jeśli ci się uda to Ci wybaczymy - powiedziałem.
<Ifus? Albo Alastor? sory brak weny>

Od She

Wędrowałam przez około rok aż trafiłam na tą watahę.
Była fajna, było dużo wilków które traktowały mnie lepiej niż moja rodzina.
I on... Czemu musiałam się w nim zakochać?!
Przecież on i tak sobie już jedną upatrzył.
Moje marzenia zostały zgaszone jak kopcący knot.
Nagle zauważyłam go.
Go, A nie kogoś innego..



< Tajemniczy Nieznajomy? >

Nowa wadera!

HeJkA, She!

https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5VF4pdMr0rlib5XUpJtjJ08ILbUldwj4Y_4uLFX4zCsbWsUUchOB8a0G-4g_TUWtpbhfo2zQxbqw4kPxO6xpOE5qIOeNLnT8d3WSbF4yDO0GfLpXyB1FyAH662AVXcqo2dfPVKzarWBo/s400/k,NjkwNTY3MTksNDcxNDIwODg=,f,wilk11.png

czwartek, 26 września 2013

Od Kill'a CD Shervany

Dlaczego musiała tu za mną przyleźć?! Moją matką jest?! To jeszcze bardziej mnie wkurzyło.
- Nie! - krzyknąłem - Możesz mnie zostawić?!
- Kill, spokojnie... - zaczęła
- Muszę ci o wszystkim mówić?! - wrzasnąłem
- Nie ale chciałam powiedzieć... - znów próbowała mnie o czymś poiformować
- Shervana! - przerwałem jej - Zostaw mnie!
Wadera podeszła bliżej i położyła swoją łapę na mojej. Szybko odwróciłem się i pognałem przed siebie. Słyszałem jeszcze wołanie ale dość niewyraźnie bo jej głos tłumiły krople deszczu. Nagle mocno zahamowałem. Nie powinienem tego robić. Byłem zły na samego siebie.
- Nie mogę tam iść - szepnąłem do siebie
W lesie było całkiem ciemno. Deszcz jeszcze bardziej czynił to miejsce takim obcym, pustym i upiornym.


http://openeyes.blox.pl/resource/las_w_deszczu2.jpg

Odwróciłem się i zobaczyłem, że coś biegnie w moją stronę a tym "czymś" była Sher.

<Shervana?> 

Od Emersit'a cd historii Shervany

Zacząłem szczękać zębami. Było tak zimno... Kilka razy klasnąłem w dłonie, nim rozpalił się między nimi ciepłym płomieniem.
- G-g-g-g-g.... gdzie jesteś-ś-śmy?
- Ch-ch-ch-ch-ybba na jjakiejś ggórze.
Staliśmy nad chmurami na wąskim paśmie szczytu góry. Z-zimno. Usiadłem.
- Chhybbba zammmarznę.
Shervana stworzyła portal i...

<Sher?>

Od Rosie cd historii Raven'a

- Jasne, że tak! - powiedziałam ze śmiechem.
Wróciliśmy na tereny watahy.
- Raven... Naprawdę dzięki za to, ze mnie uratowałeś... Gdyby nie ty, byłabym już duchem... - szepnęłam.

< Raven? Brak weny :/ >

Od Rosie cd historii Shervany

Znaleźliśmy się w miejscu, gdzie było pełno śniegu. Było tu zarazem tak jak na hawajach.
- Gdzie jesteśmy? - spytałam.
- A bo ja wiem... - mruknęła Shervana.
Przed nami stały trzy leżaki, a przy nich stały kokosy ze słomką.
"Zupełnie jak na hawajach..." - pomyślałam.
Shervana i Emersit już się rozłożyli.
- I co? Tak tu będziemy leżeć? - zdziwiłam się.
- Na razie tak. Poczekamy.
- Na co?
- Aż się przytrafi coś dziwnego.
Za radą Shervany położyłam się na leżaku. Wtedy...

< Shervana? Emersit? >

Od Raven'a cd historii Rosie

- Mam swoje sposoby. - uśmiechnąłem się tajemniczo.
- Powiedz. - zrobiła słodkie oczka.
- Może kiedyś.
- Foch.
- No weź. - szturchnąłem ją pyskiem. - Mam klękać i prosić o wybaczenie, po tym jak Cię uratowałem?

< Rosie? XD >

Od Shervany cd historii Emersit'a

- Przepraszam...
- Za co?
- Że tak nalegałam, byś powiedział... Może już wrócimy?
- Mhm.
Stworzyłam portal i zmusiłam Em'a do wyczołgania się z piasku, by mógł do niego wskoczyć. Jednak portale lubią nawalać i wyrzucać nie tam gdzie chcemy... Zamiast w wataszce wylądowalismy w...

< Emersit? >

Od Shervany cd historii Rosie

- Ja nie. A Ty, Em?
- Nie.
- To może gdzieś pójdziemy? - spytała pełna nadzieji Rosie.
- No problemo. - uśmiechnęłam się. - Standardowo, czy odmiennie?
- Co to znaczy? - zdziwiła się wadera.
- Zobaczysz. - mruknęłam i stworzyłam portal, w który ja i Em skoczyliśmy prawie równocześnie, a Rosie za nami...

< Rosie? Emersit? >

Od Suray'a cd historii Allegry

- Choć, pokaże Ci coś fajnego. - zawołała.
- A cio?
- Zobaczysz. - uśmiechnęła się tajemniczo, a ja uległem i potruchtałem za nią.
Biegliśmy tak dłuższy czas, a krajobraz się zmieniał. Żywy, piękny las, zamieniał się w ponury, szary... cmentarz!
- Przyprowadziłaś go? - usłyszałem głos z ciemności.
- Tak, panie.
- Allegra? - zapytałem niepewny.
- Nie jestem Allegra, jestem Widmem! - zaśmiała się diabolicznie i zmieniła postać w ponury cień.
- A gdzie ona jest?
- Siedzi sobie bezpiecznie w wataszce!
- Muhaha. Nam chodziło tylko o Ciebie. - odparł, władca Widma.
- Stójcie! - usłyszałem nagle głos prawdziwej Allegry zza krzaków...

< Allegra? >

Od Suray'a cd historii Corry'ego

- Suray... - odpowiedziałem, bacznie przyglądając się nieznajomemu wilkowi. - Co tu robisz?
- Spaceruje.
- Nie jesteś z tej watahy.
- Jestem.
- Tak? Nie zauważyłem.
- Corry, Alfa miała mnie dziś zapoznać z wami.
- No dobra, powiedzmy, że Ci wierze... Po co do mnie przyszedłeś?

< Nie wiem czemu, jakiś agresywny jestem XD Zły humor ;x Corry ? >

Od Rosie cd historii Raven'a

Widziałam, że Raven był rozczarowany.
- Bo to mój wróg i chcę to zrobić osobiście - powiedziałam stanowczo.
- No dobra - mruknął niechętnie.
Po raz ostatni spojrzałam w oczy temu... Temu mordercy, po czym moje kły zamknęły się na jego karku.
- Możemy wracać - zwróciłam się do Raven'a - I dzięki za uratowanie. A jak ty się dowiedziałeś, że ja tu jestem?

< Raven? >

Od Alice

Podeszłam pod wolno płynący strumyczek i położyłam się koło niego. Podsumowując, moim jedynym wspomnieniem jest przesiadywanie w pokoju z zabawkami i zostanie zamordowaną przez złotego wilka, znalazłam watahę i raczej czuję się w niej swojo. Przetoczyłam się na brzuch i spojrzałam na niebo. Zachmurzone i zbierało się na deszcz. Uśmiechnęłam się lekko. Zawsze lubiłam deszcz...
Tak jak myślałam po chwili zaczęły padać pojedyncze krople. Otworzyła pysk i poczułam coś w rodzaju zimnych pocisków w swojej buzi. Wstałam i podeszłam do rzeczki. Przyjrzałam się swojemu odbiciu. Brązowe włosy stały się oklapłe i oczywiście mokre, jak reszta czarnego futra. Poprawiłam jeden z warkoczy, pomimo tego, że nie miało to nawet sensu. Odgarnęłam grzywkę z oczu i zauważyłam coś, co przykuło mój wzrok: złoty zegarek na dnie. Zdziwiona przyjrzałam mu się, upewniając czy to nie jest jakiś kamyk. Ale to był zegarek. Zanurzyłam łapę w lodowatej wodzie i wyciągnęłam go.
Był zdobiony, w nienaruszonym stanie. Jedynie łańcuszek miał urwany fragment. Otworzyłam go. Moim oczom ukazała się tarcza - w sumie to nie całkiem. Górna połówka była cała, lecz dolnej nie było. Ogołocone miejsce ukazywało mechanizm zegarka. Czarne wskazówki wskazywały godzinę 18.03. Jednak to co przykuło moją uwagę to melodia. Melodia, która się z niego wydobywała. Przypominała kołysankę, którą zdawałam się kojarzyć.
- To pieśń z Twojego pogrzebu... - usłyszałam cichy głosik i spanikowana rozejrzałam się. Pusto. Zamknęłam zegarek i melodia ucichła. Jednak nie na długo. Otworzył się sam z siebie i znowu ją słyszałam.
- Pieśń życia i śmierci... Szczęścia i rozpaczy...
Spanikowana rozejrzałam się i zobaczyłam go. Biały króliczek unoszący się nad ziemią. Miał malutkie, czarne oczka i słodki pyszczek. Pokryty błękitną tkaniną, z której spływały krople... Krwi.
- Pamiętasz? Kochałaś tą piosenkę... Bawiłaś się przy niej, tańczyłaś, a nawet śpiewałaś. Tyle wspomnień... Ahh... Ale ty nie pamiętasz, prawda? Zapomniałaś o tym wszystkim... Żyjesz chwilą, starzy przyjaciele nie mają już znaczenia? Nie... teraz jesteś tutaj. Sama, bez opieki, pozbawiona kogokolwiek... Umarłaś. A mogłabyś żyć. Dalej byśmy się bawili, urządzali podwieczorki... Ale nie żyjesz. To dlaczego jesteś, Alice? Mogłabyś umrzeć i już. A jednak jesteś. Lepiej... By było gdybyś nie żyła.
Jego oczy zaczęły się zapadać, a na pyszczku malował się złośliwy uśmiech.
- Po co żyjesz? Nikomu nie jesteś potrzebna. Nikomu. Tylko przeszkadasz... łatwiej by nam było bez ciebie.
Okrążył mnie i zaczął się zbliżać. Powoli się wycofywałam. Na mojej twarzy malowało się przerażenie, a z oczy płynęły gorzkie łzy. Czemu...
- Sama już nie widzisz sensu żyć... To... Może to zakończymy?
Zbliżył się do mnie i patrzył mi głęboko w oczy. Nie umiałam odwrócić wzroku, tylko ciągle patrzyłam w te martwe, szklane oczy.
- Pomogę ci.
Poczułam jak ciężkie łańcuchy oplatające moje ciało. Bez walki im się poddałam.
- Wrócisz do Otchłani... Tam gdzie twoje miejsce...
Wrócę? Ja tam kiedyś...
- Zakończymy to.

C.D.N.

Od Raven'a cd historii Alice

- Yyy... Nie, chyba nie. A co?
- A nic.
- Więc po co pytasz?

< Alice? >

Od Raven'a cd historii Rosie

Spojrzałem na Rosie, jej nieprzytomny wzrok, a potem głowa opadająca na ziemię, stukając w kamień.
- Nie masz honoru? Walcz basior na basiora! - warknąłem.
- I tak nie masz szans. Po co bronisz tego ścierwa? - spytał, pogorszając swoją sytuacje.
- Bo ją kocham! - krzyknąłem. - A Ty jesteś taki odważny, że mi nawet w oczy nie popatrzysz.
Sprowokowałem go i był to jego ostatni widok w życiu. Wzrok pełen żądzy krwi, patrzący prosto w moje oczy, od razu oddał się pod moją kontrole.
- Teraz się zabij. - powiedziałem, ale wtedy Rosie, który musiała odzyskać przytomność krzyknęła:
- Nie!

< Rosie? Czemu nie mogę go zabić? :C >

Od Shervany cd historii Kill'a

Śledziłam go, nie zwracając uwagi na deszcz. Kill ostatnio zachowywał się dziwnie, a ja musiałam się dowiedzieć o co mu chodzi. Krople spadały mi na pysk, a ja zastanawiałam się co on ukrywa. W końcu zdecydowałam się podejść.
- Kill? Czemu siedzisz na deszczu? - zapytałam zwyczajnie.
- A czemu Ty idziesz za mną?
- Coś ukrywasz...
- Moje tajemnice.
- Rozumiem, ale może wrócisz do jaskini? - zapytałam, a wtedy...

< Kill? >

Od Emersit'a cd historii Shervany

Nie wytrzymałem psychicznie.
- Aaa!
Szybkimi ruchami zakopałem się pod ziemię. Shervana stała jak zamurowana.
- Emersit... to są ptaki.
- To są sępy! - pisnąłem przez hałdę piachu na sobie.
- I co z tego?
Gdybym miał ją na widoku, rzuciłbym jej dramatyczno-wściekło-dezaprobatyczne. Jednak nie miałem. Wyjąłem więc głowę z piasku i zrobiłem to.
- Gdybyś przeżyła tu to co ja... - położyła się. - Co Ty robisz?
- Czekam.
- Na co?
- Aż opowiesz mi tą swoją dramatyczną historię. - posłała mi jeden z najładniejszych uśmiechów. - Zaczynasz?
- No... - wygrzebałem się z piachu. - Podejrzewam, że tu się urodziłem. Moim pierwszym widokiem były martwe lub pół-martwe ciała, zwęglone, spalone, barbarzyńsko pocięte, rozszarpywane przez sępy. Później ktoś z tyłu zawiązał mi oczy i nic nie widziałem. Przeniósł mnie gdzieś. Dzień lub dwa byłem u jednej nieznanej osoby, później u następnej i następnej... Kiedy dorosłem, uciekłem. Nigdy więcej ich nie widziałem. Powiedział bym więcej, ale... szkoda gadać.

<Sher?>

Od Rosie cd historii Shervany

- Jak to jest, że wy macie takie przygody? - spytałam ich.
- One same się nas czepiają - odpowiedziała ze śmiechem Shervana, widząc minę Emersita.
- To nie do końca... - zaczął Emersit.
- To do końca tak.
- Ech, te baby - mruknął niezadowolony.
- A teraz macie coś do roboty? - spytałam.

< Emersit? Shervana? >

Od Shervany cd historii Rosie

- No weź! A Raven? Ja?
- Wyjątki.
- Weź! Może do kogoś zagadasz?
- Yyy...
- Patrz idzie Emersit! - pociągnęłam ją, krzycząc. - Hej, Em!
- O hej, Sher. cześć, Rosie.
- Cześć...

< Em? Rosie? >

Od Shervany cd historii Emersit'a

- Ty się tu wyhowałeś, prawda?
- Ja... - odpowiedział niepewnym głosem.
- Emersit, co się dzieje? - zapytałam.
Chodziło mi o niego, ale na horyzoncie pojawiło się coś gorszego i Em stwierdził, że o to pytam...

< Emersit? >

Od Shervany cd historii Kimiko

- Następne zadanie. Yyy... Daj tę kartkę! - wyrwałam ją z łap Młodej, a właściwie Kimiko. - Wciąganie oranżadki nosem i połykanie żelka! Mniam!
Uradowana zaczęłam skakać w kółko, z zacieszem na pysku. Po jakiś pięciu minutach przestałam i popatrzyłam na Młodą, która przyglądała mi się jak idiotce.
- No co? Lubię żelki, choć teraz chyba "troszkę" przesadziłam. - powiedziałam to podnosząc jedną z moich łap, która przez skoczenie na żelka zaczęła jeszcze szybciej żelkować...
- Dobra, jak już skończyłaś to masz żelka. - podała mi wadera.
- Głupia! Nie mogę ich dotknąć!
- Yyy... Czyli co mam zrobić?
- Rzucić mi do gęby!
Gdy Kimiko wreszcie zrozumiała podniosłam jedną łapę na wysokość pyska i kurczowo trzymałam oranżadkę, czakając, aż rzuci mi do pyska tego durnego żelka, ale Młoda nie umiała zbytnio rzucać... Zanim wreszcie trafiła, moja łapa całkowicie zdrętwiała, ale jakoś wykonałam zadanie. Gdy nagle...
- Hej, stary! - usłyszałam z mojego brzucha.
- Yo, ziom! Jak tam życie na dzielnicy?
- Ostatnio kilka żeli - terrorystów, chciało mnie zabić, ale wiesz jak to jest...
- Taaa... Ty się tak łatwo nie dasz.
- Yyy... Przepraszam? - przerwałam im, pukając w mój brzuch.
- Ej, spokojnie. Pamiętaj "Hakuna Matata". - odpowiedział, a potem zaśpiewał piosenkę w duecie z oranżadką, lub żelkiem, nie byłam pewna.
- Skończyliscie?
- Tak, ale jak Ci się tak bardzo podobało to zaśpiewamy jeszcze raz!
- Agr! - warknęłam.
- Ktoś tu mówił o Agrach? Znałem takiego jednego, który chodził z Otylią < do innych wilków, które czytają opo - nie próbujcie szukać Agrów i myśleć co to jest XD Sprawa klasowa, nie ogarniecie XD >
- Możecie się wreszcie zamknąć? Oboje! Chce coś powiedzieć!
- Zamknąć się nie mogę, ale jak chcesz mówić to nadawaj!
- Waszym zadaniem było zaprzyjaźnić się?
- Mhm.
- To się wie!
- Ale chyba już się znacie...
- Siedzieliśmy razem w paczce 3 lata.
- To jak się znacie to siedzcie cicho!
- Ale...
- Tak się nie da!
- To mam pomysł... Skoro tak ładnie śpiewacie to może będziecie śpiewać? Na przykład Hakuna Matata?
- Spoko, loko!
- Co teraz? - zapytałam Młodą, słysząc "Hakuna Matata" dochodzące z mojego brzucha...

< Kimiko? >

środa, 25 września 2013

Od Kinaj - Jak dołączyłem?

- Nuda... Nuda, nuda - powiedziałem do siebie idąc krętą drużką prowadzącą przez las...
- Co tu robić co tu robić...- Dalej gadałem do siebie < proszę się nie dziwić iż gadam sam do siebie bo ostatnio widziałem istotę która zrozumiałaby co mówię jakieś 3 miesiące tamu...>
Szedłem tak przez jakieś 30 min... Nagle za krzakami coś sie poruszyło
- Zabawa - mruknąłem  cicho pod nosem
Podszedłem do krzaka, spojrzałem między gałęzie...
"Tak... Gryf... Będzie zabawa" pomyślałem. Delikatnie podniosłem jego ogon po czym przywiązałem go do grubszej gałęzi krzaka... Wybiegłem na wprost gryfa i krzyknąłem
- Ej ty gruby ze zniekształconym pyskiem!!
- Co ja?! -krzyknął zdenerwowany gryf
- A widzisz tu jeszcze jakiego innego co miałby taki krzywy ryj?!
- Ja ci już gówniażu pokaże! - krzyknął wściekły potwór i chciał biec ale jego ogon był przyczepiony do krzaka. Wybuchłemśmiechem
- Tak cie to śmiechy żartownisiu? Ciekawe czy będziesz taki zadowolony jak ci te mordę przestawię!
Wtedy gryf rozwiązał swój ogon co jeszcze bardziej mnie rozśmieszyło bo na początku nie mógł go znaleźć w liściach... Ku mojemu zdziwieniu strasznie szybko poradził sobie z tym krzakiem < wyrwał go razem z kożeniami po czym odwiązał ogon > I zaczął za mną biec, no to ja zacząłem uciekać... Stwierdziłem że na razie się z nim pobawię i nie będę biegł szybko, ale kiedy gryf wzbił się w powietrze włączyłem super szybkość i uciekłem na jakiś kilometr może 2 ale gryf siedział mi na ogonie więc biegłem szybkim  tempem przez dłuższy czas w końcu gryf został na tyle z tyłu że go nie widziałem ale nie zwalniałem biegu... Nawet nie wiedziałem kiedy ale po kilku sekundach w których świat wirował dookoła mnie skumałem że się potknąłem i leże na ziemi... Obejrzałem się dookoła i zobaczyłem przyczynę mojego upadku... Przepiękną 3 ogonią błękitną waderę... Co prawda nie znałem jej ale po chwili przypomniało mi się że goni mnie rozzłoszczony gryf więc bez chwili zastanowienia wziąłem nieprzytomną waderę na grzbiet i pobiegłem... Po jakiś 10 min zobaczyłem jaskinię... Wbiegłem do niej i położyłem waderę na ziemi... Siadłem nieopodal niej < stwierdziłem że to rozsądne skoro na nią wpadłem> i czekałem aż sie obudzi...
Po jakimś czasie wadera nareszcie zaczęła się przebudzać < uff... wiem przynajmniej że jej nie zabiłem>
Otworzyła oczy i...

< Dejla? O ciebie chodzi xD >

Od Madi cd historii Impher'a

- Przestań! Jestem już wystarczająco mokra! - krzyknęłam otrzepując się.
- Wybacz. - mruknął samiec.
Przyglądnęłam się mu uważnie po czym zapytałam:
- Nie jesteś stąd prawda?
Obeszłam wilka dookołaa, a ten odparł
- Stąd? To znaczy?
- Watahy Black Night. - urwałam krótko.

<Impher?>

Od Impher'a

Patrzyłem bezmyślnie na lekko falującą wodę.
Włożyłem do niej łapę.
Zimna, i to bardzo.
Mimo wszystko wskoczyłem.
Woda rozbryzgnęła się podemną.
Wyszedłem z wody i otrzepałem się.
- Aj, nie chlap! -krzyknęła jakaś dziewczyna .


< Tajemnicza Wadero? >

Od Corry'ego


- Będziesz mój malutki..- powiedziałem czając się na małego zająca który o niczym nie wiedział. Wyskoczyłem i po chwili już go kończyłem... pyyycha. Po skończonym "polowaniu" jeśli w ogóle mogę to tak nazwać poszedłem na teren watahy. Widziałem tam wiele wilków... najczęściej widziałem jakąś parkę która non stop przechodziła gdzieś niedaleko... Basior był czarny, a wadera biała... tylko tyle mogę powiedzieć. Podszedłem któregoś dnia do tego basiora kiedy był sam... słyszałem gdzieś, że ma na imię Suray.
- Cześć. Jestem Corry. - powiedziałem.

<Suray?>

Nowe basiory!

Się masz, witam Cię, piękną sprawę mam.
Pakuję bety swe i leć ze mną w dal.
Rzuć kłopotów stos, no nie wykręcaj się,
Całuj wszystko w nos,
Osobowym drugą klasą przejedziemy się.

< fragment szanty "Na Mazury" >

Tak witamy nowych!
A oto oni:

- Corry!



- Impher!



- Alastor!

 photo Dallas_charsheet_pic2_wolf_by_realW.jpg

PS. Ja < Shervana > jestem chora i mogę się nie udzielać za często ;/

Od Madi

Chodziłam bezsensownie po terenach watahy rozmawiając z samą sobą...
- Jak mi się nudziiii! - marudzilam
- Nudziiii mi się!
Po kilkunastu minutach dotarłam nad zatokę.
Radośnie wskoczyłam do wody i zaczęłam "gonić" za jakąś płotką.
- Co robisz? - usłyszałam gdy wyszłam na brzeg z ryba w pysku.
- Eemmm raczej będę jeść... A co? - mruknęłam niemiło.

<C.d.n. chyba, że ktoś dokończy?>

Od Ifus cd historii Shi No Tenshi'ego

- Co się dzieje Ifus? - wyrwał mnie nagle z zamyślenia głos męża.
- N-nic. - jęknęłam, a z oczu spłynęło mi kilka kropel słonych łez.
Shi No Tenshi objął mnie czule po czym szepnął:
- Nic nam już nie grozi skarbie.
Wciąż z bólem w sercu paczałam <> na miejsce śmierci mego brata.
Umarł, bo zasłużył, ale... to w końcu był mój brat - może i zabił moją i Shi No Tenshiego rodzinę, ale to wciąż był mój brat...
Otrząsnęłam się po czym zauważywszy oddalającą się rodzinę podążyłam za nimi.
Dzień zbliżał się ku końcowi... Niebo coraz bardziej zaczynało szarzeć, po chwili zapanował pół mrok.
- Co się dzieje? - zapytała drżącym głosem Madi.
Zatrzymałam się na chwilę i uważnie rozejrzałam się po okolicy.
- Ktoś nas śledzi. - oznajmiłam wciąż obserwując zarośla.
- Zróbcie krąg wokół Dejli i Madi! - nakazał Shi No Tenshi.
Wilki posłusznie wykonały rozkaz.
~ Ifuss... Ifuss - usłyszałam w myślach ciche wołanie.
~ To jaass... Twój brat... Sss
Spojrzałam na córki, a potem na męża po czym rzekłam:
- Zaraz wracam, a Wy nie wypuszczajcie i nie wpuszczajcie nikogo z kręgu!
Pobiegłem 'w stronę' źródła dźwięku.
- Czego chcesz?! Czego chcesz Alastorze?!*
~ Zmieniłemss się... Chcę znów być Twoim bratem Ifus.
Usłyszawszy te słowa łapy się pode mną ugięły.
- Alastorze... Ujawnij się. - nakazałam lekko zlękniona.
<Shi No Tenshi?>


Od Kill'a cd historii Shervany

Obawiałem się, że Mack tu przyjdzie. Nie miałbym siły, żeby z nim walczyć a jest to sprawa wyłącznie między nami.
- Podejrzewam, że mnie nie znajdzie. - powiedziałem starając się ukryć emocje.
- A jeśli? - Mary popatrzyła na mnie. - Pokonasz go?
Westchnąłem. Skłamać, czy nie? Wstałem z ziemi i ruszyłem w stronę wyjścia.
- Kill, gdzie idziesz? - zapytała Shervana.
- Eee... - jąkałem się - Na spacer.
Zostawiłem wadery w jaskini. Muszę coś wymyślić, bo znając Mack'a to może być wszędzie. Usiadłem pod wielką wierzbą i właśnie wtedy zaczął padać deszcz.

< Shervana, dasz jakiś c.d. naszej pięknej historii? >

wtorek, 24 września 2013

Od Shi No Tenshi CD historii Ifus

Całą rodziną wyruszyliśmy na bój: Ja, Ifus, Diana, Dejla, duch mojej mamy, mój tata i mój brat. Po drodze Ifus poznała moją rodzinę. Panowała ciepła, rodzinna atmosfera. Wcześniej odnalazłem mojego ojca i brata.
Doszliśmy w końcu na pole bitwy. Brat Ifus, morderca mojej ukochanej, matki i mnie, stał sam. Jego złowrogi wzrok wzbudził w nas jeszcze większą nienawiść. Na początku byłem tylko ja i Ifus na polu bitwy.
-Witaj mój drogi bracie, wielokrotny morderco, odrzucony z rodziny. Cóż żeśmy Ci zawinili? - czarowała przepięknym głosem
-Ty, Ifus! Tak Ty! Czym, się zastanawiasz? - podszedł do niej i zaczął ją otaczać - Tym, że postanowiłaś stanąć po stronie mojego odwiecznego wroga i związać się z nim na całe życie! - warknął
Knuł by zaatakować jak najszybciej.
-Nawet się nie waż nic jej zrobić, bo gorzko tego pożałujesz! - warknąłem
-A co mi zrobisz ty konusie? - zaśmiał się bezczelnie wróg
-A pamiętasz mnie? Arkadię? - pojawiła się znienacka moja mama
-O! Moja służąca, moja męczennica, moja niewolnica. Ta, która poległa. A była taka silna, tak walczyła aż w końcu się poddała i umarła - śmiał się bezczelnie.
-Myślisz, że nas sprowokujesz - wyszedł tata i mój brat.
-O! Kolejna rodzina poległych! Kolejni robią z siebie pośmielisko. Ci, którzy walczyli o rodzinę! - drwił
-O nie, nie, nie. Teraz ten pan ma rodzinę! Ma dwie córki i żonę! To nasz ojciec! - krzyknęły razem Dejla i Diana
Po kryjomu cała rodzina otoczyła go kołem. Złapaliśmy się za łapy.
-Expertus! - warknął mój ojciec, co oślepiło wroga
-Maksimus! - krzyknął brat, ogłuszyło go
-Egxampul! - odezwały się moje córki, powaliło wroga na ziemię
-Alegrous! - teraz wrzasnęła Ifus, podniosło go wysoko nad ziemię
-Galakarus! - wypowiedziałem, co rzuciło nim o ziemię
-Galapados! - warknęła moja mama nasz wróg stracił przytomność
Po chwili ocknął się, chciał wypowiedzieć jakieś zaklęcie. Lecz w myślach, każdy pomyślał jak bardzo nasza rodzina jest zżyta i to go zabiło. Zabiło już na amen.
-Udało się! - krzyknęła moja mama i zmieniła się w normalnego wilka - Już nigdy nie wróci! Jego duch nie istnieje!
-Nareszcie! - krzyknąłem - W końcu mam normalną rodzinę i  moja mama żyje! Hip-Hip! Hura! Hura! Hura!
Wszyscy byli uradowani, tylko Ifus była w dziwnym szoku.
-Ifus! Co Ci jest? - zaniepokoiłem się

<Ifus? Co Ci jest? Sory za dziwne nazwy zaklęć XD i nawet nie myśl o kolejnych morderstwach XD>

Od Allegry

Byłam śpiąca, więc zwyczajnie zasnęłam. Śniły mi się wspólne chwile z Surayem, ale sen jak to sen nie trwa długo. Kiedy się obudziłam pobiegłam na jakieś polowanie, niestety jestem niezdarą, więc wpadłam na jakąś wilczycę...
- Ojejku... przepraszam. - powiedziałam pomagając jej wstać.
- Nic się nie stało. - odparła wadera spokojnie.
- Jestem Allegra... A Ty? - spytałam.

<Blue?>

Od Wasko cd historii Blood

Podniosłem bladą, nieprzytomną Blood. Poczułem dziwną moc ze Świata Zamarłych. Zrozumiałem, że Dobre Duchy otoczyły mnie i moją ukochaną kulą ochronną. Postanowiłem nie czekać i przebiegłem przez płomienie. Wybiegłem z płonącej łąki. Położyłem Blood na ziemi i próbowałem obudzić. W końcu się ocknęła.
- Blood... Jesteśmy otoczeni kulą ochronną ze Świata Zmarłych... Musimy biec szybko do Sher... Nie możesz się oddzielić... Grozi nam niebezpieczeństwo... Musimy biec bardzo szybko... Rozumiesz? - wytłumaczyłem.
- Rozumiem. - potwierdziła.
- Damy radę... Blood przygotuj się... Kiedy krzyknę "Już!", biegniemy ile mamy sił w łapach... Ok? - zapytałem.
- OK. - przytaknęła.
- Uwaga... JUŻ!!! - wrzasnąłem
Ruszyliśmy jak torpedy. Przebiegliśmy trasę jak tornado. Była noc. Wbiegliśmy do jaskini Alphy. Mimo to, że była noc. Nie przyszło mi do głowy nic więcej.
- Sher! - krzyknąłem
- Matko! Co się stało? - podskoczyła wystraszona
- Przepraszamy, że zakłócamy Ci ciszę nocną, ale grozi mi i Blood niebezpieczeństwo. - powiedziałem dysząc.
- Ok. Nic się nie stało. Ale jak? Dlaczego? - zapytała
- Ja nie wiele pamiętam, bo zemdlałam wtedy - wytłumaczyła Blood.
- To ja wyjaśnię... Spędziliśmy romantyczny wieczór na Łące Miłości, a później ułożyliśmy się na kocu i zasnęliśmy. Nagle obudziłem się i zobaczyłem, że wokół nas pali się łąka. Obudziłem Blood, ale ona za chwilę zemdlała. Usłyszałem czyjeś śmiechy i szelesty. Za chwile ogień był już przy kocu. Poczułem jak dobrze duchy otaczają mnie i nieprzytomną Blood, wziąłem więc moją ukochaną na plecy i przebiegłem przez płomienie. Położyłem ją z dala od ognia i ocknąłem ją. Po czym wytłumaczyłem jej wszystko i pobiegliśmy pędem do Ciebie. Rozumiesz? - wytłumaczyłem
- Tak. Ale kto mógł to zrobić? - zdziwiła się
- No właśnie nie wiemy. Ale Sher pomożesz nam?

< Sher? Sorry, że cię obudziliśmy >

Od Rosie cd historii Kill'a

...przypomniałam sobie.
- Muszę tam wrócić. Do Puszczy Magii. - powiedziałam. Dobry nastrój ulotnił się od razu.
- Pójdziemy z Tobą... - powiedział szybko Kill.
- Nie. - oświadczyłam stanowczo.

***

Dotarłam tam. On wciąż tam mieszkał.
Wyszedł ze swojej groty. Patrzył mi prosto w oczy.
- Czyżbyś chciała znowu umrzeć, tym razem cała? - spytał ze złośliwym uśmieszkiem.
Nie odpowiedziałam.
Po chwili rzucił się na mnie. Byłam na to przygotowana. Odsunęła się w bok. Uderzył w drzewo. Korzystając z okazji, wbiłam moje kły w jego szyję. Potem on próbował mnie zrucić. Wyglądało to jak rodeo. W końcu jednak rzucił mną o drzewo. Straciłam na chwilę przytomność. To wystarczyło. Rzucił się na mnie.
Walka toczyła się dość długo. Byłam wyczerpana, ale nadal walczyłam. Mój honor kazał mi walczyć do końca.
Nawet gdybym się poddała, on by mnie zabił.
Byłam na skraju wyczerpania. Wtedy usłyszałam znajomy głos.
- Zostaw ją! - krzyknął ten głos.
Potem zapadła ciemność.

< Raven? >

Od Rose do Ghoust Moona

Obejrzałam się za nim... Co on miał na myśli? Czasami nikogo nie rozumiem. Ale wiem jak to się wilk wtedy przynajmniej czuje... Sama często tak się zachowuje. Pobiegłam za nim.
- Okay. No sorry. Byłam trochę opryskliwa. wybaczysz mi?

<Ghoust Moon? Pozwę cię do sądu za zdradzanie żony>

Od Kill'a cd historii Rosie

Byłem zmęczony walką i wszystko mnie bolało ale przyznam, że było watro.
- Jak ja się cieszę, że tu przyszedłeś - powiedziała Lestie
- A ja się ciesze, że znów Cię widzę - uśmiechnąłem się
Rosie patrzyła na nas dziwnym wzrokiem. Po chwili byliśmy w drodze do watahy.
- Muszę coś zjeść - powiedziałem i zwróciłem się do Lestie - Będziesz z nami w watasze?
Wadera była lekko zaskoczona tym pytaniem i chyba nie zbyt wiedziała co powiedzieć. Dałem jej czas do namysłu ale i tak prędzej  czy później będzie musiała odpowiedzieć. Przez resztę drogi opowiadałem kawały i wszyscy śmialiśmy się do łez. Gdy stanęliśmy przed moją jaskinią...

<Rosie?>

Od Rosie cd historii Kill'a

Patrzyłam zza głazu, jak rozpoczyna się walka. Trwała chyba pół godziny. W końcu Kill powalił Mack'a na ziemię i przycisnął łapę do jego tchawicy. Rozległ się wręcz ogłuszający skowyt.
Mack nie żył. Niestety Kill był ciężko ranny.
Wraz z Lestie opatrzyłyśmy jego rany.
- Dzięki - powiedział Kill.
- Nie ma za co - odpowiedziałyśmy w tej samej chwili.

< Kill? >

Od Kill'a cd historii Rosie

- Kill, wiedziałem, że przyjdziesz - usłyszałem głos za sobą
To był Mack. Byłem tak zdenerwowany, że kompletnie zapomniałem o zagrożeniu, które się tu znajduje. Lestie patrzyła przerażonymi oczami jak basior zbliża się do mnie.
- Kill! - zawołała płaczliwym głosem
Po chwili Rosie stanęła obok niej i coś szepnęła. Les jeszcze bardziej się  wystraszyła.
- Będziemy walczyć czy odejdziesz po dobroci? - zapytał kpiącym głosem Mack
Warknąłem. Basior zaśmiał się i gwizdnął. Po chwili podleciał do nas wielki smok.
- Wiedziałem, że nigdy się nie zmienisz - starałem się udawać twardego - Zawsze wzywasz kogoś do pomocy. Nie dasz radę sam?
- Masz rację - powiedział - To sprawa między nami
Mogłoby się wydawać, że smok nas doskonale rozumie. Szybko odleciał i zapadła głęboka cisza.

<Rosie?>

Od Ghoust Moona cd historii Rose

- Odtrącisz mnie przez to, że wybrałem ją, a nie Ciebie? - zapytałem wskazując na Secret Death
- Tsaa... A teraz się wynoście! Nie chcę Cię znać! - wrzasnęła sfrustrowana.
Machnąłem łapą po czym odchodząc dodałem:
- Może i nie będziemy razem, <ale któż to wie xD> ale wiedz, że na pewno możemy być przyjaciółmi.

 <Rose? Już chcę Rainbow zdradzać xD xD>

Od Raquel'a cd historii Kill'a

Nagle przybiegła pełna pretensji Blue.
-Gdzie ty się szlajałeś?! Co ty tu zrobiłeś?! Ale już do domu! Jestem w ciąży a ty tak mi pomagasz! Całonocne picie z kumplem! Natychmiast idź za mną! -krzyknęła. No cóż, musiałem posłuchać.
-Muszę już iść. Musimy to kiedyś powtórzyć-mrugnąłem porozumiewawczo okiem do Kill'a. Odpowiedział tym samym.

Od Kill'a cd historii Raquel'a

- Wiesz, gdzie jaskinie? - mówiłem
Raquel pokręcił głową. Teraz to miałem dopiero dobry humor! Położyliśmy się obok dużego dębu i gadaliśmy coś bez sensu dopóki nie zasnęliśmy.

***Rano***

Wstałem akurat gdy zaczął padać deszcz. Mój przyjaciel również się obudził.
- Co tu się działo? - zapytał z przerażeniem patrząc na pobojowisko zostawione po wczorajszej imprezie
Uśmiechnąłem się głupio. Pamiętałem większość, podkreślam większość zdarzeń ale wolę aby Raquel o tym nie wiedział.

<Raquel?>

Od Raquel'a cd historii Kill'a

-Wiesz, znam fajne miejsce-powiedziałem, po czym zaprowadziłem Kill'a do baru "Pod wielkim feniksem".
Trzy godziny później.
Jesteśmy kompletnie pijani. Wracam do domu. Jejku, czemu Blue rzuciła we mnie patykiem? Ratunku, Kill! Zabierz mnie od tej chorej baby! Chodźmy Kill, pójdziemy sobie polatać.

<Kill? :3>

Od Kill'a cd historii Raquel'a

Obudziłem się na jakiejś polance. Zauważyłem śpiącego Raquel'a obok mnie. Co się stało? Gdzie smoczyca? Te pytania pozostawały bez odpowiedzi. Łapa znowu się odezwała, więc położyłem się na grzbiecie i podziwiałem chmury.
- Już wstałeś? - usłyszałem głos nad sobą
Odwróciłem się i zauważyłem Raquel'a, który najwyraźniej już skończył swoją drzemkę.
- Idziemy gdzieś? - zapytałem - Jakoś ostatnio nie mam co robić
- Mogę pokazać Ci parę interesujących miejsc - zaproponował
Nagle ujrzałem wielką dziurę w ziemi. Zapytam o to później.

<Raquel?>

Od Raquel'a cd historii Kill'a

Z sufitu groty odrywały się coraz to większe kawałki. Czułem, że zaraz się rozpadnie, a Kill leżał nieprzytomny.
Wziąłem go na grzbiet. Cóż innego mogłem zrobić? Sklepienie było dobre 10 metrów nad nami. Mocno objąłem go łapami aby uchronić jego łeb, i jak zwariowany poleciałem w górę. Myślałem, że dam radę rozbić sufit tak, aby przebić się na powierzchnię. Z całej siły poleciałem w stronę sklepienia. Poczułem okropny ból łba. Kiedy się ocknąłem, byliśmy na polanie na której się spotkaliśmy. nie było ani śladu smoczycy oprócz wielkiej dziury w ziemi powstałem na skutek brawurowej ucieczki. Kill wciąż leżał nieprzytomny. Postanowiłem trochę się przespać.

<Kill?>

Od Alice cd historii Rosie

- No to gratuluję - uśmiechnęłam się lekko - A on o tym wie? - Rosie zaprzeczyła i wpadłam na pomysł - No to go zapytajmy - wstałam powoli i ruszyłam ku basiorowi.
- EJ! Nie mów mu tego ot tak! - krzyknęła za mną, a ja ze spokojem odpowiedziałam:
- Nie będę wprost go pytać... Po prostu zapytam kto mu się podoba, albo co o tobie myśli. Tyle. - machnęłam ogonem i wtedy go zobaczyłam - Jak chcesz podsłuchać schowaj się. Ja idę - i ruszyłam nie zważając na to co mówiła. Raven polował właśnie na małego królika. Poczułam jak mi burczy w brzuchu - może przy odrobinie szczęścia mnie poczęstuje...
- Hej Raven.
- Hm? Oh, cześć Alice - podniósł pysk.
- Przejdę do rzeczy. Podoba ci się jakaś wadera? - usiadłam i uśmiechnęłam się łobuzersko. Machnęłam powoli ogonem czekając na odpowiedź i wiedząc, że Rosie czuwa za mną.

< Raven? I jak? :>>

Od Rose do Ghoust Moona

- No właśnie.- Powiedziałam wskazując Rainbow Foxy.- Idź do tej swojej ukochanej.
- Ale...
- Jeszcze czego?!- Krzyknęłam.- Nie pamiętasz?
- Ale co mam pamiętać?
- Złamałeś mi serce! Nie chcę cię znać!
<Ghoust Moon?>



Od Ghoust Moona cd historii Rose

- Wiedzę, że nie jestem tu mile widziany... - mruknąłem.
- Czytasz mi w my...?! Osz ty! Zostaw mnie! Idź! - krzyczała Rose po czym delikatnie zapłonęła.
- Spokojnie Rosie. - szepnąłem przytulając waderę, a ta ni stąd ni z owąd zaczęła płakać.
~ Witaj Moon... - usłyszałem po chwili głos Mercedes.
~ Witaj Mer... Co Cię do mnie sprowadza? - zapytałem.
Nagle Rose puściła mnie i obróciła się do tyłu.
- Aaaa! - krzyknęła zobaczywszy Mercedes.
- Spokojnie t-to tylko mój gryf.
- Cześć Wam. - padł nagle głos zza grzbietu mego towarzysza... Po chwili ujawniła się Secret Death (dawniej Rainbow Foxy)

< Secret Death? Rose?>

poniedziałek, 23 września 2013

Od Rosie cd historii Kill'a

- Jeszcze pięć minut - powiedział ospale Kill.
- Kill, to ja! - powiedziałam. Obudził się od razu.

***

Wyruszyliśmy. Co chwila spoglądałam za siebie.
- Co jest? - spytał.
- Nic... Tylko... Kobieca intuicja.
Po chwili dotarliśmy na miejsce. Kill, widząc Lestie podbiegł do niej.
- Kill! Stój! - krzyknęłam, ale za późno.

< Kill? >

Od Kill'a cd historii Raquel'a

Choleraa! - krzyknąłem - Ona będzie nas śledzić?!
Smoczyca potrząsnęła głową i poczuliśmy, że grota zaczyna się burzyć. Czym prędzej z niej wybiegliśmy a ona za nami.
- Czego chce to przeklęte stworzenie? - zapytał zdenerwowany Raquel
- Pewnie obiadu - odpowiedziałem odwracając się do basiora, który biegł za mną
Nagle poczułem silne uderzenie, przez które upadłem na ziemię i straciłem przytomność. Słyszałem smoczy ryk i różne inne dźwięki po czym zapadłem w głęboki sen.

<Raquel?>

Od Raquel'a cd historii Kill'a

Gdy poszliśmy dalej, dotarliśmy do ogromnej groty...w której było jezioro.
Nigdy nie widziałem wody, więc postanowiłem delikatnie zamoczyć w niej łapę. Wystraszyłem się, gdyż poczułem okrutny szczypiący ból w kończynie którą zanurzyłem. Czym prędzej odruchowo się cofnąłem, najeżyłem grzbiet i zawarczałem.
-Stary, co ci odwala? To tylko woda!-powiedział lekceważąco Kill wskakując do wody, lecz on także wyskoczył z niej z dzikim wrzaskiem.
-Matko wilcza! Co to za gówno?!-wrzasnął. Woda zaczęła mienić się na zielono. Spojrzałem na miejsce z którego najprawdopodobniej wlatywała ta dziwna substancja...Było tam coś co przypominało łeb smoka, a z tego łba wystrzeliwywał gaz zatruwający wodę. Nagle łeb się poruszył. To nie była figura. To była ta smoczyca!

<Kill?>

Od Kill'a cd historii Raquel'a

Zacząłem się śmiać. Raquel patrzył na mnie jak na debila. Ruszyłem tunelem i bawiłem się z echem.
- Echo! Echo!- wołałem
Usłyszałem głęboki oddech basiora, który szedł za mną.
- Raquel! Raquel! - krzyknąłem
- Co? - burknął basior
- A nic - zaśmiałem się
Powoli tunel się rozjaśniał a po drugiej stronie dało się słyszeć odgłosy płynącej wody. Chyba jeszcze nigdy tu nie byłem.

<Raquel?>

Od Raquel'a cd historii Kill'a

...Legowisko owej smoczycy. Powoli tam wszedłem, po czym zauważyłem w środku otchłań. Kill popchnął mnie, abym tam wpadł, lecz nie uwzględnił, że potrafię latać. Kiedy on myślał, że spadłem zmieniłem się w cień i zaszedłem go od tyłu, po czym zaczął tam wpadać.
-Ratunkuuuuuuuuuuuuuuuuuu!!!! Raquel! Ratuj!
Leciałem sobie obok niego ziewając. Otchłań nie była całkowicie ciemna. Widziałem przerażony pysk Kill'a.
-Raquel, proszę, złap mnie, złap mnie, złap mnie!!-wrzeszczał spanikowany Kill. Gdy już miał upaść na dno otchłani, złapałem go. Kill wyglądał, jakby zaraz miał umrzeć ze strachu. Nagle drogę którą dostaliśmy się na dno, przesłonił ogromny głaz. Kill zauważył jedyną drogę ucieczki z tego miejsca. Mały tunel z boku. Postanowiliśmy tam wejść.

<Kill?>

Od Kill'a cd historii Raquel'a

Usłyszeliśmy przerażający ryk i nagle zza krzaków wyłoniła się wielka smoczyca. Rzuciliśmy się do ucieczki.
- Znam dobry żart o smokach... - zacząłem
- Teraz nie jest dobry czas na żarty - powiedział Raquel
Smok niespodziewanie padł na ziemię. Zatrzymaliśmy się, lecz ja, jako wielka niezdara wpadłem z impetem wpadłem w drzewo. Na pysku Raquel'a znów pojawił się uśmiech.
- A teraz mogę powiedzieć? - zapytałem z nadzieją
Wilk przytaknął.
- Idzie smok... - mówiłem
Szliśmy drogą prowadzącą do dość niebezpiecznego miejsca, którym było...

<Raquel?>

Od Raquel'a

Szedłem ciemnym lasem i zastanawiałem się, po co jeszcze istnieję. Z rozmyślań wyrwał mnie głos innego wilka:
-Jak się masz? Piękna dzisiaj noc, nieprawdaż?-obróciłem się, aby zobaczyć kto do mnie mówi. Był to Kill, wilk z watahy.
-Noc jak noc-odburknąłem - przyczep się do kogoś innego.
-Oj stary, czemu musisz być taki wiecznie obrażony? Rozluźnij się trochę! Opowiem ci żart…wiesz w ogóle, co to jest?
-Nie. Ale poczekam, aż łaskawie raczysz mi wyjaśnić-odpowiedziałem, tylko lekko zaciekawiony.
-To słuchaj. Idze baba do lekarza, a lekarz też baba!-zawołał Kill i zaczął tarzać się ze śmiechu w błocie. Uśmiechnąłem się, po czym poprosiłem aby opowiedział coś jeszcze.
-To jest niezłe. Idzie sobie mucha…
Siedzieliśmy tak w lesie całą noc, a Kill rozbawiał mnie coraz to lepszymi żartami. Zaczynałem się śmiać, po czym oboje dostaliśmy niepowstrzymanego ataku śmiechu, aż do czasu gdy znalazła nas smoczyca na porannym polowaniu.

<Kill?>

Od Emersit'a cd historii Shervany

- Źle się czuję. - chrypię.
- Nie dziwne. - śmieje się.
Uśmiecham się blado i zmuszam skorupę zwaną "ciałem" do ruchu. Bo duszą byłem gdzieś daleko... na stepach. Siadam i wbijam zęby w królika. Shervana również zaczyna jeść. Zerkam na dalekie słońce.
- Wcześnie.
Kiwa głową.
Po zjedzeniu wadera ulecza mnie. Biegnę przed siebie jak szalony. Mimo, iż czuję nieprzyjemne wewnętrzne zszywanie ran.
- Hej!
Shervana rusza za mną.
- Gdzie... biegniesz?
Mój wzrok wciąż był wbity w daleki horyzont.
- Nie ważne.
Nagle coś mocno kłuje mnie w łapę. Nie zważając na to biegnę dalej, kiedy nagle rozumieję, że to była twarda trawa. TRAWA. Zatrzymuję się jak wryty ryjąc w ziemi długie korytarze.
- Ej!
Shervana wpada na mnie, przewracając. Ale mnie to nie obchodzi. Wciąż z przerażeniem wpatruję się w suchą trawę pod moimi stopami. Pustynną trawę.
- O co chodzi? - Sher macha mi przed oczyma łapą. - Łu-uuu?
Stopniowo podnoszę wzrok. W końcu z przerażeniem natrafiam na horyzont. Moje źrenice zwężają się tak, iż niemal nikną.
- Hmm? - wadera opuszcza na chwilę głowę.
- Jesteśmy... na... stepach!

<Sher?>

Od Rosie cd historii Alice

- Raven... - szepnęłam nieśmiało.

< Alice? Brak weny -.- >

Od Alice cd historii Rosie

- Nikt.
- Taa... Jasneee... - nie uwierzyła mi.
- Nikt ,a nikt. Wierzę w miłość, ale mnie się nie tyczy. Miłość jest dla słabeuszy. Nigdy nikogo nie kochałam i tak zostanie. Nie miałam nawet kogo. - Tutaj się zawahałam. Na pewno?... - Nikogo.
- A w ogóle to tobie kto konkretnie wpadł w oko? Takie stado basiorów to nie lada rarytas dla ciebie... - zaśmiałam się.

<Rosie? :P>

Od Rosie cd historii Alice

- Jakoś lepiej czuję się w ich towarzystwie... tak mam - odpowiedziałam.
- Taa, bo Ci uwierzę - powiedziała Alice ze śmiechem.
- Serio! - odpowiedziałam, też się śmiejąc - A teraz na poważnie: Kto się tobie podoba?

< Alice, kto? >

Od Rosie cd historii Kill'a

Ujrzałam waderę, leżącą na ogromnym głazie. Rozpoznałam tę okolicę. Było to w pobliżu mojej byłej watahy. Upewniłam się, że nie ma w pobliżu czegoś, co by to wyjaśniło, spojrzałam z powrotem na Kill'a.
- Ona jest w Puszczy Magii. Mogę tam pójść z Tobą, bo mam w okolicy sprawę do załatwienia - powiedziałam.

< Kill? >

Od Alice cd historii Rosie

- Zgoda - po czym znowu położyłam się na plecach, a Rosie obok mnie.
- Nuuuuuuudzimyyyyy się razeeeeem z Rosieeeeeeeee! - znowu ryknęłam - Niech coś się stanie, albo zanudzimy się na śmieeeerć!
- Halooooooooooooooooooooooooooooooooo! - krzyknęła za mną Rosie. Coś sobie przypomniałam.
- O co chodzi z tymi basiorami? Zawsze jak ciebie widziałam to uganiałaś się za kilkoma naraz...
<Rosie? Nudzimyy sięę>

Od Kill'a cd historii Rosie

Potrzebowałem pomocy a wydawało mi się, że Rosie jest jedyną osobą, która może coś na to poradzić.
- Rosie, tak? - upewniłem się
- Mhm - mruknęła wadera
- Potrafisz zobaczyć przyszłość... - zacząłem - a potrafisz zobaczyć co np. robi inny wilk w tej chwili?
- Co? Chyba tak...
Postanowiłem opowiedzieć jej trochę o mojej historii. Oh, jak ja nie lubię tego robić.
- Moja była, Lestie została "zabita" - opowiadałem - A dokładniej zasnęła i może obudzić się jeśli ktoś poda jej napar z kwiatu lotosu
- I co mam zrobić? - zapytała
- Zobacz gdzie jest w tej chwili
Rosie podniosła głowę ku niebu. Czekałem w napięciu co powie, czy jej się uda.

 <Rosie?>

Od Rosie cd historii Alice

- Mi też się nudzi i się tak nie wydzieram - powiedziałam ze stoickim spokojem.
- Yyy... - nie wiedziała co odpowiedzieć.
- Dobra, nieważne. Może się ponudzimy razem?

< Alice? >

Transformacja!

Od dziś nie jest on Celebrantem...
Od dziś to Raquel!

Od Alice

- Nuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuudzi mi sięęęę! - krzyknęłam i położyłam pysk na łapach.
-Jezuuuu... - przewróciłam się na plecy i popatrzyłam w niebo. Słonecznie. Bez chmur. Fuj. Przeturlałam się spowrotem na brzuch i mruknęłam:
- Niech ktoś się pojawi, ktokolowieek...
- Po co ryczysz na całą watahę?! - usłyszałam czyiś głos za sobą.
< Kto dokończy? ;_; >

Od Rosie do Kill'a

Rozmawiałam z Ravenem.
Podszedł do nas Kill.
- O czym tak rozmawiacie? - spytał.
- A o tym i o tamtym - odpowiedziałam ogólnikowo.
Powiedziałam Raven'owi telepatycznie:
- Mogę pogadać z Killem?
- Jasne - odpowiedział również telepatycznie.
Przeprosił grzecznie i odszedł.

< Kill? >

Od Rose do Ghoust Moona

- Tak.
Basior popatrzył na mnie nieufnie.
- Strasznie się zmieniłeś. - Powiedziałam głosem nie okazującym uczuć.
- Coś nie tak?
- Wszystko dobrze. - Wycedziłam.
Chyba nie pamiętał co mi wcześniej zrobił... Patrzył się na mnie tak jak gdy już był z tą całą Rainbow Foxy. Nienawidziłam go. Po co on w ogóle do mnie się odzywał?

<  Ghoust Moon? >

Od Rosie

Śpiewałam cicho piosenkę. Byłam smutna.
Brzmiała ona mniej więcej tak:
KLIK
Gdy śpiewałam ostatni raz "To turning tables", podeszła do mnie Shervana.
- Co się stało? - spytała.
- Nic... - odpowiedziała.
- Powiedz.
- Czuję się trochę tak, jakby inni mnie nie akceptowali...

< Shervana? >

Yyy... No to wiecie... zmiany!

Witam, witam.

Więc tak:
1. Spam na wasze poczty właśnie się przygotowywuje.

2. Mamy nową zakładkę "Etykiety" i proszę tam zaglądać, bo łatwo ogarnąć opo wtedy ;) A jak nie będziecie zerkać to ja z Kimiko Was zabijemy, bo robiłyśmy to dość długo... < 2 godziny? >

3. Rozstrzygnięcie konkursu!

1 miejsce - Emersit!

Gratulujemy, wygrywa on Złote Zwierciadło i Zaklęty Kwiat!
Jego godło niedługo pojawi się w specjalnej zakładce ;3

~~~~

2 miejsce - Lyka!

Gratulujemy, wygrywa ona Krwawy Klejnot i Zepsutą Klatke!

~~~~

3 miejsce - Rose/Blood!

Gratulujemy, wygrywa ona < wybierze wilka > Zapsutą Klatke!

4. Zaraz startuje < krótsza > ankieta na hymn! < jak tylko Em to ogarnie XD >

5. Zaglądajcie częściej na chat ;c
Naprawde jest tu kilku fajnych ludziów <3

6. Usuwam osiągnięcia < za dużo roboty, a chce, by była to fajna, aktywna wataha >. W zamian postaram się zrobić coś fajnego.

7. Za każde opo dostajecie 1 SK!

8. Ten kto napisze najwięcej opo w tym tygodniu wygra unikatową rzecz - Nartins'ki Hak, który pozwoli Wam rozpocząć przygodę! < wymyślam fabułe, a Ty masz do wyboru różne drogi, a by je przejść trzeba rozwiązać zagadki, lub sprytnie pokonać przeciwników ;) >



Wasza Samica Alpha oraz Młoda,
czyli Shervana i Kimiko


Od Celebranta cd historii Blue

- Ojejku, ojejku, ojejku, ojejku, ojejku, ojejku, ojejku, ojejku, ojejku, ojejku, ojejku, ojejku, ojejku, ojejku, ojejku, ojejku, ojejku, ojejku, ojejku, ojejku, ojejku, ojejku, ojejku, ojejku, ojejku, ojejku, ojejku, ojejku, ojejku, ojejku. Jasne że tak!!!! - wykrzyknąłem na cały głos.
Po kilku miłosnych słówkach, atmosfera stała się gorąca i zrobiliśmy to! Po tym Blue oświadczyła:
- Czuję się inaczej... Tak jakoś. - uśmiechnęła się, a ja cholernie się ucieszyłem, po czym zaczynałem już układać plany na przyszłość.

< Blue? >

Od Rosie cd historii Raven'a

Wtedy krzyknęłam:
- Nie!
Raven zatrzymał smoka. 
- Czemu? - spytał. 
- Bo... Bo czuję, że stanie się coś... Po prostu kobieca intuicja.
- Ech, te wadery - mruknął pod nosem Raven. 
Nastąpiła chwila ciszy. Czas jakby zatrzymał się w miejscu. 
- Ale... - zaczął Raven. Przerwał, gdy zobaczył, że kobieta zmieniła się w wilka: 

- Teraz mamy z nią równe szanse - szepnęłam Ravenowi. 
Raven skoczyła na nią. Zaczęła się walka. 
Nie wiedziałam co mam zrobić. 
 - Uciekaj! - powiedział mi w myślach Raven. 
Nie byłam zdolna do tego. Nie zostawiłabym Raven'a nawet gdyby to skończyło się moją śmiercią. 
Po chwili widząc, że Raven słabnie, rzuciłam się w wir walki. 
Walka skończyła się śmiercią wadery. 
Raven był ciężko ranny, ja miałam tylko kilka płytkich ran. 
- Raven, wszystko dobrze? - spytałam z płaczem. 

< Raven? >

niedziela, 22 września 2013

Od Raven'a cd historii Rosie

Zmieniłem się w Horinex'a, czyli smoka, z rodzaju niewidzialnych i pod jego postacią śledziłem wydarzenia. Cały lot smoka, który trzymał Rosie i dialog w zamku. Nie wiedziałem wprawdzie kto to, ale nie zamierzałem dać jej skrzywdzić Rosie!
- Nie przeszkadzam? - zapytałem zmieniając się w normalnego smoka.
- Troszkę. - uśmiechnęła się złowieszczo kobieta i wskazała ręką na mnie, a jej smok posłusznie podleciał.
- Myślisz, że możesz mnie pokonać takim śmieciem? - zagrzmiałem.
- Tak.
- To zobaczymy!
Spojrzałem bestii w oczy i już była pod moją kontrolą, bo była... dziełem Mocy Tworzenia! Nie miała nawet serca. Kazałem jej zawrócić i zaatakować właścicielke, ale wtedy...

< Rosie? >

Od Shervany cd historii Kill'a

- Śmierć?
- Wygnanie, miał zbyt dużo znajomych, którzy go chronili.
- Czyli może się tu pojawić?
- Może...

< Kill? >

Od Shervany cd historii Emersit'a

Zapadła cisza. Nie wiedziałam co powiedzieć, ale nie mogłam siedzieć spokojnie i nic nie mówić, więc zapytałam:
- Może pójdziemy spać? Musisz zregenerować siły, a ja Moc.
Skinął głową, nie wydając żadnego dźwięku. Jakby zatopiony w myślach, położył się stękając lekko. Chwilę leżał z nieprzytomnym wzrokiem, a potem odpłynął do świata snu. Ja nie mogłam. Długo myślałam co się stało. Czemu uratował akurat mnie, a nie siebie? - dręczyłam się tym pytanie, póki nie stwierdziłam, że jeśli mam mu pomóc to muszę się położyć i uzdrowić go jutro całą moją Mocą.

~~~~ Rano ~~~~

Wstałam pierwsza, wraz z promieniami słońca, które padały mi teraz na pysk. Przeciągnęłam się i ostatecznie odpędzając sen - otrzepałam. Potem postanowiłam zapolować na coś, bo Em, raczej nie będzie w stanie. Starając się nie przedłużać polowania szukaniem sarny, upolowałam kilka królików i podsunęłam pod pysk basiora, który akurat niemrawo otwierał ślepia...

< Emersit? >

sobota, 21 września 2013

Od Rosie

Kręciłam się po terenach watahy, nie mając nic do roboty.
Nagle coś zleciało z drzewa. Obróciłam się w tamtą stronę. To był tylko liść.
- Nudy, nudy i jeszcze raz nudy! - mruknęłam pod nosem, wkurzona.
- E tam, nie jest tak źle... - odpowiedział ktoś.

< Dokończy ktoś? >

Od Ghoust Moona

Włóczyłem się w nowej postaci po granicach watahy.
Nagle wybiegło na mnie stado saren.
Odruchowo chciałem je zaatakować, ale duch raczej nie je...
- Rover Moon?! - usłyszałem po chwili głos wadery.
- Czego?! - burknąłem obracając się w stronę źródła głosu.
Przed oczyma ujrzałem waderę z różowymi końcówkami grzywki... Skąd ja ją znam? Zastanowiłem się.
- Rose?

<Rose?>



Obserwatorzy